Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Tu Mieszkał Jonasz

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Tu Mieszkał Jonasz | Autor: Marius Burokas

Wybierz opinię:

Doris

       Marius Burokas to dojrzały, litewski poeta i tłumacz, u nas dotąd bliżej nieznany. Pozostaje się zatem cieszyć, że nareszcie możemy zapoznać się z przekrojem jego poetyckiej twórczości, z wyborem wierszy wydanych wcześniej w kolejnych czterech tomikach, a reprezentujących wszystkie odsłony warsztatu i myśli Burokasa. Tłumaczenia, znakomitego, choć zapewne nie było to wcale łatwe, dokonała Agnieszka Rembiałkowska, która też sama wybrała wiersze do zbioru, a książkę wydało wydawnictwo Warsztaty Kultury, w serii Wschodni Ekspress, mającej za cel przybliżenie nam twórczości naszych wschodnich sąsiadów.

 

       Wiersze prezentowane są chronologicznie. Najpierw wcześniej wydane zbiory, sprawiające wrażenie bardziej ogólnych, traktujących o rzeczywistości i umiejscowieniu w niej jednostki, o naszych rozterkach związanych z bliskością i z rozstaniem, gdy:

 

„Tak precyzyjnie przywieramy-

Miąższ do miąższu

 

Z tą samą precyzją się rozstaniemy.”

 

A także o samotności, to temat regularnie wybrzmiewający u Burokasa, o potrzebie współobecności drugiej osoby, współodczuwania i rozmowy. Pisze o tym:

 

„Ze ściśniętym sercem

samotny

całkiem nagi

litewski poeta”

 

       Autor snuje też bardziej ogólne refleksje, o złudnym poczuciu bezpieczeństwa w państwie, gdzie:

 

„tyle breugla i rubensa

tyle sadzawek i kobiet miękkich”

 

że umyka nam, iż:

 

„i tylko na głębinie

przeciąga się lewiatan

i coraz bliżej

bliżej miasta

maszeruje wojsko”

 

       Litwa zawsze gdzieś w sercu Burokasa się odzywa, więc nie może zabraknąć też głębokiego echa tych uczuć w jego poezji, szczególnie w cyklu „Litwini”. Są więc odniesienia do historii i narzekania na rozczarowującą teraźniejszość:

 

„dlaczego wszystkiemu winna

żydokomuna?

kim tak naprawdę jest mój sąsiad

i dla kogo pracuje?”

 

       A także poczucie bycia nie na miejscu wszędzie poza Litwą, gdzie przynajmniej znamy każdy kamień, który sobie oswoiliśmy i uczyniliśmy znajomym.

 

       To niełatwa poezja, jej sens trzeba mozolnie wyłuskiwać spomiędzy słów, pozornie niezbornych, nie pasujących do siebie, mających zmusić nas do myślenia, do poszukiwania, do uważności. Poeta eksperymentuje, stale tropi nowe środki wyrazu, nowe rozwiązania. I gdy je znajduje, nie można się nie zachwycić. Strofy:

 

„Zachód słońca

Zapalenie spojówek

Boga”

 

czy też:

 

„Twardnieję na zimę, krzepnę w mroku

Wszczepiam się w źdźbło”

 

       chcą, by je czytać wciąż od nowa, rozbierać na drobne elementy i powtórnie składać, wsłuchując się w ich rytm i metaforyczność, w delikatną melodię. Choć tak wysublimowanych zdań jest w tej poezji więcej, to jednak jako całość sprawia ona wrażenie surowej, a nawet smutnej. Sporo w niej nuty zawodu, zniechęcenia, wiele pytań, które domagają się odpowiedzi.

 

       Mowa więc o dziecku, które:

 

„Ma się począć

Z krwi

Zlepić z nadziei

Westchnień i smaku potu”

 

       i o zabłąkaniu w samotności wielkiego miasta, które nie daje ukojenia, choć:

 

„moje są te betonowe bebechy

zardzewiałe dziąsła skrzynek na listy

donice z pajęczynami

i dzikie szafki po kątach”

 

       Są też chwile uchwycone obiektywem oka w momencie ich stawania się. Trzask migawki i:

 

„senne miasteczko na

skraju kadru horror

szczęśliwe dziecko pod

pomnikiem

goni gołębia”

 

i nostalgia wspomnień:

„…

jak rozgrzebuję

pamięć

szukając twoich znaków”

 

       Wiersze w dużej mierze przepełnione są refleksją nad przemijaniem, starością, bezradnością w chorobie, z którymi człowiek zostaje w końcu zawsze skonfrontowany i którym musi sprostać w pojedynkę.

 

„Stronice łysieją każdej nocy

służka musi zmiatać

litery z podłogi”

 

albo:

 

„wyłuskuję

poezję z ampułek”

 

       pokazują czułą zgodę na to, co się dzieje, zrezygnowane pojednanie ze słabością, której nie sposób oszukać.

 

       Natomiast fragmenty, które ja określiłabym jako poetycką prozę, opisujące z liryzmem Wilno, to kunsztowne, króciusieńkie perełki, wzruszające w swej tęsknej wymowie. W nich także nie brak owej bolesnej świadomości wyobcowania w świecie pełnym ludzi, gdzie:

 

„(…) czas płynie sfałszowanym korytem,

wiry, progi wspomnień; tu zawsze jesteś mały, wieczne

dziecko, pędzisz przez ciemny podziemny tunel, w garści

ściskasz siatkę, pędzisz i wiesz, że samotność zawsze

cię dopadnie.”

 

       Czasem zaś wiersze przypominają bezsensowną, bezładną składankę słów, wystukujących pewien stały rytm:

 

„owca litera zdziera

z ciebie twarz

zębem dźwiękiem”

 

       Do nas należy wychwycenie istoty, która dla każdego będzie czym innym, własnym.

 

       Niezwykły, jak dla mnie jeden z najpiękniejszych, to wiersz poświęcony wsi Osowity. Nie wiem, czy to rodzinna wieś poety, ale pewne jest, że łączy go z nią prawdziwy sentyment, wspomnienie, wrażenie sielskości. Mnie też zawsze się wydaje, że w otoczeniu natury, z dala od miasta, zgiełku i chaosu, czas zaczyna zwalniać, a wszystko odczuwa się mocniej, wyraźniej i chciałoby się, by trwało wiecznie:

 

„i czasu nie ma. ptak zawisa na nici promienia, dzień tleje

jak papier

 

i nocy nie ma. noc chodzi własnymi drogami, nas muśnie

tylko bladoczerwony rąbek jej szat”.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial