Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Pory Roku Na Talerzu

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Pory Roku Na Talerzu | Autor: Krystyna Gierszewska

Wybierz opinię:

Agnieszka Nowak

 Po książkę „Pory roku na talerzu" Krystyny Gierszewskiej sięgnęłam jako miłośniczka wszelkich kulinarnych ciekawostek i nowinek. Uwielbiam odkrywać nowe przepisy – zwłaszcza na słodkie śniadania i desery – w książkach kucharskich i poradnikach. Książka „Pory roku na talerzu" zaciekawiła mnie szczególnie dlatego, bo po opisie spodziewałam się, że znajdę w niej sporo zdrowych a zarazem starszych, tradycyjnych przepisów z innego regionu, które jako osobie z młodszego pokolenia mogą być nieznane. Miałam więc nadzieję na dawkę pyszności z babcinej kuchni, o których jako Ślązaczka mogłam nie słyszeć.

 

To, co zachwyciło mnie w książce kucharskiej Krystyny Gierszewskiej, to przede wszystkim dawka niezwykle interesujących ciekawostek związanych z Kociewiem i tamtejszymi tradycjami. Autorka przedstawia nam zwyczaje katolickie, ale przypomina także o tych niezwiązanych z wiarą. Książka podzielona jest na cztery części – dla świąt i wydarzeń obchodzonych w każdej z czterech pór roku. Dowiadujemy się o kociewskich zwyczajach nie tylko podczas popularnych świąt jak Boże Narodzenie czy Wielkanoc, ale także takich jak Dzień św. Marcina czy okres żniw. Autorka każdy podrozdział rozpoczyna historią danego święta, wyjaśnia jego pochodzenie oraz poszczególne tradycje. Dzięki temu czytelnik może zrozumieć zwyczaje oraz symbole ukryte w popularnych potrawach.

 

Niestety, najważniejsza część książki, a więc same przepisy bardzo mnie zawiodły. Spodziewałam się nowych smaków i różnorodnych kolorowych dań, a dostałam... przepis na mizerię i roladę. Wśród przepisów trudno jest mi znaleźć coś nowego. Dziwne, bo Śląsk i Pomorze są delikatnie mówiąc od siebie oddalone. Tymczasem w książce znalazłam całe mnóstwo przepisów, które znam, a które w mojej rodzinie przygotowywane są od pokoleń. Co więcej, można je spotkań na praktycznie każdym blogu kulinarnym czy instagramie. Nie jest to nic nowego i dziwne, że za takie przepisy się płaci.

 

W przepisach oprócz braku oryginalności regionalnej mocno uderzył mnie również brak różnorodności. Trudno jest znaleźć przepisy jarskie lub wegetariańskie. Dziwne, bo takich na Pomorzu jest naprawdę dużo – szczególnie rybnych. Tymczasem oprócz prostych przepisów na śledzie, nie ma tu przepisów na inne ryby. Podkreślam – w książce regionalnymi przepisami z Pomorza nie ma przepisów jak przyrządzić pstrąga, dorsza, karpia, okonia czy nawet łososia! Jeśli chodzi o dania wegetariańskie, szkoda czasu na szukanie. Oprócz wspomnianej już mizerii, surówki z kiszonej kapusty czy racuchów, które są chyba jednym z popularniejszych dań w całej Polsce. Nie zliczę natomiast kiełbas, mięs, rolad i szynek lub przepisów z trzech składników, które można znaleźć nawet na głównej stronie przeglądarki Google.

 

Jeśli chodzi o moją ulubioną kategorię przepisów – desery, również jest bardzo ubogo, a także ponownie tłusto i niezdrowo. Autorka w opisie książki przytacza niezdrowe przetworzone jedzenie, a sama w jedną babkę wielkanocną pakuje całą kostkę margaryny, tonę cukru i z 8 jajek. Nie wspomnę już o smażeniu na smalcu lub dodawaniu go do ciasta. Powiem tak – koło zdrowego to nie leżało. Ja babkę piekę z trzema jajkami i zamiast margaryny dodaję oleju rzepakowego – wychodzi przepyszna i wilgotna i nie zasycha po jednym dniu jak ta z ciekawości wypróbowana z „Pór roku na talerzu". Niestety desery pojawiają się praktycznie tylko przy wspomnieniu Wielkanocy i Bożego Narodzenia. To także dla mnie duży minus – która babcia nie piekła ciasta maślanego z owocami swoim wnukom? Skoro autorka wpisała tu przepis na mizerię, mogła także wysilić się i dodać tradycyjne ciasta.

 

Pod względem przepisów książka niezwykle mnie zawiodła. Wybrałam zaledwie 5 z całej książki, które bez wyrzutów sumienia przyrządziłabym sobie i bliskim bez ryzyka zawału serca. Tysiąc razy lepsze przepisy mogę znaleźć za darmo w mediach społecznościowych i blogach kulinarnych, więc cena okładkowa to żart. Jedyny plus książki to pięknie opowiadane przez autorkę historie z Kociewia i objaśnione zwyczaje, które są wprowadzają czytelnika wprost do tradycyjnych kociewskich domów. Krystyna Gierszewska zdecydowanie mogła skupić się na samych opowieściach i wydać książkę historyczną, zamiast dzielić się wątpliwie zdrowymi, regionalnymi przepisami.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial