O Książkach I Nie Tylko
-
O twórczości Macieja Siembiedy słyszałam już nieraz. Choć w większości były to zachwyty, to jednak wciąż coś powstrzymywało mnie od sięgnięcia po jego książki. Los sprawił, że na mojej czytelniczej drodze stanęła powieść Katharsis. Przyznaję, na samym początku coś trzymało mnie w pewności, że jest to typowy kryminał z wątkiem historycznym. Jak się okazało - moje myślenie było błędne. Czy mimo tego pozycja ta zasługuje na polecenie?
Kostas Tosidos jest z pochodzenia Grekiem i bohaterem tamtejszej partyzantki. Wydarzenia sprawiają jednak, że wraz z rodziną trafia na polską wyspę Wolin. Zmuszony jest do zmiany tożsamości, ale wcale nie oznacza to, że przeszłość tak łatwo można wymazać. Upomina się ona o niego w odpowiednim momencie. “Sacharyna” jest gdańskim przemytnikiem i królem czarnego rynku. Zdrada i wojna krzyżują mu jednak plany, przez co zmuszony jest je zmienić. “Zulus”, czyli wychowanek “Sacharyny” dopisze kolejne rozdziały do tej historii, choć nikt nie spodziewa się, jakie będą tego konsekwencje...
Pierwsze rozdziały powieści wprawiły mnie w niemałe osłupienie. Z miejsca zostałam zarzucona dużą ilością imion i nazwisk, co nie do końca przypadło mi do gustu. Do tego doszło zderzenie z rzeczywistością - miał być kryminał, dostałam grecką tragedię. No i cóż, ostatecznie cieszę się ogromnie, że wyszło właśnie tak. Katharsis to rewelacyjna powieść z wątkiem sensacyjnym (nie typowo kryminalnym), która skutecznie zajęła moje myśli na długie godziny.
Głównych bohaterów było aż czterech. Nie jest to jednak powód do odrzucenia tego tytułu - każdy z nich wprowadził do tej historii coś wartościowego, a całość wyszła po prostu fenomenalnie. Kostas Tosidos całkowicie zdominował moje myśli i szczerze mówiąc, to właśnie jego traktowałam jako solidny fundament dla całej historii. Z jego synem, Janisem nawiązałam dość dziwną emocjonalną więź. “Sacharyna” od początku wydał mi się postacią antypatyczną, podobnie jak “Zulus”. Być może wynika to z mojej ogólnej niechęci do tych czarnych charakterów w powieściach, faktem jest jednak, że tych dwóch bohaterów nie do końca polubiłam i z mniejszą ciekawością poznawałam ich historie.
Na uwagę zasługuje żona Kostasa. Katherina to postać, która została zepchnięta na dalszy plan, która zdecydowanie była tłem dla historii swojego męża. Jednak jest to bohaterka, która odegrała tutaj bardzo istotną rolę i choć w teorii nie miała być główną postacią, to ostatecznie poniekąd się nią stała. Czy to, co piszę, brzmi logicznie? Mam nadzieję, ponieważ nie potrafię inaczej określić tej bohaterki. Bardzo polubiłam Katherinę i gdyby była taka możliwość - z chęcią przeczytałabym całą książkę z jej perspektywy.
Maciej Siembieda ma bardzo dobry styl pisania, który sprawił, że przez tę powieść po prostu płynęłam - oczywiście, gdy przebrnęłam przez pierwsze rozdziały. Zachwyciła mnie barwność jego języka, umiejętność wprowadzania zwrotów akcji oraz kreacja bohaterów. Tutaj każdy miał swój określony charakter, który w pewnych momentach dawał się naprawdę świetnie poznać. Jak dla mnie jest to jeden z ważniejszych punktów powieści.
Katharsis to tytuł, który z pewnością zapadnie mi w pamięci na długo. Końcowy zwrot akcji sprawił, że nie mogłam uwierzyć w to, co czytam, a autor po mistrzowsku odwrócił moją uwagę. Może nie jest to książka, która zachwyci każdego, jednak uważam, że miłośnicy powieści sensacyjnych czy historycznych powinni ten tytuł poznać.