Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Testament Lubieżnika

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 4 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 3 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Testament Lubieżnika | Autor: Jarosław Rabenda

Wybierz opinię:

Monika

Miałam ostatnio niewątpliwą przyjemność zapoznać się z książką pana Jarosława Rabendy pod tytułem „Testament lubieżnika”. Autora kojarzyłam bardziej jako aktora i nie zdawałam sobie sprawy z tego, że wydał kolejną już powieść i muszę przyznać, że bardzo pozytywnie się zaskoczyłam. Było to moje pierwsze spotkanie z jego twórczością, jednak zdecydowanie muszę nadrobić braki w tym zakresie, chociażby z tego względu, że główny bohater „Testamentu lubieżnika” pojawił się już wcześniej w powieści „Kiedy ślepiec płacze”, a bardzo polubiłam jego życiowe dylematy i przemyślenia.

 

„Testament lubieżnika” przyciąga już samym tytułem i prowokującą okładką –na mnie takie odważne połączenia działają jak magnes, od razu zadaję sobie pytanie co z tego wyniknie, jak daleko autor się posunie, jak bardzo nietuzinkowa to będzie książka. Kim jest ten tytułowy lubieżnik i czemu ma służyć postać Chrystusa z wyrazistą pięścią nad kobiecą dolną częścią ciała.

 

Cóż, okazuje się, że nasz tytułowy lubieżnik to bardzo wrażliwy i empatyczny chłopiec o imieniu Bożydar. Ktokolwiek mu to imię wybrał zapewne z intencją traktowania go jak daru od Boga, nie mógł się bardziej pomylić. Dzieciństwo chłopca było niesamowicie traumatyczne, po śmierci ostatniej życzliwej mu osoby jaką był jego dziadek, pozostawiony na wychowanie despotycznej kobiety – dopiero co poślubionej babki, z którą nie łączyły go żadne więzy krwi, przez wiele lat był katowany, bity przemyślnymi narzędziami, zmuszany do wielu godzin klęczenia przed uszkodzonym – wykoślawionym wizerunkiem Chrystusa, aby przebłagać go za najdrobniejsze występki jakie tylko zauważyła „pół-babka”. Nie daj Boże, aby tak porządnie wychowywany chłopiec miał chociażby pomyśleć o czymkolwiek cielesnym – toż to ohyda, lubieżność, najgorsza obraza Boga.Musi zostać przykładnie ukarana, a Chrystus przebłagany (nawiasem mówiąc była to misja niewykonalna, bo na zapytanie pół-babki, czy już się nie gniewa, nigdy nie odpowiadał). Wizja wyjazdu do internatu musiała jawić się Bożydarowi jak wybawienie.

 

Nic dziwnego, że w późniejszym życiu Bożydar niespecjalnie lubi używać swojego imienia, a nawiązanie zdrowej relacji z kobietą jest,delikatnie mówiąc, niemal graniczące z cudem. Pseudo – wizerunek Boga, który nigdy nie daje się przebłagać i tylko zaciska gniewną pięść również piętnuje życie Bożydara vel Filipa.

 

Mimo skrzywionego dzieciństwa Bożydar potrzebuje relacji z drugim człowiekiem, wbrew pozorom nie tylko w celach zaspokojenia popędu seksualnego.Potrzebuje rozmowy, zrozumienia, niekoniecznie zbywających go odpowiedzi „jak chcesz”. Nawiązuje je z różnymi kobietami, często odbiegającymi od jego wyidealizowanych oczekiwań i z różnym skutkiem. Nie zawsze wie, jak się odnaleźć, ale walczy o siebie, o swoje marzenia, o miłość i akceptację.

 

Testament lubieżnika wywołał u mnie mnóstwo przeróżnych emocji. Doprowadził mnie do łez - zarówno tych ze śmiechu jak i wzruszenia. Sceny seksu opisane są po prostu rewelacyjnie – nie znajdziemy tu typowych opisów z współczesnych książek, gdzie każda intymna sytuacja jest niemal kolejną kalką z Greya.

 

Styl pana Jarosława Rabendy bardzo mi odpowiada –czyta się lekko i szybko bez zbędnych i męczących wywodów. Jednocześnie czytając odnosimy wrażenie, że autor szanuje czytelnika – pisze o relacjach, wartościach i szukaniu siebie, ale w takisposób, że chcemy poznać tę historię, a książka staje się nieodkładalna. Ta powieść prowokuje, intryguje a wszystko to napisane z polotem i dużą dozą ironii i sarkazmu. Polecam nie tylko mężczyznom, myślę, że, taka zmiana punktu widzenia będzie niesamowicie interesująca dla wielu kobiet, które w części zachowań partnerek Filipa mogą odnaleźć siebie czy też swoich partnerów.

Magdalena Szczepańska

To moje pierwsze spotkanie z tym autorem, ale jakże udane! Tego się nie spodziewałam. Wiem, nie ocenia się książki po okładce, ale ta jest wspaniała, zaciekawia, daje do myślenia, może być nawet trochę bulwersująca. Bo co można pomyśleć, widząc na pierwszym planie gołe nogi, a w tle ukrzyżowanego Chrystusa? Od razu skojarzyło mi się to z grzechem i bluźnierstwem. A wiadomo, im coś bardziej grzeszne, tym ciekawość większa.

 

Mimo trudnej, życiowej tematyki, książka napisana jest językiem prostym, czytelnik płynie przez tekst z zadowoleniem, za co bardzo autorowi dziękuję. Bohaterem tej powieści jest mężczyzna o trzech imionach: Bożydar, Filip, Wojciech. Opowiada o swoim życiu: dzieciństwie, dorastaniu, dorosłości. Ciekawie opisuje swoje relacje z kobietami.

 

Gdy Bożydar był mały, rodzice zostawili go na wychowanie dziadkom. I tu nastąpiła już pierwsza kontrowersja, bo jacy rodzice tak postępują? Niestety, babcia wkrótce umarła i chłopiec został sam z dziadkiem. To był najpiękniejszy okres w jego życiu. Nie brakło mu miłości i czułości, chodził z dziadkiem wszędzie i razem z nim majsterkował. Szczęśliwe dzieciństwo zakończyło się wraz z ponownym ożenkiem dziadka. Nowa babcia okazała się być zimną, despotyczną sadystką. Karała chłopca za każde najmniejsze przewinienie. Pas i kabel od żelazka najczęściej wymierzały kary. Wykorzystywane były też inne narzędzia, skutkiem czego chłopiec kilka razy lądował u lekarza i w szpitalu. Do tego dochodziło klęczenie przed krzyżem i znęcanie się psychiczne. Dziadek był zbyt uległy, nie potrafił sprzeciwić się kobiecie i ochronić chłopca, a gdy zmarł, Bożydar był już tylko na łasce pół-babki. Wypędzała z chłopca wszelkie, jej tylko znane i dla niech widoczne, objawy grzechu. Niemożliwością była myśl, że Bożydar przejawia zaciekawienie jakąkolwiek cielesnością. Wszak to grzech, okropność, bluźnierstwo. Lubieżność! Za wszystko miał przepraszać Jezusa tak długo, aż mu wybaczy. Nigdy chłopcu nie odpowiadał, rzekomo tylko babka go słyszała. To dało chłopcu karykaturalny obraz Jezusa-wrogiego, upartego, złego, nieprzejednanego. Wybawieniem była dla niego szkoła średnia i zamieszkanie w internacie. W tym czasie jednak Bożydar zaczął się zmagać z problemami w kontaktach z kobietami. Bał się, nie miał śmiałości zagaić rozmowy.

 

Czytelnik może być światkiem rozwoju towarzyskiego Bożydara, jego miłości, pierwszej inicjacji seksualnej, poznaje dziewczyny i kobiety pojawiające się w życiu bohatera.

 

Widzimy jak na dłoni, jak sposób wychowania może wpłynąć na życie człowieka. Chłopak przystojny, wysoki, inteligentny, mający wszelkie podstawy do bycia pewną siebie duszą towarzystwa, nie wierzy w swoje możliwości. Jest zahukany, niepewny, ukrywa się w swojej skorupie, przemyka po cichu przygarbiony, byle nikt go nie zaczepił. Nie umie podejmować decyzji. No cóż, tytułowy lubieżnik jest tak naprawdę wrażliwym chłopakiem, który potrzebuje miłości, uwagi, czułości. Niekoniecznie związanej z seksem. Łaknie nawet zwyczajnego dotyku, przytulenia, pogłaskania po głowie. Pragnie akceptacji, jednak nie ma odwagi zacząć rozmowy z innymi, w szczególności z kobietami. Można nawet stwierdzić, że nie jest przygotowany społecznie do życia. To kobiety zaczynają z nim rozmowę. One uczą go stopniowo postępowania i zachowania w związku. On jest uległy. Bierze to, bo mu oferują, nie mając śmiałości prosić o więcej. Jest wręcz za dobry dla obiektu swojej miłości. Najważniejsze jest to, byle tylko ktoś przy nim był i okazał mu uczucie. Niektóre z kobiet wykorzystują ten fakt, nie szanują, wykorzystują jego naiwność, porzucają, zdradzają.

 

Mimo traumatycznego dzieciństwa Bożydar się nie poddaje. Walczy o siebie, o normalność. Upada, załamuje się, ale się podnosi i walczy dalej o swoje marzenia i miłość. I to mi się podoba! Pozwala wierzyć, że cokolwiek stało się w przeszłości, nie powinno hamować nas w dalszym życiu. Może właśnie na przekór dawnym doświadczeniom powinniśmy walczyć o odmianę losu, nie oglądać się za siebie, przeć do przodu, ku lepszemu.

 

„Testament lubieżnika” wywołuje wiele, skrajnych nawet, emocji. Od łez współczucia, żalu i gniewu, poprzez chęć dopingu dla poczynań bohatera, po złość, a także śmiech.

 

Niech nikogo nie zmyli tytuł powieści. Owszem, są tu ciekawie opisane sceny seksu, ale są naprawdę oryginalne, nie mają nic wspólnego z erotykami, w których te sceny są jak skopiowane przez kalkę. Lubieżnik wcale tym lubieżnikiem nie jest. Seks jest tylko dodatkiem do każdej jego relacji. Bardziej liczy się bliskość i uczucie, którego w dzieciństwie mu brakowało. Jego relacje z kobietami są głębokie. Jak kocha, to na zawsze.

 

Z chęcią będę wracała do tej książki. Jest tu smutek, ból, strach, nadzieja, radość, erotyzm, miłość, żal, żałoba. Samo życie. Okazuje się, że mężczyźni wcale aż tak bardzo się nie różnią od kobiet. Oni również pragną akceptacji, zaufania, miłości, bliskości. Mają swoje traumy i blokady. Jednak od nich oczekuje się siły i niezłomności, więc nie okazują tego tak jawnie.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial