Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Bolesław Chrobry. Rozdroża

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Bolesław Chrobry. Rozdroża | Autor: Antoni Gołubiew

Wybierz opinię:

Anena

 Pewnie pamiętacie moje poprzednie recenzje dotyczące monumentalnego dzieła Antoniego Gołubiewa poświęconego początkom polskiej państwowości ;-) Mam nadzieję, że tak jak mi, spodobał się wam ten powieściowy cykl i również nie mogliście się doczekać, aby móc wziąć w swoje ręce kolejny tom.

 

,,Rozdroża” to już piąta odsłona opowieści o tym, jak Polskę zbudowano. Tym razem Bolesław Chrobry podejmuje się niezwykle trudnej misji dorównania innym cywilizacjom. W tym celu rozkazuje wycinać lasy i puszcze oraz bezlitośnie tępi wszelkie przejawy czci dawnych bóstw. Skoro państwo polskie ma być nowoczesną (jak na tamte czasy) kolebką, musi ono umocnić nową wiarę chrześcijańską i pozbyć się starych bóstw czczonych z dziada pradziada. Władca korzysta więc z każdego możliwego sposobu, aby jeszcze bardziej wzrosło znaczenie młodego państewka, które przecież z dnia na dzień nie stanie się tworem opartym na solidnych fundamentach. Wręcz przeciwnie, fundamenty nadal wydają się bardzo chwiejne i w każdej chwili mogą runąć wraz z wizjonerskimi planami króla. Nie dziwi zatem fakt, iż Bolesław umacnia również grono zaufanych osób, których wsparcie będzie mu niezwykle potrzebne, gdy jego syn Mieszko zabił stryja. Takiego zachowania wielu mu nie wybaczy, a groźba odwetu jest coraz bardziej możliwa. Również odejście Henryka od bram poznańskich nie oznacza, iż wróg się przestraszył i uciekł, wręcz przeciwnie, może knuć dalej i wrócić ze zdwojoną siłą wraz ze wsparciem. Jeśli jesteście ciekawi, czy udało się Bolesławowi zapobiec kolejnym problemom i zrealizować wizję silnego państwa, to koniecznie sięgnijcie po piąty już tom cyklu.

 

Przy kolejnym spotkaniu z twórczością Antoniego Gołubiewa towarzyszyło mi uczucie powrotu do czegoś, co bardzo dobrze znam, lubię, dzięki czemu czuję się dobrze i swojsko, wręcz bezpiecznie. Powróciłam bowiem do bohaterów mi znanych, którzy wywoływali we mnie wiele, czasami skrajnych, emocji. Ponownie miałam okazję zajrzeć nie tylko na dwór królewski, ale również zajrzeć pod strzechy zwykłych ludzi pochodzących z plebsu.

 

Oczywiście mogłabym wytykać autorowi, iż warstwa ideologiczna wręcz wycieka z kart jego dzieła, jednakże cel jaki mu przyświecał jest ważny do zrozumienia zastosowania takiego zabiegu. Bez względu na nastawienie czytelnika do wiary chrześcijańskiej, trzeba przyznać, iż jej przyjęcie było krokiem koniecznym, a wręcz niezbędnym, aby móc dalej umacniać młode państwo polskie. Prusowie, czy pomniejsze plemiona bałtyckie i słowiańskie z czasem zostały niemalże wyrżnięte przez państwa, które chrześcijaństwo przyjęły, dlatego dalekowzroczność władcy Polski okazała się trafionym krokiem, ale czy tak dobrym jakby się mogło wydawać? O tym zdecyduje historia i różne jej interpretacje…

 

Niektórzy krytycy Gołubiewa zarzucają mu porzucenie tematyki, której się podjął, zagubienie w wątkach oraz brak pomysłu. Nic bardziej mylnego! Jego dzieło jest monumentalne, skończone, ale i wiekopomne, gdyż poznają je kolejne generacje czytelników. Jednakże nie ukrywam, iż chciałabym przeczytać o dalszych dziejach państwa polskiego. Styl w jaki autor operuje słowem, zwraca uwagę na wiele aspektów i ukazuje różnorodne tło bardzo przypadł mi do gustu, że wraz z czasem stosowane przez niego archaizmy nie przeszkadzały mi tak bardzo, jak podczas pierwszego spotkania z jego twórczością.

 

Jednakże cykl ten ma dla mnie szczególne znaczenie. Bez tego dzieła nie mogłabym sobie wyobrazić rozważań o tym, co oznacza bycie Polakiem. Moim zdaniem znajomość książek Gołubiewa to jeden z istotnych warunków kształtowania postawy patriotycznej, bowiem jak można być patriotą nie znając historii własnego kraju? To, czego uczą się dzieci w szkołach jest zaledwie fragmentem, w dodatku bardzo okrojonym i wyrwanym z szerszego kontekstu, dlatego jestem zwolenniczą tego, aby książki te były czytane w ramach uzupełnienia szkolnej wiedzy o Polsce.

Agnieszka Nowak

  Antoni Gołubiew – mistrz pisania i snucia pasjonujących opowieści historycznych – tym razem, w kolejnym tomie, już czwartym, kontynuuje wszystko to, co poruszył w opublikowanych wcześniej częściach. Mamy tu początki polskiej państwowości, czyli czasy Mieszka I i początki panowania Bolesława Chrobrego, ich zmagania się z zasiadaniem na tronie i z obowiązkami, jakie ów pociąga i narzuca. Autor w moich oczach sam przypomina wyglądem rosłego mężczyznę z koroną na głowie, który włada – włada czytelnikami, co wychodzi mu królewsko. Jest niedoścignionym władcą literatury historycznej, ale – pisanej przy zachowaniu oryginalnego języka tamtych lat. Powiem tak – paluszki czytelnicze lizać.

 

I tak, jak zostałam porwana przez pierwszy, drugi i trzeci tom, tak i ten w niczym im nie ustępuje. Często pisanie więcej części aniżeli trzech sprzyja nudzeniu. Często dochodzi do niepotrzebnego kontynuowania historii, która z czasem nuży i nieciekawi. Czasem nawet, co najgorsze, początkowy zachwyt marnieje w obliczu owej naciąganej kontynuacji. Lecz tu, tu jest wszystko wyważone i aż samo prosi się o jeszcze.  

 

Ta wspaniała powieść przesycona historycznymi wydarzeniami i historycznymi postaciami porywa od pierwszych stron. Autor staje się niemalże malarzem portretującym wszystkie warstwy społeczne, od prostego plotkarza, po księcia Bolesława czy poznanego wcześniej cesarza Ottona III. Skrupulatnie zaznajamia nas z codziennością różnych cechów – kowali, cz koniuszych. Ukazuje też szereg walk i politycznych rozgrywek, zatargów i układów, czy wręcz brania łapówek i ogólnego przyzwolenia na nie, o czym nie miałam pojęcia. Antoni Gołubiew to też – według mnie – fotograf, który kadruje obraz na to to, co ma w danej chwili znaczenie. Zatrzymuje się bym ja, jako czytelnik, mogła wszystko dobrze ujrzeć i dostrzec, bo, jak się okazuje, nawet detale mają wielkie znaczenie.

 

A to wszystko, ta monumentalna saga literacka, to odziana piękną szatą królowa literatury, która kusi nie tylko ubiorem. To książka, która także urzeka językiem, jakim – co muszę nadmienić – pisana. Wprawdzie wymaga „wczytania”, ale wtedy, jak porwie, to na całego.

 

Powieść zmusza do powolnego smakowania, degustowania i jednocześnie rozumienia. Niektóre słowa wydają się niezrozumiałe i często brak nam ich wyjaśnienia, jednak ich znaczenia domyślamy się z kontekstu zdań. Trudne? Trochę tak, bardziej też skomplikowane, ale nie sprawiające większych trudności, nie zniechęcające w każdym razie do dalszej lektury. W pewnym momencie łapiesz rytm, czytasz i czujesz sens słów, wiesz o czym mowa nawet jeśli wcześniej nie znałeś tego słownictwa. Słowa stają się muzyką, treść uzupełnieniem i gdy wszystko w tobie współbrzmi odnajdujesz się obok Bolesława. Jeśli radość sprawił tom pierwszy, to czytanie kolejnych gwarantuje to samo. Szybko przenikasz do tekstu i niemalże jednoczysz się z nim. Ja, po zakończeniu czytania zdałam sobie sprawę, że ta powieść nie byłaby tak piękną i zachwycającą, gdyby nie język właśnie. On sprawia, że czytasz, a wyobraźnia maluje obrazy.   

 

Nie sądziłam, że trafię na tak piękną historię Polski wplataną w fabułę przygodową. Nie należę do fanów historii, ani jej znawców, dlatego tym bardziej zachwyca mnie taka książka, książka łącząca fakty z powieściowym formatem. To najlepsza powieść historyczna OSTATNICH LAT, na jaką mogłam trafić. Wyhamowałam w tym życiu pełnym zakrętów i upadków, uciekłam od świata ludzi tego obecnego, zabieganego. Wyhamowałam i odnalazłam się w roku 1000, podczas gdy...

 

Gołubiew pokazuje autentyczne obrazy, w których nie ma kłamstwa, przerysowania czy kolorowych rojeń podkręcających fabułę. Mamy tu mocną prozę acz przetykaną zabawnymi scenami i śmiesznymi dialogami. Mamy fakty, zabawę i prawdę. Mamy obraz naszej Polski podany tak, że każdy jest go w stanie przyswoić. Mamy świat, który był, który minął, a który nas teraz ponownie do siebie zaprasza. To samo w sobie świadczy o wysokiej klasie pisarskiej Gołubiewa, o jego niesamowitej wiedzy i swobodzie.

 

A wszystko zaczęło się w puszczy, wszystko się w niej narodziło i znalazło swój początek. W puszczy pewnie i się skończy, bo historia zapętla się i wraca do początków... Ale zanim zatoczy koło, niech trwa i trwa... Nie snuje są Antoni Gołubiew – mistrz oręża.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial