Miłość Mimo Woli | Autor: Kinga Szczykutowicz

 Anna Przybylska jest inteligentną, wrażliwą, współczesną kobietą. Kilka lat temu, wraz z mężem, przeprowadziła się nad morze, z rodzinnego Wąchocka. Niestety, podły los odebrał jej Witka w wypadku motocyklowym, kiedy mężczyzna wracał od rodziców. Żal i nieopisana strata sprawiły, że kobieta pogrążyła się w bólu. Aby w jakiś sposób poradzić sobie z sytuacją, zaczęła pisać do niego listy, który miały przynieść jej upragnione katharsis.

W tej sytuacji nie została jednak sama. Ogromne wsparcie od rodziny i przyjaciół dawało jej siłę, aby przetrwać każdy kolejny dzień. To właśnie pod ich naporem postanowiła wrócić do rodzinnego miasteczka. Dzięki pomocy znajomych i przyjaciół, otwiera poradnię psychologiczną.

W Wąchocku znajduje się pałac, który od dzieciństwa ją fascynował. Teraz, popadający w ruinę budynek, zapomniany przez człowieka, staje się główną atrakcją wycieczek, jakim przewodzi Ania. Choć ogrody pałacowe są przez nią często odwiedzane, to wejście do samego wnętrza odpycha od siebie, niewidoczną siłą, kobietę.

Robert jest architektem, który wspina się na wyżyny zawodowej kariery poza granicami Polski. Niestety, sukcesy na tym polu nie są adekwatne do jego życia prywatnego. Ciągłą monotonię przerywa wieść o spadku. Od teraz staje się właścicielem pałacu Schoenbergów w Wąchocku. Dobrze myślicie. To dokładnie ten sam pałac, który ma w sercu Ani specjalne miejsce. Mężczyzna stawia przed sobą ambitny plan, dzięki któremu chce wyremontować zabytkowy budynek, przywracając mu dawną świetność.

Jak się można spodziewać, drogi tej dwójki się przeplatają. Jednak to nie w ogrodach pięknego pałacu, lecz na cmentarzu, gdzie Ania pogrążona w żalu, pod wpływem alkoholu, wciąż opłakuje Witka. Robert wyciąga do niej pomocną dłoń i pomaga jej wrócić do domu.

Oboje nie przypuszczają, że ich drogi już niedługo ponownie się połączą. Czy ta znajomość okaże się przynieść ukojenie obolałej duszy Ani? Czy Robert odniesie w końcu sukces na polu miłosnym?

To było moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Fabuła, którą postanowiła przelać na papier okazała się przynieść powiew świeżości do literackiego świata. Niestety, nie miałam jeszcze okazji czytać jej pierwszego dzieła, jakim był „Galimatias uczuć”, a którego „Miłość mimo woli” stanowi kontynuację. Zdecydowanie będę musiała to nadrobić.

Każdy rozdział tej książki rozpoczyna się krótkim listem, skierowanym do męża Ani. Kobieta opisuje w nich swoje uczucia. Można zauważyć, jak jej nastrój ewoluuje z biegiem wydarzeń, a w ich tekst wpada coraz więcej światła.

Niestety, okładka nie jest powalająca, za to powieść zdecydowanie nadrabia treścią. Szkoda tylko, że promocja książki nie została odpowiednio poprowadzona, a w Internecie wszystkie czytelnicze fora milczą, nie zdradzając jej istnienia.

Na przełomie dzieła autorka skupiła się na opisie rozpaczy, jaka targa główną bohaterką. Choć mogłoby wydawać się to przytłaczające, to zabieg ten powstał, aby uświadomić czytelnikowi z jak wielkim bólem boryka się Przybylska. Może to właśnie te rozterki sprawiły, że rosnąca więź między nią z Robertem, wcale nie była bajkowa. Ciągłe przekomarzania, nieustające wtrącania się w nie swoje sprawy, stanowiły podstawę ich powstającego związku. Nie było tu mowy o klarownej decyzji, na mocy której zapadłoby postanowienie o byciu razem. Wszystko działo się chaotycznie, jednak nie zniechęciło mnie to do czytania.

Podsumowując, jest to lektura, która wprowadza czytelnika w nostalgię, aby następnie pokazać, że istnieje wyjście z każdej sytuacji.