Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Burza

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 3 votes
Wątki: 100% - 3 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 3 votes

Polecam:


Podziel się!

Burza | Autor: Zuzanna Gajewska

Wybierz opinię:

Anena

 Moją pasją jest czytanie kryminałów, jednakże nieco boję się sięgać po powieści debiutantów. Mam wrażenie, że gatunek jakim jest kryminał niestety nieco się wyczerpał, a kolejne powieści z tego nurtu są jedynie przekształceniami utartych wątków i schematów z poprzednich utworów. Zagłębiając się w teorię kryminału można odnieść właśnie takie wrażenie powtarzalności i schematyzmu, stałego odtwarzania motywów i rozwiązań fabularnych. Również postacie głównego bohatera mogą nie zaskakiwać niczym ciekawym, ponieważ istnieją dwa typy bohaterów, które są stale eksploatowane i pooddawane różnego rodzaju transformacjom. Mam na myśli śledczego profesjonalistę, np. policjanta, prokuratora itp. oraz detektywa amatora, który albo przypadkowo znajduje ciało ofiary lub jest pasjonatem rozwiązującym różne zagadki i chce się sprawdzić podczas własnego śledztwa.

 

Nic zatem dziwnego, że do debiutanckiej powieści Zuzanny Gajewskiej podchodziłam niczym pies do jeża. Obawiałam się, że w przypadku polskiego kryminału nie da się już nic wymyślić, bo większość motywów i schematów znanych z literatury angielskiej, szwedzkiej, czy amerykańskiej została już dawno przeniesiona na rodzime podwórko. Niestety moje obawy bardzo szybko się potwierdziły, z powodu czego była strasznie rozczarowana.

 

Bohaterką powieści jest właścicielka zakładu pogrzebowego, Ewelina Zawadzka, prywatnie samotna matka wychowująca czteroletnią córkę. Pewnego dnia, tuż po gwałtownej burzy, zostają znalezione zwłoki blogerki, która niedawno zamieszkała w Młynarach. Chociaż wszystko wskazuje na zabójstwo, to zarówno mieszkańcy jak i policja zajęci są tragicznym wypadkiem autobusu, w którym zginęło kilkanaście osób. W ten sposób ciało Marzeny trafia do zakładu Eweliny. Następnie dochodzi do serii zdarzeń związanych z tożsamością denatki, która bardzo dobrze znała właścicielkę zakładu pogrzebowego.

 

Mimo bardzo zachęcającego opisu wydawcy i wielu pozytywnych recenzji na blogach i portalach opiniotwórczych, z przykrością muszę przyznać, że zachwalana przez nich ,,Burza” jest powieścią raczej średnią. Brakuje w niej klimatu typowego dla kryminału, tej nutki tajemnicy i grozy wynikającej z tego, że mordercą może okazać się każdy, oraz ekscytacji wynikającej za podążaniem za przestępcą. Ośmieliłabym nawet postawić tezę, że ta książka wcale nie jest kryminałem, ba, nawet nie jest powieścią sensacyjną, lecz zwyczajną książką obyczajową i to niestety niezbyt wielkiego kalibru.

 

Fabuła skupiona jest przede wszystkim na głównej bohaterce i jej perypetiach w maleńkiej miejscowości. Oprócz ukazania przemyśleń Eweliny, czytelnik może dowiedzieć się trochę o mieszkańcach miasteczka, których sylwetki nie są jednakże szczegółowo ukazane. Co prawda autorka wymienia ich z imienia i nazwiska, ale tak naprawdę niewiele o nich wiadomo, są jedynie tłem dla działań bohaterki. Postacie z dalszego planu są bezbarwne, śmiało można je nazwać papierowymi.

 

Jeśli chodzi o śledztwo prowadzone przez Ewelinę, to niestety wypada ono bardzo słabo na tle innych znanych z literatury amatorskich poszukiwań sprawcy. Niestety właścicielce zakładu pogrzebowego wiele brakuje, na przykład do słynnej panny Marple. Prawie wcale nie wykazuje się ona zmysłem detektywistycznym, który napędzałby nie tylko jej działania, ale i pchałby akcję do przodu.

 

Uważam, że autorka miała bardzo interesujący pomysł na fabułę, ale za bardzo nie wiedziała, w jaki sposób go wykorzystać. Początkowo bardzo podobał mi się jej lekki styl, w którym korzystała z żartu sytuacyjnego, ale niestety im dalej postępowałam z lekturą, tym męczyłam się coraz bardziej. Akcja była strasznie rozwleczona, nie poczułam żadnej więzi z postaciami, a o śledztwie (którego nota bene prawie nie ma) można tylko pomarzyć.

 

Niestety moją czytelniczą przygodę z ,,Burzą” uważam za nieudaną, mimo moich ogromnych chęci. Bardzo starałam się wciągnąć w fabułę, ale niestety była ona nie na moje nerwy. Nie poczułam żadnego dreszczyku emocji, perypetie głównej bohaterki raczej też mnie nie urzekły, a klimat miasteczka został słabo zarysowany. Do Was będzie zatem należała decyzja, czy sięgnąć po powieść Zuzanny Gajewskiej, czy ominąć ją szerokim łukiem.

Aneta Sawicka

Wyobraźcie sobie niewielkie miasteczko pod Elblągiem, w którym wszyscy się znają, a plotki rozchodzą się niczym błyskawica. Do tego krajobraz po wielkiej nawałnicy, która połamała drzewa i zniszczyła budynki. A w tym wszystkim morderstwo...

 

To właśnie sceneria książki "Burza" autorstwa Zuzanny Gajewskiej. Książki, którą śmiało mogę określić jako powiem świeżości w polskiej literaturze kryminalnej. Zwykle w kryminałach główną postacią jest policjant lub policjantka, ewentualnie detektyw. Tym razem główną bohaterką kryminału jest zwyczajna kobieta, Ewelina Zawadzka, samotna matka kilkuletniej Karolinki. Ewelina jest właścicielką zakładu pogrzebowego i cieszy się bardzo dobrą renomą wśród okolicznych mieszkańców. Ludzie w Młynarach chętnie korzystają z usług Eweliny, bo podchodzi ona do swojej niecodziennej pracy z dużą pasją i zaangażowaniem.

 

Czas w miasteczku upływa w miarę spokojnie, aż do pewnego dnia, kiedy to w Młynarach obchodzone są coroczne Dożynki. Kiedy mieszkańcy miasteczka zbierają się na wspólnym świętowaniu nad miejscowość nadchodzi ogromna burza, która niszczy wszystko na swojej drodze. W efekcie dochodzi do tragicznego wypadku autokaru, w którym życie traci kilkadziesiąt osób. I kiedy służby ratunkowe pracują przy usuwaniu skutków wypadku okazuje się, że w miasteczku jest kolejna martwa osoba, nie związana z wypadkiem. Kobietę znajduje przypadkowy przechodzeń. Choć początkowo wydaje się, że kobieta zginęła przez przypadek, policjanci szybko zaczynają podejrzewać, że to było morderstwo. Podobnie uważa Ewelina, która bardzo angażuje się w wyjaśnienie okoliczności zdarzenia. Niedługo przed wypadkiem osobiście poznała ofiarę, którą okazała się Marzena- blogerka, niedawno zamieszkała w Młynarach i planująca osiąść w miasteczku na stałe. Ponieważ śledztwo zbyt wolno posuwa się do przodu, Ewelina coraz bardziej samodzielnie angażuje się w szukanie mordercy, tym bardziej, że ma kilku podejrzanych.

 

Bardzo dobrze czytało mi się tą książkę. Choć początkowo miałam pewne obawy, czy podołam czytaniu ebooka na komputerze, szybko okazało się, że wszelkie niewygody nie mają znaczenia przy tak ciekawej treści. Kiedy już zaczęłam czytać, to nie mogłam przestać i błyskawicznie pochłaniałam kolejne strony. Autorka świetnie prowadzi akcję, trzyma czytelnika w napięciu i dostarcza wielu emocji. Ogromnie podoba mi się pokazany w książce klimat małej miejscowości, w której wszyscy się znają. Łatwo tutaj o zaufanie mieszkańców, ale łatwo również o ich nienawiść, czasem z powodu jednej plotki. Autorka bardzo realistycznie oddała całą opowieść, szczególnie postać Eweliny. Duży plus za niestandardowy zawód bohaterki i uchylenie rąbka tajemnicy na temat tego jak od środka wygląda zakład pogrzebowy i praca w nim. Z tej książki możemy dowiedzieć się wielu rzeczy na temat emocji przeżywanych przez osoby przeżywające śmierć kogoś bliskiego, organizacji pogrzebu czy też tanatokosmetologii. Są to tematy raczej uważane za tabu, więc ukłon w stronę autorki za to, że zdecydowała się taki temat umieścić w swojej książce.

 

"Burza" to bardzo dobry kryminał, który czytałam z ogromną przyjemnością. Ciekawa zagadka morderstwa, kilku podejrzanych i akcja prowadzona tak, że trudno domyśleć się, kto był zabójcą. Do ostatniej strony powieść trzyma w napięciu. Do tego w książce mamy świetnie napisane dialogi i dużo zwyczajnych, życiowych scen, które robią świetne tło do wątku morderstwa. Muszę powiedzieć, że ciężko było mi się na koniec rozstać z tą powieścią, a szczególnie z postacią Eweliny, którą bardzo polubiłam. Bardzo bym chciała, aby powstały kolejne książki z tą bohaterką.

Monika

 “Burza” Zuzanny Gajewskiej jest Jej tegorocznym debiutem. Autorka dała się już wcześniej poznać jako promotorka czytelnictwa w mediach społecznościowych. Książka ta jest z gatunku kryminałem z wątkiem obyczajowym (jak dla mnie - dość szeroko rozbudowanym), będzie doskonała dla osób, które zwykle wybierają lżejsze gatunki, a chciałyby zacząć przygodę z kryminałem, thrillerem czy mocniejszą sensacją.

 

Burza wyróżnia się i przyciąga już na pierwszy rzut oka. Okładka w lekko trupim kolorze ze sceną z zakładu pogrzebowego – martwą kobietą przykrytą białą narzutą, zdecydowanie różni się od typowych czarno-czerwonych okładek kryminałów. Podobnie sytuacja wygląda z głównym bohaterem, a raczej bohaterką - nie jest to tym razem ani policjant, ani prokurator. Tym razem sprawę będzie rozwiązywać Ewelina Zawadzka, właścicielka zakładu pogrzebowego, czytelniczka kryminałów, której życie co prawda wcześniej było dość burzliwe, w wyniku czego obecnie jest samotną matką czteroletniej Karoliny. Wydawałoby się, że nareszcie zaczęła wieść spokojne i stabilne życie zarówno zawodowe jak i osobiste w małej miejscowości Młynary, gdzie każdy doskonale się zna i niewiele się dzieje, poza wydarzeniami takimi jak dożynki, relacjami w lokalnym radiu samozwańczego gwiazdora, czy cotygodniowymi spotkaniami ze znajomymi w celach wymiany doświadczeń lub prozaicznie plotkarskich. Tymczasem podczas gwałtownej burzy zostaje odnalezione ciało miejscowej blogerki – Marzeny Tolak. Ze względu na brak miejsca w miejscowym prosektorium trafia ona do zakładu pogrzebowego Eweliny. Kobiety znały się wcześniej, a nawet można by stwierdzić, że się przyjaźniły - ich córki często razem się bawiły. Ewelina była też świadkiem kilku dziwnych sytuacji, które już wcześniej ją zaniepokoiły. Cóż - nie zdążyła ich wyjaśnić a tym samym rozwiać swoich wątpliwości.


Jest to początek zaskakującej serii wydarzeń, które bez reszty pochłaniają główną bohaterkę. Zawiedziona brakiem postępów w policyjnym śledztwie Ewelina rozpoczyna samodzielne poszukiwania zabójcy, jak na wielbicielkę kryminałów przystało. Na jaw wychodzą skrywane latami tajemnice, a głównym przeciwnikiem odkrycia prawdy jest upływający czas.

 

Autorka doskonale oddaje klimat małej miejscowości - zachowania ludzi ich przekonania i sposób bycia, są bardzo realistycznie opisane. Bohaterowie są bardzo dopracowani - łatwo się z nimi zaprzyjaźnić lub ich znienawidzić. Ewelina wykonuje dość nietypowy zawód, cała droga jaką przeszła od świetnej makijażystki do właścicielki zakładu pogrzebowego jest dosyć burzliwa. Autorka zgrabnie wplotła kulisy tego zawodu, co było dla mnie zupełną nowością i zwróciło moją uwagę na to jak istotne jest to zajęcie, jak bardzo może mieć wpływ na odczucia bliskich zmarłej osoby.

 

Relacje głównej bohaterki z nowym partnerem – nawiasem mówiąc postacią bardzo pozytywną i niezwykle realistyczną, są świetnym tłem dla wydarzeń w Młynarach. Świetnie się bawiłam podczas dialogów Eweliny z córką czy partnerem- były jakby żywcem wyjęte z realnego domu.

 

Kolejne wątki naprowadzają nas na przeróżne tropy, gdy już niemalże jesteśmy pewni, że wiemy, jak doszło do tragedii pojawiają się nowe fakty. Zakończenie mnie akurat nie zaskoczyło, jednak po tylu przeczytanych kryminałach niezwykle rzadko nie udaje mi się go przewidzieć.

 

Bardzo podoba mi się styl autorki – jest lekki i przyjemny. Osobiście wolę mocniejsze kryminały, jednak takie lżejsze pozycje są dla mnie ciekawym urozmaiceniem. Jeśli ktoś wymaga od kryminału mocnych krwawych scen i pędzącej akcji, może się trochę rozczarować. Z pewnością znajdzie tu doskonale opisane, realistyczne tło, barwne postaci, ciekawe dialogi i mnóstwo emocji. Moim zdaniem to całkiem udany debiut Zuzanny Gajewskiej, chętnie przeczytam kolejne części.

Hiril

 O „Burzy” czytałam bardzo różne opinie i pomimo mojej własnej obietnicy, że nie będę czytać książek znanych mi blogerów, uległam pokusie. Lubię kryminały, również w polskim wydaniu, ale prawdę mówiąc w ostatnich latach czułam pewne rozczarowanie tym gatunkiem. Schematyczne fabuły już mnie nudziły, a oklepane rozwiązania i sztuczne pompowanie napięcia po prostu męczyło. Pomyślałam jednak, że kto jak kto, ale wieloletnia recenzentka kultury i promotorka czytelnictwa Zuzanna Gajewska zapewne też zna te uczucia...

 

Główną bohaterką książki jest Ewelina Zawadzka, samotna matka oraz właścicielka zakładu pogrzebowego. Jej życie w Młynarach jest na tym etapie już całkiem spokojne i ułożone. Jednak pewnego dnia harmonię miasteczka rujnuje burza, podczas której dochodzi do dwóch dramatycznych wydarzeń. Jednym z nich jest tragiczny w skutkach wypadek autobusu, a drugim znalezione ciało zamordowanej blogerki i naukowczyni akademickiej Marzeny Tolak. Kobieta przeniosła się do Młynar niedawno, ale Ewelina polubiła ją, a jakby tego było mało to właśnie tego dnia opiekowała się jej młodszą córeczką. Między innymi dlatego ta tragedia dotyka ją osobiście i trudno jest jej zaakceptować niezbyt szybkie i niespecjalnie efektywne tempo śledztwa, co z kolei sprawia, że postanawia nieco dopomóc...

 

„Kobieta mogłaby mieć o to pretensje, gdyby nie fakt, że była martwa. Główną zaletą pracy w domu pogrzebowym było to, że nawet niezadowolony klient milczał jak grób.”

 

Pierwszą rzeczą, którą poczułam podczas czytania była sympatia. „Burza” wydała mi się bardzo swojska, a przy tym realistyczna. To jak Zuzanna Gajewska opisuje codzienność w Młynarach brzmi znajomo, a przy tym autorka przedstawia nam szczerze zarówno plusy, jak i minusy takiego życia. Również historia samej Eweliny - jej prywatnego życia jak również jej ścieżki zawodowej, wydała mi się bardzo prawdopodobna, zupełnie jakby opowiadała mi ją nowo poznana koleżanka z pracy, i to sprawiło, że od razu polubiłam i główną bohaterkę, i tę historię.

 

Spodobało mi się również to jak dobrze autorka wplotła w swoją książkę współczesność - czy to w bajkach, czy w blogowaniu, czy w prowadzeniu internetowego radia... Wiem jak to działa, nie raz słyszałam podobne opowieści, a na osiedlu widziałam już nie jedną Elsę. Nie mam za to pojęcia jakie są procedury policji, ale mnie „Burza wydawała się realistyczna i satysfakcjonująca na każdym poziomie.

 

„Tak właśnie tłumaczyła córce swoją pracę. Że żegna ludzi. Tak jak żegna się kogoś na dworcu czy lotnisku, odprowadza się go i ten wyjeżdżający się cieszy, że ktoś mu towarzyszy, tak ona żegna tych, którzy odchodzą na zawsze.”

 

Moim zdaniem w tej książce naprawdę wiele rzeczy świetnie się zgrało. Autorka bardzo dobrze przemyślała i fabułę, i bohaterów. Wszystko to opisała niezwykle przekonująco i z polotem. Całość czyta się naprawdę lekko, strony dosłownie same się przewracają, a historia utrzymywała moje zainteresowanie przez całą książkę. Przyznaję, że faktyczną wadą „Burzy” jest dla mnie to, że już w połowie lektury wiedziałam "kto zabił" i nie czułam już tego napięcia mimo, że autorka naprawdę starała się zamącić czytelnikowi w głowie, podkładając fałszywe tropy. Nie ukrywam, że dla mnie w kryminale kluczowe jest to bym jak najpóźniej poznała tożsamość winnego, więc poczułam lekkie ukłucie rozczarowania.

 

Jednak ostatecznie dla mnie „Burza” była bardzo satysfakcjonującą lekturą. Autorka włożyła w tę książkę sporo czasu, pracy i serca, i to naprawdę widać. Wątki kryminalne, przeplatają się z obyczajowymi w sposób niezwykle zręczny, ale też lekki i niewymuszony, nieco podobny do tego, który znamy z książek Camilli Lackberg. Nie wiem czy autorka planuje kolejne książki, ale jeśli tak, to może być pewna, że ma następną czytelniczkę. 

Klaudia Bacia

  Kiedyś w moje ręce wpadały tylko książki fantasy, a w zasadzie paranormal romance, w którym, co wskazuje sama nazwa, wątek romantyczny był dominujący. Nie lubiłam kryminałów, kojarzyły mi się z opisami zakrwawionych ścian i plam płynów ustrojowych na wszystkich innych powierzchniach. Mój stosunek do tej gałęzi literackiej zmienił się całkiem niedawno i teraz całkiem chętnie chwytam za powieści mające w sobie tajemnice popełnionego morderstwa. Przekonałam się, że nie każda książka z tego gatunku ocieka krwią. Kiedy w moje wirtualne ręce trafił ebook pt. Burza naszej rodzimej autorki Zuzanny Gajewskiej niemal natychmiast zabrałam się do czytania.

 

Główną bohaterką „Burzy” jest Ewelina Zawadzka, właścicielka salonu pogrzebowego w małej mieścinie. Ewelina podchodzi do swojej pracy w bardzo profesjonalny sposób, co niektórzy uwielbiają, a innym niekoniecznie to pasuje – uważają, że dorobiła się na nieszczęściu innych. W dniu dożynek nad Młynarami zbiera się taka burza, jakiej mieszkańcy od dawna nie widzieli. Żywioł niszczy co popadnie, zrywa dachy, łamie drzewa. Po ulewie w pobliżu dawnego wodnego młyna zostaje znalezione ciało blogerki, Marzeny Tolak, która niedawno wraz z rodziną przeprowadziła się do Młynar. Ciało zmarłej, z braku miejsca w elbląskim prosektorium zostaje umieszczone w zakładzie Eweliny. Nasza główna bohaterka postanawia zaangażować się w śledztwo i po nitce do kłębka odkryć, kto jest mordercą.

 

„Burza” jest nie tylko kryminałem, ale przez fabułę przeplata się wiele obyczajowych wątków. Książka Zuzanny Gajewskiej w świetny sposób pokazuje, jak działają małe społeczności. Jeśli coś się wydarzy natychmiast wiedzą o tym wszyscy. W tym pomaga również lokalny radiowiec i plotkarz, który nie odmówi sobie wysłuchania i puszczenie dalej w świat soczystych kąsków, byle tylko zdobyć nowe wyświetlenia i polubienia. W małej mieścinie nic się nie ukryje, czy jest to romans z żonatym mężczyzną, czy przeprowadzka znanej blogerki.

 

Główna bohaterka nie jest typowym odkrywcą zagadek w kryminałach. Zazwyczaj spotykamy się z policjantami czy detektywami, a Ewelina Zawadzka jest „zwykłym” człowiekiem. Jej profesja, co prawda, nie jest najzwyklejsza, ale w dalszym ciągu daleko jej do śledczego. Nie powstrzymuje jej to jednak przed poszukiwaniem sprawcy morderstwa. Muszę powiedzieć, że była to miła odmiana od tradycyjnych kryminałów. Nie powiem, że chciałabym kiedyś coś takiego przeżyć, ale fajnie, że autorka w głównej roli postawiła „człowieka z ludu”.

 

Bardzo podobało mi się to, że Zuzanna Gajewska wprowadza czytelnika w świat zakładów pogrzebowych. Wiem, trochę dziwnie to brzmi, ale na co dzień nie zastanawiamy się, jak ta praca wygląda od środka. Ktoś umiera, po kilku dniach odbywa się pogrzeb, najbliżsi przeżywają żałobę. Ale w „Burzy” możemy dowiedzieć się, co dzieje się pomiędzy pierwszym i drugim etapem, jak traktowane są zwłoki i co zrobić, by „przywrócić zmarłego rodzinie”. Autorka opisuje, jak Ewelina z ogromnym szacunkiem traktuje zmarłych ludzi, którzy przez chwilę przebywają w jej zakładzie. Jeśli jest ktoś, kto również uprawia tę profesję, a nie do końca wie, jak się zachować to może wziąć przykład z głównej bohaterki.

 

Podobała mi się ta książka i choć nie zawiera w sobie wiele lekkich i przyjemnych wątków, to czytało się ją właśnie lekko i przyjemnie. Jeśli macie ochotę na kryminał, który nie obciąży Was psychicznie to „Burza” Zuzanny Gajweskiej jest dla Was. Ja chętnie sięgnę po następny tom. Polecam.

czytacz1967

  W czasie burzy ludzie mają inne problemy na głowie, niż morderstwo. A takowe wydarza się dokładnie, gdy nad Młynarami strzelają pioruny. Policja niezbyt przejmuje się tym wydarzeniem. Ma inne zadanie. Wyjaśnić śmierć kilkunastu osób przygniecionych w tragicznym wypadku autokaru. Główna bohaterka powieści, Ewelina Zawadzka, właścicielka zakładu pogrzebowego, podejmuje próbę obywatelskiego śledztwa.

 

Zamordowana to Marzena Tolak, znana blogerka, od niedawna mieszkanka Młynar. Ewelina zna(ła) ją, opiekowała jej córką. Tym bardziej jest przykro że kobieta nie żyje, a policja umywa ręce. Co Pani chce – może poślizgnęła się jednak?

 

Rzeczywiście: ukryć zbrodnie w piorunach i grzmotach to bardzo dobry pomysł. Sprawca zapewne liczył nie tyle na opieszałość władz kryminalnych, co na przegapienie istotnych szczegółów, które pomogłyby rozwiązać zagadkę. Kto zamordował? Ewelina nie daje jednak za wygraną. Podejmuje próbę uzyskania wszelkich wiadomości, które by przybliżyłyby ją do odpowiedzi na wyżej postawione pytanie.

 

Lecz sami wiecie jak to jest. Im więcej drążysz w prywatnym życiu, tym coraz więcej widzisz niepokojących sygnałów. Życie z daleka wyglądające na poukładane jest tak naprawdę chaosem. I tak naprawdę Zuzanna Gajewska zajmuje się w powieści bardziej wątkiem obyczajowym niż kryminalną zagadką.

 

Bardzo dobrze Autorka opisuje małomiasteczkowość Młynar, nie ukrywając przy tym żadnego detalu. To wygląda tak, jakby Gajewska mieszkała lub mieszka w takim zamkniętym środowisku. Takie podaje szczegóły które zna, powinien znać tylko mieszkaniec danej zbiorowości.

 

Im dalej las, tym więcej drzew. A im bardziej zagłębiamy się w zdania powieści, tym staje się ona ciekawsza. Nie chodzi jednak o rozwiązywanie zagadki kryminalnej. Bo właśnie dziennikarska relacja z dni po śmierci i pogrzebie Marzeny Tolak stanowi o sile „Burzy”.

 

Ma się rozumieć że w końcu dowiadujemy się kto zamordował ( proszę nie kartkować na siłę książki – o wiele ciekawiej będzie gdy poznamy nazwisko mordercy w odpowiednim czasie), lecz – wiem że się powtarzam, w powieści Zuzanny Gajewskiej nie to jest ważne.

 

W pewnym sensie „Burza” jest podobna do prozy Guya de Mauppasanta. Ten klasyk francuskiej nowelistki opowiadał o zaściankowości swoich rodaków. Robi to także Gajewska. Ma się rozumieć na swój, kobiecy sposób. Językiem literatury dwudziestowiecznej. Lecz atmosfera prozy francuza i polki jest tożsama. Mam wrażenie jakby pod każdą szerokością geograficzną, i w każdym czasie znajdziemy takie sytuacje, które obnażają nasze, ludzkie frustracje i kompleksy. To jest nieuniknione, jeśli pisze się tak jak Zuzanna Gajewska. Nie ukrywając żadnego szczegółu.

 

„Burza” jest debiutem Pani Zuzanny. Ma pewno swoje wady. Kto nie popełnia błędów? Ten, kto nic nie robi. Dlatego też pozwolę sobie ominąć niedociągnięcia.

 

Powieść czyta się przyjemnie z niekłamanym zachwytem i dużym zaangażowaniem. Narracja jest płynna i wszystko łączy się ze sobą w logiczny sposób, bez zgrzytów i bez pomięcia istotnych wątków. Jedyne co mnie mocno irytowało podczas czytania, to postępowanie głównej bohaterki, bo nie potrafiłam zrozumieć, jak cywilna osoba bez doświadczenia, może zajmować się sprawą zabójstwa, wściubiać swój nos w prowadzone śledztwo przez policję. Zastanawiałem się często, czy Ewelina była, aż tak spostrzegawcza i błyskotliwa, czy aż tak bezmyślna. Nie miała przecież pewności co do tego, czy morderca nie krąży po miasteczku, szukając kolejnej ofiary, a ona wciąż drążyła temat, wypytując ludzi o ich tajemnice. To, że w końcu zwróci na siebie uwagę mordercy, to była tylko kwestia czasu. Swoją niefrasobliwością naraziła na niebezpieczeństwo nie tylko siebie, ale także swoją rodzinę. A poza tym była tak bardzo skupiona na sobie i swoich potrzebach, że nie brała pod uwagę tego co może czuć i przeżywać jej partner.

 

Tak na koniec, zwód, jaki wykonuje główna bohaterka, nie jest mi obcy, gdyż spotkałem się już nim na kartach powieści Balsamistka, tyle że w przeciwieństwie do Amelii, Ewelina nie jest ani mroczna, ani tajemnicza. Swojska dziewczyna z sąsiedztwa, która oprócz zajmowania się godnym pochówkiem zmarłych, postanowiła wcielić się w rolę niefrasobliwego detektywa. Burza minęła, zaświeciło słońce, może następna będzie bardziej gwałtowna.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial