Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Kamperem Do Kabulu. Hippisowskim Szlakiem Przez Turcję, Gruzję, Armenię, Iran I Afganistan

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Kamperem Do Kabulu. Hippisowskim Szlakiem Przez Turcję, Gruzję, Armenię, Iran I Afganistan | Autor: Andrzej MellerEleonora Meller

Wybierz opinię:

Doris

       Podróż kamperem to już jest wyzwanie w dobie wszechobecnego all inclusive i czterogwiazdkowych hoteli z prywatną plażą. Ale jeśli dodamy, że autorzy niniejszej książki, pięknie wydanej przez wydawnictwo Znak Literanova, celem swoich wojaży uczynili Kabul, wytyczając sobie szlak przez Turcję, Gruzję, Armenię, Iran do Afganistanu, i to całkiem niedawno, bo w 2019 roku, to zakrawa to już niemal na brawurę.

 

       Jednak Andrzej Meller to doświadczony podróżnik, dziennikarz i korespondent wojenny, który nie obawia się świata, tylko jest nim niezmiennie zafascynowany. A jego towarzyszka w podróży i w życiu także lubi wędrówki, te rzeczywiste, ale też te metafizyczne, duchowe, więc Azja wydaje się w tym wypadku najzupełniej zrozumiała. Trzecim podróżnikiem jest Stiwi– dwudziestopięcioletni mercedes, podrasowany, by podołać wszelkim trudnościom.

 

       Od samego początku udziela się nam entuzjazm autorów, ich gotowość na przygodę. Przy czym nie sposób nie docenić umiejętności opowiadania, płynnego wtrącania do bieżących spostrzeżeń, wspomnień z wcześniejszych eskapad oraz wątków historycznych, mających na celu lepiej naświetlić kontekst opisywanej sytuacji. To nadaje tej potoczystej, zajmującej opowieści znacznie głębszy sens i dostarcza nam wielu ciekawych informacji. Poza tym cała historia skrzy się humorem, niekiedy bardzo ciętym, co jest dużą zaletą książki i rzeczą niekoniecznie często spotykaną w reportażach podróżniczych. Bardzo mi się podoba ta energia i żywość, to, że wchodząc za Andrzejem i Elą do ich białego kampera, nie ma się ochoty prędko go opuścić.

 

       Przy okazji Stambułu pojawiają się przed moimi oczami niezapomniane widoki z powieści Pamuka czy Shafak. Teraz mogę je porównać z tymi, którymi raczą nas autorzy, całkiem już współczesnymi, w opozycji do tych powieściowych: „Na nabrzeżu spotykamy hipsterów podrygujących w rytm tureckiego hip-hopu, raczących się piwem Efez i głęboko religijnego muzułmanina na pikniku z czterema żonami w czadorach i z gromadą dzieci, z których można by sformować rezerwową drużynę piłkarską Galatasaray.” To z jednej strony wciąż ten sam Stambuł, a z drugiej, całkiem już inny. Tak spotyka się historia z chwilą obecną.

 

       Rzeczy ważne, pierwszorzędne, przeplatają się tu z ciekawostkami, które czasem potrafią zaskakiwać. Kilka razy zdarzyło mi się obserwować taniec derwiszy, ale dopiero tutaj dowiedziałam się, jaka jest legenda jego powstania, poznałam też wywodzącą się od Abrahama opowieść tłumaczącą nietykalność karpi w Turcji.

 

       Wędrówka przez Turcję to okazja do przypomnienia o masakrze Ormian. Choć minęło już sto lat z okładem, to temat wciąż jest tak samo bolesny, ponieważ do tej pory właściwie się z nim nie rozliczono.

 

       Zazdrość we mnie kwitnie, gdy czytam o krajobrazach rozpościerających się przed oczami Mellerów. Ach, móc samemu to ujrzeć. Olbrzymie, majestatyczne góry i rozpościerające się u ich stóp malownicze doliny. Atmosfera Gruzji wlewa w moje serce wiele ciepła. Uczestniczymy tu w codziennym, zwykłym życiu, w rozmowach przy stole, gościmy w prywatnych domach. Tak wygląda przeciętny dzień Gruzina, a każdy z rozmówców ma przy tym coś ciekawego do powiedzenia.

 

       Z wieloma miejscowościami, przez które przejeżdża kamper, wiążą się jakieś wydarzenia, o których warto wspomnieć, a których ślady są często nadal widoczne. A to trzęsienie ziemi, a to przewrót polityczny, pogrom, czy cudowne objawienie. A po wyjeździe z miasta rozbuchana przyroda, jak choćby te chwile w Armenii: „Wszędzie słychać ptaki, nad Sewanem żyje ponad dwieście gatunków, w tym wiele endemicznych. Latają nad nami mewy. Przy brzegu brodzą czaple i kaczki. Wiatr niesie zapach tymianku.”

 

       Największe wrażenie robią miejscowi ludzie, życzliwi, serdeczni, gościnnie otwierający drzwi i zapraszający do stołu. Czy to Armenia, Gruzja, czy Iran – wszędzie tak samo. Gdy więc czytamy, że „największe bogactwo to ludzie”, nie sposób się z tym nie zgodzić.

 

       Podróż tak długą i usianą niebezpieczeństwami trasą nie zawsze jest sielanką. Zarówno te barwne i zabawne, jak i te trudne, a nawet nacechowane lękiem momenty zostały tu przedstawione z całą szczerością. Podziwiać można Elę, która mimo wręcz fobii wiążącej się z jazdą po wąskich, górskich serpentynach, zdecydowała się towarzyszyć Andrzejowi. Mercedes zaś ma już najlepsze lata za sobą, a wiadomo, że awaria na bezdrożach, czy na pustyni w obcym kraju, to coś, czego z pewnością chcielibyśmy za wszelka cenę uniknąć. Podróżników prowadzi jednak duch przygody i silna determinacja, zdolna pokonać wszelkie przeszkody.

 

       Iran kojarzyłam do tej pory głównie z fundamentalizmem religijnym i rygoryzmem, wiec podobnie, jak nasi podróżnicy zaskoczona byłam szaloną sceną w parku, gdzie w najlepsze okładali się wzajemnie transwestyci i geje oraz Dyscyplinarne Siły Islamskiej Republiki. Znając zaś sytuację irańskich kobiet za żart przyjmuję stwierdzenie: „mężczyzna bez kobiety w Iranie jest nikim, nie istnieje”, choć wypowiada je rodowity Irańczyk. To przewrotny, iście męski punkt widzenia.

 

       Okazuje się jednak, że wiele z moich przekonań oparłam na powierzchownych, a nawet stereotypowych opiniach, które nie odzwierciedlają współczesnej, irańskiej rzeczywistości. Na stronicach tej książki można posiadane informacje skonfrontować, wysłuchać miejscowych, przespacerować się ulicami, pomiędzy licznymi meczetami i równie licznymi bazarami w wyciszony czas ramadanu, ale też radosne szaleństwo po jego zakończeniu.

 

       Przez cały czas mam świadomość, że podróż odbywa się w czasie zaostrzonego napięcia między Iranem i Stanami Zjednoczonymi. Dopiero towarzystwo podobnych sobie wędrujących Europejczyków i rozpościerający się wokół bezkres pustyni, pozwalają na głębokie zachłyśniecie się swobodą : „Czujemy się pierwszy raz zupełnie wolni, bez wszędobylskich oczu i uszu rewolucji islamskiej, choć pijemy koniak z malutkich miedzianych filiżanek na kawę, utrzymując konspirację.” A przed nimi przecież jeszcze etap najtrudniejszy, choć zarazem najbardziej upragniony, Afganistan.

 

       O ile wrażenia z dotychczasowej podróży poznajemy z relacji Andrzeja, to już w Afganistanie, chyba najbardziej niebezpiecznym z odwiedzonych regionów, gdzie można spodziewać się dosłownie wszystkiego i gdzie ludność, w tym też kobiety, jest pozbawiona większości swobód i zastraszona, głos zabrała bardzo aktywnie Ela. To ona właśnie mogła dotrzeć tam, gdzie mężczyzna nie ma wstępu.

 

       Ta opowieść Eli jest z gruntu inna, bardziej osadzona w świecie duchowym niż w materialnym, rozpisana na doznania, uczucia i intuicyjne poznanie. Może właśnie przez to bardziej kobieca. Można więc powiedzieć, że tak jak w życiu, Mellerowie dopełniają się też w pracy literackiej.

 

       Gdy czytam: „Nie mogłam sobie jednak wyobrazić, że to będzie przejście w inną rzeczywistość. Jak w filmach science-fiction, kiedy bohater wkłada rękę w półprzeźroczyste drzwi z plazmy i palce z tej drugiej strony są już w innym świecie, a drogi powrotnej nie ma. Ten świat cię zasysa (…) W Afganistanie wszystko, absolutnie wszystko jest inne. Nawet powietrze, którym oddychasz. Nasycone strachem, ryzykiem, jagnięcym tłuszczem, świeżym naan, pyłem. Dosłownie bezustannie jesteś na haju. Chciwie pożerasz każdy dzień, godzinę i minutę, jakby była twoją ostatnią.”, wiem, co czuje Ela, a dreszcz przechodzi mi po plecach. Wielka szkoda, że Ela Meller nie włączyła się wcześniej w narrację, że od samego początku nie przekazywała nam swojego spojrzenia na odkrywany świat. Z pewnością książka jeszcze by na tym zyskała. Mam nadzieję, że to nie ostatnia kamperowa przygoda państwa Mellerów.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial