Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Legenda O Popiołach I Wrzasku

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Legenda O Popiołach I Wrzasku | Autor: Anna BartłomiejczykMarta Gajewska

Wybierz opinię:

Karolina

 Kruki i smoki

 

Kontynent stygnie po zakończeniu ostatniej wojny. Od Mroźnej Polany do Puszczy Morskiej zapanował względny spokój, a władcy i poddaniu dopasowują się do nowych układów sił. Jednak losy trzech młodych kobiet wkrótce diametralnie się odmienią, a skutki tego przewrotu będą odczuwalne na całym kontynencie.

 

Antoinette pracuje jako pokojowa w królewskim pałacu. W wyniku awansu zostaje czasowo przeniesiona do Zimowego Pałacu. Tam ma organizować pracę swojego zespołu w służbie księcia Fiyonna Corvusa. Antoinette musi jednak porzucić księgi rachunkowe i pióro. Powoli budzi się w niej tajemnicza moc, której nie sposób stłumić. Jedyną osobą, która może pomóc Antoinette w tej sytuacji jest książę Fiyonn – również obdarzony nadprzyrodzonymi umiejętnościami.

 

Tymczasem w innej części kontynentu dochodzi do zamachu stanu. Raina i Rosemary, księżniczki Zjednoczonego Królestwa Elendoru, ledwie unikają śmiertelnej zasadzki. Uciekają z pałacu i ruszają na południe, by schronić się u sojuszników i opracować plan odzyskania tronu. Droga okazuje się jednak bardzo wymagająca i niebezpieczna. Jedna z groźnych sytuacji doprowadza księżniczki do zupełnie nieznanego im świata – ukrytego, intrygującego i lśniącego smoczą łuską.  

 

„Legenda o popiołach i wrzasku” podobała mi się i dostarczyła mi wiele rozrywki. Mam jednak nadzieję, że kolejne tomy będą jeszcze bardziej dopracowane. Moim zdaniem ta historia ma spory potencjał i widzę kilka miejsc, które można dopracować i stworzyć z tej opowieści naprawdę świetną fantastykę.

 

Warto powiedzieć, że książka podzielona jest na rozdziały, a każdy z rozdziałów prowadzony jest z perspektywy innego bohatera. Nie jest to jednak narracja pierwszoosobowa, tylko trzecioosobowa, zbliżona według mnie do narracji personalnej. Takie rozwiązanie uważam za trafne, a narracja prowadzona w ten sposób zazwyczaj jest udana. W „Legendzie...” też się udało i dzięki perspektywie kilku bohaterów akcja miała odpowiednie tempo. Chociaż muszę przyznać, że nie zawsze wszystko się układało jak należy w tym aspekcie. Mam wrażenie, że w opowiadaniu dwóch historii równolegle zabrakło symetrii i zrównoważenia. Początkowo o wiele bardziej pochłaniający był wątek Antoinette – jej wyjazd do Zimowego Pałacu i rozwijająca się moc. Byłam bardzo ciekawa tego, jak potoczy się ta historia. Byłam również zaintrygowana kiełkującą relacją Antoinette i Fiyonna. Jednak po momencie, który osobiście uważam za przełomowy, czyli po odkryciu pełni swojej mocy przez Antoinette, akcja w Zimowym Pałacu znacznie zwalnia. Nettie i Fiyonn trochę porozmawiają, poćwiczą z magią i w zasadzie nic poza tym. Liczyłam na więcej i pewnie doczekam się tego w kolejnym tomie.

 

W ogóle za niezwykle interesującą uważam znajomość Antoinette i Fiyonna. Przede wszystkim uważam księcia za postać, której nie da się lubić. Skryty, tajemniczy, poraniony na duszy – takim go poznajemy. I pomyślałam: w porządku, pewnie przejdzie cudowną przemianę pod wpływem skromnej, ale dobrodusznej dziewczyny. Otóż nie. Fiyonn do samego końca pozostaje malkontentem i skutecznie odpycha od siebie wszystkich innych bohaterów. Z jednej strony jest to irytujące, a z drugiej sprawia, że oddycham z ulgą. Dlaczego? Dlatego, że uniknęliśmy wyświechtanego schematu opartego na wcześniej wspomnianej niezwykłej przemianie złego, ale skrzywdzonego chłopca w kochającego gołąbka za pomocą złotosercej dziewczyny, która zupełnym przypadkiem jest jednocześnie główną protagonistką. Fiyonn pozostaje milczkiem, samotnikiem i spiskowcem. I dobrze – do twarzy mu z tym. Jest to dla mnie bohater, którego się nie lubi, ale którego się potrzebuje dla utrzymania zróżnicowanego kolorytu opowieści.

 

Po tej przydługiej dygresji, chciałabym wrócić do kwestii braku symetrii w powieści. Tak jak na początku rozdziały poświęcone Antoinette były bardzo wciągające, tak później straciły impet i nie odzyskały go już do końca powieści. Z kolei historia Rainy i Rose wykazuje odwrotną tendencję – na początku miałam ochotę uciekać z Południa i obserwować to, co dzieje się na Północy, jednak z czasem wydarzenia związane z księżniczkami okazały się o wiele bardziej pochłaniające. I zastanawiam się, czy był to specjalny zabieg narracyjny? Na zasadzie: jeśli przyspieszamy w punkcie X, to w punkcie Y czytelnik może zwolnić, a jeśli podkręcamy tempo w punkcie Y, to w punkcie X znajdzie się miejsce na oddech. Czy może to tylko dzieło przypadku? Mnie nieco przeszkadzała ta dysproporcja. Z lekką niecierpliwością podchodziłam do rozdziałów, w których przewidywałam wolniejsze tempo akcji. Po prostu nie mogłam się doczekać ponownego zanurzenia w tych wątkach, które toczyły się wartko. Byłoby więc świetnie, gdyby kolejne tomy zachowywały większą równowagę.

 

Jako zaletę odnotowałam sobie, że w „Legendzie...” jest zachowana dbałość o logikę i konsekwencję w świecie przedstawionym. System magii jest dość dokładnie określony, wiemy jak to działa, jakie zasady obowiązują i co najważniejsze, jest to później respektowane przez bohaterów i narrację. Widzę w tym dopracowanie i staranność; cenię sobie to, że dana opowieść nie jest jedynie dziełem wypadku i niekontrolowanej pisaniny. Zaletą z podobnego poziomu jest to, że w „Legendzie...” można znaleźć całkiem sporo realizmu (jak na fantastykę, oczywiście). Mam tu na myśli to, że np. opis obrażeń wojennych jest opisem obrażeń wojennych – czyli bohater jest we krwi, pocie, brudzie i kurzu. Nie znalazło się tu miejsce na ledwie draśniętych protagonistów, którzy po całodziennej walce są nadal piękni, wymodelowani i upozowani. Według mnie takie opisy powinny być wręcz naturalistyczne – brudne, zwierzęce, oddające prawdę. W „Legendzie...” jesteśmy temu całkiem bliscy, co uważam za duży plus tej książki.

 

Gdzieś w odmętach internetu mignęło mi przed oczami zdanie, że „Legenda...” to połączenie „Gry o tron” i trylogii Grisza. Na początku mnie to zachęciło, ponieważ jestem oddaną fanką twórczości Georga R.R. Martina, a historia opowiedziana przez Leigh Bardugo też nie jest mi obca. Zauważyłam potem wiele podobieństw – kruki jak u Brana Starka i maesterów, Fiyonn nieco zbliżony do Zmrocza. I pomyślałam sobie, że w „Legendzie...” jest chyba jednak zbyt podobnie do innych dzieł. Zrozumiałe jest, że niektóre motywy (np. smoki) po prostu będą się powtarzać, ponieważ literatura fantastyczna ma pewną bazę typowych dla siebie elementów, których obecność sprawia, że dany tekst zalicza się właśnie do gatunku fantasy. Sztuką jest ogranie utartych schematów i motywów w nowy, świeży sposób. Na przyszłość radziłabym więc, żeby powstrzymywać się od porównywania jednej, zupełnie nowej powieści z innymi – uznanymi i silnie ugruntowanymi w czytelniczej świadomości. Intencja zapewne była dobra, jednak ten zabieg niepotrzebnie uwypuklił wszystkie podobieństwa, które bez tej wzmianki pewnie aż tak bardzo nie rzucałyby się w oczy i nie tworzyły takich skojarzeń. „Legenda…” powinna stworzyć swoją własną aurę, a nie powoływać się na starszych „braci i siostry” w literaturze.

 

Podsumowując, „Legenda o popiołach i wrzasku” była dla mnie naprawdę ciekawą i wciągającą książką. Czyta się dobrze; akcja utrzymuje niezłe tempo, chociaż czasami brakowało większej koordynacji w tym zakresie. Podobają mi się kreacje bohaterów, zwłaszcza dlatego, że starają się łamać literackie schematy. Moim zdaniem ta historia ma szansę na sukces, jednak w kolejnych tomach powinna być jeszcze bardziej dopracowana. Cieszę się, że w polskiej literaturze pojawiała się tego typu fantastyka – „Legenda...” to świeża i ciekawa propozycja dla fanów gatunku. Czekam na więcej i liczę na więcej.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial