Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Pióro Z Obrazu Malczewskiego

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 98.09% - 11 votes
Akcja: 97.4% - 10 votes
Wątki: 98.69% - 13 votes
Postacie: 98.73% - 11 votes
Styl: 99.01% - 16 votes
Klimat: 98.84% - 12 votes
Okładka: 97.4% - 10 votes
Polecam: 97% - 10 votes

Polecam:


Podziel się!

Pióro Z Obrazu Malczewskiego | Autor: Mariusz Jancarczyk

Wybierz opinię:

Masło

 „Aniele! Pójdę za tobą” – fragmentem wiersza Teofila Lenartowicza Mariusz Jancarczyk wprowadza czytelnika w przedziwny, mistyczny świat, gdzie Anioły szepczą do ucha, diabły kuszą zawzięcie, Danka-Przytulanka promuje swój papier toaletowy, a na łóżku bohatera ląduje przedziwne pióro. 

 

„Pióro z obrazu Malczewskiego” to dziwna książeczka (zdrobnienie celowe – liczy ona zaledwie 112 stron). Niby groteska, niby przepełniona boskim natchnieniem opowieść o losach dziennikarza, który na własnej skórze doświadcza nie tylko metafizycznych doznań ale i patrzy, jak jego kariera rozwija się w szalonym tempie, trochę chyba wbrew jego woli. Autor łączy wątki boskie i biblijne z walką o duszę człowieka. W kontrze pokazuje nijakość otaczającego nas świata – świata landrynkowych celebrytów, nic nie znaczących słów i papki, którą karmią nas media. Ustami ludzi, których bohater spotyka na swej drodze, opowiada historie straszne, śmieszne i przerażające, wszystkie podszyte niekończącą się wojną dobra ze złem, ale pouczające i mądre. Na jednym jego ramieniu siedzi anioł, z drugiego kusi czort, zaś on sam idzie polną ścieżką, niczym chłopiec z obrazów Malczewskiego. Zaprzedałbyś duszę diabłu?, pyta Autor. Jaką cenę jesteś w stanie zapłacić, by osiągnąć sukces? 

 

I jest w „Piórze” jakiś urok. Autor potrafi zbudować nostalgiczny, oniryczny klimat, wymieszany z aurą tajemniczości. Taki to trochę traktat religijno-fantastyczny. Czarujące są małe formy, jakimi obdarza Czytelnika – opowiadania staruszków, nierzadko mroczne i straszne, są w gruncie pełne uroku i mistycyzmu. Śledząc przygody bohatera-podróżnika, który poszukuje prawdy i samego siebie, nie wiemy czy to, co doświadczył, było rzeczywistością czy senną wizją. 

 

Jedynie, co psuło mi zabawę i przyjemność w odbiorze książki to fakt, iż Autor zdawał się nie wierzyć w swojego czytelnika, jego oczytanie, inteligencję i zdolność do odszukiwania i rozumienia metafor. Zasypał go ogromem cytatów (w tym biblijnych), przy czym większość z nich jest – nawet dla zaczynającego przygodę z literaturą – doskonale znana i nie wymaga wiedzy „fachowej”. Dość spora liczba przypisów, wyjaśniająca „śmiesznostki” w tekście, odwołania i odnośniki czy tłumacząca drogę, którą Autor chciał nas poprowadzić, raczej rozpraszała mnie, niż pomagała w odbiorze lektury. Nie jestem przekonany, czy warto było wyjaśniać pochodzenie cytatu z serialu „Allo, Allo” – ci, którzy go nie oglądali i tak nie uśmiechną się pod nosem, przypominając sobie postać niezawodnej działaczki francuskiego ruchu oporu. Inni zaś zrozumieją mrugnięcie oka.  Miałem również wrażenie, że uzasadnianie pochodzenia czy przesłania płynącego z tekstów piosenek i wierszy było również zupełnie zbędne, zwłaszcza że w tej materii sam Autor dostrzegł tę kwestię: we wstępie do książki przytoczył zastrzeżenia recenzentki do tak skonstruowanego tekstu, a mimo to zgodził się na „eksperyment” polegający na przytaczaniu tekstów w całości. 

 

Z pewnością „Pióro…” Mariusza Jancarczyka jest książką pod wieloma aspektami inną, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jest to jednocześnie początek trylogii, co oznacza że Autor nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Walka o duszę bohatera trwa. Oby zakończyła się dla niego pomyślnie.  

fantastyczna_romantyczka

  Nie ukrywam, że do przeczytania tej książki skusiła mnie okładka, niby nie pozorna, ale jakże piękna. Sam tytuł też mocno mnie zaintrygował. W książce jest mowa o twórczości Jacka Malczewskiego, głównie nawiązuje ona do interpretacji obrazu „Aniele pójdę za Tobą” z 1901 roku. Autor we wstępie książki wspomina, że inspiracją do napisania tej książki był prezent, który otrzymał od żony na walentynki. Był to t-shirt z grafiką wyżej wymienionego obrazu. Tak właśnie powstała ta krótka ale bardzo zabawna i poruszająca historia. Znalazłam w niej nawet ulubione powiedzenie mojego taty, tzn. „…masz pretensje do garbatego, że ma dzieci proste” to powiedzenie zostało użyte w jednej z rozmów głównego bohatera z wysłannikiem od Niego. Kim jest ten On, sami musicie odkryć, choć dalszy ciąg mojej recenzji tez może Wam co nieco rozjaśnić.

 

W historii poznajemy Andrzeja Kowalskiego, zwykłego, szarego i samotnego człowieka, który stara się wiązać koniec z końcem. Pracuje jako dziennikarz, można wręcz powiedzieć, że to zwykły pismak, który szuka sensacji. Osacza celebrytów, śledzi każdy ich krok i opisuje w taki sposób ich życie, aby gazeta, w której pracuje miała jak najwięcej czytelników. Z powodu pewnego dowcipu, który nie do końca był przez niego przemyślany, wpada w tarapaty z których musi sam się jakoś wykaraskać. A ratuje go umiejętność wymyślania historii, i tworzenia rozwiązań, które nikomu nie przyszłyby do głowy. Dzięki sprytowi udaje się mu wybrnąć a w dodatku zostaje nagrodzony awansem. Każda kolejna decyzja wystawia go na pokusy losu, bogactwo, piękne kobiety, wystarczy zgodzić się na układ, układ z siłami ciemności. Mężczyzna jednak nie wacha się i odmawia pokusom, które podsuwa mu wysłannik ciemności. Andrzej przebywa długą drogę aby odkryć czym są pióra, które pojawiają się przy nim od jakiegoś czasu codziennie po przebudzeniu się z koszmaru. Każde jego zlecenie, od momentu pojawienia się pierwszego pióra jest mega wyjątkowe, dzięki temu wspina się coraz wyżej po stopniach kariery. Można się więc zastanawiać dlaczego mężczyzna wciąż nie jest do końca szczęśliwy, jest on bardzo samotny, codziennie z praca wraca do pustego i zimnego domu, nikt na niego nie czeka.

 

Poszukiwanie miłości, radości, odpowiedzi na nurtujące pytania to wszystko znajdziecie w tej bardzo krótkiej i wciągającej powieści. Książka mówi o tym, że gdy wierzymy nic nie stanie nam na przeszkodzie, że jeśli w życiu kierujemy się wiarą, nadzieją i miłością, w końcu odnajdziemy swoje przeznaczenie, swoje szczęście. W życiu pojawia się wiele pokus, które przeważnie dają nam złudne wrażenie szczęścia, czy jeśli zdecydujemy, że bogactwo, luksus jest dla nas najważniejszy to czym stanie się dla nas inny człowiek. Czy dla tych rzeczy warto zaprzedać dusze diabłu. Wiem, że jest tu wiele osób nie wierzących, myślę jednak, że i do nich trafi przesłanie, które niesie ta książka. Bo czymże jest człowiek bez miłości, bez nadziei?

 

Poza treścią którą stworzył autor mamy, mnóstwo cytatów z piosenek, pisma świętego, znajdziemy w niej także wiersze różnych pisarzy oraz nawiązania do postaci literackich znanych nam z powieści od wielu lat.

 

Ta wyjątkowa w swej prostocie książka, chwyci was za serce, historia w niej ukryta sprawi, że przeczytacie ją w jeden wieczór. „Pióro z obrazu Malczewskiego” to pierwsza część trylogii, szczerze mówiąc jestem bardzo ciekawa dalszego ciągu, czy historia nadal będzie opowiadać o naszym Andrzeju Kowalskim, czy też zmieni się jej główny bohater. Z przyjemnością w wolnej chwili zapoznam się z dalszą twórczością autora.

Doris

       Tytuł „Pióro z obrazu Malczewskiego” sugeruje treść związaną z malarstwem, z atrybutami przydanymi malarzowi, z przedmiotami umieszczonymi przez artystę na obrazie, a mającymi ukryte znaczenie, albo jakiś łącznik między dziełem na płótnie, a fragmentem życiorysu.

 

       Tymczasem obraz Jacka Malczewskiego „Aniele pójdę za Tobą” był po prostu inspiracją, z której ta powieść się zrodziła. Potężny przewodnik z ogromnymi, anielskimi skrzydłami, zwraca twarz w stronę małego chłopca pasącego gęsi. O czym rozmawiają? O co chłopiec prosi anioła? Jakich rad mu udziela? Możemy się tylko domyślać, choć nie będzie to trudne zadanie.

 

       Każdy z nas chciałby mieć jakieś prawdziwe oparcie, czuć opiekę i troskę, a gdy się pogubi – uzyskać wiarygodną wskazówkę, w którą ruszyć stronę. Bez tego błądzimy niczym we mgle, popełniamy błędy, których nie potrafimy naprawić i dokucza nam samotność. Chłopiec z obrazu Malczewskiego prosi więc zapewne anioła o opiekę, składając w zamian jakieś obietnice, choćby taką, że będzie kroczył wskazaną przez niego ścieżką.

 

       Takim właśnie człowiekiem na rozstaju dróg czuje się już od dawna Andrzej, pracownik podrzędnego brukowca, poszukujący taniej sensacji, a gdy jej nie znajduje, to po prostu sam ją stwarza niczym zdolny reżyser. Nie takie były jego ambicje, ale to już wiemy, że ambicje życie szybko weryfikuje, sprowadzając nas z obłoków na ziemię.

 

       Nocami miewa niespokojne sny. Widzi w nich anioła, być może własnego anioła stróża, pomocnika Najwyższego, który daje mu kolejne szanse.

 

       Jakie są nasze najskrytsze marzenia? Ile byśmy byli w stanie poświęcić, by je spełnić? A co, jeśli pragniemy czegoś tak bardzo, że jesteśmy gotowi przyjąć pomoc od każdego, nawet od samego diabła?

 

       Odkąd Andrzej robi w firmie głupi dowcip, okazuje się i okazuje się, że zamiast porażki, odnosi sukces, zaczynają się dziać tajemnicze, niemożliwe do racjonalnego wytłumaczenia rzeczy. Jego, dotychczas monotonne, samotne życie, zmienia się w kolorowy film z elementami sensacji, świata fantasy i surrealistycznego odlotu.

 

       Tym zaskakującym wydarzeniom towarzyszy pióro, które to pojawia się, to znika, tak, że on sam nie jest już pewien, czy rzeczywiście je widział, czy też był to zwodniczy majak. Czy to znak? Ale znak czego?

 

       Któż z nas nie ma marzeń, za których spełnienie dałby wiele. Kogo nie kuszą rzeczy nie do zdobycia, ich osobiste Mont Everesty: wygrana szóstka w totka, romans z gwiazdą filmową, niebotyczna kariera… A gdyby mogły się one ziścić już dzisiaj, za chwilę, jeśli tylko dacie się skusić złu?

 

       Książka Mariusza Jancarzyka jest właśnie o tym. O życiu, jakie jest, a jakie mogłoby być, o uleganiu pokusom, o sile i słabości, o dobru i złu. Tak naprawdę to trudno dokładnie określić jej tematykę, gdyż jest to powieść szalona, niesamowita, posiłkująca się ogromem wyobraźni.

 

       Często nie jesteśmy pewni, co tu rozgrywa się we śnie, a co na jawie, podobnie jak nie wie tego główny bohater. Rozmawia raz z aniołem, raz z diabłem. Którego z nich posłucha, na jaki krok się zdecyduje?

 

       Część wydarzeń to senne majaki, w których postacie, z którymi Andrzej dopiero co rozmawiał, znikają bez śladu. Jest dziennikarzem, interesuje go więc dosłownie wszystko. Wdaje się w dyskusję z każdym, kto go zaczepi i zainteresuje. Tymczasem niekiedy to chyba rozmowa z samym sobą, własną podświadomością lub przedstawicielami świata po drugiej stronie, świata, w który czasem dobrze jest uwierzyć. Jako dziennikarz, jest też wyczulony na sprawdzanie rzetelności informacji, solidności tych, którzy ich udzielają. Tutaj jednak wszystko jest niecodzienne, intuicja zawodzi. Pozostaje zdrowy rozsądek i uczciwość.

 

       O kondycji moralnej, o uleganiu słabościom, o świadomym wyborze etycznego lub sprzecznego z etyką postępowania nikt jeszcze w taki sposób nie pisał. Książka jest o rozstaju dróg. Jedna prowadzi w stronę Boga i jego nauk, druga w przeciwną. Dla osób niewierzących zaś, to po prostu wybieranie dobra, przyzwoitości, a odrzucanie nikczemności. Gdyby to jednak było takie proste.

 

       Autor, umieszczając w książce zarówno przedstawicieli niebios, jak i piekielnych otchłani, unika jak ognia moralizowania, dzięki czemu powieść nie ma żadnych znamion sztucznego dydaktyzmu i górnolotnego pouczania. Wręcz przeciwnie. Dzieje się tu tak wiele, że trudno ogarnąć całość, choć to zaledwie trochę ponad 100 stron. Początkowo jesteśmy nieźle oszołomieni. Przypadkowi ludzie opowiadający Andrzejowi niesamowite, niewiarygodne wręcz historie z własnego życia, powstali z grobu za sprawą aniołów, tajemnicza kobieta wręczająca kopertę ze zwycięskimi numerami lotka, zajazd, który zjawia się tylko na chwilę, gadające krasnale ogrodowe i śmierć z kosą wpraszająca się na przejażdżkę…

 

       Z radością przyjęłam też całą gamę tekstów czerpiących z różnych nurtów kultury. Fragmenty poezji, prozy, tekstów piosenek i cytatów z kultowych filmów. W zasadzie elementy tego, z czym mogliśmy się zetknąć w życiu obcując choć trochę z literaturą, kinem, muzyką.

 

       Autor obnaża też całą bezwzględność medialnego przekazu, gdzie jeszcze bardziej niż w pozostałych obszarach życia liczy się kreowanie nieprawdziwych, szokujących sytuacji, a prawda przestaje się opłacać, o ile nie przyciąga uwagi.

 

       Dlatego też słowa diabła wypowiedziane pod koniec książki wydają się nad wyraz prawdziwe: „Wy ludzie jesteście strasznymi głupcami, otrzymujecie wszystko całkowicie za darmo, a rzucacie się na ochłapy, na nic niewarte podróby. Was wystarczy tylko popchnąć, a już lecicie, lecicie, jak ćmy do ognia, a potem płaczecie, ze parzy.”

 

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial