Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Ogień Wyszedł Z Lasu

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 3 votes
Akcja: 100% - 4 votes
Wątki: 100% - 3 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 4 votes
Okładka: 100% - 4 votes
Polecam: 100% - 4 votes

Polecam:


Podziel się!

Ogień Wyszedł Z Lasu | Autor: Dawid Iwaniec

Wybierz opinię:

żuczek75

  Lato 1992 roku jest bardzo upalne i suche. W lasach na Górnym Śląsku, z powodu suszy, jeden po drugim wybuchają pożary lasów. Strażacy ledwo nadążają z ich gaszeniem. 26 sierpnia, prawdopodobnie od iskier spod kół pociągu towarowego, wybucha największy pożar lasu w historii Polski. W tej katastrofie spłonęło ponad 10 tysięcy hektarów lasu.

 

Autor książki z niesamowitą dokładnością, niemal minuta po minucie, opisuje przebieg akcji gaśniczej oraz ratowniczej. Udało mu się dotrzeć do zapisów rozmów dowództwa straży pożarnej, do raportów i do wspomnień strażaków, którzy byli uczestnikami tych wydarzeń.

 

W książce pokazana jest nie tylko sama walka z pożarem, jest tu również miejsce na opis sytuacji straży pożarnej, która w tamtym czasie była bardzo mocno niedofinansowana i zaniedbywana przez organy władzy państwowej. Na szczęście od tamtego czasu dużo się w tej służbie zmieniło. Co w głównej mierze jest „zasługą” wydarzeń opisywanych w reportażu.

 

Niestety nie wszystko w naszym państwie udało się zmienić. Podobnie jak 30 lat temu w kwestii pożaru lasu, tak w obecnej sytuacji związanej ze skażeniem Odry, instytucje państwowe zupełnie zawiodły. Przedstawiciele rządu przyjadą, pogadają i odjadą, a problem pozostaje. Inny przykład- obecnie zwykli ludzie np. wędkarze sami oczyszczają rzekę, w 1992 roku mieszkańcy miejscowości, które znajdowały się na terenie objętym pożarem dostarczali strażakom wodę, jedzenie oraz paliwo do samochodów. To kolejny przykład na to, że polskie społeczeństwo potrafi się w trudnych chwilach oddolnie zjednoczyć, nie oglądając się na nieudolne poczynania rządzących. Takich podobieństw jest więcej np. upalne i suche lato, szalejąca inflacja- to rok 1992, ale czy nie brzmi znajomo?

 

Książkę czyta się bardzo szybko. Jest bardziej wciągająca niż niejedna powieść sensacyjna. Głównymi bohaterami są tu oczywiście strażacy, którzy z narażeniem swojego życia i zdrowia oraz pomimo braków w sprzęcie i zaopatrzeniu, toczyli walkę z ogniem. Ale również i sam ogień jest tu bohaterem. Są momenty, że można odnieść wrażenie, że autor jest bardzo nim zafascynowany. Zresztą ogień sprawia czasem wrażenie, jakby był istotą rozumną. Potrafi przycichnąć, skryć się, by nagle pojawić się z niesamowitą siłą w miejscu, którego nikt nie był w stanie przewidzieć.

 

Reportaż ten jest również przestrogą, do czego może doprowadzić rabunkowa gospodarka człowieka i nadmierne wykorzystywanie surowców naturalnych, w tym także drzew. Prosty przykład, w wielu polskich lasach wycięto większość drzew liściastych, które mają więcej wartości energetycznych, a zastąpiono je drzewami iglastymi, głównie sosną. Tylko, że sosna wytwarza bardzo dużo olejków eterycznych, które stanowią pożywkę dla ognia.

 

Moim zdaniem to bardzo wartościowa książka, którą powinien przeczytać każdy, kto interesuje się wydarzeniami z współczesnej historii Polski, a które zostały zapomniane. Myślę, że warto, w trzydziestą rocznicę, przypomnieć sobie wydarzenia, które w dużym stopniu zmieniły podejście władz do zawodu strażaka, ale w niewielkim do środowiska naturalnego. Jak to zwykle w naszym kraju bywa, żeby nastąpiły jakieś istotne zmiany musi dojść do tragedii.

 

Książka podobała mi się na tyle, że postanowiłem dowiedzieć się czegoś o autorze. Ciekawy byłem, czy zawodowo zajmuje się zagadnieniami pożarniczymi, a może jest po prostu dociekliwym dziennikarzem. Szukałem też innych jego książek czy reportaży. Mimo wielkich chęci nie udało mi się niczego znaleźć, co czyni pisarza jeszcze bardziej intrygującym.

Agnesto

 

  Jest rok 1992. Polska walczy z upałami, które z każdym kolejnym dniem coraz bardziej podbijają słupki rtęci w termometrach. We wcześniejszych latach nie było takiego piekła, dosłownie. Upały aż tak nie dokuczały, budynki nie były nagrzane, jak piekarniki. Jest 1992 roku, a każde lokum, każdy sklepik przypomina piekło. Kioski wrzą. W lecie najszybciej łapią gorąc i trudno je schłodzić, w zimie zaś nie można ich dogrzać. W lasach jest podobnie, przy czym te po kilku tygodniach solidnego słońca i suszy mogą się zapalić. Do 1992 roku pożary duże, przekraczające swym zasięgiem dwadzieścia hektarów, można było policzyć na palcach, ale teraz to istna plaga. Pożary zbierają żniwo w całej Polsce, pochłaniają tysiące hektarów lasów, które praktycznie stoją na ściółce, w której wrze. Dochodzi do samozapaleń. Susza jest niemiłosierna.

 

W 1992 roku ludzie dopiero pojmowali zjawisko ocieplenia klimatu. Nie było akcji mających za cel ochronę środowiska, nie było segregacji odpadów, nie było propagowania recyklingu. Lodowce zaczęły topnieć, ale ludzie nie przykładali do tego wagi. O każdej anomalii pogodowej donosi prasa i telewizja, lecz owe informacje nijak mają się do aktualnych rozgrywek piłkarskich, czy kolejnych kłótniach polityków. Lecz 26 sierpnia zaczęła się gehenna. Iskry spod kół pociągu towarowego jadącego z Pawłowic Górniczych do Huty Częstochowa stały się zaczątkiem pożaru, który pochłoną ponad dziewięć tysięcy hektarów lasu. Do akcji ugaszania zaangażowano cztery tysiące siedmiuset strażaków z (aż!) trzydziestu czterech województw, trzy tysiące dwustu żołnierzy, sześciuset pięćdziesięciu policjantów, tysiąc dwustu dwudziestu członków formacji obrony cywilnej oraz tysiąc stu pięćdziesięciu leśników. Pożar ugaszało tysiące ludzi, a ten i tak pożar zbierał żniwo, wymykając się lub zanikając.

 

Ugaszający pożar byli bezradni. I choć to doświadczeni i znający wszelkie „triki” przyrody mężczyźni, tak tu, w bezpośrednim starciu z tak groźnym żywiołem, czuli się, jak dzieci. Silny wiatr na ich oczach wpychał płomienie coraz głębiej w las. „Ogień był przebiegły. Zanim zbliżył się na tyle, że mogła wreszcie dosięgnąć go woda z węży i armatek, strażacy usłyszeli dochodzące spomiędzy drzew fuknięcia. Zajęte ogniem korony drzew eksplodowały, wyrzucając w powietrze płonące szyszki i kawałki gałęzi, które przeleciały nad ich głowami. Kiedy się odwrócili, zobaczyli, jak deszcz żarzących się pocisków ląduje po drugiej stronie drogi, co najmniej kilkadziesiąt metrów od jej krawędzi. Tam, gdzie upadły, natychmiast strzelały w górę płomienie, które podsycał wiatr.

 

jak sobie radzić w takim starciu? No, nijak. W takim momencie człowiek sobie nie radzi. Jedni drętwieją, inni stają się nerwowi, inni zaś wrzą w sobie i dochodzi do pyskówek. Mówi się wiele niepotrzebnych słów, robi rzeczy, które wymykają się świadomości.

 

Las umiera. Ogień szaleje. Człowiek się psychicznie rozsypuje...

 

Ta książka i mnie rozsypała, całkiem rozbroiła i kazała przybrać pozę biernego obserwatora. „Ogień wyszedł z lasu” Dawida Iwańca to niesłychana, reportersko-wspomnieniowa publikacja dokładnego przebiegu wydarzeń, jakie miały miejsce w 1992 roku, prawie 30 lat temu, a które naznaczył największy pożar lasu w Polsce. To misternie utkana publikacja, którą czytasz z wypiekami na twarzy i ze strachem. Jest i nadzieja, jakaś złudna i raczej nierealna, ale tli się w tobie nadzieja, że ci ludzie, że ten ogień, że wszystko zakończy się mniej tragicznie... I choć znasz fakty to owo beznadziejne złudzenie i tak w tobie tkwi. Stajesz się naiwny, jak dziecko, które czeka na szczęśliwy koniec tej historii. Dawid Iwaniec napisał książkę, którą chłoniesz, a ona wdzięcznie w tobie osiada. Nie jesteś w stanie jej odłożyć. Styl pisania autora, forma, cały gorąc fabuły sprawiają, że tą książką się żyje. Od pierwszego rozdziału, od poznania kioskarza ze Śródmieścia, Jana Sikory, który w nagrzanym kiosku każdego dnia pracuje, każdego też czyta wszystkie lokalne wiadomości.

 

Dawid Iwaniec przywraca pamięć poległych w tej dramatycznej akcji. To literacki pamiętnik  wypełniony zarówno faktami, jak i wspomnieniami, które jak zdjęcia przesuwają się tworząc film z pojedynczych kadrów i ujęć. To niebywały reportaż o tym, co było, a co ponownie może się zdarzyć. I nie można milczeć – o ociepleniu klimatu, o niszczeniu atmosfery, o zanieczyszczeniach i gleby i powietrza. Chroń się, apeluje w tle autor.

 

Dawid Iwaniec pisze wspominając. Wydawać by się mogło, że to wyzute z uczuć zajęcie, jednak odnosisz wrażenie, że tu się tak nie da. Angażujesz emocje. To cię po prostu przerasta. Chylę głowę z uznania dla autora. Z godnością, szacunkiem i dziennikarską skrupulatnością spisuje historię Polski i jej tragedii z 1992 roku. Bo ona musi przetrwać. Musi zostać. Musi stać się przestrogą dla obecnych i przyszłych pokoleń. Nie obudźmy się, gdy będzie już za późno.

 

Jestem pełna uznania dla Pana Dawida. Styl pisania, wątki pobocze wplecione w fabułę, to niebywałe... skupienie na faktach, na szczegółach tak odległych...

Bnioff

  Książka Dawid Iwańca jest reportażem wzorcowym – świetnie udokumentowanym, brawurowo opowiedzianym, trzymającym za gardło od pierwszych zdań i nie pozwalającym odłożyć go, aż do ostatniej strony.

 

„Przeczytanie tej książki zajmuje około czterech godzin. W nocy z 26 na 27 sierpnia 1992 roku, gdy pożar rozprzestrzeniał się najszybciej, w takim czasie spłonęło 1600 hektarów lasu”.

 

Wydarzenia, o których traktuje „Ogień wyszedł z lasu” miały miejsce po koniec sierpnia 1992 roku w lasach w okolicach Kuźni Raciborskiej. Dziś, gdy podobne katastrofy dzieją się niepokojąco często, a media prześcigają się w ich relacjonowaniu epatując naturalistyczną pornografią, opisana w książce tragedia zaskakuje przede wszystkim wyczuciem i autentycznością i unikaniem epatowania w opowieściach o tragedii bohaterów opisywanych zdarzeń. Autentyczność udało się Autorowi uzyskać dzięki pochylenia się na postaciami kilku osób, biorących udział w nierównej heroicznej walce z żywiołem. Zwykłych pospolitych osób, nie mających nic wspólnego z bohaterami filmu „Ognisty podmuch”, który szturmem przeszedł przez kina w latach dziewięćdziesiątych, utrwalając wizję strażaka, jako niezwyciężonego herosa. Tutaj do walki stają zwykli ochotnicy, fantastyczne osoby, które przegrywają nie dlatego, że brak im było wyszkolenia, poniosła ich brawura czy zignorowali przeciwnika, ale dlatego, że porwali się na coś, co było efektem wieloletnich zaniedbań, co powoli dojrzewało do wybuchu i czekało tylko na splot dogodnych okoliczności, z te przyszły wraz z niespotykanie wysoką temperaturą i paromiesięczną suszą, które nawiedziła południową Polskę w połowie roku 1992.

 

Jak już zostało zaznaczone Autor gruntownie przygotował się do pracy, w której oczywiście skupił się na opisaniu przebiegu akcji ratowniczej praktycznie minuta po minucie, ale nie omieszkał także podjąć tematu przyczyn, które doprowadziły do tego, że skala tej katastrofy przybrała aż taki rozmiar. Nie trudno się oczywiście domyślić, że zamieszana w to była niefrasobliwa działalność człowieka, który w eksploatacji zasobów naturalnych bardzo często pozwala sobie na niefrasobliwość, brak wyobraźni, szacowania spodziewanych skutków czy po prostu daje się ponieść małostkowości i chciwości. I nie chodzi wcale o postawienie tezy, że tej tragedii można było uniknąć, bo raczej nie było to możliwe w tamtych warunkach atmosferycznych. Iwaniec zresztą przytacza doniesienia prasowe z tamtych czasów, w których wielokrotnie pojawiają się informacje o pożarach, ściółko bowiem była wtedy niczym tykająca bomba, rzecz w tym, że gdyby nie właśnie nie działalność człowieka w tamtych rejonach powadzona od dekad, skala pożaru nie byłaby taka, jak wspomniano wcześniej.

 

Reportaż Iwańca czyta się jak scenariusz sensacyjnego serialu, a opisana w nim walka z żywiołem przywodzi skojarzenie z nieco późniejszymi wydarzeniami, który było równie katastrofalne w skutkach i które doczekały się filmowej wersji. Mowa o „Wielkiej wodzie”, opowiadającej o walce z powodzią, która nawiedziła Wrocław w 1997 roku i gdzie również natura okazała się nie jedynym winowajcą.

 

Być może „Ogień wyszedł z lasu” też doczeka się filmowej realizacji, jak zostało wspomniane jest praktycznie gotowym materiałem na scenariusz i w pełni zasługuje na to, by dzięki temu trafić do szerszej publiczności.

 

Na razie, dzięki nieocenionemu wydawnictwu „Dowody na istnienie” historia ta trafiła do wąskiego grona osób sięgających po książki i które, o czym jestem absolutnie przekonany, bez wyjątku będą z sięgnięcia po nią zadowolone. Przyjemność z lektury będzie ogromna, mimo że płynące z niej ostrzeżenie pozostawi czytelnika ze sporą dawką niepokoju o świat nękany konsekwencjami kryzysu klimatycznego.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial