Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Mieszanka Studencka

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 3 votes

Polecam:


Podziel się!

Mieszanka Studencka | Autor: Lisa Laurenti

Wybierz opinię:

Aneta Sawicka

  Bardzo lubię czasu PRL-u i chętnie sięgam po książki, których akcja osadzona jest w tym ciekawym okresie polskiej historii. Nie mogłam więc przejść obojętnie obok książki Lisy Laurenti "Mieszanka studencka", która to opowiada o życiu młodych ludzi właśnie w czasach młodości moich rodziców. Z powodzeniem może to być historia, którą przeżyli nasi bliscy, a którą my- nieco młodsi znamy z ich wspomnień i opowiadań. Zakupy w Peweksie, braki w sklepach i specyficzne relacje międzyludzkie to jedne z cech PRL-u, o których wszyscy słyszeli. We wspomnianej książce oprócz tych wspomnianych, możemy również przyjrzeć się życiu studenckiemu jakie toczyło się w tych interesujących, a jednocześnie wówczas niełatwych czasach.

 

"Mieszanka studencka" to książka, która przyciąga wzrok bardzo ciekawą, oryginalną okładką. Utrzymana jest ona w kolorystyce znanej nam z popularnej linii sklepowych bakalii, co bez wątpienia jest nawiązaniem do tytułu. Tak kolorowa, zatrzymująca uwagę okładka była dla mnie obietnicą naprawdę dobrej lektury. Miałam nadzieję, że w książce znajdę ten uwielbiany przeze mnie klimat PRLu i zatopię się w atmosferze tamtych czasów. Niestety ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu tak się nie stało.

 

W swojej książce autorka stworzyła opowieść o grupie studentów, którzy wspólnie spędzają czas na uczelni i w akademikach. Jedną z bohaterek jest Milena, studentka romanistyki, która marzy o tym, żeby jej nudne monotonne życie w jakiś sposób się odmieniło. W powieści poznajemy również sylwetki innych studentów, którzy wiodą podobny żywot- uczą się, pracują, a w wolnych chwilach wiodą typowo studenckie (dość stereotypowe) życie, w którym czas upływa głównie na spotkaniach towarzyskich i imprezach. Możemy tutaj poczuć klimat studenckich akademików i zobaczyć jak bawiła się młodzież w PRLu. Mamy również okazję zajrzeć za drzwi uczelni i uczestniczyć razem z bohaterami w niektórych zajęciach czy egzaminach. Być może dla niektórych czytelników taka fabuła jest interesująca, ja natomiast z przykrością muszę stwierdzić, że podczas czytania nudziłam się okrutnie. W mojej opinii książka pozbawiona jest jakiejkolwiek głębi i większej wartości. Pomiędzy bohaterami nie zauważyłam żadnych głębszych relacji. Ot takie zwykłe czytadło, z wieloma podtekstami, przesycone imprezowym życiem, które niby przedstawia typowo studenckie życie, lecz dla mnie jest mało wiarygodne. Brakowało mi tutaj również spójnej fabuły. Ta książka to raczej zlepek pojedynczych sytuacji, wyrywki z życia bohaterów, nie bardzo powiązane ze sobą i nie łączące się w jedną spójną całość.

 

Nie nazwałabym "Mieszanki studenckiej" książką przedstawiającą czasy PRLu. Owszem tworzą one tło powieści, ale tak naprawdę mało tutaj tych charakterystycznych dla PRLu cech i sytuacji. Ja nie znalazłam tutaj tego, czego szukałam i z pewnością przez to czuję się zawiedziona lekturą. Książka po przeczytaniu opisu jawiła mi się jako naprawdę ciekawa powieść, po którą warto sięgnąć. Tymczasem jest to książka, która mnie osobiście rozczarowała i w ogóle nie zaciekawiła.

 

Oczywiście nie odradzam nikomu sięgnięcia po ten tytuł. Jeśli lubicie młodych bohaterów i studenckie klimaty, to pewnie będziecie zadowoleni z lektury. O gustach się nie dyskutuje i z pewnością wielu czytelników odnajdzie radość z czytania tej książki. Zawsze warto wyrabiać sobie własną opinię, zamiast bazować na tym, co myślą inni. Jeśli więc książka cię zaciekawiła, to bez obaw po nią sięgaj- kto wie, może polubisz tych bohaterów i poczujesz klimat, którego mi zabrakło.

Mamaczyta

  Studenckie czasy, to okres który najchętniej i najczęściej się wspomina. Imprezy w akademiku, wypady na miasto, głowa pełna idei i marzeń. Za sprawą książki "Mieszanka studencka" Lisy Laurenti przenosimy się na uniwersytet, pędzimy na wykłady, stresujemy się egzaminami, zakuwamy, by zaraz zapomnieć.

 

Milena studiuje romanistykę, angażuje się w zajęcia, wie że zdobyta wiedza jest dla niej przepustką do lepszego świata. Bo ten lepszy świat istnieje, gdzieś, tuż za progiem. Dzięki odpowiednim znajomościom dziewczyna może się sprawdzić i wykorzystać umiejętności w praktyce. Milena zostaje tłumaczem na mistrzostwach podnoszenia ciężarów. Co prawda przy dziennikarzu z Francji nie ma za dużo pracy, ale poznaje prezesa związku i spędza z nim miło kilka wieczorów. 

 

Taka znajomość mogłaby być trampoliną na zachód ale służby czuwają. Milena zostaje zaproszona na rozmowę i w sugestywny sposób ostrzeżona. Ta opowieść osadzona jest w konkretnych realiach historycznych. Szarzyzna PRL-u jest wszechobecna, a widać ją tym bardziej gdy zderza się z kolorowym życiem Europy, które dziewczyna może podejrzeć.

 

Studenci potrafią jednak zaklinać rzeczywistość. Dziewczyny potrafią stworzyć prawdziwe modowe perełki, przerabiane ubrania to prawdziwy krzyk ówczesnej mody. Młodzi mężczyźni zawsze sprostają zadaniu i znajdą coś co poprawi humor i rozkręci każdą domówkę lub imprezę w akademiku (a takie imprezy wiadomo, na studiach są obowiązkowe). Ta książka to dla jednych będzie sentymentalna podróż do przeszłości, a dla innych potwierdzenie opowieści usłyszanych od rodziców.

 

Milena mieszka w akademiku, zawiera nowe znajomości, część z nich z czasem przemieni się w przyjaźnie. Dziewczyna przekona się czy możliwa jest przyjaźń damsko-męska. Okazuje się że tak, jeśli chłopak jest gejem. Temat homoseksualistów stał się ostatnio w literaturze bardzo popularny, tutaj nie wybija się jednak na pierwszy plan. Po prostu jest, jako coś naturalnego, ale mimo wszystko coś do ukrycia. Pozostali bohaterowie z którymi Milena wchodzi w różne relacje nie zostali nakreśleni w jakiś charakterystyczny sposób. Studentki bibliotekoznawstwa czy filologi tworzą raczej nijakie towarzystwo, podobnie chłopcy z bardziej męskich kierunków. Tak, autorka kreując swoje postacie nie uniknęła stereotypów.

 

Dialogi nadają akcji dynamiki, a że jest ich całkiem sporo książkę czyta się błyskawicznie. Teksty popularnych piosenek przytaczane w obszernych fragmentach tworzą klimat. Za zbędne jednak uważam cytowanie podręczników czy formuł naukowych. Całość jednak czytało się płynnie, a książka była ciekawym wyborem na jedno popołudnie.

 

Okładka została świetnie zaprojektowana. Tutaj jest wszystko co ze studiami może się kojarzyć, prawdziwa mieszanka studencka. Niemałym zaskoczeniem były ilustracje wewnątrz książki. Co prawda pasowały do treści ale ciekawsze były by grafiki odnoszące się bezpośrednio do czasów, w których została umieszczona akcja. Podkręcenie klimatu PRL-u na pewno byłoby na plus.

 

Tak jak wspomniałam to książka na jeden wieczór (zaledwie 157 stron). Taki przerywnik między poważniejszymi lub bardziej angażującymi lekturami. „Mieszanka studencka” jest prostą historią, trochę w moim odczuciu powierzchowną, rysem właściwie. Nieco zredagowana mogłaby być wstępem do ciekawej powieści. Bohaterka stworzona przez autorkę ma potencjał, ma ambicje, ma możliwości. Spotkanie z Urzędem Bezpieczeństwa domaga się rozwinięcia, a Milena nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Wątki poboczne czekają na rozwinięcie.

 

Po lekturze pozostał więc pewien niedosyt zwłaszcza, że opis budził spore nadzieje.

Inka

  Lekko, łatwo i przyjemnie? Niekoniecznie, nie do końca. Już po przeczytaniu kilku stron Mieszanki studenckiej ma się wrażenie lekko i łatwo straconego czasu. Przyjemnie za to się ją ogląda. Starannie wydana przez Warszawską Firmę Wydawniczą, na kredowobiałym papierze, z kilkunastoma barwnymi reprodukcjami słynnych obrazów. Od średniowiecznego wyobrażenia śmierci w makabrycznym dansemacabre, przez Czerwoną winnicę i Pole pszenicy z krukami Vincenta van Gogha, Dolce vita Rafała Olbińskiego, Portret kobiety Rogera van der Weydena do Wolności wiodącej lud na barykadyEugène’aDelacroixa. Cały materiał ilustracyjny w pięknych, nasyconych barwach, w wysokiej rozdzielczości. A są tutaj oprócz obrazów i jednej rzeźby Robotnika i kołchoźnicy, sfotografowane przedmioty codziennego użytku: kalosze, biżuteria, czy przybory kuchenne. Ba! Jest nawet czarno – białe zdjęcie, na którym widać Edwarda Gierka wręczającego order zasług Leonidowi Breżniewowi. Czemu służy ten błyskawiczny kurs z historii sztuki? Bez niego książka Lisy Laurenti najzwyczajniej nie istnieje.

 

Z pozoru, to powiastka obyczajowa małych rozmiarów, z czcionką przyjazną dla oczu i ilustracyjnymi przerywnikami.

 

Jak czytamy w opisie wydawcy: „Milena jest studentką romanistyki. Na co dzień uczy się, pracuje, a w wolnych chwilach snuje plany mogące odmienić jej monotonie i odrobinę smutne życie. Pewnego dnia dostaje propozycję (…).” Fabuła jest prosta i nieskomplikowana, dialogi między bohaterami niewyszukane, hojnie czerpiącymi ze współczesnej, młodzieżowej polszczyzny. Widać od razu, nie czytając nawet początkowej dedykacji, że autorka, jako magister filologii romańskiej wykorzystuje techniki autobiografizmu. Nasyca powieść wątkami z własnego życia.

 

Ale książka ma też drugie, równoległe życie. I ono jest zdecydowanie ciekawsze. To opisy architektoniczne różnych budowli z ambicjami interpretacyjnymi. Na przykład sala tradycji w hucie Katowice lub dom w Dolinie Loary. Tłumaczenia i fragmenty dzieł włoskich oraz francuskich klasyków stawiane na równi z tekstami piosenek Marka Grechuty, Maryli Rodowicz, czy Krystyny Prońko. Jest nawet delikatny powiew imperialistycznego Zachodu w postaci wyszukanych kulinariów. Rzecz bowiem dotyczy czasów jedynie i słusznie minionych, choć ta czasoprzestrzeń powieściowa akurat niezbyt przekonuje. Po prostu jej nie czuć. A wspominanie od czasu do czasu o dżinsach z zagranicznych paczek i talonach na papier toaletowy to zdecydowanie za mało.

 

Mankamenty i miałkość fabuły wynagradzają erudycyjne wtręty Laurenti w postaci przywołania kontekstów malarskich. Kultura masowa miesza się z wysoką. Jak choćby w porównaniu domu w Dolinie Loary do słynnego obrazu Czerwonej winnicyVincenta van Gogha. I takich odniesień jest dużo więcej. „Dzieją się” naturalnie, na marginesie spraw codziennych. Wprowadzają do Mieszanki studenckiej element magiczny. Bo to rzeczywiście mieszanka. Tyle, że za dużo tutaj składników i to w nieprzemyślanych proporcjach.

 

Podsumowując:

 

Fabuła – życie towarzysko – uczelniane Mileny i jej przyjaciół. Do tego powierzchownie, schematycznie nakreśleni bohaterowie, z którymi trudno się identyfikować.

 

Elementy historyczne – jedna rozmowa przedstawiciela imperialistycznego Zachodu i socjalistycznego Wschodu plus jedno przesłuchanie w celu zwerbowania agenta specjalnego.

 

Elementy dydaktyczne – przytoczenia z wykładów, dajmy na to, gramatyki opisowej, czy literatury francuskiej. Cytaty z tekstów polskich pieśniarzy.

 

Wątki miłosne i romansowe krążą wokół anegdot rodem z buduarów, a motyw geja – najlepszego powiernika, aż woła o pomstę do nieba. Brakuje tylko motywu gangsterskiego. Ale to może i lepiej.

 

Bronią się jedynie luźne skojarzenia malarskie, choć i one są jedynie hasłem wywoławczym. Czymś na kształt strumienia świadomości. Lekko magicznym, ale i mechanicznym, skojarzeniowym. Szkoda, że Lisa Laurenti nie wykorzystała w pełni potencjału książki i swoich pomysłów.

Joanna Kidawa

  Pamiętasz jeszcze przełom lat 80-tych i 90-tych? A może należysz do grona młodszych czytelników? Jeśli chcesz powrócić myślami do tamtych lat, albo dowiedzieć się, jak wyglądało codzienne studenckie życie na sosnowieckiej uczelni, to mam coś dla Ciebie. Otóż dzisiaj zabieram Cię w podróż w czasie. Cofnijmy się właśnie do tamtych lat, gdzie już czeka na nas Milena z grupą przyjaciół. Gotowi? To zaczynamy!

 

MIESZANKA CAŁKIEM STUDENCKA

 

Poznaj naszą główną bohaterkę – Milenę. Dziewczyna przyjeżdża do Sosnowca, by tam rozpocząć naukę na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Śląskiego na kierunku romanistyka. No cóż, studiowanie języków obcych nie było wtedy tak powszechne jak w dzisiejszych czasach, przypominam bowiem, że powieść przenosi nas ponad 30 lat wstecz, do przełomu lat 80 i 90.

 

Na studiach Milena zaprzyjaźnia się z Aurelią. W powieści odnajdziesz opis, jak wyglądały zajęcia na uczelni. Jako że sama studiowałam romanistykę, z wielką ciekawością czytałam te opisy. Jak różne to były zajęcia! W „Mieszance studenckiej” najbardziej urzekły mnie zajęcia z fonetyki. Otóż każdy student zamykał się w osobnym szczelnym boksie, gdzie przez słuchawki i mikrofon ćwiczył wymowę poszczególnych głosek. Urocze!

 

Wracając do powieści. Po zajęciach albo też w przerwach, Milena z Aurelią dość często wpadają do uczelnianej kawiarni, gdzie można zarówno spotkać się z innymi studentami, jak również posłuchać muzyki na żywo.

 

Pewnego dnia Aurelia zostaje zaproszona do domu wykładowczyni fonetyki, Polki, która mieszka w naszym kraju wraz z mężem Francuzem. Początkowo dziewczyna ma zająć się pomocą córce w nauce. Dziewczyna wyjeżdża nawet z tą rodziną do domku w górach, gdzie panie, przy pomocy lampki wybornego czerwonego wina, zaczynają się sobie zwierzać. Co ukrywa wytworna nauczycielka?

 

Milena mieszka w sosnowieckim akademiku. I, jak to bywa w czasach studenckich, ciągle odbywają się przeróżne imprezy w pokojach. Dziewczyna zaprzyjaźnia się z Teddym, studentem anglistyki. Dopiero po długim czasie przyjaciółka odkrywa orientację seksualną przyjaciela. Koggo jeszcze dziewczyna spotyka na korytarzach akademika?

 

PROPOZYCJA NIE DO ODRZUCENIA

 

Pewnego dnia Milena dostaje ciekawą propozycję. Otóż w katowickim Spodku odbywają się Mistrzostwa Europy w podnoszeniu ciężarów. Podczas tej kilkudniowej imprezy dziewczyna ma być tłumaczką francuskiego dziennikarza. W międzyczasie poznaje również pana Doreta – Francuza, który jest prezesem związku zajmującego się podnoszeniem ciężarów. Mężczyzna zaprasza Milenę na wspólną kolację, podczas której składa jej pewną propozycję. Mianowicie, proponuje Milenie wyjazd do Francji, gdzie mogłaby skończyć studia oraz pracować na swoje utrzymanie. Tak, wiem, co możesz sobie pomyśleć. Zdradzę Ci, że to uczciwa propozycja, bez jakichkolwiek podtekstów seksualnych. Aby ułatwić dziewczynie start, Doret ofiaruje jej pieniądze na podróż.

 

Niestety, tuż po zakończeniu zawodów, Milena dostaje zaproszenie na rozmowy w urzędzie bezpieczeństwa. Władza już wie o kontaktach dziewczyny z Francuzem…

 

Czy Milena skorzysta z propozycji Doreta? Jak potoczą się dalsze losy Mileny? Jeśli zaciekawiło Cię którekolwiek pytanie, zapraszam do sięgnięcia po „Mieszankę studencką”.

 

NA ZAKOŃCZENIE SŁÓW KILKA

 

„Mieszanka studencka” jest moim pierwszym spotkaniem z autorką Lisą Laurenti. Prawdę mówiąc, nie znalazłam informacji na jej temat. Ale wracając do powieści. Objętościowo niewielką książkę przeczytałam w ciągu jednego popołudnia. Niezmiernie urzekły mnie fragmenty z zajęć studenckich na filologii romańskiej, tak różne od tego, czego sama doświadczyłam. Pamiętajmy, że to miało miejsce w czasach PRL, gdzie studiowanie języków obcych było raczej niezbyt często spotykane…

 

Jeśli zatem pragniesz powrócić pamięcią do tamtych lat, albo poznać trochę życie studenckie w PRL, to zapraszam Cię do lektury „Mieszanki studenckiej”.

Sylfana

    „Mieszanka studencka” autorstwa Lisy Laurenti to opowieść o niedalekiej przeszłości, którą znają doskonale nasi rodzice, a już na pewno dziadkowie. Mowa oczywiście o czasach komunistycznych, kiedy to nie było takiego wyboru produktów, gdzie trzeba było ograniczyć się do tego, co akurat „wrzucono” na sklep. Czasy te zdecydowanie były specyficzne pod wieloma względami, trudne zdecydowanie, jednak często podszyte jakimś sentymentem i nutką młodzieńczych wspomnień. Młode pokolenia pewnie nieraz słyszały opowieści nostalgiczne o młodości starszych, jej specyfice i nietuzinkowości. Autorka pragnie wszystkich swoich czytelników zabrać w tę podróż do PRL-u, pokazać tę scenerię w sposób bardzo ciekawy i ciepły. Robi to za pomocą wykreowanej historii, która pokazuje meandry tego okresu, jego specyfikę i dziwność.

 

Główną bohaterką jest tutaj Milena, studentka filologii włoskiej, która marzy o wielkim świecie i zmianie w swoim spokojnym, nudnym życiu. Za jej pleców oglądamy jej codzienną rutynę, wykonywane czynności, poznajemy znajomych, sposoby radzenia sobie z trudnymi sytuacjami. Opowieść ta ma charakter zdecydowanie obyczajowy, może nawet quasi – historyczny. Widać wyraźnie, że autorka opiera się na czyjś wspomnieniach i doświadczeniach i jest w opisywaniu tej przestrzeni fabularnej niezwykle wiarygodna. Przywołana przez nią rzeczywistość literacka jest prawdziwa, lub też wzbudza w czytelniku poczucie prawdy i rzetelności. Wzbudza także inne odczucia – ciepło, radość, pogodę ducha, nostalgię, a momentami czasami smutek.

 

Jedną z ważniejszych przestrzeni staje się życie studenckie, zgoła inne od tego, które prowadzi dzisiaj młodzież. Nie było wtedy tylu możliwości, narzędzi do nauki, jednak zdecydowanie relacje międzyludzkie były pełne, wartościowe. To wspomniane życie studenckie właśnie opierało się wtedy na zacieśnianiu tych kontaktów na wszelkie możliwe sposoby. Dzisiaj nad lekturą tych wydarzeń możemy westchnąć głęboko. Czy jeszcze kiedykolwiek tak będzie, że ludzie postawią przede wszystkim na szeroko rozumiane związki międzyludzkie? Może właśnie to zagadnienie stało się motorem napędowym do napisania tej powieści.

 

Większość opisów w tekście skupia się właśnie na tytułowej mieszance studenckiej. Mamy tutaj przedstawiony wachlarz osobowości, który jednak tylko na pozór jest różnorodny. Choć autorka stara się nam urozmaicić fabułę, stworzyć kreacje nietuzinkowe i inne od siebie, to w rezultacie każdy z bohaterów jest do siebie podobny – prowadzi podobne życie: studiuje, pracuje, organizuje, bądź jest uczestnikiem imprez akademickich. Ten element fabuły niestety może wywoływać u czytelnika nudę. Nie twierdzę jednak, że opisane sytuacje są jakieś skrajnie nieciekawe – co to, to nie. Twórczyni mogła postawić jednak na jakieś zwroty akcji, punkty kulminacyjne, cokolwiek, co urozmaiciłoby perypetie młodych ludzi. Tego niestety tutaj nie ma, a szkoda. Wystarczyło pokusić się o jeden unikatowy element układanki.

 

Jednym z ciekawych elementów fabuły jest motyw miłości homoseksualnej. Okazuje się bowiem, że przyjaciel głównej bohaterki jest gejem. Ten element pojawia się w fabule, jednak nie jest dominujący. To akurat bardzo dobrze, gdyż minęły już czasy epatowania orientacją seksualną – dzisiaj nie powinien być już to temat tabu, należący do zagadnień kontrowersyjnych. Autorka rozważnie podchodzi do tego wątku, nie epatuje zbędną sensacją, co jest zdecydowanym plusem powieści.

 

Jeśli lubicie typową literaturę obyczajową, jeśli też interesujecie się życiem społeczeństwa w okresie komunistycznym, to ta książka będzie zdecydowanie dla was. Jest to swoiste czytadło (bez nacechowania negatywnego!), które może nam urozmaicić popołudnie z kawą, bądź wieczór z aromatyczną herbatką.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial