Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Odcięcie. Szkice Wokół Brunona Schulza

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Odcięcie. Szkice Wokół Brunona Schulza | Autor: Stanisław Rosiek

Wybierz opinię:

Doris

       Rok 2022 to podwójna rocznica Brunona Schulza: 130-lecie narodzin i 80-lecie śmierci. Nic dziwnego, że ogłoszono go Rokiem Brunona Schulza, co zaowocowało zarówno przepięknymi wznowieniami jego wiecznie żywej i inspirującej prozy, jak i interesującymi, wieloaspektowymi opracowaniami, w których zarówno autorowi, jak i jego dziełom przyglądają się najlepsi historycy i teoretycy literatury i sztuki. Jednym z najbardziej wartościowych tego typu omówień jest „Odcięcie. Szkice wokół Brunona Schulza” Stanisława Rośka.

 

       Jakież to wydanie jest dopieszczone. W twardych, czarnych okładkach, z wytłoczonymi białymi i o kilka tonów ciemniejszymi od tła czarnymi literami, mnóstwem fotografii, nie tylko samego Schulza oraz osób i miejsc z nim związanych, ale też, co rzadko spotykane, jego rękopisów na przyżółkłych zeszytowych kartkach w delikatną kratkę. Nie mogło też zabraknąć schulzowskich szkiców, rysunków i akwareli. Do tego szczegółowe przypisy na dole strony, które objaśniają trudniejsze, mniej znane kwestie.

 

       Niezwykle ciekawy jest już sam wstęp, w którym autor snuje przypuszczenia, co takiego sprawiło, że możemy mówić nawet o fenomenie Schulza. Jego popularność, poczytność jego utworów, których nie napisał przecież wiele, ciekawość jego prac plastycznych, wydawanych w albumach, ale też przy okazji kolejnych wznowień książek, wzrastają w postępie iście geometrycznym. Czy to dzięki legendzie, że lada moment może odnaleźć się zagadkowy rękopis Mesjasza i inne zaginione dzieła, a także listy? Czy może powodem jest tragiczny los pisarza?

 

       Ja optuję za rozwiązaniem trzecim. Uważam, że styl Schulza nie zestarzeje się nigdy, jest tak nieoczywisty, stwarza tyle możliwości interpretacyjnych, płynnie przekracza granice rzeczywistości, by za sprawą magii, symboliki, religijnych i mitologicznych atrybutów, obsesyjnej erotyki zahaczającej o perwersję i w specyficzny sposób rozumianego dobra i zła, piękna i brzydoty i innych opozycyjnie przedstawionych obrazów świata. Zawsze będzie budził ciekawość, jako interesujące wyzwanie, zawsze też będzie poruszał wyobraźnię.

 

       Ja również witam każde nowe opracowanie z rodzaju schulzowskich z radością i nadzieją, że dowiem się czegoś nowego. „Schulz skutecznie wymyka się swoim czytelnikom i egzegetom. Znika w mroku niedopowiedzeń i niespełnień, chowa się w tym, co nieobecne. Trudno więc Schulza zamknąć w jakiejś jednej formule interpretacyjnej, trudno czytelniczo uśmiercić. Zainicjowany przez Schulza ruch znaczeń nie ustaje.”

 

         ”Odcięcie” jest dodatkowo jeszcze bardziej interesujące dzięki licznym, prowadzonym w gawędziarskim tonie, odniesieniom Stanisława Rośka do ludzi z Schulzem powiązanych poprzez twórczość, zainteresowania i wzajemną sympatię. Informacje te są co prawda niepełne, gdyż bardzo wiele schulzowskich dokumentów, listów i rękopisów zaginęło, ale dobrze, że w ogóle jakieś są i możemy przyjrzeć się twórcy w szerszym kontekście.

 

       Dyskurs, czy sporządzanie indeksów i komentarzy do prozy Brunona Schulza jest potrzebne, czy ingerencja owych komentatorów i znawców nie idzie zbyt daleko, czy nie zostawić czytelnikowi, bez względu na jego poziom przygotowania, całkowitej dowolności, czy też może jakoś dotychczasową wiedzę uporządkować i się nią kierować, pozostaje otwarty, i obawiam się, że nic się tu nie zmieni. Jednak warto zapoznać się z argumentami i spróbować wyrobić sobie własne zdanie. Wielka szkoda, że większość dokumentacji, która zwykle przybliża nam proces twórczy autora, uległa zniszczeniu. Tak więc „Schulz to pisarz bez archiwum, bez przed-dzieła”.

 

       Nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nad tym, ile można wyczytać dodatkowych informacji o autorze i sposobie jego pracy nad tekstem, mogąc studiować rękopis utworu. Tutaj mamy wiele na ten temat, choć przecież po Schulzu zostało zaledwie 6 kartek rękopisu.

 

       Należałoby bezwzględnie zewidencjonować całą pozostałą spuściznę, także to wszystko, co ukazywało się w prasie w formie esejów czy recenzji. Każdy z tych tekstów może rzucić nowe światło na autora, wydobyć z mroku rozwiązanie choć jednej z zagadek. Weźmy na przykład problematykę mitu. Jak powstaje, czym się karmi. Mitu, który przecież jest immanentną częścią Schulza. Ten wątek przybliżają nam omówione przez Stanisława Rośka wypowiedzi Schulza na temat Piłsudskiego.

 

       Autor podkreśla często, że proza i prace plastyczne Schulza pozostają w ścisłym związku z jego biografią. Jego zahamowania, lęki, erotyczne zainteresowania, masochistyczne skłonności są powodem poczucia wstydu i winy, które wyraźnie wybrzmiewają w twórczości. Twórczość zaś prezentuje całą gamę schulzowskich upodobań i kompleksów. Z pewnością jego dzieła nie będą rozumiane, jeśli nie przyjrzymy się im przez pryzmat życiowych zawirowań. Ile jest prawdziwego Schulza w „Sklepach cynamonowych” i „Sanatorium pod Klepsydrą”? Stanisław Rosiek i tę kwestię bierze pod lupę. Dużo więcej zaś mówi nam o sobie Schulz-rysownik.

 

         Brunona Schulza poznajemy także poprzez jego przyjaźnie i miłości. Dzięki Zofii Nałkowskiej, Jerzemu Ficowskiemu, Irenie Kejlin-Mitelman, Deborze Fogel, Witkacemu i innym. Dzięki temu, co pisali w listach i jak później wspominali tego, którego podziwiali i któremu pomagali, jak tylko mogli.

 

       Niewątpliwie Schulz unieśmiertelnił Drohobycz „Sklepów cynamonowych”, nadał mu rangę miasteczka-legendy międzywojnia. Dziś możemy je takim zobaczyć jedynie w jego opowiadaniach i na starych zdjęciach.

 

       Autor zwraca uwagę na osobliwą rolę odcięcia od historii, wypisania z niej, jaka przypadkiem przytrafiła się Schulzowi. Niewiele ocalało schulzowskich dokumentów. Zaginął „Mesjasz”, który miał być ukoronowaniem jego talentu. Nie ma też śladu po jego ciele, które sztywne i martwe leżało jakiś czas na skrzyżowaniu ulic. Możemy więc zapomnieć o grobie, przy którym można by go wspominać. Czemu jednak nie ma nawet symbolicznej mogiły? Jak wiele innych historii z nim związanych, także ta pozostaje niedomknięta.

 

       Mogę wszystkich zapewnić, że „Odcięcie” powinni przeczytać zarówno zawodowi schulzolodzy, jak też po prostu czytelnicy – wielbiciele. Oprócz wielu faktów, interpretacji, ciekawostek biograficznych, spotykamy się tu z „odczarowaniem” niektórych komentarzy, wykładni i analiz, jakie wydawały się już obowiązujące, nie do ruszenia. Stanisław Rosiek polemizuje z nimi, przedkładając własne argumenty, naprawdę przekonujące. A wszystko to czyni w sposób bardzo przystępny, a nawet dowcipny, pięknym, literackim językiem tak, że książkę czytamy z przyjemnością i zainteresowaniem.     

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial