Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Ocalona Z Auschwitz

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Ocalona Z Auschwitz | Autor: Nina Majewska Brown

Wybierz opinię:

Ambros

  Każda lektura, która dotyka spraw związanych z obozami koncentracyjnymi wywołuje w czytelniku smutek i rozpacz. Nam dzisiaj trudno jest wyobrazić sobie takie miejsca, takie okrucieństwo wobec drugiego człowieka. Jednak historia nie kłamie, takie przypadki były liczne i realne. Auschwitz. Obóz śmierci … Miejsce, z którego nie było powrotu, jednak – jak uzmysławia nam autorka – takie pojedyncze sytuacje jednak miały miejsce, o czym się już za chwilę przekonamy …

 

Lata 40-ste ubiegłego stulecia. Franciszka i Wawrzyniec Kuligowie żyją biednie, ale się bardzo kochają, wychowują troje małych dzieci. Oboje ciężko pracują, aby utrzymać rodzinę. Czasy trudne, imają się każdej pracy, aby tylko wpadł jakiś grosz. Nie mają czasu dla siebie, często się mijają, ale jak tylko pojawi się wolna wspólna chwila, delektują się nią wspólnie. Potrafią się cieszyć takimi małymi detalami. Żyją obok obozu śmierci, wiedzą, co się dzieje za jego ogrodzeniem. Jak tylko mogą starają się pomagać więźniom, zwłaszcza przemycając jedzenie. Mają świadomość, jak taka pomoc może się skończyć.

 

Lecz ich w miarę ustabilizowane życie nagle się zmieni, nawet się nie spodziewają jak diametralnie. Do ich drzwi zapuka zbieg z obozu, Jan Nowaczek. Mężczyzna prosi o pomoc. Rodzina ma obawy, czym może się skończyć taka pomoc, jednak mimo wszystko udziela mu schronienia i pomaga. On wkrótce ich opuszcza z przyrzeczeniem, że nigdy nie powie, że ich poznał i otrzymał od nich jakąkolwiek pomoc. Ale życie bywa ułudne i nikt nie wie, co przyniesie każdy kolejny dzień. Kuligowie poniosą tragicznie skutki pomocy i wyciągnięcia ręki do potrzebującego. Franciszka, będąc w dziewiątym miesiącu ciąży trafi do Auschwitz, taki będzie skutek ich dobroci. Również jej siostra, która miała do czynienie ze zbiegiem, będzie osadzona w obozie. Wawrzyniec nie może pozwolić na to, aby żona ponosiła konsekwencje tego czynu i postanawia zgłosić się do obozu w miejsce żony. Czy rzeczywiście gestapo uwolni Franciszkę, czy też oboje będą ponosić karę za swoją dobroć? A kto zajmie się dziećmi? Czy Niemcy pozwolą, aby przyszedł na świat kolejny potomek polskiej rodziny? Czy z Auschwitz można wrócić?

 

Ocalona z Auschwitz to historia pełna bólu i smutku, ale bardzo prawdziwa i rzeczywista. Oparta na wydarzeniach, które naprawdę miały miejsce. Ich bohaterowie ponieśli konsekwencje dobrego serca i swojego miłosierdzia. Nie wyobrażali sobie, że mogliby odmówić pomocy osobie, której udało się uciec z obozu śmierci. Jednak nie mieli świadomości, jakie to może być zgubne. Uważali, że przynajmniej w taki sposób mogą pomóc skazanym na zgubną śmierć. Tak zostali wychowani, takie ideały i wartości im przyświecały. Ale nie wiedzieli, że inni ludzie nie mają takich zasad, nie dla wszystkich są one oczywiste. Zostali zdradzeni i musieli ponieść tego bardzo tragiczne skutki.

 

Szczególnie zachowanie Wawrzyńca zasługuje na wielki szacunek, decyzja, którą podjął to czyn bohaterski. Nie mógł przewidzieć, jak zachowają się okupanci, czy go nie oszukają. Ale nie wahał się ani chwili, tak bardzo kochał małżonkę, że inna decyzja była dla niego niedopuszczalna. Dzieci potrzebują matki, a on jest tylko ojcem.

 

Mną ta lektura wstrząsnęła dogłębnie. Łzy kapały na kolejne przekładane stronice, zwłaszcza od chwili, jak mężczyzna podjął najważniejszą decyzję w swoim życiu. Nie wiedziałam, jak się skończy ta historia, ale się obawiałam, że będzie to wędrówka w jedną stronę, bez możliwości powrotu. I ta myśl nie dawała mi spokoju, żal mnie dławił bardzo mocno. Smutek i gorycz rozdzierały moje serce. Ale świadomość wielkiej łączącej Franciszkę i Wawrzyńca miłości była chociaż chwilowym ukojeniem …

 

Historia jest przedstawiana z perspektywy Franciszki i Wawrzyńca. To sprawia, że mamy odczucia, myśli i wrażenia z pierwszej ręki. To tak, jakbyśmy byli uczestnikami wszystkich wydarzeń, czujemy je i przeżywamy boleśnie. Taki zabieg to wciągnięcie czytelnika przez bohatera w jego mały i wewnętrzny świat. W jego intymne królestwo.

 

Historia warta przeżycia przez każdego. Dlaczego? Pozwoli spojrzeć z perspektywy wielu lat na poświęcenie ludzi w czasie wojny, na kierowanie się – mimo czasów, w jakich im przyszło żyć – prawością i miłosierdziem. I można spróbować odpowiedzieć na pytanie, czy my dzisiaj też jesteśmy gotowi na wszelką pomoc dla bliźniego, nie patrząc na możliwe negatywne konsekwencje? Czy narazilibyśmy swoje życie, aby pomóc drugiej potrzebującej osobie? Czy potrafimy pomóc potrzebującemu? Pozostawiam was samych z tymi pytaniami, spróbujcie na nie odpowiedzieć …

 

Polecam z gorącym sercem! Znakomita! Mądra i pełna trudnych pytań!

Agnesto

  „(...) Że też człowiek nie potrafi zaklinać przyszłości w kolorowych barwach, tylko maluje sobie ponure, apokaliptyczne obrazy”. Człowiek łapie strzępy nadziei, szuka pocieszenia w oczach innych, stara się trwać w wierze, która z dnia na dzień marnieje, bo jaki jest ten Bóg, który na to wszystko pozwolił?

 

„(...) Przecież ta szatańska wojna nie może trwać w nieskończoność”.

 

I choć wiesz, że się kiedyś skończy, jak wszystko w życiu, to i tak nie spływa na ciebie siła. Nic nie czujesz. Nic... Ludzie stają się bezwzględni, nawet w obozie koncentracyjnym. Tu nie ma zasad, bo każdy walczy o siebie i o swoje życie. I nie można mieć do nikogo pretensji. Głowę zajmują rojenia o wolności, powrocie do domu, do dawnego życia, do dawnego siebie. Ta nadzieja, choć złudna i ulotna, to jednak stanowi jasny punkt, którego człowiek się chwyta.

 

Aby żyć mógł jeden, drugi musi się poświęcić. To brutalna prawda, ale tak jest skonstruowany świat. Pretensje można mieć jedynie do Boga, że pozwolił na stworzenie takiego miejsca, takiego zmasowanego. Zresztą kim jest ten Bóg? Jeśli stworzył coś na własne podobieństwo, to czyją ma twarz: Hitlera, Mussoliniego, a może Himmlera, albo tych esesmanów, którzy strzelają do ludzi, jak do kaczek? Głodzą i torturują bez najmniejszych zahamowań”.

 

Posługując się słowami autorki, Niny Majewskiej-Brown powiem, że czytanie „Ocalonej z Auschwitz” wywołuje ciarki, które niczym spłoszone stado mrówek przebiega po plecach, budząc jeszcze większy lęk. Masz wrażenie, że trzymając powieść w dłoniach nieświadomie ubrałeś się w pasiak. Wszystko bowiem w „Ocalonej” jest tak prawdziwe, że wręcz nierealne. Śmierć i strach cię otumaniają, obezwładniają. Słowa powieści wnikają w ciebie i ciężkimi kamieniami kładą się na twoim sercu i płucach. Trudno oddychać, trudno nie towarzyszyć tym ludziom, o których czytasz, trudno zachować dystans. Bo to fakty.

 

Jest wojna, trafiasz do obozu koncentracyjnego, golą ci głowę, morzą głodem, fundują wszy i pasożyty, które cię zjadają za życia. Na koniec kilku Niemców nie grzesząc elokwencją, zaprasza cię do kąpieli. Umyjesz się „żydowski robaku” pod prysznicem, wraz z innymi „śmierdzącymi gnidami”. Odświeżysz się – drwią w żywe oczy ludzkich kościotrupów na dwóch nogach. Po kąpieli będziesz czysty, pachnący i może pozbędziesz się insektów z siebie. A ty, nagi, stawiasz krok, drugi, trzeci, a za tobą z łoskotem zatrzaskują się grube drzwi. Słyszysz za plecami zgrzyt zasuwy. Woda zostaje puszczona...

 

Woda? - pytasz. Przecież to nie woda?

Co to za powietrze, tu... ?

Co się dzieje?

 

Powietrze... ono już nigdy nie będzie czyste, nie będzie pachniało życiem. Ono śmierdzi. Powietrze stale przesiąknięte jest smrodem wydobywającym się z kominów obozowych. Co to jest? - pytają ludzie – co oni tam palą, że tak cuchnie? Na odpowiedź nie musisz długo czekać. To śmierć tak pachnie. Pachnie niemiecki ład i porządek. Gnidy usuwa się ze społeczeństwa, eliminuje według zasady - trzeba zbudować dobrą, czystą rasę. A ludzi pali, za murami obozu, pali się, jak śmieci w piecu.

 

Auschwitz i dom osiem kilometrów od zasieków. Rodzina.

 

Oświęcim i smród, który wżera się w mury budynków, w ludzi, w życie. I ten otępiający dźwięk – sygnał syreny obozowej – ktoś zbiegł – będą kontrole i rewizje. „Boże” - wznosisz prośby do Najwyższego wierząc jeszcze w Niego - „Boże, byle nie trafił do mnie. Niech skryje się gdzie indziej. Nie u mnie. Boże dopomóż, chroń nas. Amen”.        

 

A ty? Słowa umykają, nie umiesz z siebie nic wydukać, nic powiedzieć. Każde otwarcie ust nie jest w stanie dobrać odpowiednich słów, które wyrażą to, co „Ocalona z Auschwitz” z tobą robi. Na długo zmienia, na bardzo długo, jeśli nie na zawsze...

 

Autorka, Nina Majewska-Brown odważnie wchodzi w temat ludzkiej niemocy, upodlenia i braku wiary we wszystko. Wojna, śmierć, Niemcy, obozy koncentracyjne i ludzie, którzy niczym nie zawinili. Ludzie, którzy przyszli na świat... wtedy...

 

Po „Ocalonej z Auschwitz” zaniemówisz na długo.

 

Otoczy cię cisza...

 

Słone łzy poleją się po policzkach, po brodzie, po szyi...

 

Przytulisz powieść do serca i oddasz hołd tym, co zginęli. Im wszystkim …

Liber Tinea

  Do skromnego, ale pełnego miłości domu Kuligów, zostajemy wprowadzeni w 1941 roku. Wojna już trwa, sieje dookoła śmierć i zniszczenie, ale na tej ubogiej rodzinie jeszcze nie odcisnęła swojego zbrodniczego piętna. Do czasu. Wszystko zaczyna się zmieniać w momencie, kiedy ci dobrzy ludzie otwierają drzwi chałupy i miłosierne serca przed więźniem zbiegłym z Auschwitz. Jan Nowaczek przyjeżdża do nich w przebraniu niemieckiego żołnierza, na skradzionym esesmanowi rowerze i domaga się pomocy w ucieczce. Rodzina, pomimo świadomości kary, jaka może grozić im za pomoc więźniowi, podejmuje to ryzyko i ukrywa go przed pogonią. Wawrzyniec, głowa rodziny, oddaje zbiegowi swoje stare ubranie, które zastępuje mu więzienny pasiak i pomaga w wydostaniu się z najbardziej zagrożonego schwytaniem terenu. Jak bardzo będą żałować tej decyzji, okaże się dopiero za kilka miesięcy, kiedy uciekinier ponownie zostanie pojmany i bez skrupułów wyda na śmierć wszystkie osoby, które mu wcześniej pomogły. Gdy esesmani stają na progu domostwa aby ukarać “winnych” okazanej litości, zastają jedynie żonę Wawrzyńca, Franciszkę, będącą już w ostatnich dniach ciąży. Zabierają ją do Auschwitz, po którym nikt już nie wraca taki sam. O ile w ogóle wraca… Jedyną nadzieją na ratunek kobiecie, jest zgłoszenie się jej męża zamiast niej. Czy potrafisz wyobrazić sobie, Czytelniku, takie poświęcenie?

 

Ta powieść, to nie jest byle jakie, sfabularyzowane "czytadło" z okrucieństwem obozowego życia w tle, jakich ostatnimi laty pojawiło się na rynku czytelniczym tak wiele. "Ocalona z Auschwitz" to rzetelne relacje świadków, to dokładnie przestudiowane i opracowane przez Autorkę fakty historyczne, podane nam w bardzo ciekawej formie. Ta historia wydarzyła się naprawdę i poza rodziną Kuligów, Nowaczek swoim okrutnym, niewdzięcznym postępowaniem, skazał na cierpienie, a nawet i śmierć jeszcze wiele innych istnień. W publikacji znajdziemy sporą dawkę wiedzy o przeszłości. Generalnie część fabularna zajmuje około połowy objętości książki. Pozostałą stanowią prawdziwe zeznania uczestników wydarzeń, spisane dzieje osób i miejsc związanych z Auschwitz - Birkenau. Jestem pełna podziwu, ponieważ Autorka przygotowała dla Czytelników nawet rozdział, w którym możemy przeczytać o powstaniu i strukturze obozu, o hitlerowskich planach, dojściu nazistów do władzy itp. Całość jest opatrzona zdjęciami z prywatnych archiwów, oraz solidnym kalendarium, w którym możemy szybko odnaleźć dokładne dane.

 

Przez to, że “Ocalona z Auschwitz” jest napisana na podstawie prawdziwych wydarzeń, wywarła na mnie jeszcze większe wrażenie, niż podobne, ale jednak wymyślone historie. Ta rodzina naprawdę mieszkała w okolicy obozu zagłady i naprawdę przeszła przez to piekło. Podczas czytania już w pierwszych rozdziałach zaczęły pojawiać się w tekście nazwy wsi, teraz już miast, które doskonale znam. Brzeszcze, Jawiszowice, Rajsko - od dzieciństwa miłe mojemu sercu, bo do dziś mieszkają tam moi bliscy, których często odwiedzam. Choć wiedziałam, że w miejscu dzisiejszego parku był podobóz dla więźniów-górników, to dotychczas bliżej nie zainteresowałam się jego historią. Wystarczał mi tamtejszy pomnik, kilka słów opowieści dziadka i liczne podania o pobliskim Oświęcimiu, jednak czytanie o tych faktach w "Ocalonej z Auschwitz" pobudziło moją ciekawość na tyle, aby zechcieć zgłębić jeszcze bardziej informacje, które dostarczyła mi Autorka.

 

Zwykle historie, w których ktoś zostaje ocalony z obozu śmierci, opowiadają o wdzięczności tego człowieka dla swoich wybawców. Tym razem z miejsca kaźni ucieka człowiek, który nie dość, że takiej wdzięczności nie ma w sobie ani za grosz, to jeszcze zdradziecko ściąga nieszczęście i śmierć na osoby, które go ukryły, odziały i pomogły podczas ucieczki. Mamy okazję poznać przez tą powieść też drugą stronę medalu, w której ludzie są karani za dobro. Ja po lekturze spoglądam już inaczej na tych, którzy decydują się nie pomagać w obliczu własnego zagrożenia. Musimy również pamiętać o tym, że każdy ma prawo do własnych decyzji i nie nam te wybory oceniać, bo nie każdy musi być bohaterem.

Pani M.

  Czy miłość do ojczyzny może być ważniejsza od miłości do rodziny? Czy można poświęcić jej członków w imię dobra narodowego? Dla mnie odpowiedź jest jasna – nie. I fakt, łatwo mi się to mówi z perspektywy wygodnego fotela, nie latają mi nad głową pociski, nie muszę stawać przed wyborem – ojczyzna czy rodzina. Ale nie wyobrażam sobie tego, że narażam moje dzieci na niebezpieczeństwo, a potem spokojnie patrzę sobie na to, jak moja druga połówka cierpi w obozie koncentracyjnym, bo ja walczę w sprawie większej niż życie. Jak tak czytałam o Florianie, mężu Stefanii, o tym, jak ludzie na niego pluli z pogardą, to tak sobie myślę, że nawet śliny byłoby mi na niego szkoda. Trzepało mnie, kiedy o nim czytałam.

 

Stefania Stawowy była żoną partyzanta AK, trafiła za niego do Auschwitz. I powiedzieć, że niespecjalnie przejął się on tym, co się z nią stało, to nie powiedzieć nic. Kobieta kilka razy otarła się o śmierć, z dala od dzieci, od domu, jednak przetrwała Auschwitz, Ravensbrück, Flossenbürg. Przeżyła „marsz śmierci” do Zwodau. W obozie koncentracyjnym trafiła na Jürgena – strażnika-esesmana, który jak ona zostawił w domu dwie małe córeczki. W dużej mierze dzięki niemu udało jej się przeżyć.

 

Nie sposób czytać tej książki bez emocji. Scenariusz do niej napisało samo życie. Z całego serca nienawidziłam Floriana. To był przykład człowieka, który nie nadawał się do życia w rodzinie, ale założył ją, bo wypadało. W nosie miał to, co działo się z jego bliskimi. Porzucił swoje córeczki, by ratować własne życie. Nie zastanawiał się, czy będą miały co jeść, czy będą bezpieczne. Stefania była jego przeciwieństwem. Bita i torturowana myślała o dzieciach. Nie zdradziła też kryjówki swojego męża. Przeszła przez to przez piekło.

 

Historia Stefanii przeplata się z opowieścią o jej córkach. Dziewczynki miały szczęście, że znalazły bezpieczną przystań, chociaż pewne traumy towarzyszyły im przez całe życie. Na dopiskach wyglądających jak fragmenty wyrwane z zeszytu, można przekonać się, jak pewne rzeczy na nie wpłynęły.

 

Każda historia o osobie, która przeżyła piekło wojny, rozrywa moje serce na miliony kawałków. Tak było i tym razem. Czułam, jak ściska mi się gardło, gdy czytałam o losach Stefanii w obozie koncentracyjnym. Była skazana na śmierć, a udało jej się oszukać przeznaczenie. Podziwiałam jej siłę. Nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie, co musiała przeżywać, gdy zabijali bliskie jej osoby, gdy musiała żyć z dala od dzieci ze świadomością, że każdy dzień może być jej ostatnim. Niestety, takich historii było więcej.

 

Całość uzupełniają zdjęcia. Zarówno z prywatnego archiwum, jak i z archiwum muzeum w Auschwitz-Birkenau. One nadawały tej publikacji niezwykły klimat. Czułam dreszcze na całym ciele, gdy widziałam rzeczy, które odebrano więźniom na rampie wyładunkowej. Byłam w Oświęcimiu, dzieliła mnie od nich tylko szyba, ale za każdym razem przygniata mnie ogrom ludzkiej tragedii, gdy na nie patrzę. Większość zdjęć była dobrej jakości, ale zdarzyły się też takie, które były nieco niewyraźne.

 

Jeśli interesuje was tematyka obozowa, to myślę, że ta książka może was zainteresować. To mocny kaliber, ale nie żałuję ani chwili, którą poświęciłam na lekturę.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial