upupa_epops
-
Stany Zjednoczone, kraj, który chce istnieć w świadomości reszty świata jako strażnik wolności, równouprawnienia, ostoja demokracji. Chce być postrzegany jako ten, w którym bez względu na pochodzenie, przynależność rasową czy etniczną, każdemu może ziścić się americandream, czyli „kariera, od pucybuta do milionera”. Jest to też mocarstwo, które przypisuje prawo do angażowania się w sprawy międzynarodowe, wspierania sił demokratycznych w różnych częściach świata, wprowadzania jedynego słusznego demokratycznego ustroju, wytykania błędów innym przywódcom i wskazywania, jedynie słusznej ścieżki.
Czy faktycznie ma do tego prawo? Czy nie jest tak, że aby być mentorem należy najpierw osiągnąć samemu stan biegłości i doskonałości? Czy zatem demokracja Stanów Zjednoczonych działa właściwie?
W książce „Obce stany” przygląda się temu Katarzyna Jakubiak, prywatnie profesorka literatury na Uniwersytecie w Pensylwanii, mama dwójki dzieci, rozdarta pomiędzy Polską swojego dzieciństwa, gdzie wciąż żyje rodzina, a USA, które stało się jej drugim domem z wyboru.
Autorka porusza wiele trudnych tematów, które mniej lub bardziej dotknęły ją osobiście, na przestrzeni ostatnich lat. W znakomity sposób przeplata wątki osobiste, codzienne, rzeczy tak przyziemne jak pancakes na śniadanie, które szykuje córce, z atakami na Kapitol zwolenników Trumpa, którzy nie mogli pogodzić się z jego przegraną w batalii o reelekcję. Z racji tego, że autorka zawodowo zajmuje się literaturą postkolonialną, tematami niewolnictwa w literaturze amerykańskiej, bardzo dużo miejsca poświęca kwestiom tego, co w świadomości Amerykanów zostało z tych mrocznych czasów. Wskazuje na przykład, że nie ma różnicy pomiędzy odbieraniem dzieci Meksykańskim rodzicom na granicy a tym, jak odbierano jakiś czas temu niewolnikom.Punktuje niepokojące zjawiska: przemoc funkcjonariuszy policji wobec ciemnoskórych obywateli, rosnące w siłę ruchy społeczne i polityczne niosące na sztandarach hasła o dominacji białej rasy, zalewające amerykańskie szkoły fale przemocy, niejednokrotnie z użyciem broni palnej. Autorka kreśli nam wiele obrazów Ameryki, jakiej nie zobaczymy, pokazuje nam swoje subiektywne spojrzenie na to jak wygląda ten z pozoru świat z marzeń Polaków jeszcze sprzed kilku dziesięcioleci. Nie oznacza to jednak, że automatycznie gloryfikuje Polskę. Rodzinna Częstochowa, tak romantyczna w chwilach większej tęsknoty i nostalgii, po przyglądnięciu się jej na miejscu pokazuje twarz polskiego piekiełka w pigułce: jedynej słusznej wiary i zamknięcia się na to co obce.
Na książkę składają się 24 felietony, z których każdy mógłby stać się ciekawą szpaltą ambitniejszej gazety społeczno-politycznej, lub społeczno-literackiej. Autorka wspaniale wplata w opowieść wyjątkowe cytaty z literatury, nawiązuje do ważnych, dzieł literackich. Czasem jest to proza, czasem chwytająca za serce poezja. To co jest niesłychaną zaletą tej książki, to sposób przekazywania myśli przez jej twórczynie: jasny, prosty, czytelny, a jednak momentami poetycki, czasem sarkastyczny, a czasem zabawny. Osobiście wartość książki oceniam po tym, czy jest w stanie mnie zaskoczyć, wciągnąć w lekturę do zatracenia świadomości czasu i miejsca, nauczyć czegoś nowego czy wreszcie wzruszyć – i wszystko to tutaj znalazłam.
Jeśli ktoś chce się dowiedzieć, co wspólnego ma Myszka Miki z rasizmem, jak można prowadzić nabożeństwo w kościele z użyciem pieśni Leonarda Cohena, czy król może być rektorem uczelni w USA, jak wygląda codzienność dzieci w przygranicznych obozach przejściowych lub jak wygląda proces adopcji psa ze schroniska i dlaczego jest to niesłychanie trudne – powinien sięgnąć po tę pozycję.