Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Dramaty

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Dramaty | Autor: Elias Canetti

Wybierz opinię:

Doris

       Elias Canetti, autor pochodzenia bułgarskiego, o korzeniach żydowskich, piszący w języku niemieckim, erudyta i jeden z największych pesymistów, jakich znam, zasłynął przede wszystkim wielką powieścią o ludzkiej słabości i niegodziwości – „Auto da fe”. A tu mamy niespodziankę, jaką zgotowało nam wydawnictwo Ostrogi, wydając zbiorczo wszystkie, czyli trzy, przetłumaczone dotychczas na język polski, dramaty Canettiego, a więc: „Wesele”, „Komedię próżności” i „Do chwili ostatniej”, znakomicie przetłumaczone przez Ryszarda Wojnakowskiego.

 

       Jak to jest, że wesele to okazja do zerwania z ludzkich twarzy nałożonych starannie masek? Pamiętamy to nie tylko z Wyspiańskiego, ale i współcześnie, z filmów Smarzowskiego („Wesele”) oraz Jakuba Michalczuka („Teściowie”).

 

       Kamienica, w niej lokatorzy, na co dzień zajęci własnymi sprawami, zabiegani. Przyjęcie weselne w jednym z mieszkań staje się okazją do zgromadzenia wszystkich (no, prawie wszystkich) mieszkańców razem. Tworzą się grupki, ludzie się przemieszczają, rozmawiają coraz bardziej rozluźnieni. Ktoś powie dwa słowa za dużo i na światło dnia zaczynają wychodzić z ukrycia wstydliwe sekrety, niezdrowe pragnienia, przysłonięte dotychczas pozorami dobrego wychowania obrzydliwe cechy charakteru.

 

       W pewnym momencie tempo się wzmaga. Odnosimy wrażenie, że towarzystwo wręcz niecierpliwie się przekrzykuje i każdy chce zdobyć miejsce na podium w konkursie na najbardziej wstrętną postać. Ludzie grają, udają, kupczą sobą, swoimi małżonkami, obgadują się nieżyczliwie, planują sprytem lub za pomocą zabójstwa przejąć majątek… Nie uświadczysz tu szczerości, życzliwości, honoru. Pozorowana wcześniej sympatia rozpływa się w morzu chciwości i zawiści.

 

       I gdy dom zaczyna się trząść, kołysać, trzeszczeć, pierwsze, co przychodzi do głowy, to kara zesłana przez tracącego cierpliwość Boga, kolejna po potopie. Masa ludzka to potężna siła, zdolna po skumulowaniu wyzwolonych tak gwałtownych emocji wywołać trzęsienie ziemi, nie tylko jednej kamienicy, a całego globu.

 

       O ile „Wesele” pokazało interakcje międzyludzkie i psychologię grupy w skali mikro, to w „Komedii próżności Canetti pokusił się o perspektywę o wiele szerszą, wziął pod lupę cały kraj. Nie znamy dokładnie miejsca i czasu akcji, bo też zupełnie nie o to chodzi w tym dramacie. Problem społeczeństwo – władza jest przecież uniwersalny i ponadczasowy. Tak też chciał autor go przedstawić.

 

       Komu może przeszkadzać posiadanie przez ludzi luster i fotografii? Czemu każe się je przynieść na główny plac i wrzucić w ogień? Nieposłuszeństwo zagrożone jest surową karą. Palenie przedmiotów, demonstracyjne, opatrzone wyraźną propagandową ideologią i obłożone ostrymi sankcjami, kojarzy nam się wszak jednoznacznie. To pokazanie siły opresyjnej władzy, próba zastraszenia ludzi i manifestacja możliwości rządzących. Równie dobrze mogłoby chodzić o czerwone elementy garderoby, albo długie włosy. Zwykle były to do tej pory książki, bo tam zawierała się myśl społeczna, często uznawana za nieprawomyślną, mogąca wzbudzić różnorodne wątpliwości i doprowadzić do buntu. Od książek, luster, zdjęć nie tak daleko już do ludzi. Ci także bywali płonącymi żagwiami ku uciesze tłumów. Bo tłum, samonapędzający się w swoim entuzjazmie dla widowiska, zawsze się znajdzie. Tu też nie jest inaczej. Zapał udziela się ludziom, którzy zaczynają zachowywać się, jakby byli w amoku, zamroczeni wyziewami odbierającego zdolność percepcji i zdrowego rozsądku narkotyku. Ogólne szaleństwo się nasila, entuzjazm wrzucania pamiątek w ogień wzmaga się. Ci, którzy jeszcze co nieco kojarzą i próbują się opierać, są gromko zastraszani. Mądra jednostka nie ma szans w zderzeniu z ogłupiałą masą, krzyczącą coś bez ładu i składu, miotającą się gorączkowo wokół ognia.

 

       Zaraz też pojawią się chętni do donoszenia i inwigilowania, jakieś społeczne trójki, ochotnicze komitety, policja obyczajowa, czy, jak u Canettiego - czternia. Człowiek jest bowiem z gruntu przewidywalny w większości swoich reakcji, dlatego tak łatwo go sobie podporządkować i nim sterować. Dlatego reżimy utrzymują się dziesiątki lat.

 

       A jeśli jeszcze zdołają na tyle ogłupić społeczeństwo, że ono szczerze uwierzy we wszystko, co mu się mówi, to wówczas poruszają nim niczym marionetkami w teatrze lalek, a marionetki wciąż sądzą, że posiadają wolną wolę. O tym właśnie mówi ostatni z dramatów – „Do chwili ostatniej”. W bliżej nieokreślonej przyszłości ludzie rodzą się z konkretną, z góry wiadomą liczbą lat do przeżycia. Staje się ona ich imieniem, z którym się zżywają. Nikt nie może tu nic zmienić, bunt nic nie da. Taka jest po prostu kolej rzeczy. Mężczyzna o imieniu „Pięćdziesiątka” odporny jest na ślepe zaufanie. Zaczyna więc drążyć temat, zadawać niewygodne pytania. I natrafia na mur, który powoli i konsekwentnie zaczyna kruszyć logicznymi argumentami. Ludzie nie chcą wiedzieć, że są manipulowani. Odwracają wzrok, zatykają uszy. Musieliby wówczas coś postanowić, zacząć działać, a przede wszystkim zderzyć się z informacją, że tak długo dawali się oszukiwać. Zbiorowa hipnoza, podążanie niczym stado bezwolnych owiec za piszczałką pasterza jest wygodniejsze. Zresztą, by cokolwiek zmienić musieliby się zjednoczyć, wybrać przywódcę, a u Canettiego każdy myśli wyłącznie o sobie, skupiony na własnym życiu i odczuciach.

 

       Widać, że Elias Canetti nie miał dobrego mniemania o ludziach. Zarówno z tych dramatów, jak z „Auto da fe” wyraźnie przebija jego niechęć, i to wielka niechęć do ludzi, połączona z głęboką pogardą, może też trochę lękiem. Canetti robi wiwisekcję ludzkiej natury, próbując zbadać, jak daleko człowiek może posunąć się w czynieniu zła, w świadomym wykorzystywaniu innych. Widzimy tu cyniczne manipulowanie emocjami i informacjami na różnych poziomach. Ci, którzy czują się pod jakimś względem lepsi, mam tu na myśli status społeczny, materialny, czy też stanowisko, podporządkowują sobie pozostałych, pogardzając nimi zarazem. Władza zaś, w rozumieniu instytucji, metodą perswazji, zachęty, ale też zastraszenia i kłamstwa, czyni sobie powolnym całe społeczeństwo.

 

       Tworzą się mechanizmy, które dobrze znamy z życia i literatury. Chęć przypodobania się, zjednania sobie przychylności, odsunięcia od siebie podejrzeń, czy choćby zwykłej chciwości lub zemsty, budzi w ludziach wszystko, co najgorsze: donosicielstwo, kłamstwo, wykorzystywanie. Mamy tu też diagnozę napędzania się emocji jeżeli chodzi o większe zbiorowiska. Ową niebezpieczną reakcję tłumu, często kompletnie nieprzewidywalną oraz radość karmienia się złudzeniami, biernego podporządkowania, bez konieczności samodzielnego myślenia i podejmowania decyzji.

 

       Dramaty są bardzo minimalistyczne w formie, statyczne, oszczędne w słowa. Jednak autor umiejętnie gra na emocjach, generując napięcie, podkręcając atmosferę tak, że czujemy, jak gęstnieje, wchodząc w coraz wyższe rejestry aż do nieuchronnej kulminacji. Canetti okazał się nie tylko genialnym pisarzem pod względem warsztatu literackiego, pomysłowości, inteligentnego prowadzenia postaci i wątków, ale też doskonałym psychologiem społecznym, a jego obserwacje poczynione w latach 30-tych XX wieku nic nie straciły na świeżości i aktualności.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial