Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Polacy W Sowieckich Łagrach. Nie Tylko Kołyma

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Polacy W Sowieckich Łagrach. Nie Tylko Kołyma | Autor: Sebastian Warlikowski

Wybierz opinię:

Doris

       To druga już książka Sebastiana Warlikowskiego poświęcona łagrom i łagiernikom. Za poprzednią, zatytułowaną „Kołyma. Polacy w sowieckich łagrach” autor w 2019 roku został nagrodzony. Ale przecież łagry to nie tylko Kołyma, to także Sołowki, Workuta, Biełomorkanał. To one wraz z Kołymą składały się na morderczy system GUŁAG, obdzierający ludzi z godności i wykorzystujący ich siły ponad wszelką miarę do katorżniczej pracy na rzecz rozrastającego się, połykającego kolejne terytoria sowieckiego molocha.

 

       Autor zgromadził w tym opracowaniu relacje osób, które miały to szczęście w nieszczęściu, że zdołały przetrwać i powrócić do swoich domów. Opowiadają o tym, co w łagrze widzieli, co przeżyli, przedstawiają konkretne sytuacje, czasem tak przerażające, że trudno jest o nich czytać. Wiele z nich wywołuje skojarzenia z niemieckimi obozami zagłady. Ale tutaj Rosjanie wyrządzali to zło swoim własnym rodakom.

 

       Relacje są bardzo różne. Niektóre bardzo szczegółowo opisują obozową codzienność, dzień po dniu. Najpierw początkowy szok, niedowierzanie, przerażenie, które stopniowo przechodzą w zobojętnienie, przyzwyczajenie, apatię. I choć każde aresztowanie przebiegało nieco inaczej, wszystkie były zaskoczeniem, bez możliwości pożegnania się z rodziną i bez tłumaczenia.

 

       Następnie więzienie, uciążliwa podróż zatłoczonymi bydlęcymi wagonami, gdzie błaganie o pitną wodę pozostawało najczęściej bez odzewu. Kąpiel w łaźni, przydział odzieży i rozdzielenie do baraków. I ten nowy, surowy, budzący lęk krajobraz: „Oprócz kilku domów na wybrzeżu nie widać było innego życia. Góry o nagich szczytach, zbocza pokryte karłowatymi krzakami, w większości zeschniętymi, na północnych zboczach leżał śnieg, który chyba nigdy jeszcze nie stajał.”

 

       Warunki w tej wiecznej zmarzlinie są bardzo trudne. Tak jak nie chcą rosnąć rośliny, tak też umierają ludzie: „Rzadko zdarzało się, aby ktoś odsiedział swoją karę. Niewielu było takich, którzy przetrwali dwa lata. Co roku stan więźniów zmniejszał się o połowę w ciągu zimy, co uzupełniano wiosną świeżymi transportami. Tak więc człowiek skazany na pracę w tym kraju mógł się uważać za skazanego na powolną śmierć z głodu i zimna.”

 

       Opisy konkretnych sytuacji są oczywiście osobiste i różnią się między sobą szczegółami. Wszystkie mają jedną cechę wspólną, a mianowicie coraz wyraźniejszą utratę nadziei. Człowiek jest tu przedmiotem, łatwym do wymienienia towarem, gorszym od konia pociągowego, bo jego przynajmniej się karmi, aby wydajnie pracował.

 

       Możemy poznać łagierne życie, a później skonfrontować jeszcze tę wiedzę z zamieszczonymi, naprawdę licznymi fotografiami, skanami dokumentów, a nawet odręcznie sporządzanymi planami i rysunkami. Robią niesamowite wrażenie jako realne świadectwo, podczas gdy większości z osób, które przeszły przez GUŁAD nie ma już z nami.

 

       Sporo już wiem o łagrach, mnóstwo na ten temat czytałam, nie do zapomnienia jest oczywiście Archipelag GUŁAG”, a także wspomnienia Eugenii Ginzburg. Tutaj mamy skomasowane relacje wielu więźniów, pisane różnym stylem. Nie wszyscy jednakowo dzielnie znosili trudności, część pisała bardzo emocjonalnie, inni z kolei niezmiernie rzeczowo, co nie oznacza wcale, że poobozowa trauma ich nie dotyczyła. Każdy człowiek jest inny, i to bardzo wyraźnie bije z kart tego zbioru, będąc jednocześnie jego wielką zaletą.

 

       Trochę brakuje mi jakiegoś łączącego poszczególne wspomnienia odautorskiego komentarza, który połączyłby je w jedną, spójną całość. Autor prawdopodobnie założył, że temat łagrów, tak często poruszany w literaturze, jest nam doskonale znany, że owe teksty przemówią najlepiej, komentarz zatem uznał za zbędny. Może jednak w takim wypadku powinno się jako autorów umieścić nazwiska tych, którzy tak naprawdę napisali książkę, którą Sebastian Warlikowski złożył i zredagował.

 

       Okazuje się, że więźniowie próbowali jakoś uprzyjemnić sobie codzienność w łagrze. Grali w rozmaite gry, przystosowując do nich to, co aktualnie mieli pod ręką. Nie wszyscy tez lubili Polaków, w grę wchodziły tu uprzedzenia związane z historyczną przeszłością, jak choćby w przypadku Litwinów i Ukraińców. Takich, i mnóstwa innych, równie ciekawych historii możecie też się po tej lekturze spodziewać.

 

       Wydanie książki jest bardzo staranne. Piękny, gruby, biały papier, niespotykanie duży, wyraźny druk, spora ilość fotografii, na końcu obszerny indeks, zawierający skróty, nazwy miejscowości i tłumaczenie „na nasze” łagierniczej terminologii.

 

       Dużo wiedzy, wzruszenie i wstrząs, który nie ominie tych, którzy są jeszcze wrażliwi na literaturę obozową. Moim zdaniem na to nie da się zobojętnieć. Książka pisana dość lekko, będzie zrozumiała dla każdego, także dla tych, którzy sięgną po tego typu gatunek po raz pierwszy. Zachęcam do przeczytania.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial