Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Imperium Dzieci

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Imperium Dzieci | Autor: Marta Sokołowska

Wybierz opinię:

Doris

„Połączony ze światem drutami, i nawet gdybym stąd uciekł, to donikąd nie dojdę, bo mieszkam w nieskończonym mieście, to jest mój dom. To nie drzwi trzasnęły, bo w Mieście Dzieci nie ma drzwi.”

 

       „Imperium Dzieci” – kolejna wizja niby idealnego, a tak naprawdę niesamowicie opresyjnego świata. To świat skupiony wokół charyzmatycznej przywódczyni, A-Carycy, odnosimy wrażenie wręcz nabożnego jej kultu. Nieomylna, wszechwiedząca, z najwyższą władzą we wszystkich dziedzinach życia. Społeczeństwo bez reszty podporządkowane, ściśle podzielone na kategorie, według zasług i posłuszeństwa. Obywatele kategorii A i B, grupa Q i grupa X. Ta ostatnia istnieje praktycznie poza nawiasem społecznym.

 

       Od początku, w każdej minucie dnia, społeczeństwo jest karmione propagandą, wychowywane, a nawet wręcz tresowane, w myśl sloganów, które, pobrzmiewając bezustannie w przestrzeni, wryły się już w ludzkie zwoje mózgowe i przyjmowane są bezkrytycznie, jako jedyne słuszne i prawdziwe.

 

       „Nigdy dość przypominania, kim jesteśmy i kim bylibyśmy, gdyby nie Imperium.” A w Imperium wartością nadrzędną są dzieci. Dzieci hołubione, kochane, rozpuszczane, uważane za skarb i dobro państwowe. Dzieci mogą mieć tylko ci, którzy sobie na nie zasłużą nienaganną postawą i zdadzą trudny egzamin kwalifikacyjny. Ale nawet wówczas nie będą mieć prawa o niczym samodzielnie decydować.

 

       Dziwna to rzeczywistość, jakby oniryczna, czy też poddana zbiorowej hipnozie. Słowa, które wydobywają się z ust ludzi, przypominają wyuczone i mechanicznie odtwarzane formułki. Zamiast „cześć” – „niech dziecko będzie z tobą”. Czyż nie przypomina to wszystko olbrzymiej sekty z jej wszystkimi prawidłami? Ludzkie ciało sprzęgnięte z systemem kontroli odbierającym puls i oddech, wskazującym lokalizacje i wydającym polecenia. Z systemem, który każdemu daje dokładnie tyle, ile w założeniu mu się należy, odbierając przy tym wolność i prawo do wątpliwości.

 

       Ceremonie odbywające się cyklicznie na Placu Oczyszczenia do złudzenia przypominają te znane nam z licznych sekt, jednoczące grupę w wierze wobec wspólnego kultu i proroka. „Zjednoczeni dziełem odnowy świata przekrzykiwali się w radosnej euforii.” W „Imperium Dzieci” poznajemy jednak, i to najzupełniej prywatnie, jego założycielkę, która zarazem stała się symbolem i boginią dla ludzi. Możemy przyjrzeć się motywacjom, które zrodziły ów pomysł i wprowadziły go w czyn.

 

       Zawiązek szlachetnej w gruncie rzeczy idei – stworzenia krainy szczęścia dla każdego bez wyjątku, dziecka, powstał z prawdziwego cierpienia i żalu, z pragnienia zadośćuczynienia. Jak to się dzieje, bo to akurat często spotykany przypadek, że prawa i słuszna idea prowadzi do ucisku i nadużycia, daje jednym ludziom kontrolę nad innymi i zamienia się w swoje własne przeciwieństwo? Przy czym tutaj także widać, jak bardzo niepokorną duszę posiada człowiek. Zawsze znajdą się tacy, którzy pójdą pod prąd, zamienią wygodne, ułożone życie na życie prawdziwe, trudniejsze, bardziej wymagające, ale wolne. Bez względu na cenę, jaką będą musieli za to zapłacić. Są też tacy, również nieliczni, którzy niezrażeni pierwszą i drugą porażką, po raz trzeci aspirują do najwyższej klasy, nawet mając w perspektywie utracenie wszystkich przywilejów. Jedną z nich jest B-Maria, ze wszystkich sił pragnąca zasłużyć na pozwolenie zostania matką.

 

       Podoba mi się to szerokie spektrum społeczeństwa ukazane przez Martę Sokołowską, ci wszyscy dumni ze statusu A i wykorzystujący go, ale też nieliczni, ciekawscy, poszukujący, zbuntowani. Grupa wygodnie żyjących, bez większych zmartwień, w leniwym, bezpiecznym dobrobycie B, spośród której wyłamują się jednostki nie potrafiące przestać marzyć i pragnąć więcej. I cała ogromna rzesza niewiele znaczących Q oraz napiętnowanych wypalonym znakiem, skazanych na niebyt X, którzy nie godzą się ze swoim odrzuceniem. Społeczność zróżnicowana i na tyle duża, że trudno ją w pełni ujarzmić i kontrolować.

 

       Nawet prawa ręka A-Carycy, A-Komendant, ma swoje słabości i ambicje. Choćby chciało się stworzyć społeczeństwo posłusznych klonów i robiło metodycznie wszystko w tym kierunku, to jednak w końcu i tak ludzka, nieokiełznana natura wymknie się spod równającej sztancy. I zada niewygodne pytanie, co tak naprawdę kryje się pod szlachetną oprawą wypowiadanych mechanicznie ideologicznych sloganów. Prosta i klarowna nauka manipulowania ludźmi, dająca do myślenia. Koncepcja i jej realizacja w tym świecie leżącym nie wiadomo gdzie i nie wiadomo w jakim czasie, została przez autorkę przedstawiona bardzo interesująco. Trochę przypomina tę wykreowaną przez Margaret Atwood, także skupioną wokół pragnienia rodzicielstwa, tak bliskiego niemal każdemu człowiekowi. I też, podobnie jak w „Opowieści podręcznej”, za głośnym i efektownym sztafażem skrywają się mroczne i przebiegłe prawdy.

 

        Podobieństwo nie oznacza identyczności. W „Imperium Dzieci” autorka skupiła się na uwiarygodnieniu przedstawianej, zakłamanej i teatralnej rzeczywistości poprzez zmanierowaną i upozowaną narrację, szczególnie widoczną w dialogach między bohaterami. Pompatyczne i nienaturalne w normalnej codzienności zwroty, hasła i wywody, wypowiadane są w sposób mechaniczny, bez głębszych emocji, jak gdyby wyuczony. Jedyne zaangażowanie i spontaniczne rozmowy można zauważyć tam, gdzie nie działają inwigilujące baby-ringi. W tej dystopijnej krainie panuje chłód i ostrożność, wpajana przez lata lojalność wobec Imperium, stawianym ponad najbliższą rodziną, przypomina mi chorą ideologię komunistyczną, która z Pawki Morozowa uczyniła zdrajcę własnych rodziców. Jeżeli tak rozumie się szczęśliwe, spokojne i idealne społeczeństwo, to coś tu jest bardzo nie tak. Co takiego i do czego może prowadzić, przekonacie się sięgając po znakomite studium socjologiczne i psychologiczne politycznego sekciarstwa, jakim jest przejmująca powieść Marty Sokołowskiej.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial