ladyoflake
-
„długo trzymał
w zmęczonych rękach
niepozorny
prostokącik
awizaniepodjęta
przesyłka
powróciła
do nadawcy”Pomimo początku lata dopadł mnie ostatnio mocno nostalgiczny czas. W takim okresie lubię sięgać po sentymentalno-nostalgiczne wiersze tworzone przez świadomych, dojrzałych twórców, niekoniecznie będące dla mnie relaksem po ciężkim dniu. Niestety, zbyt wiele czytam poezji współczesnej (również sama ją tworzę) i dlatego dość ciężko trafić mi na autora, który magią słów sprawi, że zatrzymam się na dłużej.
Dlatego po raz kolejny postanowiłam zrecenzować poezję. Tym razem do moich rąk trafił tom „Zaśpiewki poranne. Wiersze ostatnie” pana Janusza Eksnera, absolwenta Wydziału Prawa UW, a w przeszłości prokuratora i adwokata. Tomik zachwycił mnie estetyczną, minimalistyczną czarną okładką wypełnioną białymi kobiecymi sylwetkami. Już na samym początku pragnę pochylić się nad utworem pt. „Awizo”, który zacytowałam we wstępie.
Wiersz, chociaż napisany dość prostym i przystępnym językiem niesamowicie poruszył najgłębsze struny mojego serca. Opowiada historię człowieka oczekującego na wyniki badań z centrum onkologicznego mające dotrzeć do niego za pomocą znanej wszystkim Poczty Polskiej. Po odebraniu awiza od listonosza ostatecznie nie decyduje się na przeczytanie listu. Przesyłka ponownie wraca do adresata.
Temat wiersza jest mi szczególnie bliski. Mam wrażenie, że podmiot liryczny ma w sobie różne emocje. Chociaż z niepokojem oczekuje odpowiedzi ze szpitala to jednocześnie towarzyszy mu pewien rodzaj spokoju i pogodzenia ze swoim losem. Nie chce znać swojej przyszłości związanej z chorobą, dlatego woli po prostu odesłać list.
Poemat mocno składania do refleksji. Ukazuje postawę człowieka dojrzałego, który pomimo najtrudniejszych sytuacji życiowych potrafi podejść do nich pełen stoickiego spokoju. Dodatkowo wiersz wzbudził we mnie bardzo mocną nostalgię. Ponad rok temu moja ciotka bardzo dzielnie walczyła z nowotworem. Zmarła spokojna i pogodzona ze swoją chorobą.
Kolejnym wierszem wartym uwagi jest „Uciekają słowa”:
„Uciekają słowa
znikają poszczególne litery
mgła gęsta przysłania
pytania bez odpowiedzi”Podmiot liryczny ukazuje szybkość i ulotność słów, które interpretuje jako synonim upływającego czasu. Litery zaczynają znikać, a na część zadanych pytań nie można znaleźć odpowiedzi.
„na starym zegarze
czas wciąż przyspiesza
coraz częściej coraz krótsze godziny”Kolejne wersy pokazują, że mamy coraz mniej czasu na to, aby żyć naprawdę. Wszystkie nasze wspomnienia, wzloty i upadki odchodzą wraz z przemijającymi godzinami i minutami. Jak sobie pomóc? Czy można znaleźć psychologa lub innego specjalistę, który pomoże odnaleźć się w codzienności? Autor nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Nie ma tu radosnego, przyjemnego zakończenia. Bo przecież „nie wiadomo gdzie szukać psychoterapeuty”.
Jak oceniam ten tomik?
Przeczytanie 65 stron zajęło mi jeden wieczór. Zachwycił mnie intelektualny, a zarazem klarowny styl autora i bardzo sprawne operowanie metaforami. W każdym słowie można wyczuć spokój, głębokie refleksje nad życiem, które mogą również zainteresować osoby nieczytające na co dzień poezji.
Sądzę, że autor również z racji wykonywanego przez siebie zawodu jest człowiekiem, który zna radości, smutki, starty. Wie, że życie nie jest proste i nie można go porównywać do miękkiego, puchatego wełnianego dywanu, tylko raczej wyboistej, kłującej kamiennej ścieżki. Wiersze są wolne, pozbawione środków interpunkcyjnych, co w tym przypadku jeszcze bardziej działa na ich korzyść.Przeczytajcie, bo naprawdę warto poświęć jeden dzień na zagłębienie się w poezji!
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Stowarzyszenia Sztukater.
Doris
-
Zaśpiewki poranne” to skromny zbiorek niewielu ponad dwudziestu wierszy Janusza Eksnera. Surowa, ascetyczna, czarnobiała okładka z odbitymi ludzkimi sylwetkami, z których, jak też i w życiu bywa, jedne zaznaczyły się wyraźniej, inne zaś ledwo, ledwo, idealnie współgra z oszczędnymi, zdystansowanymi strofami tej poezji.
Ich tematem jest życie i człowiek w świecie, który go nie rozpieszcza i nie daje wielu powodów do radości:
„co powiedzieć
gdy brak słów
komu powiedzieć
gdy wokół nie ma
nikogo”
Samotność, problem uwierający współczesność, wybrzmiewa także u Janusza Eksnera. Człowiek zbędny:
„marny
pospolity byle jaki
bez znaczenia
wlecze się
z bezsensem pod rękę”
Autor gorzko podsumowuje dzisiejszą, polską rzeczywistość, tę polityczną także, a może nawet przede wszystkim. To ona pozbawia nas nadziei i siły, odbiera odwagę i cierpliwość. Teraz, gdy:
„niewidzialna ręka
sięgnęła niemal
wszędzie
(…)
to co było całością
podzielono na pół”
wielu z nas wzdycha:
„jaka szkoda
że dzisiaj
to nie wczoraj”
A teraz wyklucza nas inne spojrzenie na świat, inne rozumienie wolności i wspólnoty, inna orientacja i wiara, inny kolor skóry i włosów. Mamy zostać zunifikowani, sprasowani do jednego, słusznego rozmiaru, bo:
„nie chcemy
odmieńców
w naszej parafii”
Jesteśmy zatem samotni w poszukiwaniu miłości, jeśli jest inna od akceptowanej, w poszukiwaniu prawdy, jeśli nie została urzędowo ostemplowana, w chorobie, która nikogo nie obchodzi i nie porusza.
W wierszach mówiących o moralnej chwiejności, o zmianie poglądów, przyjaciół i twarzy na życzenie, na zapotrzebowanie tego, kto da więcej, pobrzmiewa ból. Gdzie podziała się nasza uczciwość, niezłomność i szlachetność. Odnosi się wrażenie, że niektóre z wierszy za adresatów mają konkretne osoby z politycznego świecznika, jak choćby „Potwór” – ten akurat dość ironiczny, sarkazm i złość wybijają się bezapelacyjnie poza smutek. Albo „Nie pamiętasz”, który także jest skierowany pod jeden adres, jednak postawa ta pasuje do tak wielu osób, że wiersz zdaje się być uniwersalny, a jego ostatnie słowa powinny stać się mottem, które często powtarzane, zostanie przez nas uwewnętrznione:
„nie pamiętasz
pewnie zapomniałeś
że brak pamięci
to brak sumienia”
Janusz Eksner nie zostawia nas jednak w poczuciu beznadziei i braku wiary, wspomina o tym w swojej litanii do Matki wycofanych, Matki niesłusznie posądzonych, Czarnej Madonny, zwracając się też do nas:
„bądźmy dobrej myśli
Nie traćmy nadziei”