Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Punkt Zerowy

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Punkt Zerowy | Autor: Artem Czech

Wybierz opinię:

Doris

       Gdy otrzymuje się powołanie do wojska, albo, jak w przypadku naszego autora, samemu zgłasza się, by bronić ojczyzny, z pewnością rozpoczyna się jakiś nowy rozdział w życiu. Jakie uczucia temu towarzyszą? Artem Czech, ukraiński pisarz, w „Punkcie zerowym” wspomina, jak bardzo był wówczas „sentymentalny, rozczulony przeczuciem nowego życia. Speszony nowym emploi. Wzruszony nieznanym. Wypełniony jakimś chorobliwym pragnieniem jak najszybszego założenia munduru i chodzenia w pikselowym kamuflażu, jak ci wszyscy inni(…)” Taki jest początek. Potem zaś następuje rozczarowująca konfrontacja z prawdziwym życiem.

 

       Koledzy żołnierze to kalejdoskop różnych osobowości, niektóre są bardzo barwne. Kto, jak nie pisarz, przywykły do obserwowania otoczenia, by później różne jego odsłony wykorzystać twórczo, umiałby lepiej to opisać. „Któż by mógł pomyśleć, że w ciągu trzech tygodni będę w stanie ich polubić. Polubić i zaakceptować. Tak jak akceptuje się własne dzieci – z ich wadami i przewinami. Prawie rodzina. Prawie miłość. Choć ta miłość powinna jeszcze przejść próbę czasu. A czasu niestety nie mamy.”

 

       Na książkę składają się króciutkie impresje, migawki zapamiętane i rzucone na kartkę papieru. Takie trochę o kolegach i o nowej dla Artema sytuacji, a jednocześnie też o nim samym, jego odczuciach, spostrzeżeniach, oszołomieniu związanym z czymś wcześniej dla niego nieznanym, a nie wie jeszcze, czy do zaakceptowania. Ledwie zdąży się trochę zadomowić, przyzwyczaić, już gnają go dalej. Te niewielkie, kolorowe obrazki tworzą całość, pełną uczuć, uchwyconych w porę i zatrzymanych. Wciągamy się w tę opowieść, chcemy czytać dalej i zdumiewać się, ile treści można zawrzeć w niewielu słowach, jak rozczarowanie i obawy rozpędzić poczuciem humoru.

 

       Niektóre drobne zdarzenia zostają nam w pamięci na dłużej ze względu na swoją specyfikę albo ciężar emocjonalny. Jak ta, gdy młody taksówkarz, przyznając się do swojego lęku przed poborem, prosi Artema, by zechciał przyjąć od niego chociaż paczkę papierosów.

 

       Drobne, wydawałoby się, że mało ważne spostrzeżenia, rzucają światło na to, co jest najtrudniejsze do zaakceptowania. Okazuje się bowiem, że brak tu choćby chwili tylko dla siebie, by się wyciszyć, zebrać myśli. „Cisza w ogóle stała się dla mnie deficytowa, to nawet swego rodzaju delikates. Używam jej w homeopatycznych dawkach, smakując każdą minutę, delektując się nią niczym czekoladą lub parmezanem.” A brak papieru toaletowego może prowadzić do ciekawych sytuacji, rodem z komedii.

 

       To niezwykłe, że Artem Czech potrafi ująć swoje doznania w takie ramy, iż od razu widzimy ich głębię i wagę, choć zapisane zostały zaledwie w kilku prostych zdaniach.

 

       Autor nie zdążył ukończyć kolejnej książki przed wstąpieniem do armii. Tutaj zaś pisanie, a nawet czytanie są niemożliwością. Ale za to jest mnóstwo nowego materiału do przemyślenia i wykorzystania w późniejszym czasie.

 

       „Wojna - to nic ciekawego” – tytuł jednego z rozdziałów książki idealnie pasuje do tego, o czym tutaj czytamy. O samych działaniach wojennych, o konflikcie we wschodniej Ukrainie, jego przyczynach i przebiegu, nie dowiemy się tutaj zbyt wiele. Za to przeczytamy wszystko o codzienności młodego chłopaka, który nagle ze stolicy, gdzie ubrany w modne ciuchy spędzał wieczory w klubach w towarzystwie inteligenckiej młodzieży, został przeniesiony do koszar, zmuszony dzielić namiot z gronem przypadkowych osób, znosić wieczne zamieszanie i musztrę – co powinno stać w opozycji, a jednak w jednostce jakoś znajduje dla siebie wspólną przestrzeń. Za każdym żołnierzem przyjechała tu również jego historia, można się w nich zatracić.

 

       Życie poborowego to jednak głównie oczekiwanie, oczekiwanie na akcję, na okazję do wykazania się, na przerwanie tej nudnej rutyny, która go przytłacza w koszarach. Rutyny podlewanej obficie alkoholem i banalnymi rozmowami, owiniętej szczelnie papierosowym dymem. Podczas, gdy nasi poborowi szykują się na front, w miejscowości, gdzie stacjonują „bawią się rozgrzani słońcem, w patriotycznych T-shirtach, z dziećmi, z kochankami, podpici niedrogimi koktajlami z okolicznych barów.” To porównanie niewyobrażalne, które przewinie się przez strony niejeden raz. Nic więc dziwnego, że Artem mówi: „Biegiem stąd, biegiem.”

 

       Czemu jednak to wszystko, co w książkach i filmach ma taki urok przygody, braterstwa i wzniosłości, tutaj, na miejscu „z jakiegoś powodu nie jest romantyczne. Ani trochę piękne, i zupełnie nieciekawe.” W strefie zero po prostu do tego przywykasz. Od tego momentu liczą się tylko rzeczy najważniejsze, resztę wymazujemy. Od punktu zero stajemy się kimś innym, przechodzimy metamorfozę, „To postrzyżyny nowej istoty, jaką w innych okolicznościach nigdy bym się nie stał.”

 

       Wobec dzisiejszej sytuacji w Ukrainie, gdy zagrożenie utraty życia jest olbrzymie, determinacja żołnierzy wielokrotnie wyższa, front jest właściwie niemal wszędzie i ciągle się przesuwa, a o nudzie mowy być nie może, „Punkt zerowy” jest dobrym wprowadzeniem w temat. Pokazuje początki konfliktu, bo wojna w Ukrainie nie toczy się od lutego 2022 roku. Ona trwa już ósmy rok. Ostatnio konflikt eskalował do niewyobrażalnych rozmiarów. Z tym zagrożeniem Ukraina żyła wszakże już przez długi czas, szkoliła żołnierzy i przygotowywała się do walki.

 

       A i tak lutowa agresja wszystkich zaskoczyła. Słowa dotyczące wolontariuszy, dostarczających aprowizację i najpotrzebniejsze środki na pierwszą linię walk, że „przywożą w swoich kieszeniach powietrze pokoju, na oponach ich samochodów pozostała ziemia, która nie widziała wojny od ponad siedemdziesięciu lat”, wzruszają. Zaś fragment: „Przywożą miłość nieznanych nam rodzin (…) Są naszymi przyjaciółmi. Dziękuję im. Z serca” , tekst, który tak często obecnie słyszymy, Artem Czech napisał już dużo wcześniej.

 

       Czym więc jest „Punkt zerowy”? Fragmentem autobiografii? Reportażem? Wspomnieniami? Dowiadujemy się, jak autor zbierał materiały, notował, obserwował. Pisarze już tak po prostu mają. Ale też muszą być asertywni wobec roszczeniowych oczekiwań. Artem Czech zżył się z kolegami, rozumie ich, rozumie wiele trudności, z jakimi zmaga się ukraińska armia. Nie będzie więc piętnował, nie będzie oceniał, szyderczo wyśmiewał. Po prostu opisze zapamiętane fakty, stworzy z nich historie. Krótkie rozdziały – niczym mini opowiadania, które złożą się na coś w rodzaju powieści non-fiction z elementami humoru i znakomitymi, choć rysowanymi szybką kreską, portretami żołnierzy, przed chwilą jeszcze zwykłych chłopaków.

 

       Zero patosu, zero gry, samo zwyczajne życie. I wyraźnie widoczna przemiana, jaką przechodzi autor. Rzeczy, którym wcześniej mocno się dziwił, teraz zdają mu się normalne, zmienia się jego wrażliwość, chyba krzepnie, bo nie da się inaczej. Czy jest z tego zadowolony? Nie do końca. „Nie jestem w stanie być postronnym obserwatorem: obiektywizm – coś zataja, subiektywizm – zniekształca.” Tak więc chyba mamy do czynienia z pewną hybrydą, nową jakością, czy też zgrabnym połączeniem gatunków. Jak byśmy jej jednak nie nazwali – jest po prostu znakomita.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial