Aneta Sawicka
- Ja, mama dwóch chłopaków, których wychowanie wymaga ode mnie ogromnych pokładów cierpliwości, nie mogłam przejść obojętnie obok książki, której tytuł brzmi "O wychowaniu bez spiętych pośladków". Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że często brakuje mi dystansu i umiejętności "wyluzowania" w tematach związanych z wychowaniem. Dlatego też bardzo chętnie sięgam po książki, w których mogę znaleźć wskazówki o tym jak "odpuścić" w niektórych sprawach i zapewnić dzieciom szczęśliwe dzieciństwo. Oczywiście można próbować samemu, ale warto również podpierać się opinią i doświadczeniem innych osób. Książka "O wychowaniu bez spiętych pośladków" wydawała się doskonale pasować do tego, czego szukam. Liczyłam na cenne wskazówki, które będę mogła wprowadzić w życie i które pomogą mi poukładać sobie niektóre sprawy wychowawcze. Jednak okazało się, że nie do końca znalazłam w tym krótkim poradniku to, czego szukałam.
Początek zapowiadał się bardzo obiecująco. Autorki - dr Agata Hofman, mama piątki dzieci oraz Agnieszka Kuczyńska- pedagog i nauczycielka przedstawiły bardzo ciekawy punkt widzenia, który bazuje na tym, aby zrozumieć perspektywę dziecka i umożliwić dzieciom rozwój na wszystkich płaszczyznach. Autorki przytoczyły nam tutaj wiele ciekawych historyjek ze swojej pracy z dziećmi i nakreśliły jak wygląda świat oczami najmłodszych. Osobiście nigdy nie zastanawiałam się nad tym, że dzieci spostrzegają świat z innej perspektywy, a ta książka mi to uświadomiła. Niby taka błahostka, a pomaga zrozumieć chociażby to dlaczego dzieci tak bardzo zainteresowane są patyczkami, kamieniami i różnymi innymi przedmiotami leżącymi na ziemi. One po prostu są bliżej tego niż my dorośli, którzy oglądamy świat z wyższej perspektywy.
Pani Agata i pani Agnieszka zwróciły również uwagę czytelników na to, że dzieci są bardzo spostrzegawcze, potrafią wyciągać logiczne wnioski, mają mnóstwo zainteresowań i potrafią zachwycać się drobnostkami, których my dorośli nawet nie zauważamy. To piękne i warte uszanowania- po lekturze książki obiecałam sobie, że już nigdy nie będę niecierpliwić się, kiedy moi chłopcy będą przez kilkanaście minut oglądać robaczki znalezione na spacerze. Kolejnym ważnym i ciekawym tematem, który został poruszony w książce to zabawki. Autorki gorąco zachęcają czytelników, aby zamiast inwestować w zabawki, spędzali czas z dziećmi i razem konstruowali ciekawe rzeczy. Możemy tutaj znaleźć nawet podpowiedzi gdzie szukać inspiracji.
Ponieważ autorki książki są właścicielkami alternatywnego przedszkola i szkoły bardzo dużo miejsca poświęciły opowieści o swoich placówkach. Z jednej strony jest to bardzo ciekawe i pokazuje rodzicom jak może wyglądać edukacja dzieci, nastawiona na wszechstronny rozwój, a nie zdobywanie ocen i zaliczanie egzaminów. Jest to fantastyczny projekt, który ogromnie odbiega od tradycyjnej szkoły. Opowiadając o tym jak wyglądają zajęcia w Przedszkolu Gedania 1922 autorki inspirują do tego, aby inaczej spojrzeć na edukację dzieci. Pokazują, że w młodych ludziach drzemie olbrzymi potencjał, który jest zabijany przez tradycyjne placówki oświatowe, a często również i przez samych rodziców. Z drugiej strony czytając książkę miałam wrażenie, że czytam broszurę informacyjną zachęcającą do skorzystania z oferty placówki. Spodziewałam się poradnika o wychowaniu, a otrzymałam laurkę wystawioną alternatywnej metodzie nauczania, co nie do końca mi się spodobało.
Podsumowując- książka jest bardzo krótka, więc czytanie jej zajmuje mało czasu. Można w niej znaleźć kilka cennych rad i dowiedzieć się jak może przebiegać alternatywne nauczanie. Myślę, że to lektura, po którą warto sięgnąć jeśli rozważamy przyjęcie dla naszych dzieci innych niż tradycyjne modeli nauczania.