Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Apostata

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Apostata | Autor: Łukasz Czarnecki

Wybierz opinię:

KlaudiaBacia

 W Republice Ekumeny po raz kolejny zostają odkryte zwłoki mężczyzny. Nie jest to jednak zwykłe morderstwo, ponieważ denat na ciele ma wyryte tajemnicze znaki, których znaczenia nie znają śledczy. Nie jest to pierwsze takie morderstwo, więc policja czuje coraz większy nacisk na wykrycie sprawcy. Kapitan Arthur Wellington z Wydziału do spraw Okultyzmu Departamentu Policji zostaje wysłany do Denet, by odkryć tajemnicę zbrodni. Okazuje się, że za zabójstwami stoi sabat, próbujący przywołać straszliwego demona. W tym samym czasie Karl Hangbeck zostaje oddelegowany do rozwikłania tajemnicy kolejnego morderstwa. Ty razem zginęła wnuczka bardzo ważnej osoby w Republice Ekumeny.

 

Książka Łukasza Czarneckiego jest podzielona na kilka części. Pierwsza i druga jest napisana z perspektywy Arthura Wellingtona, kolejne zaś z perspektywy Karla Hangbecka. Przyznam się szczerze, że znacznie bardziej podobała mi się historia opowiadana przez drugiego bohatera. Była odrobinę ciekawsza i bardziej trafiająca w moje gusta.

 

Mam lekki problem z tą książką, ponieważ podczas lektury miałam wrażenie, że autor nie do końca wiedział, co właściwie chce napisać. Czy kryminał, czy powieść historyczną czy może fantasy. No i tak się chyba zastanawiał aż do ostatniej kropki, gdyż Apostata to jeden wielki misz-masz. Kłopot w tym, że te wszystkie wątki były podane w taki sposób, że żaden nie był napisany od A do Z, tylko trochę tego, trochę tamtego... Tu gdzieś trochę wrzuconej Biblii, tu jakieś demony i sabaty, tu angielskobrzmiące nazwiska, a tu znów wyglądające na niemieckie, a gdzieś między tym ulice Wiśniowe i Brzozowe. Szkoda, że autor nie skupił się na jednej rzeczy i nie dopracował jej w 100 procentach. 

 

Każdy z bohaterów wracał w opowieściach do swojej przeszłości, przeszłości Ekumeny, jednak wszystko to opisane było bardzo ogólnikowo, a kolejne postacie czy sytuacje wpadały do głowy i po chwili z niej wypadały. Powiem nawet, że będąc już pod koniec lektury nie byłam w stanie stwierdzić, jak wygląda Arthur, a i nawet nie jestem pewna, czy opisana została jakąkolwiek cecha jego prezencji. Chyba tylko Karl został pod tym kątem przedstawiony.  

 

Z jednej strony książkę czytało się dość szybko, a z drugiej strony gdybym chciała zrozumieć wszystkie "mądre" słowa wykorzystane przez autora Apostaty to co chwilę musiałabym zaglądać do słownika. "Papacha", "osełedec", "tonsura", "chutor" czy "sicz" skutecznie wybijały mnie z rytmu lektury. Przydałby się jakiś słowniczek, by osoby niebędące językoznawcami mogły połapać się, o czym autor pisze. Swoją drogą to znalazłam nawet słowo, którego nie zna najpopularniejsza wyszukiwarka - "dagdysta". Łukasz Czarnecki też nie pokusił się o wyjaśnienie nieznanego nikomu terminu. Szkoda. 

 

Prócz słownika było by świetnie, gdyby (chociażby na końcu) pojawił się wykres, który pomógłby czytelnikowi połapać się w świecie wykreowanym przez autora. Skrócone wyjaśnienie, skąd wzięli się kultyści, na jakich zasadach funkcjonuje Ekumena, bo w pewnym momencie można się pogubić, zwłaszcza, że - jak już wcześniej wspominałam - niektóre postaci i wydarzenia szybko wyparowują z głowy.

 

Nie chcę tylko krytykować, zwłaszcza, że jest to debiut Łukasza Czarneckiego, a sama książka miała w sobie naprawdę ogromny potencjał. Wydaje mi się, że gdyby z kilku rzeczy zrezygnować, a na innych się skupić i je dopracować to kolejny tom będzie już czymś zasługującym na ocenę 6/6. Na razie jest średnio, jednak może być lepiej. 

O Książkach I Nie Tylko

 Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy ujrzałam okładkę powieści Łukasza Czarneckiego, poczułam się bardzo zaintrygowana. Patrzące na mnie z ekranu laptopa oko skutecznie zagościło w moich myślach, a i sam tytuł dość trwale zapisał się w mojej pamięci. Apostata, bo o tę właśnie pozycję chodzi, przyciągał mnie do siebie pod wieloma względami. Nic więc dziwnego, że wystarczyła jedna wideorecenzja, bym całkowicie poczuła się zachęcona do przeczytania tej powieści. Czy była to udana literacka przygoda? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w tej recenzji.

 

Wyobraźcie sobie, że istnieje jeden jedyny kontynent: Ekumeny. Co więcej, jest on podzielony na pół linią okopów. To tam dzieją się najstraszniejsze rzeczy, o których nikomu wcześniej nawet się nie śniło. Wojska demokratycznej Republiki ścierają się w walce z wojskami Cesarstwa Yoryckiego. Jednak to nie wszystko – z dala od tych walk toczą się zupełnie inne bitwy, a w szczególności ta jedna, najważniejsza. Niebezpieczne mroczne kulty i sabaty próbują przejąć władzę i nie spoczną, dopóki nie uwolnią swych panów z najciemniejszych otchłani... Czy świat znany naszym bohaterom zdoła się uratować?

 

Powiem szczerze, że rozpoczynając lekturę tej powieści, nie miałam zielonego pojęcia czego tak naprawdę się spodziewać. Książka została mi przedstawiona jako powieść grozy, a ten gatunek akurat bardzo lubię. Kiedy jednak rozpoczęłam proces zapoznawania się z treścią tego dzieła, odkryłam, że chyba nie jest to do końca to, co zostało mi obiecane. Być może to ja mam spaczone spojrzenie na tego typu książki, nie przeczę. Nie da się jednak ukryć, że dla mnie powieść ta nie przypominała horroru, a bardziej coś w klimacie fantastyki z mocno rozbudowanym wątkiem kryminalnym.

 

Bohaterowie, na jakich natrafiłam podczas tej niezwykłej literackiej przygody, okazali się całkiem ciekawi, jednak nie na tyle, bym mogła powiedzieć, że zapadli mi oni w pamięci. Rzeczywiście, autor starał się, by każda z postaci miała chociażby jedną cechę charakterystyczną, jednak w pewien czas po skończeniu tej książki, ja nie jestem w stanie przypomnieć sobie już nic na ich temat. Może gdybym czytała tę powieść w innym czasie, wyglądałoby to zupełnie inaczej – nie przeczę. Jednak nie udało mi się zżyć z tymi bohaterami na tyle, bym mogła naprawdę ich zapamiętać, a szkoda.

 

Bardzo ważna kwestia - język. Łukasz Czarnecki ma niesamowite pióro, którym oczarował mnie i już odchodząc od tematu bohaterów, ta książka jest po prostu świetnie napisana. Widać, że autor miał konkretny pomysł na całą historię, a kolejne wydarzenia miały swój logiczny ciąg - uważam to za rzecz ważną i zasługującą na podkreślenie. Równie ciekawym aspektem dotyczącym tej pozycji jest temat religii, sabatów i wszelkich sekt, jakie można spotkać na kartach tej historii. Choć za religijnymi wątkami nie przepadam (rzadko zdarza mi się sięgać po takie książki), to jednak tutaj okazało się to naprawdę ciekawe i warte poznania.

 

Apostata jest powieścią, która nie znajdzie się na moim podium, jeśli chodzi o najlepsze książki tego roku. Mam wrażenie, że to nie była “moja” książka, choć napisana tak dobrze i interesująco. Myślę, że nie trafi ona do wszystkich, jednak jeśli już odnajdzie ona swoich wielbicieli – ci będą nią zachwyceni. Połączenie kryminału, fantastyki i grozy to coś, co warto poznać samemu i przekonać się, czy Apostata to powieść trafiająca właśnie do nas.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial