Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Le Grand Tour

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Le Grand Tour | Autor: Krzysztof Kasowski

Wybierz opinię:

Agnesto

Zapytałabym Krzysia Kasowskiego (znanego kiedyś z ksywki „KASA”) - kiedy wstydzi się najbardziej? Czy wtedy, gdy mając momenty wyciszenia, zamyka się w sobie i chce na uboczu przetrawić to swoje życie? Czy wtedy, gdy wspomina młodość? Głupotę (bo i ona była)? Czy wtedy, gdy przyznaje się do bycia Polakiem? …

 

A dlaczego o to pytam? Po lekturze „Le Grand Tour” do głowy przychodzi mi wiele pytań. Bo oto odnajduję się w latach 90-tych, inne czasy i inna rzeczywistość, lecz ludzie – jakby ciągle ci sami, nerwowi i nienasyceni. I oto pojawia się szansa, jakaś jedna, jedna okazja. Stoję przed peugeotem 205, za mną szarzyzna codzienności, bylejakość.. I chyba właśnie dlatego, chcąc uciec z tej gnuśnej Polski i tej rutyny tkwienia siadam za kierownicą i ruszam. Obok siedzi Michał, kumpel, do mamy którego owo cacko należy. I ruszamy. Kierujemy się na zachód, do Nancy we Francji, do wujka Michała. A, że przy okazji zahaczymy o inne miasta Europy, to już tak zwane „prawo wycieczki”. W latach 90-tych wszędzie było kolorowo, lecz tylko za granicą ludzie mieli wszystko, nawet ci najbiedniejsi. Wszędzie było lepiej aniżeli w Polsce. Tu było szaro. Bez względu na pogodę za oknem, czy strój w danym dniu. Była szarzyzna przetykana kiczem i brak przyszłości. I chyba to miało wpływ na decyzję Krzyśka i Michała. Ta nieodparta chęć zmiany i przygody jednocześnie. By mimo strachu przy przekraczaniu granic, mimo ograniczonego budżetu, by mi tych wszystkich przeciwności przeżyć coś, co zmieni życie. Co w ogóle nada mu sens. Bo jeśli wszystko ciąży i tłamsi i ogranicza, to trzeba przebić ów mur i zawalczyć.

 

Kiedy się wstydzisz najbardziej? - pytam ponownie. Gdy nie znasz innego języka niż polski? Z tego akurat nie, bo Krzysztof nauczył się i francuskiego z rozmówek. Lecz czasem wstyd się przyznać, że jest z Polski, z tego kraju położonego gdzieś na wschód.

 

Podczas eskapady chłopcy zaczynają na swój sposób dorastać. Pojawia się odpowiedzialność i ktoś, z kim trzeba się liczyć – ten drugi siedzący obok. Współtowarzysz. Ludzką rzeczą kłócić się, ludzką też walczyć o swoje, ale upór obu stron do rozejmu i do zgody nie zaprowadzi. Michał z Krzyśkiem często mają rozbieżne opinie, chęci, choćby postrzeganie. Jeden nie odmawia sobie palenia narkotyków, drugi zaś preferuje alkohol. Jeden ma głowę – jako tako – na karku, drugiemu częstokroć brak zdrowego rozsądku. To dwóch, jak się okazało podczas wyjazdu – różnych sobie ludzi. Niewielka przestrzeń peugeota 205 uwypukliła nie tyle ich zalety, jak i wady, których jest wiele.

 

Podczas jazdy przytrafiają się momenty, które zapadną w pamięci na całe życie, ale nie zawsze mają pozytywny oddźwięk. Nawet odurzenie nie jest w stanie ich wykasować. Jak to będzie w przypadku tej dwójki, która – nazwijmy rzecz po imieniu – ucieka z domów? Szybka podróż zamienia się w bardzo długą. „Pada” akumulator, trzeba zarobić... na plantacji winogron. Czasem też trzeba gdzieś przyłożyć głowę i wyspać się poza 205-piątką, coś zjeść, gdzieś się zatrzymać... Coś przeczekać... i wracać.

 

Krzyś Kasowski pisze lekko, a ta swoboda w dziwny sposób ciekawi czytelnika. Bo „Le Grand Tour” to taki pamiętnik z dawnych lat. Skrzynia pełna skarbów z innego stulecia.

 

Gdy byłem młody i miałem głowę pełną marzeń...” tak to mogłoby się zaczynać. Ci, co pamiętają lata 90-te zanurzą nosy w stronach tej książki i pojadą. Będą przekraczać niestrzeżone akurat granice, unikać kontroli celnych i wyłapywać każdy podejrzany dźwięk z silnika peugeota. Tak przecież było. Było ubogo i szaro i ciągle płasko. Codzienność nie zaskakiwała, bo i czym. Ludzie byli posępny, bierni, egzystowali bez uśmiechów na twarzach. Pracowali od 7-15, a jedyny sens ich życia stanowiło utrzymywanie się na powierzchni życia. A gdzie reszta? Gdzie marzenie? Plany? Gdzie to było? No właśnie dlatego, że nie było Krzysiek i Michał postanowili poszukać. I zasmakowali dorosłości, przygody i piękna wolności. „Le Grand Tour” nie jest może głęboką tekstowo powieścią, to autor stworzył „książkę-drogę”, którą dobrze się czyta, i z którą miło mija czas. Bo chyba o to w literaturze chodzi – każdy znajdzie w niej coś dla siebie.

 

Doris

       Podróżowanie na początku lat 90-tych bardzo różniło się od tego, co mamy dzisiaj. Droga na Zachód dopiero się dla nas uchylała. Przed wyjazdem trzeba było wystarać się o wizy. Podróżowało się z wiedzą zaczerpniętą z nie najnowszych najczęściej przewodników, z mapą rozłożoną na kolanach, z rozmówkami w ręku. Brak nawigacji nikomu nie doskwierał, gdyż wtedy nikt nie znał jeszcze takiego udogodnienia. Wyruszało się najczęściej bez większego przygotowania, podobnie jak autor tej szczerej i zabawnej książki – wspomnienia z młodych lat, Krzysztof Kasowski.

 

       Ileż to nieznanych sobie wcześniej, steranych, wysłużonych polskich małych i dużych Fiatów naoglądała się nagle zagranica! Krzysztof i jego kumpel Michał wyruszyli Peugeotem 205, który trzeba było odstawić z Kielc do Nancy. Można powiedzieć, ze znakomicie wykorzystali okazję, by zobaczyć kawałek Europy, co okazało się ich wyprawą życia, ich Le Grand Tour. Wybierzmy się więc tam razem z nimi.

 

       Pierwsze, co nas uderza, to atmosfera. Na Zachodzie bardzo luźna, przyjazna dla obcych, ludzie otwarci i gościnni, spontaniczni, rozmowa zamienia się szybko we wspólne, radosne, nieskrępowane muzykowanie na ulicy. To dla ludzi z krajów bloku wschodniego zaskakująca nowość: „(…) tutaj… całe miasto robi się „swoje”, każdy, czy obcy, czy miejscowy, czuje się u siebie, swobodnie, bezpiecznie.”

 

       Ogromny urok ma taka wyprawa „dokąd koła poniosą”, po Francji kolej na Hiszpanię. Widzę, że na chłopakach Sagrada Familia zrobiła podobnie piorunujące wrażenie, jak na mnie. To coś niewyobrażalnego, taka wyobraźnia i w dodatku przekuta w kamień. Później kolej na Włochy, i znów Francja, dokąd tylko się zamarzy. Po drodze można trochę popracować na przykład przy winobraniu, by zebrać fundusze na dalszą eskapadę i znów ruszamy…

 

       Szczerze mówiąc odniosłam wrażenie, że z tej wyprawy największą korzyścią były właśnie te ciekawe towarzyskie rozmowy i spotkania z ludźmi z całego świata, to porozumiewanie się, trochę intuicyjne, w kilku kaleczonych okropnie językach, natychmiastowe nawiązywanie kontaktów, otwartość. To coś, czego u nas wówczas nie było.

 

       No i oczywiście wszystkie, co się zobaczyło, zwiedziło. Podążanie szlakiem Van Gogha w Arles i inne atrakcje miały też ogromne znaczenie, lecz ta właśnie cudowna atmosfera akceptacji wśród zupełnie obcych sobie ludzi jest tym, o czym Krzysztof Kasowski pisze najczęściej.

 

       Dzisiaj dla wszystkich naturalne jest, że w każdej chwili można wyjechać, zobaczyć Koloseum czy Notre Dame i wrócić do domu. Wówczas jednak to było jak powiew świeżego powietrza, którym można się było zachłysnąć.

 

       Krzysztof Kasowski ma niezłe pióro, pisze lekko i żartobliwie. Brzmi to trochę tak, jakby nam całą tę historię opowiadał przy kawie. Bardzo naturalnie. Dla mnie dodatkową atrakcją było przypomnienie sobie tych szalonych czasów. Kasowski jechał Peugeotem 205 na francuskich numerach. Ja podróżowałam wysłużonym polonezem, o jakim tutaj też wspomniano. Fakt, i nam zepsuł się we Francji akumulator, co wywołało podczas lektury kolejną falę wspomnień. Dzisiejsze wyprawy mają już całkiem inny klimat. Wtedy odkrywaliśmy świat, który długo był dla nas niedostępny, a tak wymarzony. I tego po prostu nie da się z niczym porównać.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial