Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Miłość W Ruinach

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 3 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 3 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 3 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Miłość W Ruinach | Autor: Grażyna Malicka

Wybierz opinię:

MadameGie

 Blurb obiecuje, że na tych nieco po9ijnad pięciuset stronach znajdziemy opowieść o Lilianie, która w swoim starym, rozpadającym się domu odnajdzie miłość. Daniel jest artystą, który w ruinach szuka natchnienia. Spotkanie tej dwójki to wybuch niewinnego, delikatnego, ale jednocześnie intensywnego uczucia. Niestety, zaburzenia Daniela oraz jego wrogo nastawiona do Lili matka, rzucą cień na romantyczną relację tej dwójki.

 

Zacznę może od tego, czy “ilość przekłada się na jakość”, ponieważ powieść jest nieprzeciętnie obszerna.

 

Początek “Miłości w ruinach” jest całkiem przyjemny, intrygujący i mocno opisowy. Przemyślenia głównej bohaterki mieszają się z jej działaniami, a zastosowana narracja pierwszoosobowa pozwala wczuć się w jej przeżycia i odczucia. Nie jestem zwolennikiem zbyt długich opisów i myślę, że wielu czytelników nieco znuży ten fragment, jednak było w nim coś urzekającego, pobudzającego ciekawość i skłaniającego wyobraźnię do pracy. Dalsze rozdziały to przedstawione z perspektywy Liliany wydarzenia, podczas których dwójka głównych bohaterów poznaje się i nawiązuje ze sobą relację. Sam zbieg okoliczności, który przyczynia się do poznania i zainteresowania sobą bohaterów, jest romantyczny, uzewnętrznia wrażliwe oblicze zarówno Liliany, jak i Daniela. Jest to ciekawie i intrygująco przedstawione, jednak sam “proces zakochania” przebiega ekspresowo i zabiera nieco realizmu nawiązującej się relacji.

 

Daniel obarczony jest zaburzeniem osobowości, tak zwaną “osobowością z pogranicza”, dla większości znaną jako borderline. Nie będę ukrywać faktu, że ten rodzaj zaburzenia nie jest mi obcy, dlatego z ogromną ciekawością pochłaniałam kolejne rozdziały, aby przekonać się, jak z tym trudnym zagadnieniem poradziła sobie autorka. Daniel rzeczywiście przejawia całe spektrum cech, które przypisane są osobom z tym zaburzeniem: mocne pragnienie miłości, zazdrość, wycofanie, depresyjny nastrój i chęć podporządkowania sobie osób, na których mu zależy. Brakowało mi jednak bardziej dosadnego przedstawienia zmienności nastrojów, jeszcze mocniejszych autorytarnych cech, być może także i podejmowania prób manipulacji, stosowania gróźb czy przejawów agresji. Oczywiście, kreowanie i przedstawienie postaci zależy od autora powieści i ciężko mi wymagać bądź wskazywać jako błąd, że postać z borderline nie nosi wszystkich charakterystycznych cech tego zaburzenia. Z perspektywy czytelnika i osoby, która to zaburzenia zna i rozumie, bezapelacyjnie mogę powiedzieć, że oczywiście Daniel ma cechy osoby z pogranicza, jednak bardzo brakowało mi większego i bardziej dosadnego zaznaczenia tego elementu w powieści poprzez zachowania, działania i wypowiedzi postaci.

 

Fabuła jest wciągająca, nie można temu zaprzeczyć i mimo objętości powieść czyta się szybko. Kilka wątków jest jednak w mojej opinii zbędnych, a kilka istotnych pominiętych.

 

W “Miłość w ruinach” znajdziemy wszystko: miłość, rozstania, kłótnie, zazdrość, ciąże, wypadek, a nawet wątek sensacyjny. Ten ostatni właśnie sprawia wrażenie niepasującego zupełnie do powieści, co więcej wydaje się dodany jakby “na siłę”. Fakt, że antagonista jest potrzebny, jest niepodważalny, ale była dziewczyna otoczona najpierw tajemnicą, a później pojawiająca się nagle z bronią, pragnieniem zemsty i groźbami śmierci… tego już stanowczo za wiele. Tym bardziej że wcześniej nic bezpośrednio nie wskazywało, że fabuła potoczy się w tym kierunku. Osobiście: broń i ucieczka Daniela, która swoją drogą nie została przekonująco umotywowana, nawet jak na osobę z borderline, jest przesadzona.

 

Sam motyw główny powieści jest bardzo dobry i intrygujący, ale mnogość towarzyszących wątków, wydarzeń i zwrotów akcji przytłacza.

 

Na uwagę na pewno zasługuje świetny styl i warsztat autorki. Powieść jest długa i choć początkowo sprawia wrażenie mocno opisowej, tak z czasem się to zmienia, a opisy nabierają charakteru i stają się realne, ciekawe i z perspektywy fabuły bardzo potrzebne.

 

Jestem zachwycona przedstawieniem erotyki, a tam, gdzie ona się pojawiała, było bardzo delikatnie, subtelnie i sensualnie. Przy tym skromnie i co najważniejsze, autorka postawiła na emocje, a nie przyziemne opisanie aktów zbliżeń. Oczywiście, recenzowana powieść to romans, a nie erotyka, jednak na takie wątki warto zwracać uwagę we współczesnej literaturze i doceniać nietuzinkowe pomysły na zamieszczenie seksu w powieściach.

 

Na temat kreacji jednego z bohaterów wypowiedziałam się już wcześniej, teraz przyszedł czas na Lilianę, czyli główną bohaterkę “Miłości w ruinach”. Młodą kobietę cechuje ogromna wrażliwość, którą przejawia prawie na każdym kroku i przy wielu aspektach życia.

 

Bohaterka jest bardzo pozytywna w odbiorze, łatwo wczuć się w jej postać i razem z nią przeżywać wszelkie wzloty i upadki. Z drugiej jednak strony ta wrażliwość ciągnie za sobą jakąś melancholię, która czasem przebija się przez z pozoru racjonalnie myślącą Lilię.

 

O zaburzeniu Daniela, dziewczyna dowiedziała się w miarę wcześnie, ale nie poczyniła prób, aby dowiedzieć się na ten temat jak najwięcej. Zrobiła to dopiero po dłuższym czasie, kiedy niczym obudzona z transu, odkryła, że faktycznie z Danielem jest coś nie tak. Jej reakcja na brak zabezpieczenia i prawdopodobną konsekwencję tego zdarzenia, początkowo była bardzo realistyczna, jednak z czasem, z jakiegoś powodu Liliana przestała się tym przejmować, być może za sprawą Daniela, dla którego taki obrót spraw byłby satysfakcjonujący. Reakcje na takie zdarzenia, są zazwyczaj indywidualne, ale dziewczyna z początku jasno wyraziła swoje stanowisko i potencjalna ciąża nie była jej na rękę… dlatego w takim razie, jej zachowanie, myśli i wypowiedzi nie przejawiały stresu, większych wątpliwości i nie prowadziły do znaczniejszych konfrontacji ze stanowiskiem Daniela?

 

Mimo wszystko, postać Liliany jest wykreowana dobrze. Oprócz wspomnianej wrażliwości jest również oddana i odważna, co w pewien sposób podbija fabułę, która ze wplecionym wątkiem borderline, ukazuje, że każdy zasługuje i ma szansę na prawdziwe uczucie, potrzebuje do tego tylko odpowiedniej osoby. Ponadto Lila uwielbia literaturę, więc jak można jej nie lubić? ;)

 

W mojej opinii “Miłość w ruinach” jest książką, która spodoba się na pewno młodym ludziom.

 

Mówiąc młodzi, mam na myśli, tych, którzy czują na plecach jeszcze powiew nastoletnich czasów, ale stoją już przodem ku dorosłości i zawierają pierwsze poważne związki, chcą przekuć na sukces swoje talenty, bądź predyspozycje, po prostu zajmują powoli swoje miejsce w świecie.

 

Lektura tej powieści była dla mnie przyjemnym doświadczeniem. Fabuła jest rzeczywiście szczegółowa i bardzo dużo się dzieje, ale mimo kilku zastrzeżeń z każdym kolejnym rozdziałem zatracałam się w tej historii coraz bardziej.

 

Podoba mi się i doceniam pióro autorki, która ma zdolność do budowania emocjonalnych zdań, barwnych czasem poetyckich opisów i przedstawiania rzeczywistości bohaterów w sposób jasny, drobiazgowy, ale nie nudny bądź przesadzony.

 

Zakończenie jest zaskakujące i myślę, że autorka szykuje dla czytelników kolejną część, po którą z przyjemnością sięgnę.

 

Na sam koniec zostawiłam sobie interesujący smaczek, który jest bardzo ważny i nie mogłabym sobie darować, gdybym o tym nie wspomniała. Autorka powieści, dochód z książki przeznacza na organizację “Nasze jeże”. Cudowna inicjatywa!

Śliwka

 Czy w to lato skusisz się na iście wakacyjny klimat?

 

Ja się skusiłam na romans „Miłość w ruinach” Grażyny Malickiej. Czy było warto? Niech recenzja odpowie na to pytanie.

 

Klimat jak z dawnych lat

 

Uwielbiam czuć w utworach powiew historii, a tu już na początku otrzymałam zgrabny opis rozsypującego się domu, do którego przychodzi główna bohaterka, Liliana, żeby poczytać książkę.Wspomina dawne czasy, a w dodatku niespodziewania natrafia na miłość swojego życia, Daniela. Pewnie niektórych taki szczegółowe przedstawienie chaty nieco przytłoczy, ale dzięki temu dało się odczuć emocje Lili, mogłam wywnioskować, że jest spokojną i wrażliwą osobą. W dodatku miałam wrażenie, że sama jestem w tym zrujnowanym budynku i jeszcze poczułam dreszczyk emocji, bo działo się tam coś niepokojącego. Nie, nie chodzi o żadne zjawiska paranormalne. Szkoda tylko, że ten wątek został potraktowany po macoszemu, a jego rozwiązanie pod koniec historii nie do końca zgrywa się z tym, co było przedstawione wcześniej. Za to pierwsze spotkanie głównych bohaterów w chacie wypadło bardzo naturalnie i niebanalnie, a o to we współczesnych romansach niestety trudno. No i ta sceneria też zrobiła swoje.

 

Miłość, która narodziła się w ruinach i musi się zmierzyć z przeciwnościami losu

 

I tutaj muszę przyznać, że o ile na początku bardzo umiejętnie zostałyprzedstawione pierwsze napięcie między bohaterami, niepewność i rodzące się uczucie, o tyle relacja rozwijała się dla mnie w zbyt szybkim tempie. Nie wyczułam między bohaterami chemii, nie poczułam razem z nimi motyli w brzuchu, a już zostali parą. Od tego momentu akcja zwalnia, jak dla mnie za bardzo, spada napięcie. Narracja jest pierwszoosobowa, dlatego przydałoby się tam więcej emocji. Urozmaicenie stanowi diaboliczna matka Daniela, której nie podoba się związek utalentowanego syna ze zwykłą dziewczyną ze wsi. Ukłony dla autorki za to, że poruszyła w książce trudny temat zaburzeń osobowości, na które cierpi Daniel, ale dopiero pod koniec zaczęły się one poważnie dawać we znaki. Co nie zmienia faktu, że bohaterów polubiłam, wypadli bardzo naturalnie, choć moim ulubionym jest Piotr – postać drugoplanowa – ponieważ był najbardziej wyrazisty i charakterny.

 

Akcja w środku lata

 

Muszę pochwalić autorkę, że tak naturalnie wyszło jej pisanie o lecie, dało się poczuć ten wakacyjny klimat i wiejską sielankę, dlatego ta pozycja dobrze się sprawdzi jako wakacyjna lektura. Choć powieść jest długa, bo liczy sobie ponad 500 stron, jak dla mnie za mało się w niej działo. Niektóre sytuacje były zbędne, nie pchały akcji do przodu, za to te ważniejsze mogłyby być nieco bardziej rozbudowane, żeby wydarzenia z końca książki miały większy sens i lepiej dało je się zrozumieć. Chodzi głównie o sytuację z byłą dziewczyną Daniela. To bum w jej wykonaniu sprawia wrażenie nieco oderwanego od rzeczywistości. Przewijała się sporadycznie, nie została wystarczająco przedstawiona, dlatego nie do końca zrozumiałam jej motywację. Akcja przyspiesza pod koniec, kilkanaście ostatnich stron to istny rollercoaster, a największe wrażenie zrobiły na mnie dwa ostatnie zdania, które przełamują niemal bajkowy happy end.

 

Czy polecam „Miłość w ruinach”? Myślę, że tak. Choć powieść nie wzbudziła we mnie większych emocji, to miała naprawdę świetne momenty. Czasem było zabawnie, czasem nieco strasznie. Doceniam też opisy scen erotycznych, których nie znajdziemy wiele, co dla mnie jest wielkim plusem. Zostały przedstawione subtelnie i ze smakiem. Książkę czytało się raczej szybko, bo Grażyna Malicka pisze przyjemnym, nieskomplikowanym stylem. To dobra propozycja na kilka letnich wieczorów i ośmielę się stwierdzić, że ten debiut można zaliczyć do udanych.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial