Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Klementynka Na Ratunek

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 3 votes
Akcja: 100% - 3 votes
Wątki: 100% - 4 votes
Postacie: 100% - 4 votes
Styl: 100% - 4 votes
Klimat: 100% - 6 votes
Okładka: 100% - 6 votes
Polecam: 100% - 5 votes

Polecam:


Podziel się!

Klementynka Na Ratunek | Autor: Kamila Bondarowicz

Wybierz opinię:

Renata A.

 „Klementynka na ratunek” to kolejna książka o emocjach i próbie radzenia sobie z nimi.

 

Niewielkich rozmiarów książka dla dzieci opowiada o tym, jaki wpływ na nasze życie ma narzekanie, jak destrukcyjnie działa nie tylko na nas, ale i na otoczenie.

 

Kamila Bondarowicz, pisarka, ale i pedagog, nauczyciel edukacji wczesnoszkolnej, która na co dzień pracując z dziećmi najlepiej wie jak radzić sobie z emocjami dzieci, jak z nimi o nich rozmawiać, jak je nazywać i oswajać. „Klementynka na ratunek” to historia opowiedziane wierszem, autorka dobrze bawi się rymami, sprawia jej to wielką radości, czyni to bez żadnego trudu. Niczym w baśniach i bajkach w pewnym mieście o nazwie Tęczowy Sad wszystko było piękne:

„Były pagórki, wzgórza i góry,

Aż dech zapierał ten cud natury!’

 

Domyślamy się, że Tęczowy Sad to nazwa pasująca do niejednego miasta, ale już w swej etymologii wzbudza same pozytywne emocje: tęcza kojarzy się dzieciom z kolorami, jednością, sad – z bogactwem swoich owoców. Na pierwszej stronie mamy malowniczy opis bajkowej przyrody. Na kolejnych stronach autorka upiększa, urozmaica, wręcz personifikuje swój opis: są lasy, jeziora, i piękne niebo. Wszystko zmienia się, gdy do miasta przybywają Państwo Narzekalscy. Narzekanie nowych mieszkańców destrukcyjnie wpływa na ludzi i wygląd miasta. Uratować miasto postanawia tytułowa bohaterka Klemnetynka. Cała dalsza opowieść to poszukiwanie sposobu, by uratować miasto, wręcz dosłownie przywrócić mu malownicze, barwne kolory. Czy jej się to uda? Przeczytajcie sami.

 

Książka lekka i przyjemna mimo głębokiego przesłania. Zastosowane przez autorkę rymy wpływają na melodyjność utworu. Czytanie umilają piękne, wypełniające całe strony, ilustracje. Barwy na obrazkach niczym kolory farb rozlewają się na całe strony, tworząc przepiękny pejzaż korelujący z przeczytaną treścią opowieści. Sympatie najmłodszych czytelników na pewno wzbudzi tytułowa, a zarazem główna bohaterka Klementynka, która przemierza ścieżki na rowerku w towarzystwie mądrego psa. Jej upiór i determinacja pokazują, że złe emocje można przezwyciężyć, i jest w stanie je zmienić nawet mała dziewczynka. Na swojej drodze spotka sympatycznego mędrca, który rozwiązanie odnajduje na kartach mądrych ksiąg. Rada udzielona przez miłego starca okazuje się ponadczasowa, uniwersalna dla każdego, w życiu należy kierować się sercem, a ono najgorsze zło tego świata złamie. I początkowo niezrozumiałe przesłanie, kryjące głęboką prawdę pokazuje, że wystarczy zaufać sercu i uwierzyć w dobroć ludzką, a wszystko się ułoży. I nawet po deszczu wyjrzy słońce i to dosłownie. Książeczka adresowana dla najmłodszych dzieci, zawiera refleksyjną prawdę, którą powinni odczytać szczególnie dorośli. A opowieść pokazuje, że nie tylko narzekanie jest destrukcyjne, dobra energia również jest zaraźliwa może wpływać na drugiego człowieka, zmieniając wszystko dookoła.

 

Książka jest próbą nawiązania kontaktu z czytelnikiem, co autorka czyni na pierwszej stronie, witając się oraz zapraszając do wspólnego posłuchania opowieści, przy czym sugerując wygodnie usiąść i przykryć się kocem. Na koniec udziela rady: nie narzekaj i od marud uciekaj! W całości napisana wierszem historia, jest opowieścią o nadziei i optymistycznej wierze w lepszy świat. Książka pokazuje, że należy dostrzegać piękno tego świata! Polecam do wspólnego czytania z dziećmi!

Doris

 Czy zdarzyło się wam kiedyś ujrzeć, jak wszystko wokół szarzeje i brzydnie pod wpływem niezadowolonych i rozkapryszonych min ludzi, którzy sami nie wiedzą sami, czego oczekują od życia. Mnie spotkało to nie raz. Tak więc doskonale wiem, przed czym Kamila Bondarowicz chciała przestrzec małych czytelników w swojej książeczce „Klementynka na ratunek” wydanej przez Warszawską Firmę Wydawniczą.

 

Otóż naburmuszenie i ponuractwo, ciągłe „szukanie dziury w całym” jest zaraźliwe niczym grypa. Wirus niezadowolenia rozprzestrzenia się w powietrzu z prędkością światła. Tak właśnie stało się w miasteczku o pięknej, optymistycznej nazwie: Tęczowy Sad wraz z przyjazdem i osiedleniem się tam rodziny Narzekalskich. Wszyscy – mama, tata, Staś, chodzą przez cały dzień skrzywieni, obrażeni na deszcz i na słońce, na zapach kwiatów i śpiew ptaków, na ciszę i na hałas. Nic nie jest w stanie ich zadowolić.

 

Tylko jedna Klementynka nie pasuje do tej rodzinki ponuraków. Uśmiechnięta, energiczna, pełna zapału i dobrej woli, chciałaby wszystkim nieba przychylić. Dlatego przykro jej patrzeć, jak kolorowe, radosne miasteczko z dnia na dzień blednie, cichnie i gaśnie. Piekarz przestaje wypiekać pyszne bułeczki, krowy nie dają już mleka, nawet drzewa w sadzie nie rodzą owoców. Słońce też nie chce wychylić się zza zasłony chmur, by nie widzieć smutnych i rozczarowanych spojrzeń i skrzywionych na kwintę nosów.

 

Tekst wyraźnie obrazuje nam, jak bardzo toksyczne są złe humory i kaprysy, jak łatwo zarazić się marudzeniem i wybrzydzaniem. Przestajemy wówczas dostrzegać piękno świata i życzliwość ludzi. A i nam od tego nie jest wcale milej. Także chodzimy smutni, nic nie jest w stanie nas ucieszyć.

 

Klementynka z pomocą profesora i nie odstępującego jej ani na krok pieska, postanawia zrobić wszystko, by temu zaradzić? Czy jej się uda? Czy nie jest już zbyt późno na zmiany? Czy świat i tym samym Tęczowy Sad odzyskają blask i radość?

 

To cieniutka, pisana wierszem książeczka, która ma za zadanie uświadomić dzieciom, jak ważny w życiu jest uśmiech i pozytywne nastawienie do życia. Jak skutecznie potrafią rozświetlić człowiekowi dzień, natchnąć energią do działania. Wystarczy otworzyć oczy i serce, by dostrzec to, co dobre i wartościowe. I to docenić. I jak ważna w tym wszystkim jest rola dzieci właśnie.

 

Całości dopełniają kolorowe ilustracje autorstwa Anny Andrzejewskiej. I o ile rymowanemu tekstowi daleko do Brzechwy czy Tuwima, to obrazki są naprawdę urocze.

Tulliana

 Historia przemian w Tęczowym Sadzie.

 

 Czytanie z dziećmi rozwija ich zdolności komunikacyjne, uczy wyrażania emocji, sprzyja rozwojowi kreatywności i logicznego myślenia. Dlatego jestem zdania, że książka to najlepszy prezent zarówno dla kilkulatka, dziecka ze szkoły podstawowej, jak również zbuntowanego nastolatka. Jeśli tak jak ja szukacie mądrej i oryginalnej lektury dla dziecka w wieku przedszkolnym lub wczesnoszkolnym, być może zainteresuje was wierszowana opowieść o dziewczynce imieniem Klementynka. Wspomniana książka to efekt pracy Kamili Bondarowicz, która z zawodu i zamiłowania jest nauczycielką edukacji wczesnoszkolnej i pedagogiem szkolnym, co więcej ma doświadczenie jako wychowawca w świetlicy środowiskowej.

 

,,Klementynka na ratunek” to sympatyczna opowieść o czteroosobowej rodzinie, która postanowiła przeprowadzić się do pięknego i iście bajkowego miejsca zwanego Tęczowym Sadem. Niestety wraz z przybyciem nowych mieszkańców tęczowe miasteczko zaczęło szybko zmieniać się na niekorzyść, a wszystko dlatego, że rodzinka z wyjątkiem blondwłosej Klementynki wciąż narzekała i marudziła, co zaczęło udzielać się innym osobom z Tęczowego Sadu.

 

Klementynko ratuj! Jak przezwyciężać negatywne emocje?

 

,,Klementynka na ratunek” to książeczka odznaczająca się wartką akcją, ciekawymi opisami głównych bohaterów oraz uniwersalnym przesłaniem, które powinno trafić do serc zarówno małych dzieci, jak i dorosłych czytelników (np. rodziców). Autorka na kolejnych stronach swojego dziełka, odwołując się do prostych, bardzo przekonujących przykładów wyjaśnia, dlaczego warto nauczyć się nazywać swoje emocje, rozumieć je i umieć nimi zarządzać. Dość banalna z pozoru historyjka o małej dziewczynce pokazuje, jak negatywne myślenie i przekonanie, że nic nam się nie uda, działa destrukcyjnie na ludzi oraz całe otoczenie, w którym się znajdują. Czepianie się szczegółów, brak czasu na szczerą rozmowę, kłótnie i wzajemne pretensje wobec członków rodziny, przyjaciół, czy też sąsiadów sprawia, że stajemy się zgorzkniali, apatyczni, znudzeni swoimi codziennymi obowiązkami - podobnie jak mieszkańcy Tęczowego Sadu.

 

Książeczkę pt. ,,Klementynka na ratunek” możemy rozważać na wiele sposobów i wyciągać z niej przeróżne wnioski. Niewątpliwie utwór ma charakter dydaktyczny - pokazuje na czym polega życie w społeczeństwie, ułatwia porozumienie bez przemocy w rodzinie, podpowiada jak radzić sobie z trudnymi emocjami i nie dawać się złemu nastrojowi. Mała Klementynka może być przykładem dobrego zachowania dla dzieci, ale również ich rodziców i opiekunów. Poznając kolejne zdarzenia Tęczowego Sadu, mamy okazję zrozumieć na czym polega sekret dziecięcego zachwytu nad światem, odnajdywania radości w każdym listku, kwiatku, jakie dostrzeżmy w swoim otoczeniu. Główna bohaterka recenzowanej tutaj książeczki daje mądre przykłady, w jaki sposób możemy doceniać zwykłe rzeczy w naszym otoczeniu i prawdziwie doceniać ludzką życzliwość czy miłość rodziców.

 

,,Klementynka na ratunek” to bez wątpienia książeczka powstała w szczytnym celu ,,zarażania” czytelników pozytywną energią i dostrzegam w niej wiele zalet, ale… Przyznam, że nie odpowiada mi język tej publikacji (rymy w wierszowanej opowieści czasem tworzone są jakby na siłę, co więcej w opowieści brak rozdziałów, brak wyraźnych przerw między poszczególnymi częściami książki). Z tego względu czytanie historii o Klementynce może wydawać się nieco nużące, styl opowieści sprawia, że czytelnikowi mogą umknąć ważniejsze treści przekazywane przez autorkę w tym utworze. Podobne zastrzeżenia mam wobec ilustracji zawartych w książce – są wprawdzie kolorowe i ukazują najważniejsze wydarzenia dotyczące rodziny Klementynki, ale wszystkie postacie mają tutaj podobne do siebie wyrazy twarzy, co więcej styl rysunków przypomina trochę karykatury (duża głowa, nieproporcjonalnie mała sylwetka).

 

Mimo wspomnianych, subiektywnych zastrzeżeń z mojej strony, uważam, że ,,Klementynka na ratunek” to książeczka godna polecenia i  wartościowa dla dzieci w wieku 4-10 lat.

Sylfana

 Klementynka na ratunek to kolejna pozycja literacka dla dzieci, która może wpływać bezpośrednio na rozwój wyobraźni, jak i uczyć etycznych i dobrych postaw społecznych. Możemy śmiało nazwać ją terapeutyczną, czy też wychowawczą, a to właśnie za sprawą przemyconej nauki zachowań, które powszechnie uznaje się za dobre i przynoszące korzyści wszystkim. Oczywiście wspomniane merytoryczne meandry tej publikacji przykryte są szczelnie ciekawą fabułą przygodową, która zdecydowanie przypadnie do gustu milusińskim. Choć główną bohaterką jest tutaj dziewczynka, to książeczka ta jest uniwersalna – spodoba się zarówno im, jak i chłopcom, którzy przecież również uwielbiają literaturę przygodową, czyli taką, w której się coś dzieje, jest przyspieszona akcja, wydarzenie goni wydarzenie.

 

Autorka tej książeczki zadbała o każdy szczegół fabularny. Stworzyła ciekawe tło powieściowe, które jest barwne i przyciągające uwagę. Główna bohaterka jest natomiast wykreowana w sposób bardzo profesjonalny – oprócz swojej warstwy wizerunkowej ma całościową osobowość, charakter, przemyślenia. Dosyć powszechne są niestety jeszcze zabiegi tworzenia bohaterów płaskich, jednoznacznych, papierowych – szczególnie właśnie zdarza się to w literaturze dziecięcej, gdyż autorzy stawiają jedynie na akcję. Całe szczęście są także twórcy świadomi, iż już nawet małe dziecko pragnie poznać postaci książkowe na wskroś, nie jedynie powierzchownie. Tworzenie takich sylwetek, wpływa bezpośrednio na przemyślenia o korzystnych i niekorzystnych zachowaniach człowieka w sytuacjach społecznych. Ten aspekt jest zdecydowanym plusem wspomnianej historii.

 

Fabuła Klementynki na ratunek opiera się przede wszystkim na chęci wdrukowania przekonania, że marudzenie i negatywne nastawienie zawsze stają się przyczynami niepowodzeń, złego samopoczucia, braku przyjemności z życia. Autorka jednak wszystkich maruderów i smutasów pociesza, że dla nich cały czas jest ratunek i to w zasięgu ręki - należy cieszyć się każdą drobnostką, wszystkimi dobrymi rzeczami, które się nam przytrafiają. Wtedy nasze życie będzie pełniejsze, wartościowe, a my sami będziemy korzystać z niego na wszelkie możliwe sposoby. Autorka daje nam swoistą receptę na szczęście, jednak jak wiadomo, nie ma jednego skutecznego leku na skutek i tendencję do narzekania. Autorka nie wyklucza żadnego czytelnika – dla niej każde dziecko ma potencjał do zaznania radości, a wpływ na to ma samo dziecko, a przede wszystkim jego najbliższe otoczenie.

 

Twórczyni tej wyjątkowej książeczki utrudniła sobie zadanie, gdyż swoje pióro poprowadziła niewytartymi jeszcze do końca ścieżkami – otóż pokusiła się o zapisanie fabuły wierszem. Dla samej autorki była to z pewnością nie lada trudność, jednak finał tego poetyckiego zabiegu jest spektakularny. Czytając taką opowiastkę dziecku, możemy liczyć na to, że tekst będzie melodyjny, rytmiczny, intrygujący. Nasi podopieczni mogą razem z nami bawić się rymami, poznać ich definicję, a może potem samemu stworzyć jakieś małe dziełko? Warto zaakcentować ten fakt, gdyż nie od dzisiaj wiadomo, że wierszowana literatura dziecięca jest na wagę złota, gdyż mocno kojarzy się z muzyką, którą przecież dzieciaki uwielbiają.

 

Kamila Bondarowicz operuje w swojej powieści symbolami. Nie przedstawia realnego świata, tylko wyimaginowany, w którym wszystko jest białe albo czarne. Nie jest to, moim zdaniem, do końca dobra decyzja, gdyż powinno się uczyć dzieci, że świat ma też, oprócz tych barwnych i całkiem ciemnych odcieni, również akcenty szarości. Jednak na usprawiedliwienie takiej decyzji autorka może liczyć – książka jej autorstwa zapewne jest czytana także tym najmłodszym dzieciaczkom, które jeszcze nie potrafią rozróżniać tych meandrów świata i jego wielopoziomowości.

 

Tak, czy siak, ta mini-powieść napisana wierszem jest warta uwagi. Rodzice, którzy szukają wartościowych książek z pewnością nie zawiodą się na tej pozycji. Jest tutaj wszystko – zabawa, innowacyjność, ciekawa fabuła i nauki moralizatorskie oraz terapeutyczne. Polecam!

MadameGie

  “Klementynka na ratunek” to krótka książeczka dla dzieci pisana wierszem. Wydaje mi się, że treść trafi zarówno dla dzieci przedszkolnych, jak i starszych, które potrafią czytać samodzielnie. Jednakże maluchy, które nie potrafią jeszcze skupić się na historii czytanej przez rodziców, na pewno oczarują kolorowe ilustracje, ponieważ okładkę, jak i wnętrze książeczki zdobią przepiękne, niezwykle barwne grafiki stworzone na potrzeby publikacji przez Annę Andrzejewską.

 

Książeczka przedstawia historię, która przydarzyła się rezolutnej i sympatycznej kilkuletniej dziewczynce -Klementynce. Zanim jednak dziewczynka pojawi się w opowieści, narrator przybliża czytelnikowi charakterystykę miasta “Tęczowy Sad”. Jest to bardzo barwna miejscowość, tętniąca życiem. Mieszkańcy są serdeczni i pozytywnie nastawieni do świata, natury i siebie nawzajem. Wszystko jednak zmienia się, kiedy do miasta przybywają nowi mieszkańcy. Tata, pan Ludwik, mama Basia i ich dwójka dzieci — Stasiu i Klementynka. Rodzina nosi wymowne nazwisko — Narzekalscy, które w pełni oddaje usposobienie prawie całej rodziny. Wiecznie niezadowoleni, markotni i marudni psują cały nastrój tego uroczego miasta. Klementynka jest zupełnie inną osobą niż pozostali członkowie jej rodziny. Uśmiechnięta, ciekawa świata i radosna idealnie wpisuje się w społeczność “Tęczowego Sadu”. Niestety pozostali Narzekalscy, zarażają mieszkańców i Tęczowy Sad zmienia się nie do poznania. Klementynka nie może znieść tego, że miasto popadło w ogromny marazm. Ludzie nie wychodzą z domów, nikt nie przygrywa wesołych melodii, a lokalny sklepik ze smacznymi bułeczkami został zamknięty na cztery spusty. Tak zaczyna się przygoda, a zarazem misja dziewczynki. W towarzystwie swojego psa Lulka postanawia szukać pomocy u Profesora, który uchodzi za samotnika, ale i szanowanego za swoją ogromną wiedzę mieszkańca obrzeży “Tęczowego Sadu”.

 

“Klementynka na ratunek” to bardzo urocza opowieść dla dzieci. Napisana bardzo poprawną i zrozumiałą dla dzieci piękną polszczyzną. W swojej treści porusza szereg zagadnień, które pomogą najmłodszym zrozumieć otaczający świat, radzenie sobie z problemami, czy choćby kwestię pozytywnego nastawienia do życia. Postać Klementynki jest ujmująca. Kilkuletnia dziewczynka ma realne cechy dziecka w jej wieku które, mimo że nie potrafi jeszcze płynnie czytać czy radzić sobie ze wszystkim, jest skore do pomocy, przy czym samo wie, że o pomoc może także poprosić i bez wahania to czyni. Bardzo ciekawym bohaterem jest Profesor, który ma rolę mentora, wzoru do naśladowania, mimo pewnej początkowej niewiedzy, co do działań, które Klementynka mogłaby podjąć, aby uratować miasto, stara się jej podpowiedzieć, nakierować i poradzić co powinna zrobić.

 

Fabuła i wszystkie konkluzje, które zarówno dziecko, jak i rodzic wyciągną z treści, mogą posłużyć, jako dobry początek ważnych rozmów z dzieckiem, ponieważ książeczka porusza tematykę niebagatelnych rozwojowo aspektów: emocji, przynależności, odpowiedniego nastawienia do świata, natury i ludzi, czy po prostu radości i pozytywnego myślenia.

 

Jestem matką, dodatkowo uwielbiającą czytać więc i czytam także swojemu dziecku. Córce cała przygoda Klementynki bardzo przypadła do gustu, jednak zwróciła mi także uwagę na pewien wątek, który nie do końca wydaje się wyjaśniony, czy może bardziej nieodpowiednio przedstawiony. Zdradzę teraz nieco fabuły, starając się przybliżyć problem. Klementynkę podczas powrotu od Profesora zastaje burza, którą postanawia przeczekać razem z Lulkiem we wnęce w niewielkiej skale. Jednak zmęczona szybko zasypia i spędza w tym miejscu całą noc. Po przebudzeniu udaje się do domu, by dalej działać w celu przywrócenia miastu dawnej świetności. To był właśnie moment, kiedy córka z zaskoczeniem zapytała mnie, dlaczego rodzice jej nie szukali, skoro całą noc spędziła w jaskini? Być może, nie jest to dla całej fabuły, czy morałów szczególnie istotne, jednak myślę, że warto zwracać uwagę również na takie szczegóły, ponieważ wrażliwość i wnikliwość dzieci bywa czasem zaskakująca.

 

“Klementynka na ratunek” to książeczka godna polecenia i warta przeczytania, czy podsunięcia do samodzielnej lektury dzieciom. Sympatyczna główna bohaterka, ciekawy i niecodzienny problem do rozwiązania, trochę magii i kilka ważnych przesłań czyni tę pozycję bardzo wartościową.

 

Polecam.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial