Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Empuzjon

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 3 votes
Akcja: 100% - 3 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 3 votes

Polecam:


Podziel się!

Empuzjon | Autor: Olga Tokarczuk

Wybierz opinię:

 

ladyoflake

„Można ich tam odwiedzić, najlepiej zimą, gdy bujna roślinność nie zarośnie zmurszałych nagrobków i nie zatrze kamiennych napisów. A my? My jesteśmy tu na zawsze”

 

Najnowsza powieść Olgi Tokarczuk wydana przez Towarzystwo Literackie miała być prawdziwą gratką dla fanów polskiej noblistki. Przez niektórych recenzentów była wręcz porównywana do słynnej „Czarodziejskiej góry” Thomasa Manna, po którą z entuzjazmem sięgnęłam jeszcze w liceum. Niestety, po przeczytaniu pierwszego rozdziału mój zachwyt opadł.

 

Porozmawiajmy o treści.

 

Mieczysław Wojnicz, chłopak studiujący we Lwowie, przyjeżdża do uzdrowiska na Dolnym Śląsku, aby wypróbować nowatorskie metody leczenia chorób płuc i odetchnąć świeżym powietrzem. Diagnoza jednak nie pozostawia najmniejszych złudzeń — mężczyzna choruje na nieuleczaną na początku dwudziestego wieku gruźlicę. Rutynę w pensjonacie przerywają lęki, związane z nadchodzą wojną i nagła śmierć żony właściciela budynku. Wojnicz, który na początku „widzi tylko ciemność” zaczyna patrzeć na świat z zupełnie nowej perspektywy.

 

Świat, w jakim znajduje się bohater, jest przerażający i mizoginistyczny. Wojnicz od najmłodszych lat był nękany podejrzeniem bycia obserwowanym. Ma obsesje na punkcie prywatności, zasłania zasłony, wkłada w szpary i dziurki od klucza papierowe kulki, kompulsywnie zagląda nawet pod obrazy. W sanatorium panuje rygor, który można porównać do więzienia. Reżim leczenia określany jako „przyrodolecznictwo” tak naprawdę nie ma za wiele wspólnego z faktycznym leczeniem przewlekłych chorób.

 

Już po kilku godzinach pobytu mężczyzna znajduje kobiecie zwłoki. Należą do jedynej kobiety, która mieszkała na poddaszu razem z męskimi pacjentami. To tylko podkreśla grozę przykrych, mizoginicznych zachowań i pseudonaukowych teorii poruszanych np. podczas spożywania posiłków. Okazuje się, że horror dopiero się zaczyna. Wojnicz konfrontuje się z nieludzkim, dehumanizującym kobiety systemem, jednocześnie walcząc z trawiącym go lękami.

 

W powieści przeraziło mnie przedstawienie kobiet jako jednostki niższe, udające tylko tajemniczość i wykorzystujące swoją atrakcyjność, aby osiągnąć określony cel. Tytułowy
„Empuzjon” to miejsce zamieszkałe przez czarownice (empuzy) opisane przez Arystofanesa w „Żabach”. Zostało wspomniane przez jego z kuracjuszy podczas żywej dysputy mającej na celu kompromitacje kobiet: „Powinienem Pana stąd wyrzucić. Idźcie precz leczyć się u szeptuch i czarownic”.

 

Co za dużo, to? No właśnie.

 

Uważam, że książka jest mocno przesadzona i monotematyczna. Wszystkie dyskusje uprawiane przez mężczyzn sprowadzonych do seksistowskich, bezrefleksyjnych kukiełek są sprowadzone tylko do podkreślenia w przerysowany sposób patriarchatu.

 

„Empuzjon” obrazując w ten sposób gatunek męski, mocno kompromituje kobiety, wprowadzając je do czarowniczego podziemia w oczach płci przeciwnej. Czy na pewno tak było? A gdzie są feministyczne hasła istniejące przecież jako ruch polityczny? W tej powieści ich brakuje. Autorka kreuje rzeczywistość tak, jakby nie istniały w maszynerii świata. Kobiety są skazane na sprzątanie, gotowanie, milczenie i nieistnienie w przestrzeni publicznej. Jako feministka, czytałam tę książkę z dużym niesmakiem, a w myślach nasunęło mi się hasło: Pani Olgo, co za dużo, to niezdrowo!

 

Powieść ma niewiele wspólnego ze wspomnianą przeze mnie wcześniej „Czarodziejską górą”. Narracja poprowadzona przez Olgę Tokarczuk grzęźnie w bagnie demonizacji mężczyzn, przedstawiając ich jako wynaturzone potwory. Los głównego bohatera jest tragiczny. Wojncz, który jawi się czytelnikowi jako osoba niebinarna, nie radzi sobie ze swoimi paranojami, które kończą się w dziwaczny i nieprzewidywalny sposób — utożsamia się z kobietą, przyjmując na siebie tożsamość zmarłej żony pensjonatu. Nie dojrzałam w tej scenie głębi, chociażby walki o własne miejsce na świecie. Czuję ogromny żal i niedosyt!

żuczek75

  Kolejne spotkanie z polską noblistką. Nie jest mi z nią jakoś po drodze, ale wypada czytać, to czytam.

 

To może najpierw za Słownikiem Języka Polskiego wyjaśnię, co oznacza tytuł. Powstał on od rzeczownika empuza, oznaczającego w mitologii greckiej zjawę, czarownicę. Empuzjon to zatem miejsce zamieszkałe przez czarownice.

 

Sama autorka określiła swoje najnowsze dzieło jako horror przyrodoleczniczy. To trudniej wyjaśnić, bo z horrorem ma niewiele wspólnego, a leczenie przyrodą (bo chyba nie przyrody) wiąże się z sanatorium dla gruźlików, gdzie rzecz się dzieje. W powieści występują tylko bohaterowie płci męskiej. Jedyna kobieta, żona właściciela pensjonatu, pada trupem w niewyjaśnionych okolicznościach i stanowi jedynie pretekst do ukazania zainteresowań głównego bohatera, Mieczysia Wojnicza, jej opuszczonym pokojem, a zwłaszcza garderobą. Jest jeszcze bliżej nieokreślona „kobieca” siła powiązana z naturą żądająca składania ofiar z ludzi. Matka natura trzyma rękę na pulsie męskiego szowinistycznego świata.

 

Wojnicz zmaga się nie tylko z gruźlicą, ale też z pewną anomalią fizyczną, której bardzo się wstydzi. Do tego stopnia, że przebiera się w zamknięciu i nie chce obnażyć się nawet przed doktorem. Ewidentnie jest to jego wstydliwy sekret, jednak z biegiem czasu bohater dojrzewa do coming outu. Każdy z pensjonariuszy ma swoje sekrety, zwyczaje i poglądy, które odkrywa Mieczyś, a my razem z nim.

 

Czyta się dobrze, lepiej niż inne utwory Olgi Tokarczuk, jednak mam jakiś niedosyt. Może wynika z faktu, że w zderzenie z innymi literackimi skojarzeniami -„Czarodziejska góra” Tomasza Manna oraz „Nim nadejdzie lato” Ericha Marii Remarque’a - nie wypada najlepiej. Śmiało można powiedzieć, że „Czarodziejska góra” była wyraźną inspiracją dla autorki, zarówno pod kątem tematyki, jak i kompozycji dzieła. Jest to ciekawy zabieg, który skłania do porównania ze stuletnim już klasykiem. Zamiast Davos mamy dol­no­ślą­ski Gör­bers­dorf — czy­li dzi­siej­sze Soko­łow­sko, a zamiast toczących filozoficzne spory Naph­tay i Set­tem­bri­niego poznajemy poglądy współkuracjuszy Wojnicza.

 

Olga Tokarczuk konfrontuje spojrzenie sprzed ponad wieku z naszymi obecnymi poglądami. Jak przez szkło powiększające ukazuje zmaskulinizowany świat, by sprowokować czytelnika do przeciwstawienia go głoszonym do tej pory skrajnie prawicowym poglądom oraz zgoła kontrastowym opiniom, które przy wielu okazjach głosi sama autorka. Towarzysze Mieczysia, przedstawiciele róż­nych opcji politycznych i poglądów od socja­li­zmu po pra­wi­cę i nawet nacjo­na­li­zm każdą dyskusję kończą, wygłaszając poglądy na temat kobiet powszechne w tamtym czasie (początek XX w.) i odwołujące się do dzieł filozoficznych, z których czerpała autorka – bibliografię można znaleźć na końcu książki. Mówiąc wprost to dys­ku­tu­je o głu­po­cie kobiet i ich służebnej roli. Trudno powiedzieć, na ile te poglądy maja bulwersować czytelnika. Na mnie nie zrobiły szczególnego wrażenia, zwłaszcza, że głoszone były sto lat temu. Może porusza jedynie to, że niektóre z tych opinii nadal są prezentowane publicznie, nawet przez niektórych polityków. Cóż, nie świadczy to o ponadczasowości teorii, ale raczej o zacofaniu propagujących je osób.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial