żuczek75
-
Jest lato roku 1988 w Turynie. Most Wiktora Emanuela II zostaje opanowany przez pająki, które zasnuły go całkowicie pajęczynami. W tym samym czasie prokurator Francesco Scalviati zostaje wezwany na miejsce makabrycznej zbrodni. Okazuje się, że sposób, w jaki zostało popełnione morderstwo pasuje do dwóchinnych, wcześniejszych przestępstw. O sprawie szybko dowiadują się media, i na miejsce przybywa jedna z najlepszych dziennikarek śledczych Leda de Almeida. Na miejscu zbrodni zostaje zatrzymany tajemniczy mężczyzna Issak Stoner, który podaje się za profilera z FBI, a który chce pomóc włoskiej policji w złapaniu nieuchwytnego mordercy. Prokurator Scalviati nie do końca ufa przybyszowi ze Stanów Zjednoczonych. W końcu mamy rok 1988, kiedy to profilowanie zabójców było jeszcze, przynajmniej w Europie, w powijakach, a pojęcie „seryjnego zabójcy” dopiero wchodziło do użycia.
Książka opisuje dwa równoległe śledztwa. Jedno prowadzone przez prokuratora, drugie prowadzi dziennikarka Leda. Czy oba śledztwa, zarządzane w zupełnie inny sposób, doprowadzą do tego samego sprawcy?
Akcja rozgrywa się w roku 1988 i ma to swoje konsekwencje. Dla młodszego czytelnika może to być nawet trochę science- fiction. W aparatach fotograficznych są jakieś klisze? Można zrobić tylko 30 kilka zdjęć? Jak to nie ma smartfonów? Nie ma internetu? Nie ma social mediów? Tak, tego wszystkiego w tej książce nie ma. No dobra, są początki internetu w postaci połączeń modemowych, które w Polsce pojawiły się dopiero kilka lat później. Co zatem jest takiego w tej książce, co sprawia, że warto po nią sięgnąć? Otóż oprócz ciekawej zagadki kryminalnej jest to klimat 80-tych. Może to być szczególnie interesujące dla osób, które nie znają tej epoki, bo urodziły się później. Ja pamiętam te czasy i z przyjemnością powróciłem do nich dzięki Barbarze Baraldi. Głównie dzięki muzyce. Przyznaję, czytając ten kryminał, chyba po raz pierwszy w życiu zrobiłem sobie play-listę piosenek wykonawców, których autorka umieściła w tej powieści. Co sięnaniejznalazło? Proszębardzo: Duran Duran, Litfiba, Clan of Xymox, Bauhaus, Skeletal Family, Orchestral Manoeuvres in the Dark. Brzmi dobrze prawda? Zwłaszcza dla urodzonych w latach 70. A urodzonym później bardzo, bardzo polecam muzyczną wyprawę do lat ’80.
Tempo akcji, poza kilkoma momentami nie jest zbyt szybkie, ale moim zdaniem to bardzo dobrze, gdyż pozwala to spokojnie zanurzyć się w książce i smakować klimat Włoch. Tak, klimat, który jest tu wszechobecny. Począwszy od całej gamy zabytków, a skończywszy na małych, rodzinnych kawiarniach i restauracjach, gdzie właściciel i stali goście znają się bardzo dobrze. Jest też mrok. Bo przecież zbrodnia musi być mroczna. Atmosfera kojarzy się z nurtem we włoskim kinie grozy, zwanym giallo. Mianem tym określano krwawe kryminały inspirowany filmami Alfreda Hitchcocka. Elementem charakterystycznym giallo są czarne rękawiczki noszone przez mordercę.
Jedyną rzeczą do której można się przyczepić, to praca tłumacza bądź redaktora. W kilku miejscach można trafić na „kwiatki”, jednak nie wpływają one zasadniczo na moje ogólne wrażenia z czytania książki. Jednak to minus, którego łatwo było uniknąć przy odrobinie staranności.
Podczas kwerendy na temat Barbary Baraldi natrafiłem na informację, że jest autorką trylogii dla młodzieży, której pierwszy tom nosi tytuł „Scarlett”. Może i po te książki warto sięgnąć?