Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Ania Z Avonlea

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 3 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Ania Z Avonlea | Autor: Lucy Maud Montgomery

Wybierz opinię:

Julia Panicz

 Anię z Zielonego Wzgórzu, zna już każdy czytelnik, czy ten mały, czy duży. A kto zna Anię z Avonlea? Druga część sagi została wydana przez Lucy Maud Montgomery właśnie pod tym tytułem w 1909 roku i śledzi dalsze losy tytułowej bohaterki.

 

A jaka jest nowa Ania? I czy w ogóle jest „nowa”? Nie można ukrywać, że bohaterka stała się trochę bardziej statyczna, wyciszona i uspokojona. To już nie jest ta rudowłosa sierotka, która wprawiła w zakłopotanie rodzeństwo Cuthbertów, kiedy przed kilkoma latami niespodziewanie dołączyła do ich rodziny. Teraz jest kobietą (choć według metryki ma tylko siedemnaście lat, to na realia, w jakich żyła i pisała Lucy Maud Montgomery jest już dorosła) i zachowuje się, a przynajmniej stara, zachowywać dojrzalej.

 

Pierwsza część sagi – „Ania z Zielonego Wzgórza” zostawia swoją tytułową bohaterkę na prawdziwym rozdrożu. Umiera Mateusz, który zawsze był jej bardzo bliski, a Maryla może stracić wzrok. Dziewczyna, która przed chwilą otrzymała wyróżnienie i stypendium na naukę na Uniwersytecie, porzuca swoją dalszą edukację i zostaje na Zielonym Wzgórzu pomóc opiekunce. Obejmuje szkołę w Avonlea, dokładnie tę samą, gdzie sama jeszcze niedawno się uczyła. Zostaje nauczycielką i tak jak we wszystkim, co robi w życiu, kieruje się w pracy pasją i wyobraźnią.

 

Faktycznie, nowa, odpowiedzialna posada sprawia, że dziewczyna trochę poważnieje. A przynajmniej nie popełnia już tylu zabawnych gaf jak na przykład dolanie kropli walerianowych do ciasta dla pastorowej. Nie znaczy to jednak, że książka jest pozbawiona rozbrajających wpadek i przygód. Już w pierwszym rozdziale Ania jest po prostu Anią i sprzedaje nie swoją krowę, oczywiście przez pomyłkę. Na szczęście, jak to zresztą zawsze bywa w jej przypadku, wszystko kończy się dobrze, bo dziewczyna zdobywa szczerego przyjaciela w postaci swojego nowego sąsiada (którego krowę sprzedała!).

 

Mimo dojrzalszego wieku wcale nie zmieniło się także jej marzycielskie usposobienie. „Aniu, widzę, że ty udajesz tylko dorosłą osobę. W samotności zachowujesz się zupełnie jak mała dziewczynka” – podsumowała ją Diana. Może faktycznie bardziej się z tym ukrywa. Lucy Maud Montgomery dba jednak o to, żeby jej bohaterka pozostawała sobą i nakręcała wyobraźnię czytelników.

 

Właśnie, wiele rzeczy pozostało w Avonlea bez zmiany – stara pani Linde wciąż wie wszystko o wszystkich, nawet jeśli oni sami jeszcze tego nie wiedzą, Maryla Cuthbert stąpa twardo po ziemi, a Diana Barry i Ania Shirley pozostają nierozłączne. Jednak pojawiły się nowe twarze. W tym właśnie rzeczony sąsiad Zielonego Wzgórza – Pan Harrison, samotny, trochę nierozgarnięty mężczyzna, którego poznajemy w trzech wydaniach. Na początku jest to gwałtowny i porywczy, trochę zdziwaczały mężczyzna, którego poznajemy kiedy przychodzi na Zielone Wzgórze, żeby złajać Anię, ponieważ jej krowa podeptała mu owies. Jednak jak już wspominałam między panem Harrisonem, a Anią rodzi się prawdziwa, serdeczna przyjaźń. Może właśnie przez to, że oboje odstają od tego, co w Avonlea uznaje się za normę. Koniec powieści to kompletna zmiana dla nowego mieszkańca, bo wraca do niego żona, która zmienia go nie do poznania: ogarnia zagracone mieszkanie, szykuje świeże ubrania, a nawet zmusza do regularnego golenia!

 

Powieść obfituje zresztą w wiele miłosnych historii, chociaż nie kończy się tą, na którą wszyscy czekamy. Nie będzie to zdradą żadnej tajemnicy, ponieważ każdy wie, że historia Ani wiąże się z Gilbertem Blythem, chłopcem, który pierwszego dnia szkoły wyśmiał jej rude warkocze, przez co nie potrafiła nawet wymówić jego imienia przez kilka lat. Ta relacja również nabiera rozpędu w „Ani z Avonlea”. Chociaż Montgomery postarała się, aby zdobywać czytelników do swoich następnych tomów, ponieważ związek Gilberta i Ani ciągnie się jak przydługa telenowela. Jednak jest to taka telenowela, od której nie da się oderwać wzroku.

 

Podsumowując, jaka jest nowa Ania? Czym różni się „Ania z Avonlea”? Przede wszystkim lektura uświadamia nam, że każde dziecko musi kiedyś dorosnąć. Nawet takie rozmarzone i rozbrykane jak Ania Shirley. Chociaż autorka rekompensuje nam „utratę” (bo jednak Ania pozostaje Anią, tylko trochę bardziej rozgarniętą) dziecięcych opowieści i wprowadza do Zielonego Wzgórza bliźnięta – Tolę i Tadzia. Z czego chłopiec jest drugą wersją Ani, jeśli patrzeć na to z perspektywy częstotliwości kłopotów, w jakie wpada. Jednak wydźwięk książki pozostaje taki sam jak poprzedniego tomu. Lektura „Ani z Avonlea” to taka sama rozkosz dla wyobraźni jak wcześniejszej części – porusza, bawi, smuci i rozczula, a od czytania nie można się oderwać nawet na chwilę!

Agnesto

  Lucy Maud Montgomery w roli autorki książek. Ale jakich? Wyjątkowych dla wielu od lat...

 

Dla wielu moje słowa zabrzmią nieco absurdalnie, bo „Ani z Zielonego Wzgórza” ani za dziecka, ani za czasów dorastania nie czytałam. Znałam i lubiłam, zresztą nadal lubię, ekranizację Ani, rudowłosej gaduły. Taką też sobie ją wyobrażałam w książce, lecz za tą złapałam... będąc dorosłą. I nie ukrywam, za pierwszym razem fenomen zaczytanych w Ani wielbicieli dziwił mnie, ale po otwarciu książek z serii o Zielonym Wzgórzu wszelkie wątpliwości się rozwiały. Coś w nich jest, jakaś magia i piękno.

 

Lucy Maud Montgomery ma niesamowity dar obserwacji, świetny język i styl pisania. I to chyba porywało czytelników i porywa do dziś. Dlaczego? Czy lubimy lekkie, dobre powieści? A może w „Ani” tkwi ta wspaniała uniwersalność i każdy znajduje w niej to, czego potrzebuje? Szuka i odnajduje?

 

W pierwszej części, czyli „Ani z Zielonego Wzgórza” poznajemy rudowłosą szczebiotkę, którą adoptuje rodzeństwo Maryla i Mateusz. Chcieli chłopca, ale w wyniku pomyłki w ich domu pojawia się dziewczynka. Chłopiec miał pomagać coraz starszemu Mateuszowi w codziennym prowadzeniu gospodarstwa, a dziewczynka?... Jednak z biegiem dni, potem tygodni okazuje się, że Ani nie zamieniliby na żadne inne dziecko, nawet na złotego i zaradnego chłopca. Ania jest wszędzie, mówi szybko co myśli, a myśli dopiero później, jest szczera, dobra i jakże potrzebna. Matylda prócz tego, że ma przez Anię codziennie urwanie głowy, to jednak jej życie jest teraz pełne słońca, miłości i jakby nieporadnej młodości. Mateusz zaś Anię traktuje, jak córkę. Kocha ją, potrzebuje i przy niej odpoczywa. To dziecko odmienia i ludzi i dom.

 

W drugiej części, która stanowi kontynuację Zielonego Wzgórza, w „Ani z Avonlea” napotykam znane mi wątki i osoby. Tu Ania jest już dorosła i po studiach wraca do Maryli, która podupada na zdrowiu oraz do ukochanego staruszka Mateusza. Zostaje nauczycielką w tutejszej szkole, ma swoich uczniów, zakłada Koło Entuzjastów Avonlea i życie toczy się dalej. Ale … Pojawiają się bliźniaki, które zostają adoptowane i zamieszkują na Zielonym Wzgórzu. Spokojna dziewczynka i rozbrykany chłopiec – lustrzane odbicie Ani z tych lat.

 

Ania zlepia codzienność z tym miejscem i ludźmi, uczy się siebie od nowa. Czasem nawet wydaje się, że życie ją przerasta, że wszystko się komplikuje, ale … wszystko jest przecież możliwe. Zwłaszcza u rudowłosej kobietki, która zawsze walczyła z codziennością. Kolorowała ją na swój sposób i trudno było ją dogonić.

 

Styl pisania Lucy Maud Montgomery sprzyja czytaniu, czytaniu, czytaniu... Nie sądziłam, że tak mnie pochłoną te historie „Ani”. Z pewnością jest to zasługa lekkości pisania, jaką czuje się na każdej stronie powieści. Nie ukrywajmy, pierwsza część wyznaczyła pewien poziom. Po „Ani z Zielonego Wzgórza” czytelnicy chcieli kolejnej, która była tak dobra lub lepsza niż Zielone Wzgórza. I co? I okazało się, że autorka idealnie wkomponowała się zarówno w gusta czytających, jak i w ich wymagania. Sprostała zadaniu wręczając nam „Anię z Avonlea”. Anię, przewspaniałą bohaterkę literatury od lat...

 

Czuć podczas czytania, jaką frajdę ma autorka podczas przerzucania myśli na papier. Dlatego czytasz do samego końca.

 

A potem sięgasz po następną...

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial