Małgorzata Pac
-
„Staliśmy na śniegu,
bo go nawaliło w styczniu
za dwie czy trzy pory roku,
wokół szczebiotały ludziom pyski.
Przez ciebie też zacząłem
woleć od nich pieski”„Światłocień” to długo oczekiwany przeze mnie debiut literacki. Tytułowy „Światłocień” to niezwykle złożona metafora pozytywnych i negatywnych elementów, jakie jednostka ludzka spotyka na swojej drodze.
Pięknie wydany tomik poezji składa się z trzech rozdziałów („Nikt”, „Światłocień”, „Lajfstajl”, „Przestrzenie”) o bardzo osobliwych tytułach. Każdy z nich opisuje pewnie pewien symboliczny rozdział w życiu autora. Czterdzieści cztery wiersze — mam wrażenie, że nieprzypadkowo nasuwa mi się skojarzenie z romantycznym bohaterem III części „Dziadów”, Konradem — to barwny liryczny spacer po najgłębszych zakątkach ludzkich emocji.
Z wierszy dowiadujemy się, że historia autora nie jest łatwa, momentami skomplikowana, wypełniona pustką i cierpieniem. Autor ma świadomość swojej wysokiej wrażliwości, niedopasowania w rzeczywistości i samotności: „znowu jestem/ gdzieś w głębokiej pustce/gdy patrzę w lustro/ nawet za dnia widzę ciemną noc”.
Motywem spajającym wszystkie wiersze jest tęsknota za miłością — tą prawdziwą, trochę banalną i często pomijaną we współczesnym świecie. Miłość sprawia, że wszystkie inne aspekty codzienności stają się nieważne, życie nabiera tempa i zaciera się granica pomiędzy dwoma skrajnościami, jasnością i mrokiem, co podkreśla w utworze „Światłocień”.
Na szczególną uwagę zasługują również fantastyczne ilustracje autorstwa utalentowanej artystki, Marysi Rękawek. Wiersze Krzysia polecam każdemu, kto w dobie globalizacji poszukuje sensu życia.