upupa_epops
-
Jak to się dzieje, że jedni zdobywają szczyty Himalajów, inni szczyty wirtuozerii gry na instrumencie, a jeszcze inni odnoszą zawrotne sukcesy biznesowe?
Co leży u podstaw sukcesu?
Nie ma czegoś takiego jak gen sukcesu, nikt też nie rodzi się z gotowym pomysłem sukcesCo zatem sprawia, że możemy efektywnie żyć i pracować z korzyścią dla siebie, swojej rodziny i całego społeczeństwa?
Spróbujmy poszukać odpowiedzi w książce Robina Sharmy: „Manifest codziennego bohatera”.Autor na wstępie przybliża nam swoją osobistą historię, która jest egzemplifikacją klasycznego „American dream”. Pochodzi z rodziny wykształconych emigrantów z Indii (lekarz i nauczycielka), którzy przeprowadzili się z całą rodziną do Stanów Zjednoczonych, gdy autor książki miał kilka lat. Lata szkolne nie były dla autora pasmem sukcesów, a niewiele osób w tym czasie postawiło by na to, że odniesie on życiowy sukces. Dyrektor szkoły, poinformował nawet rodziców, że jego zdaniem ich dziecko nie ukończy nawet szkoły średniej. Jedynym pedagogiem który wierzył w potencjał chłopca była nauczycielka historii, którą wspomina on do dziś z wdzięcznością i serdecznością.
Przepowiednie większości nauczycieli nie spełniły się, bo Robin Sharma skończył szkołę średnia, następnie studia prawniczego i rozpoczął praktykę zawodową, w której odnosił spektakularne sukcesy. W pewnym momencie postanowił podzielić się ze światem swoimi wskazówkami na to, jak prowadzić życie świadome, produktywne, prowadzące prosto do realizacji zamierzonego celu.
W tym momencie pisarz trafił po raz kolejny na mur, mur niewiary innych, krytyki, wątpliwości w wartość jego dzieła. Sytuacja żywo przypominająca to, co było jego udziałem w szkole: nikt nie wierzył, że mu się uda, nikt nie wierzył w jego sukces! Wielu próbowało odwieść go od pomysłu wydania książki wskazując na jego dotychczasowe sukcesy jako prawnika i zachęcając go by poprzestał na tym co już osiągnął.
Oczywiście jak można się domyślić - nie posłuchał i dzięki temu możemy od lat sięgać po jego książki, które chyba zaskakująco nawet dla niego samego stały się światowymi hitami w kategorii poradników, osiągającymi milionowe nakłady.
Autor rozpoczyna książkę od przedstawienia czynników jakie mają wpływ na nasze działania czy zaniechania. Mówi o tym, że jesteśmy też otoczeni przez ludzi, którzy z jakiegoś powodu będą starać się zniechęcić nas z wejścia na drogę prowadzącą do wymarzonego celu. Wskazuje też, że często to my sami jesteśmy dla siebie największym wrogami i hamulcowymi zmian. Tkwiąc w pozycji ofiary, która szuka wymówek, żyje przeszłością, mówiąc „nie da się” jesteśmy tylko biorcami, bierzemy to co świat chce nam ofiarować. Sztuką zaś jest wejście w rolę bohatera, który uzyskuje rezultaty, buduje dla siebie przyszłość, mówi językiem „da się”, „mogę”, a swoimi działaniami obdarowuje świat.
Ciekawie przedstawia jeszcze jedną kwestię: osoby w pozycji ofiary są zajęte tym, że są zajęte, czyli prezentują postawę, którą określilibyśmy jako „para w gwizdek”, bohaterowie zaś są po prostu produktywni. W dalszej części książki dostajemy wiele cennych, praktycznych wskazówek, które mogą pomóc namwejść na drogę bohatera, co wiąże się z podejmowaniem systematycznej codziennej pracy w czterech kluczowych obszarach życia każdego człowieka: emocjonalnym, psychologicznym, duchowym i fizycznym.
Książka interesująca, czerpiąca inspiracje z wielu źródeł: psychologii, filozofii i wielkich religii, biznesu i sportu wyczynowego. Napisana w sposób przejrzysty, czytelny i zrozumiały, okraszona została wieloma historiami i anegdotami, a także licznymi zdjęciami z prywatnego archiwum autora. Czy coś zostaje w nas po przeczytaniu tej książki? Sądzę, że to zależy od nas. Możemy ją przekartkować - bo czyta się dobrze i szybko, a możemy podejść do niej z pełną uwagą, a wtedy z pewnością uda się nam odkryć coś wartościowego konkretnie dla nas.