Uleczkaa38
-
O muzyce jest ta opowieść... O muzyce, muzykach i marzeniach o wielkiej sławie, które nie koniecznie idą w parze z realiami codzienności życia w naszym kraju z perspektywy kilku młodych osób, które mimo wszystko nie tracą wiary w ich spełnienie. O tym wszystkim, ale i nie tylko, opowiada interesująca powieść Patryka Fijałkowskiego pt. "Rano cisza", która ukazała się nakładem Wydawnictwa Poradnia K.
Trzech młodych chłopców - Rafał, Ramiro, Wogól, którzy tworzą rockową kapelę Kałuże. Zespół ten wydał właśnie swoją pierwszą, debiutancką płytę pt. „Rano cisza”, która wbrew ich oczekiwaniom nie spotkała się z wielką przychylnością krytyków i słuchaczy. I oto dziś, gdzieś w prawie że apokaliptycznej scenerii opuszczonego miasteczka, stają oni do wywiadu na temat swojej muzyki, wydanej płyty, znajdujących się na niej utworów oraz samych siebie - ludzi, którzy wciąż marzą, ale już nieco inaczej...
Książka Patryka Fijałkowskiego jest z pewnością pozycją, która zaskakuje. Zaskakuje na polu swojej konstrukcji, gdzie z jednej strony mamy opowieść, ale niejako pozbawioną akcji, przygody i połączonych w spójną całość wątków. Zaskakuje nas ona także na gruncie emocjonalnej wymowy, gdzie pojawia się smutek, posmak żalu, ale też i szczypta dobrego humoru. Wreszcie zaskoczy nas tu także finał tej historii, który z pewnością jest innym, niż mógłby każdy z nas przypuszczać...
Z pewnością jest to coś innego, ciekawego i wyróżniającego się z ogółu współczesnej, polskiej literackiej oferty. Otóż autor prowadzi nas przez losy bohaterów, odsłania ich codzienność, sceny z przeszłości, zawiedzione marzenia oraz plany na przyszłość, a wszystko to kryje się pod tytułami rozdziałów i zarazem tytułami piosenek z płyty „Rano cisza”, co też ma w sobie niezwykły urok. I z pewnością w tych historiach znajdziemy portret nas i naszej rzeczywistości, co w mej ocenie stanowi bardzo ważny aspekt tej książki.
Dużą wartością tej opowieści jest również to, że czasami nas ona autentycznie rozbawia, nierzadko zasmuca, ale też i ekscytuje – i co ciekawe, tak naprawdę nie wiemy do końca „czym”, ale jest w tej wcale nie pędzącej z jakąś zawrotną prędkością relacji to coś, co każe nam się nią interesować, w nią zaangażować i dzielić smutki i radości trzech młodych muzyków, którzy są po prostu „nasi” – być może z dziś, być może sprzed lat, ale z pewnością nasi. I co by nie powiedzieć, to jest naprawdę piękne.
Książka ta pozwala nam poznać również jej autora - Patryka Fijałkowskiego. To młody, niewątpliwie utalentowany i dysponujący swoją własną wizją literackiej opowieści, autor. I jest w nim coś z buntowniczej natury, rockowej ekspresji i bezkompromisowej odwagi, która pozwala mu mówić więcej, niż innym. Z tego też faktu na pewno warto jest przyglądać się mu z wielką uwagą, wyczekując premiery kolejnych książek jego autorstwa.
Sama lektura powieści jest ciekawą, choć z pewnością też i nie najłatwiejszą dla każdego, gdyż po prostu trzeba zaakceptować i polubić tę specyficzną, literacką konwencję. Jeśli już to zrobimy, to wtedy mamy przyjemność cieszyć się klimatyczną, zaskakującą i emocjonującą historią, która pozostaje na długo w naszej pamięci. I dlatego też oceniam ten tytuł wysoko i z jak największym przekonaniem zachęcam was do sięgnięcia po powieść Patryka Fijałkowskiego pt. „Rano cisza”.