Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Odlot. Elon Musk I Szalone Początki SpaceX

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Odlot. Elon Musk I Szalone Początki SpaceX | Autor: Eric Berger

Wybierz opinię:

Atypowy

 Ciężko w dzisiejszych czasach znaleźć kogoś kto nie słyszał o Elonie Musku. To jeden z najbogatszych ludzi na naszej planecie, a do tego postać bardzo medialna. Sieć pełna jest doniesień na temat jego życia, zarówno w sferze biznesowej jak i prywatnej. Kojarzymy go z PayPalem, Teslą i kosmosem. Jednak jakiej jakości jest posiadana przez nas wiedza? Można ją zweryfikować sięgając głębiej niż nagłówki artykułów czy licznie pojawiające się memy. Książka Erica Bergera uzupełnia całkiem już pokaźny zbiór pozycji opisujących życie i działania Elona Muska. I jestem przekonany, że to dopiero początek… Jeśli tylko ten „szalony geniusz” będzie utrzymywał takie tempo pracy i rozwoju swoich biznesów, dostarczy autorom materiału na jeszcze wiele książek.

 

Ważne jest abyśmy mieli świadomość, że „Odlot” nie jest książką o Elonie Musku, mimo, że jego twarz zajmuje połowę okładki. Jeśli jednak spodziewamy się, że sięgamy po jego biografię – możemy się rozczarować. Oczywiście bez Elona Muska nie byłoby tej książki, ponieważ nie byłoby SpaceX, jednak Eric Berger nie skupia się w swojej pracy tylko na prezesie firmy. Postawił sobie za cel skrupulatne zbadanie i opisanie początków istnienia SpaceX. To historia, która trwa, ale która jednocześnie jest tak niezwykła, że warto poświęcić książkę jej szalonym początkom. Jak sam przyznaje w epilogu, został do tego zachęcony po bardzo pozytywnym odbiorze jednego ze swoich artykułów.

 

SpaceX nie jest pierwszą prywatną firmą w historii, która planowała zrewolucjonizować loty w kosmos. Jest jednak pierwszą, której się to udało. Tym też sposobem SpaceX nie tylko przechodzi do historii, ale wręcz tworzy ją,kształtując przyszłość lotów kosmicznych. Eric Berger opisuje de facto dwie dekady (okres 2000 – 2020). Skupia się jednakprzede wszystkim na wydarzeniach od czasu założenia firmy w 2002 roku, aż do udanego startu rakiety (przy czwartej próbie) w 2008 roku. To były właśnie tytułowe „szalone początki”, kiedy ważyły się losy nie tylko przyszłości kosmonautyki, ale też wypłacalności założyciela SpaceX.

 

JAK ZOSTAĆ MILIONEREM ?

 

Nie będzie to wielką przesadą, jeśli stwierdzimy, że Elon Musk jest dziś obrzydliwie bogaty. Stać go dosłownie na wszystko.Mógłby sobie zbudować skarbiec na wzór tego, który kojarzymy z postacią Sknerusa z Kaczora Donalda. Na jednym z (nomen omen) memóm wyczytałem ostatnio, że jeśli zarabialibyśmy 10 000 $ dziennie, przez 365 dni w roku, to nawet jeśli zaczęlibyśmy pracować w czasach powstawania egipskich piramid, i robilibyśmy to nieprzerwanie do dzisiejszego dnia, zgromadzilibyśmy raptem 15% bogactwa, które posiada Elon Musk. Ciężko sobie to wyobrazić.

 

Tym trudniej to pojąć gdy uświadomimy sobie, że w 2008 roku wypłacalność i przyszłość SpaceX wisiały na włosku. Setki zatrudnionych osób nie mogły mieć pewności czy otrzymają wynagrodzenie (podobnie zresztą jak w Tesli - drugim wielkim projekcie Muska, który nie był w tamtym czasie jeszcze rentowny). Loty kosmiczne nie są łatwym polem dla biznesu. Nie jeden wielki gracz w tej branży zmuszony był wywiesić białą flagę i przełknąć utratę bezpowrotnie zainwestowanych setek milionów dolarów. Eric Berger w jednym z rozdziałów wspomina krążący wśród biznesmenów żart:

 

„Jak mówi stary dowcip, jeśli się chce zostać milionerem, trzeba zacząć jako miliarder, a potem założyć firmę rakietową. Musk co prawda nie był miliarderem, gdy zakładał SpaceX, ale po czterech latach jego przedsięwzięcie zdawało się nie rokować najlepiej. Z mniej więcej 25 milionów dolarów, na które opiewały kontrakty podpisane przez SpaceX przed pierwszym startem rakiety Falcon 1, tylko nieznaczna część trafiła na konta firmy przed udanym startem. Zważywszy na skalę poczynionych inwestycji – 100 milionów dolarów – zwrot przedstawiał się wyjątkowo mizernie.”

 

Mimo wszystko – udało mu się. Elon Musk dopiął swego, choć wielu – mierząc się po drodze z tyloma przeciwnościami – poddałoby się. Książka Erica Bergera to nieskończona jeszcze historia z happy endem.

 

PRZEPIS NA PRZEORANIE BRANŻY

 

Jak on to zrobił? To pytanie, które zadawano na każdy możliwy sposób. Mimo szeregu porażek wciąż się podnosił i wierzył w swoją wizję. Musiał przełknąć nieudaną próbę startu rakiety i straty rzędu milionów, np. ze względu na pękniętą nakrętkę wartą 5 dolarów. Zarwał niezliczoną ilość nocy szukając odpowiedzi na pojawiające się problemy. Spędzał godziny na konsultacjach z prawnikami zamiast bawić się na rodzinnych imprezach. Choć zapłacił za sukces wielką cenę (nie tylko liczoną w dolarach), jestem przekonany, że zrobiłby to jeszcze raz. Zresztą z treści całej książki jasno wynika, że nie tylko on, ale niemalże wszyscy ludzie zaangażowani w ten projekt oceniają początki SpaceX jako najtrudniejszy i zarazem najlepszy czas w ich karierze. Zaczęli jako mały startup, gdzie wszyscy się znali i spędzali ze sobą całe dnie w biurze (w ciągu dnia pracując, a nocami grając w Quake’a), by po kilku latach – jako dojrzała już firma – zdominować branżę podboju kosmosu. Zatem - jak on to zrobił?!

 

Myślę, że książka Erica Bergera w dużym stopniu odpowiada na to pytanie. Znajdziemy w niej wiele informacji o tym co przesądziło o sukcesie SpaceX. Przede wszystkim byli to ludzie. Nie chodzi tu o samego Elona Muska. Nikt nie jest w pojedynkę w stanie osiągnąć aż tak wielkich rzeczy. Geniusz Muska objawia się jednak również w tym, że potrafi rekrutować do swoich projektów odpowiednie osoby. W książce Bergera przeczytamy o wielu takich bohaterach, bez których nie byłoby sukcesu SpaceX:

 

„Ona i Musk są jednocześnie do siebie bardzo podobni i bardzo różni. On jest niezwykle bezpośredni, niekiedy robi dziwne wrażenie, ona zaś cały czas się uśmiecha i zawsze wie, co powiedzieć. W gruncie rzeczy jednak oboje dobrze się rozumieją i wyznają tę samą filozofię śmiałego marszu naprzód w celu przeorania branży zgodnie z własną wizją.”

 

NIE DBAJĄC O STATUS QUO

 

Elon Musk zabrał się za oranie branży na wielu płaszczyznach. Nie dbał o status quo. Nie szedł utartymi schematami. Do minimum ograniczał biurokrację. Zatrudniał ludzi z pasją, a niekoniecznie wielkim doświadczeniem. Oczekiwał pracy w takim wymiarze, który niejednego z nas skłoniłby do alarmowania Państwowej Inspekcji Pracy. Zachęcał ludzi do odważnego podejmowania decyzji i innowacyjnego myślenia. Przede wszystkim nie bał się inwestować pieniędzy w testowanie realnych rozwiązań tam, gdzie inni zatrzymywali się na prowadzeniu analizy ryzyka. Dzięki temu w kilka lat SpaceX doszło tam gdzie nikt wcześniej nie był:

 

„SpaceX mogła działać w naturalnym dla siebie rytmie, czyli tak szybko, jak tylko się dało.
– To była jedna rzecz, z którą SpaceX od początku dobrze szło – wyjaśniała Chinnery. – Nie marnowaliśmy czasu na roztrząsanie różnych rzeczy. Jeśli stwierdziliśmy, że coś gdzieś trzeba zawieźć, to po prostu to zawoziliśmy.
O ile to tylko było możliwe, w trakcie pracy nad stanowiskiem startowym na Omelek SpaceX wybierała rozwiązania szybkie, niekonieczne eleganckie. Przedkładała tempo prac nad estetykę wykonania i detale.”

 

„– Elon tak już ma, że jest gotów wydawać pieniądze, żeby przetestować różne rozwiązania – powiedział Kassouf. – To coś, co go wyróżnia. W takim Boeingu, zanim się czegoś spróbuje, najpierw wydaje się pieniądze na to, żeby stwierdzić, jak dużo się ryzykuje. Elon tymczasem mówi: „Jasne, próbujcie”. Jak coś nie wypali, to można to sprzedać, albo się to uznaje za cenną lekcję.”

 

Mógłbym wiele jeszcze napisać w tym miejscu na temat Elona Muska i SpaceX, jednak nie taka jest moja rola. Przecież świetnie zrobił to Eric Berger, dlatego zwyczajnie zachęcam po prostu do sięgnięcia po jego książkę. To kawał solidnie wykonanej pracy. Przybliża nam osobę Muska, który „emanuje ponadnaturalną siłą sprawczą”. Przedstawia cały sztab najważniejszych aktorów tej szalonej historii. W końcu – pomaga choć odrobinę zrozumieć podstawowe zagadnienia związane z budową rakiet i lotami w kosmos. A na dokładkę – trzeba to podkreślić – jest to po prostu bardzo dobrze napisana książka, która może dać nam wiele satysfakcji z lektury. Eric Berger nie bez powodu trafił do finału nagrody Pulitzera. Wiemy, że Musk nie powierza żadnego zadania byle komu. Niech najlepszą rekomendacją dla Was będzie to, że to właśnie sam szef SpaceX wybrał Erica Bergera do opowiedzenia historii o szalonych początkach jego firmy. Nikt inny takiej autoryzacji nie otrzymał.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial