Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Prawnik Też Człowiek

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Prawnik Też Człowiek | Autor: Jolanta Zakrzewska

Wybierz opinię:

Aneta Sawicka

  Lubicie od czasu do czasu zajrzeć do życia innych ludzi? Myślę, że każdy z nas ma w sobie taką ciekawość, która pcha go do podglądania czy rozmawiania o innych. Chętnie plotkujemy i omawiamy życie sąsiadów, rodziny czy znajomych. Jako czytelnicy również mamy okazję poznawać jakiś fragment życia innych, zwykle fikcyjnych bohaterów, ale w niektórych książkach także autentycznych ludzi. Osobiście bardzo lubię książki, w których autorzy i bohaterowie to prawdziwe osoby, które uchylają nam drzwi do swojego świata i pozwalają się dzięki temu poznać. Ostatnimi czasy szczególnie lubię książki, w których mam okazję poznawać osoby wykonujące różne zawody. Z tego względu od razu zainteresowała mnie książka "Prawnik też człowiek" pani Jolanty Zakrzewskiej. Na okładce możemy przeczytać, że autorka zaprasza nas, abyśmy zajrzeli w jej codzienność, co też bardzo chętnie uczyniłam.

 

Pani Jolanta Zakrzewska to radca prawny ze sporym stażem pracy. W swojej książce dzieli się z nami anegdotkami z jej życia służbowego oraz prywatnego. Książka podzielona jest na trzy odrębne części- praca, po pracy oraz spacerki z psem. W każdej z tych części możemy znaleźć kilka anegdotek, które związane są z sytuacjami jakich doświadczyła autorka na przestrzeni lat. Doskonale odnoszą się one do tytuły książki, który brzmi "Prawnik też człowiek". Za pomocą tych krótkich scenek zawartych w książce autorka pokazuje nam, że jest zwyczajną osobą, niepozbawioną poczucia humoru, lubiącą ludzi i mającą swoje prywatne życie. Często prawnicy kojarzą nam się bowiem z bardzo ważnymi personami, zupełnie innymi od zwyczajnych, szarych ludzi. W rzeczywistości to jednak przecież osoby, które niewiele różnią się od nas samych.

 

"Prawnik też człowiek" to książka, która zaskoczyła mnie swoją formą. Przyznaję, że spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Przede wszystkim moje zdziwienie wywołała objętość tej książki, którą tak naprawdę ciężko nazwać "książką". 33 strony to jednak trochę mało jak na książkę dla dorosłych, przypomina to raczej broszurę lub próbkę twórczości. W moim odczuciu to stanowczo za mało, aby zadowolić mnie jako czytelnika. Tym bardziej, że lekki język i zabawne sytuacje, które przytacza autorka to naprawdę doskonały materiał na dłuższą książkę, przy której można by spędzić dużo więcej czasu niż kilka minut. Tematyka również wydaje się atrakcyjna- niewiele jest na polskim rynku wydawniczym książek, które pozwoliłyby nam na zajrzenie w codzienność prawnika, czyli osoby, która wykonuje zawód prestiżowy, mało znany dla ogółu.

 

Pani Jolanta Zakrzewska zaprosiła nas do swojej codzienności, co oczywiście bardzo się chwali, jednak trzeba przyznać, że nie do końca się to udało. Tak naprawdę te kilka anegdotek, które znalazły się w książce, to za mało, by móc cokolwiek powiedzieć na temat życia autorki. Trzeba również stwierdzić, że niektóre opisane sytuacje pomimo, że były zabawne z punktu widzenia osób biorących w nich udział, to jednak dla czytelnika są mało śmieszne i po prostu wyrwane z kontekstu.

 

Podsumowując ta krótka książeczka to dobry materiał na przeczytanie w chwili nudy, kiedy nic innego nie ma pod ręka. Niestety jest to książka, która tak naprawdę nic nie wnosi do doświadczeń czytelniczych, nie wywołuje żadnych emocji, ani nie dostarcza jakiejkolwiek wiedzy. To dobra próbka twórczości, którą warto rozwinąć i stworzyć z tego książkę, zamiast broszurki, którą jest obecnie.

MagLaw

  Kiedy prawnikowi praktykowi wpada w ręce książka obyczajowa, która ma pokazać blaski i cienie życia w todze, a dodatkowo już w tytule zakłada śmiałą tezę, że „Prawnik też człowiek” nie można przejść obok niej obojętnie. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, aby przekonać się co autorka, prawnik z krwi i kości, wykonujący na co dzień zawód radcy prawnego ma do powiedzenia światu o kulisach wykonywania zawodu i o życiu poza nim.

 

Autorką w tym przypadku jest Pani Mecenas Jolanta Zakrzewska, a popełnionego przez nią „Prawnika wydała Warszawska Firma Wydawnicza. Od razu trzeba powiedzieć, że książka jest raczej nowelką niż opasłym tomiszczem, gdyż liczy zaledwie 25 stron, co niestety może już na wstępie świadczyć o tym, że czytelnik zbyt wiele jednak namacalnych dowodów na jestestw prawników wszelkiej maści jednak nie uzyska. Sienkiewicz i Prus też tworzyli jednak krótki formy i nikt im dzisiaj w brodę nie pluje za Katarynkę, czy Janka Muzykanta. Nie ilość zatem a jakość dzieła należy wziąć na tapet.

 

Książka podzielona została na trzy rozdziały, z których każdy poświęcony został odrębnej kwestii. Mamy zatem część zatytułowaną „Praca”, dalej jest rozdział „Po pracy – spacery z pieskiem”, wreszcie „Pomiędzy pracą i spacerkami”. Jedno jest już zatem pewne – obok aktywności zawodowej autorka ma słabość do czworonogów, a raczej czworonoga, psa rasy mazowieckiej.

 

Skoro zatem wiadomo już co składa się na tę króciutką formę pora na kilka słów o treści. Każdy z rozdziałów zawiera osobne podpunkty, z których każdy stanowi odrębną, nie wiążącą się ze sobą opowiastkę. Można wręcz powiedzieć, że są to opowiadanka zawierające anegdoty z życia Pani Mecenas, które przekazane w humorystyczny sposób, z lekko ironicznym posmakiem mają obrazować treści odpowiadające tytułom rozdziałów. W części dotyczącej pracy autorka przelewa na papier swoje wrażenia z pracy w podmiotach publicznych, w których mimo zmiany epoki czas się odrobinę zatrzymał na peerelowskiej mentalności, co punktuje autorka. Dodatkowo z dystansem odnosi się też do własnych wpadek, które pewnie każdemu w relacji z pracodawcą się zdarzały, o swej pracy merytorycznej jako pełnomocnika w sprawach sądowych i autora licznych pism procesowych, czy też o relacjach ze współpracownikami. Każda z takich historyjek z zamierzenia ma śmieszyć i wywołać przekonanie, że prawnik wykonujący swe obowiązki służbowe nie jest pozbawionym emocji robotem, ale potrafi zarówno impulsywnie, jak i humorystycznie zareagować, bo sztuką jest jednak umiejętność odnalezienia się w każdej sytuacji i wyjścia z niej z klasą a zwłaszcza z uśmiechem na ustach.

 

Nieco mniej przypadły mi do gusty opowiastki o rozmaitych życiowych sytuacjach jakich doznała Autorka na spacerach z psem, gdyż były one po prostu zwyczajne, a skecze sytuacyjne, których dotyczyły zbytnio przypominały mi humor z zeszytów szkolnych lub żartów zamieszczanych w rubrykach z dowcipami. Podobnie odebrałam ostatni rozdział co to obrazował znowu scenki z życia autorki między pracą a domowymi obowiązkami. Być może różni nas poczucie humoru i dlatego nie parskałam śmiechem po ich przeczytaniu. Dla mnie niestety nie było śmiesznie.

 

Czy po przeczytaniu książki poznałam lepiej świat prawniczy w i po pracy? Niestety nie, ale pewnie dlatego, że znam go od podszewki. Czy dla osoby spoza tego świata pokaże on prawników  innym świetle? Może odrobinę, ocieplają ich wizerunek. Trudno w tym względzie jednak o generalizowanie. Prawda jest bowiem taka, że nie ma co oczekiwać, że kilkudziesięciostronicowa książeczka zmieni wizerunek tej grupy zawodowej. Książkę zatem przeczytałam, ale wrażenia wielkiego na mnie jednak nie zrobiła, choć momenty były, jak mawiał klasyk.

Niegrzeczne literki

  Jak wyobrażacie sobie życie prawnika? Czy zawsze pojawiają się wyłącznie czyste zagrania, pozbawione nienawiści i przysłowiowego kopania pod sobą dołków?

 

Jolanta Zakrzewska wychodzi do nas z propozycją kilkustronicowej książki, która przybliży nam życie radcy prawnego – Jolanty Z. Będziemy z nią od pierwszych dni w zawodzie, mogąc sprawdzić czy ma to cokolwiek wspólnego z bezstresową pracą.

 

Książka nie jest powieścią fabularną, która zaobfituje w masę zbędnych opisów. Autorka w tej książce postanowiła postawić na maksymalną prostotę, podkreślając tym samym to, co chciała przekazać czytelnikowi.

 

Śmiało mogę powiedzieć, że pozycja ta zawiera zbiór anegdot Jolanty Z., które wprowadzą nas w różne stany emocjonalne. Raz będziemy się śmiać, a raz wprowadzi nas w konsternację.

 

Bardzo szybko zorientujemy się, że praca prawnika jest w stanie zniszczyć osoby o słabszych nerwach. Wejdziemy do korporacyjnych związków, które będą miały na celu utrzymanie cennych informacji z dala od widoku publicznego, i zobaczymy, w jakim tempie usuwa się z firmy niewygodne osoby.

 

Książka została podzielona na trzy działy – „praca”, „po pracy – spacery z pieskiem” oraz „pomiędzy pracą i spacerkami”. To właśnie w pierwszym z nich jest zawartych najwięcej ciekawostek, od których ciężko się będzie oderwać. Główna bohaterka została tam przedstawiona jako silna babeczka, twardo stąpająca po ziemi. Jednak podkreślono również jej uczucia. Choć trafniejszym określeniem byłoby powiedzenie, że zostały one pozostawione w domyśle czytelnika To bardzo trafny zabieg, który po przedstawieniu sytuacji pozwala czytelnikowi na postawienie się w miejscu głównej bohaterki i współodczuwaniu jej trwóg. Dostrzeżemy także jej opanowanie w sytuacjach kryzysowych, z którego śmiało będziemy mogli wyciągnąć nauki na przyszłość.

 

Kolejnym działem jest życie poza pracą Jolanty Z. Autorka przedstawia nam kolejnych bohaterów, którzy odgrywają ważną role w życiu Pani Radcy. Szybko orientujemy się, że kąśliwe uwagi są uwarunkowane genetycznie w jej rodzinie 😉

 

Tym razem cały prawniczy sektor odejdzie w zapomnienie. Poznamy Jolantę Z. ze strony opiekuńczej właścicielki czworonogów ze schroniska. Tutaj autorka postawi nacisk na zwierzęta i więź, która łączy je z główną bohaterką. Bez wątpienia kobieta jest zakochana w swoich milusińskich i czasami to ona przejmuje rolę obrońcy 😉 Choć czy kiedykolwiek z niej wychodzi?

 

Ostatnim działem jest ten dotyczący wszystkiego innego. Krótki, zwięzły, lecz wprowadzający kolejną perspektywę. I tutaj muszę przyznać, że miałam mieszane uczucia. Nie chodzi o to, że coś było źle. Czy było ciekawie? Tak. Czy było wesoło? Jak najbardziej – do tego Pani Radca zdążyła nas przyzwyczaić. Więc co było nie tak? Miało być nie o pracy i nie o spacerach. Jednak wdarła się sala rozpraw, która jest pracą. Jednak to mały szczegół, który po prosu mógł się zaplątać. Nie wpływa to w żaden sposób na jakość książki czy sposób odbioru. Znacznie bardziej przeszkadzało mi to, że tak szybko się skończyło.

 

Myślę, że to bardzo ciekawa pozycja na chwilę przy kawie. Grafika książki pozwala na zatrzymanie się po każdej anegdocie, co tym bardziej poprawia jakość czytania. Kiedy ją skończyłam, w głowie pojawiła mi się myśl, czy każdy prawnik ma w kieszeni tak wiele ciętych ripost? Czy tylko w literaturze przedstawiamy ich jako słownych agentów od spraw beznadziejnych?

 

Zachęcam do lektury – nikt nie powinien być zawiedziony

Kozel

  Kiedy osoba, która pochodzi z prawniczej rodziny i sama chciała kiedyś prawnikiem zostać – tak, mówię o sobie – chwyta w ręce publikację podobno obyczajową, podobno pokazującą blaski i cienie życia w todze (i po zdjęciu togi również), podobno pisaną z humorem, ale i realizmem, oczekiwania muszą być wielkie… Niestety, w tym przypadku rozczarowałam się i to dość mocno. Myślę, że potencjał podjętego tematu jest ogromny, ale Prawnik też człowiekabsolutnie go nie wykorzystał…

 

Zacząć wypada jednak od początku… Niewątpliwie mamy tu do czynienia z wiarygodną perspektywą – relacją z tzw. pierwszej ręki, gdyż autorka, Jolanta Zakrzewska to praktykujący radca prawny. Problemem – przynajmniej dla mnie – jest natomiast forma, która została nam tu zaserwowana. Nie mamy bowiem do czynienia z powieścią czy książką, a raczej skromną broszurką liczącą zaledwie 25 stron. Siłą rzeczy więc temat nie mógł zostać wyczerpany. Dodatkowo na kartach tych mieści się nie pełna forma narracyjna, typu opowiadanie czy nowelka, a zbiór króciutkich, często jednostronicowych anegdot.

 

Mimo skromnej objętości książka została podzielona trzy rozdziały – każdy poświęcony osobnemu tematowi. Mamy zatem części: Praca, Po pracy – spacery z pieskiem oraz Pomiędzy pracą i spacerkami. Te tytuły jasno wskazują nam na tematykę, która jest jak najbardziej interesująca i – przynajmniej w teorii – sugeruje, że każdy znajdzie tu coś interesującego dla siebie.

 

W każdym z rozdziałów znajdziemy, jak wspomniałam już wcześniej, odrębne, nie powiązane treściowo anegdotki. Jak na tego rodzaju powiastki przystało, mają one humorystyczny przekaz, z ironicznym posmakiem. To konkretne wspomnienia autorki związane z jej pracą w instytucjach publicznych, czasami pokazane w odrobinę krzywym świetle, z nieco prześmiewczym wydźwiękiem. Niekiedy można odnieść wrażenie, że czas w takich miejscach zatrzymał się kilkadziesiąt lat temu.

 

Niewątpliwie autorce nie brakuje dystansu do swojej pracy, do sytuacji zawodowych, którym musiała stawić czoła, ale także do wpadek swoich i współpracowników. Większość historyjek bawi i rzeczywiście – zgodnie z tytułowym założeniem – pokazuje ludzką twarz prawnika.

 

We mnie jednak pozostał spory niedosyt. Praca prawnika wydaje się o tyle ciekawa, że krótka forma okazała się zdecydowanie zbyt mało satysfakcjonująca. Nie do końca w mój gust wpisują się bardzo proste historyjki z mocną i humorystyczną puentą. Liczyłam na odrobinę więcej kulis… Oczywiście, nie chodzi mi tu o odpowiednik Johna Grishama czy choćby Remigiusza Mroza, niekoniecznie także o aspekty teoretyczne i proceduralne, ale po prostu – o nieco więcej smaczków zawodowych z codzienności radcy prawnego.

 

Jeszcze mniej odpowiadały mi opowiastki z życia prywatnego. Historie w części Po pracy – spacery z pieskiem są po prostu opisem codziennych sytuacji, które zapewne przytrafiają się wielu, jeśli nie większości, z nas. To krótkie skecze sytuacje, które mogą przywodzić na myśl żarty rodem z Chwili dla ciebie lub innych tego typu gazetek. Podobny wydźwięk ma rozdział ostatni, obrazujący codzienność autorki. Dla mnie zwyczajnie nie były to żadne śmieszne scenki, jednak biorę pod uwagę, że moje poczucie humoru może być po prostu inne.

 

Reasumując, nie mogę powiedzieć, żeby ta lektura była dla mnie satysfakcjonująca. Być może rzeczywiście jest w stanie nieco ocieplić wizerunek typowego prawnika, jednak trudno wskazać jakąkolwiek inną zaletę płynącą z takiej lektury. To książeczka do przeczytania dosłownie w kilka chwil, którą przyswaja się równie szybko, co zapomina. Szkoda, mimo wszystko, że na bazie tego pomysłu nie powstała forma dłuższa i dokładniejsze, zbliżona – jeśli nie do powieści, to przynajmniej do opowiadania.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial