Uleczkaa38
-
Pierwsza wojna światowa, okopowa codzienność, dramat uwikłanych w nią ludzi oraz zło, które wymyka się ramom zdrowego rozsądku - tak oto przedstawia się wizytówka klimatycznej powieści Bartosza Matkowskiego pt. „Szczurze harce”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Abyssos. Zapraszam do poznania recenzji tej pozycji.
Rok 1916, statyczny front I wojny światowej, wkrótce po nieudanej próbie zdobycia Verdun przez cesarską armię. Los wiąże ze sobą trzech żołnierzy - starego wiarusa Reinharda, młodego żołnierza Ingo, jak i przysłanego dopiero na front nastolatka w osobie Seppa. Ich wspólne przeżycia na froncie - walka, strach, ale też i pogłębiające się poczucie braterstwa, połączy się z niezwykłym wydarzaniem na niebie, które przybiera postać złowieszczego, utkanego z czarnych chmur, oblicza Szczura... Pytanie brzmi - co może to oznaczać...?
Książka Bartosza Matkowskiego stanowi sobą ciekawe połączenie mocnej powieści wojennej z równie mocnym i zarazem mrocznym horrorem, w którym to zło objawia się tyleż w tym, co nadzwyczajne i nie codzienne, jak i w ludzkiej naturze oraz szaleństwie. I znakomitym wydaje się tutaj to, że wbrew pozorom granica pomiędzy tymi dwoma literackimi nurtami - wojenną relacją i grozą, jest o wiele bardziej płynną i skomplikowaną, niż mogłoby się to wydawać...
Fabuła powieści skupia się na kolejnych losach wyżej wymienionej trójki bohaterów, jak i też na wydarzeniach z udziałem dwóch innych ważnych postaci z drugiego planu. Kolejne strony zapoznają nas z tą okopową codziennością, prowadzą u boku bohaterów w bój, jak i wreszcie ukazują niezwykłe zjawisko na niebie, które z każdy dniem będzie mieć coraz większe konsekwencje dla bohaterów. I jest tu wartka akcja, nie brak przygody, jak i też znajdziemy wiele mocnych scen, które ukazują dramatyczną psychikę tych postaci...
Bezsprzecznie największym plusem tej opowieści jest jej niezwykły klimat - mroczny, niepokojący, budowany na misternie potęgowanym napięciu, lęku i poczuciu absolutnej niepewności tego, co przyniesie najbliższa godzina. I my ulegamy tej autorze, wtapiamy się w nią i odczuwamy na własnej skórze to niezwykłe doznanie kontaktu z czymś niebezpiecznym, ale i zarazem fascynującym. I tu należą się naprawdę wielkie słowa uznania pod adresem autora.
Drugim ważnym elementem tej książki jest realizm - tak, mimo jej fantastycznego anturażu, realizm miejsca, czasu, ludzkich zachowań. Otóż wierzymy w tych bohaterów, ich lęki, nadzieje i wreszcie załamanie. Wierzymy w wojenną i okopową codzienność egzystencji w wiecznym błocie, zimnie i u boku szczurów, które wydają się być władcami tego skrawka ziemi. Wreszcie wierzymy w to, co może czynić wojna - tylko i wyłącznie zło, ból, ludzką tragedię...
Opowieść ta intryguje od pierwszych stron, porywa swoją relacją i sprawia, że na czas tego czytelniczego spotkania zapominamy o wszystkim innym. Oczywiście po powieść tę nie sięgnie z pewnością każdy, a raczej miłośnik grozy i wojennej literatury, gdyż to właśnie połączenie tych dwóch nurtów składa się na ten klimatyczny tytuł. Jeśli jednak jesteśmy w gronie sympatyków tych literackich klimatów, to wówczas będziemy mogli cieszyć się tu znakomitą rozrywką i naprawdę wielkimi emocjami.
Słowem podsumowania – powieść Bartosza Matkowskiego pt. „Szczurze harce”, to rzecz intrygująca, świetnie napisana i spełniająca wszelkie pokładane w niej oczekiwania – tak na polu spojrzenia na piekło I wojny światowej, jak i mrok spoza ram realizmu. Polecam i gorąco zachęcam was do sięgnięcia po ten tytuł – naprawdę warto.