Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Boska Breveria

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 3 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 4 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 4 votes
Polecam: 100% - 3 votes

Polecam:


Podziel się!

Boska Breveria | Autor: Marek Skibniewski

Wybierz opinię:

Doris

„Gdyby biuro podroży zechciało zorganizować ekstremalną wyprawę w zaświaty – nie znalazłoby ubezpieczyciela.”    

 

       „Boska breveria” Marka Skibniewskiego, wydana pięknie przez Wydawnictwo Agrafka, to interesujące i zaskakująco współczesne nawiązanie do „Boskiej Komedii” Dantego. Oczywiście bez jakiejkolwiek ambicji do rywalizowania z tą wielką poezją. Spacer autora, gdyż główny bohater jest jak przypuszczam jego alter ego, ma na celu uświadomienie nam, że ludzkość nic a nic się nie zmieniła, a w Piekle nadal hurtowo przybywa grzeszników. Nasze największe nieprawości pozostają takie same, jedynie mnożą się różne ich warianty.

 

       Podobnie jak w „Boskiej Komedii” bohater przemierza kolejno korytarze i komnaty Piekła, Czyśćca i Nieba, a po każdej z tych krain oprowadza go inny przewodnik. Dźwięki fug i toccat Bacha towarzyszą Markowi, gdy otwiera piekielne wrota, gdzie wita go Golem, przedstawiając mu kolejno potępione dusze. Bohater odnosi wrażenie, że zstąpił do świata Lovecrafta, gdzie „Drapieżne bestie nieustannie pomstują w otulinach wiecznego mroku”. W swej wędrówce rozmyśla o losach ludzkości i jej potknięciach od czasów pierwotnych, gdzie okrucieństwo było często warunkiem przetrwania, do dzisiaj, gdy jest już tylko kaprysem, szaloną fanaberią. Tak więc spacerując po Piekle jednocześnie podróżuje przez historię, zatrzymując się przy tych najbardziej brutalnych, odznaczających się największą głupotą i niegodziwością jej rozdziałach. Wspomina ofiary składane z dzieci przez inkaskie plemiona, ale też okrucieństwa konkwistadorów, pamiętne, tragiczne losy wielu z żon Henryka VIII i bestialstwa Czyngis–chana, a także wydarzenia całkiem świeżutkie, do których doprowadzili swą pazernością „kusiciele akcji firmy WorldCom” i banki, współwinne krachu w 2008 roku. Nie sposób nie wspomnieć i współczesnych grzeszników, którymi są choćby „truciciele lasów, rzek i powietrza.” Marco mija las szubienic, na których wiją się z bólu złodzieje i mordercy, sprawcy wojennego terroru, których od czasów Dantego doszło naprawdę sporo, a „w dalszych czeluściach oprawcy dzieci”.

 

       Może i człowiek brzmi dumnie, ale też często brzmi złowrogo:

„Łup egoizmu, prymat silniejszego

Darwinowskie przesłanki ludzkiej natury

W obliczu nieustannego zagrożenia

Obraz budują iście ponury”

 

       Czy zło zatem leży po prostu w ludzkiej naturze, czy też my sami i całe społeczności mogą starać się nad nim zapanować i mu się przeciwstawić. I czy w ogóle są w stanie to uczynić?

 

       Wstąpieniu do Czyśćca towarzyszy Markowi Requiem Mozarta, a opiekę nad nim przejmuje kurtyzana o dobrym sercu, Veronica Franco. Tu przebywają dusze tych, którzy zbłądzili nieświadomie, ich działania posłużyły złej sprawie, choć nie było to ich intencją. Po prostu tego nie przewidzieli. Profesor Oppenheimer, dyrektor projektu konstruowania bomby atomowej mówi, uznając swoją odpowiedzialność za późniejsze wykorzystanie wynalazku: „Usprawiedliwień do reszty poniechałem”. Mamy tu też Zygmunta Baumanna, uwikłanego w komunistyczną przeszłość, Karola V Habsburga, finansującego łupieżcze wyprawy hiszpańskich konkwistadorów oraz chyba najbardziej kontrowersyjnego polskiego władcę, Stanisława Augusta Poniatowskiego. I, o dziwo, samego Lutra. Co ciekawe i godne uwagi, w Czyśćcu pokutę odbywają chciwi władzy i dóbr kościelni hierarchowie, jak mniemam może tam zabraknąć dla nich miejsca. Dołączyli do nich rewolucjoniści i powstańcy, których dobre intencje pozostawiły jednak krew na rękach. Podkreślić by też należało obecność ludzi biernych, wygodnych, nie reagujących na zło, próżniaków i tchórzy.

 

       Czyściec to już nie wypalona ogniem pustynia, pełna kraterów i szubienic, naga i przerażająca. To miejsce urozmaicone, gdzie zieleń drzew i szum strumieni ustępują słonecznym wzgórzom, by następnie znów zstąpić w żyzne doliny. To miejsce nadziei na odkupienie win i znalezienie przebaczenia.

 

       W Raju wita Marka Enya i melodia Shepherd Moons. Muszę przyznać, że wizja ta z pewnością by mnie skusiła: zwiewna Enya oraz dźwięki fletu i harfy towarzyszące jej aksamitnemu głosowi kojarzą się bez wątpienia ze spokojem i ukojeniem po pełnej wrażeń podróży.

 

       Krajobraz jest iście niebiański, aromat kwiatów i owoców, feeria kolorów i ptasich nawoływań. No i to doborowe towarzystwo samych mistrzów; pióra, pędzla, ekranu. Petrarca, Dante i Wergili zanurzeni w dyskursie, Goethe w towarzystwie Byrona – w pełnej zgodzie, Herbert rozmawiający z panem Cogito i Miłoszem. Michał Anioł przygląda się pracy wielkiego Leonarda. Ci wielcy artyści stokrotnie odkupili swoje grzeszki wiekopomnymi dziełami. Im dalej w głąb pastwisk niebieskich wstępuje Marco, tym więcej mija postaci z kart encyklopedii: Tycjan i Cezanne, Homer pracujący w skupieniu w swoim gabinecie, Wolter i bracia Huxleyowie, Umberto Eco zanurzony w myślach i Gaudi pochylony nad makietą Sagrada Familia. Nie brakuje też postaci ze świata filmu, od tych wielkich, hollywoodzkich, po bliższych nam, rodzimych. To miły widok, gdy Zbigniew Cybulski uśmiecha się szczęśliwy, że nie musi już nigdzie się spieszyć. Kto zaś chce i ma odwagę, może włączyć się w rozmowę Kanta ze Spinozą, lub tę nieco lżejszą – wybitnych architektów wnętrz.

 

       To bardzo erudycyjna lektura, choć w warstwie poetyckiej formy nie dorównuje Dantemu, czego zresztą nikt nie oczekiwał, a sam autor nie miał takich ambicji. Jednak wiele tu nawiązań zarówno do Biblii, do wiary i tradycji żydowskiej, do starożytnych mitów, a z drugiej strony do współczesnej popkultury, świata mediów, muzyki, filmu i polityki. Wędrówce Marka towarzyszą jazzowe dźwięki w wykonaniu Michała Urbaniaka, po których śpiewa Jim Morrison, Bob Dylan, AC/DC i nasze Kombi.

 

       W najważniejszej części Nieba święci i apostołowie udzielają Markowi jedynej słusznej odpowiedzi:

„…jest najwyższą miarą

Natchniona dusza bezmiernej miłości

W ciele kotwicą, a w życiu filarem.”

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial