Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Dzieci

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Dzieci | Autor: Jacek Paśnik

Wybierz opinię:

Aneta Sawicka

 My, dzieci przełomu lat 90 i XXI wieku bardzo chętnie wracamy wspomnieniami do lat naszego dzieciństwa. Świat wyglądał wtedy zupełnie inaczej, bez mediów społecznościowych i Internetu, który wtedy dopiero raczkował, bez takiej ilości zabawek, bez takiego dobrobytu, jaki mamy obecnie. Ja również bardzo chętnie wspominam lata mojego dzieciństwa dlatego też zainteresowała mnie książka Jacka Paśnika pod tytułem "Dzieci", która ukazała się nakładem wydawnictwa Wab. Już sama okładka przyciągnęła mój wzrok wizerunkiem popularnego w dawnych latach obuwia szkolnego, które nosili prawie wszyscy. Miałam nadzieję, że podczas lektury odnajdę w książce wiele znajomych akcentów i tak właśnie się stało, choć sama powieść bardzo zaskoczyła mnie swoją formą.

 

Wydarzenia w książce poznajemy z perspektywy Teodora, chłopca, który urodził się w latach 90 i wyróżniał się spośród rówieśników (głównie "Kubów i Klaudii") nie tylko oryginalnym wówczas imieniem, ale także swoim wysokim wzrostem i posturą. Teodor przyszedł na świat i mieszkał w jednym z polskich miast, którego nazwa nie pojawia się w tekście, wiadomo jedynie, że w mieście tym powstał ogromny nowoczesny szpital oraz liczne bloki, na dawnych wiejskich terenach, co tak naprawdę może pasować do wielu miejsc w Polsce. Teodor jest jednocześnie bohaterem i narratorem powieści i z dużą wnikliwością snuje przed czytelnikiem opowieść o pokoleniu dorastającym na przełomie wieków.

 

Śledzimy tu najpierw wczesne dzieciństwo bohatera, a następnie lata szkolne, kiedy to wśród kolegów i koleżanek nawiązują się pierwsze poważniejsze relacje. Najpierw pierwsze klasy, początek szkoły i ważne wydarzenie w postaci Pierwszej Komuni, a dalej przejście do gimnazjum i wchodzenie w burzliwy wiek dojrzewania. Widzimy tu pierwsze eksperymenty z alkoholem, wagary w multipleksach i "imprezy" w sekretnych miejscach osiedla. Nie brakuje również wydarzeń ze szkoły, w tym przygotowań do balu gimnazjalisty. Choć bohater powieści jest ode mnie młodszy o kilka lat (w czasie, kiedy on miał Pierwszą Komunię, w roku śmierci papieża, ja miałam już bierzmowanie) to jednak odnalazłam w jego opowieści wiele znanych mi sytuacji, więc można powiedzieć, że książka obrazuje wiek dorastania współczesnych dwudziesto- i trzydziestolatków. Wśród opowieści Teodora o jego relacjach z kolegami i koleżankami, wielokrotnie przejawia się w książce wątek "Wariata, który ułożył ubrania w kostkę". Jest to dość tajemniczy akcent powieści, który zastanawia czytelnika i zostaje wyjaśniony dopiero pod koniec.

 

W opowieści Teodora, oprócz historii z dziecięcego i młodzieżowego podwórka, odnaleźć możemy ciekawy obraz polskiego społeczeństwa i zmian, które zachodziły w naszym kraju na przełomie wieków. Widzimy tutaj na przykład budowę nowoczesnych osiedli i innych budynków, upowszechnianie się Internetu, zmiany kulturowe i obyczajowe, panującą modę (widoczną chociażby w nadawanych dzieciom imionach). Autor snuje opowieść o realiach życia na przełomie wieków z dużą wnikliwością, ale jednocześnie z dystansem i poczuciem humoru.

 

"Dzieci" to książkowy debiut Jacka Paśnika i myślę, że debiut bardzo udany. Autor ma lekkie pióro, swobodnie snuje opowieść, dodając do niej tajemnicze akcenty, swoje obserwacje, trafne metafory i odrobinę humoru. To opowieść o realiach życia i dorastania na przełomie wieków, o trudnym pożegnaniu z dzieciństwem, o relacjach z przeszłością. Książkę czytało się przyjemnie, dzięki niej mogłam powrócić do własnych wspomnień z lat młodzieńczych i dziecięcych. Polecam zwłaszcza dzisiejszym dwudziesto- i trzydziestolatkom.

Doti

       „Dzieci”, debiutancka powieść Jacka Paśnika, to ze swadą opowiedziane dzieje pokolenia przełomu wieków XX i XXI, pokolenia zwanego, co zrozumiałe, milenialsami, które nie tylko wkroczyło pewnie w erę cyfryzacji, ale też doczekało demokracji po latach zgrzebnej Polski Ludowej.

 

       Nic dziwnego, że tyle tu gadżetów i sytuacji, kojarzących się z tym właśnie okresem, pełniących rolę punktorów, towarzyszących bieżącym wydarzeniom. Narodziny dziecka przy wtórze szemrzącego telewizora, miedzy programem informacyjnym, a kolejnymi blokami reklamowymi, otwieranie pizzerii i McDonald`ów, wybory, żałoba po śmierci Jana Pawła II, szybko powstające i równie szybko plajtujące biznesy, pochłaniane przez coraz większe firmy i korporacje. Był to czas ekscytacji nowym, czas nadziei, że wszystko musi się udać, błyskawicznie przebiegającej transformacji. Goniliśmy Zachód nie przejmując się zadyszką, potykając się, upadając i podnosząc, by biec radośnie dalej. Nic nie mogło nas zatrzymać. I to się czuje w tej książce.

 

       Przyznam, że dla mnie to trochę taka podróż sentymentalna. Pamiętam doskonale pierwsze wolne wybory i pierwszy komputer, pierwsze wideo i pirackie kasety krążące po rynku, którymi się wymienialiśmy, żenujące pierwsze reklamy i MTV, od którego trudno było się oderwać, choć piosenki regularnie się powtarzały. Wszystko było pierwsze, oszałamiające nowością i wolnością wyboru. Do tego, jako Łodziance, bliskie są mi miejsca, w których umieścił autor akcję swojej powieści, chodziłam tymi ulicami, znam te osiedlowe sklepy i Szpital – Kosmos doskonale.

 

       Dzieci uczyły się wtedy „hymnu Unii Europejskiej i hymnu państwowego” i nie tylko „jedna z Klaudii myliła je zawsze i śmialiśmy się, kiedy w rytm pieśni legionów wyśpiewywała „oradościiskrobogówkwiecieelizejskichpól” – podobnie myliło się wiele innych dzieci.

 

       Ta książeczka pootwierała wiele, zdawałoby się już dawno pozamykanych na głucho szuflad, w których zagrzebałam wspomnienia. Czytając ją, czułam się mniej więcej tak, jak opisywana przez autora postać: „W mroku poprzeszywanym żółtymi smugami latarni i niebieskim światłem pobliskiego supermarketu wdychaliśmy zapach zimowego osiedla: dymny, przesiąknięty czekoladą z niepozdejmowanych jeszcze świątecznych reklam na billboardach.”

 

       To trzy dekady w pigułce. A nawet więcej. Jak choćby we fragmencie ilustrującym dużo dłuższy okres w historii Polski na przykładzie metamorfoz mody obuwniczej. Pomysł przedni i zupełnie nowy, jak byśmy przechodzili od jednej wystawy sklepowej do drugiej, przenosząc się jednocześnie w czasie.

 

       Świetnie zilustrowano na zaledwie 200 stronach, jak z „postsowiecką szpitalną megastrukturą w tle stawaliśmy się najbardziej amerykańskim społeczeństwem Europy.” Pokolenie internetu, reklam i migających filmików na You Tube, ukazano właśnie w takiej konwencji. Niczym teledysk, rzucający rozbłysk światła na pewne fragmenty życia bohatera, a my czujemy się jak pasażerowie pendolino pędzącego przez kolejne lata i przystającego na moment na ważniejszych stacjach.

 

       Zarazem jest to trudna droga od dzieciństwa do dojrzałości. Bohaterowi, podobnie jak wielu z nas, przydarza się na niej coś, co powoduje, że „dzieciństwo się wtedy skończyło, pozostało tylko ciągłe branie się w garść.” Każdy ma swoje pudełko wspomnień, wypełnione pamiątkami przeszłości. I, jak tutaj, figurki z kiosku, kartridż z gorylem, parasolka z bibuły łączą się z konkretnymi przeżyciami, tak i my wyciągamy z pudełka swoje wycinanki, laurki, lalkę bez nogi i opakowania z historyjkami po gumie do żucia, a pod powiekami pojawiają się dawno zapomniane miejsca i osoby. Być może mamy też ukryte, zamknięte na klucz „trampki na żółtej podeszwie”, które zaznaczyły grubą kreską jakiś przełomowy moment, który nas bezpowrotnie zmienił. Może kiedyś przyjdzie czas na to, by jednak wyciągnąć je z kąta, starannie odkurzyć i spokojnie odłożyć na miejsce. Ta historia bowiem już się dawno zakończyła.

 

       Język, jakim operuje autor, koresponduje cudownie z całością. Jest zróżnicowany, w zależności od tego, komu w danej chwili autor oddaje głos. Przeważnie są to ludzie młodzi, a nawet bardzo młodzi, co uwidoczniono w sposobie formułowania przez nich myśli. To mnóstwo odniesień do popkultury, internetu, sporo kolokwializmów i skrótów, niedokończonych zdań, gdy jedna myśl zbyt szybko goni drugą. Tak przecież mówimy na co dzień, porozumiewamy się często specyficznym kodem, słowami – hasłami, dla każdej dekady innymi, charakterystycznymi.

 

       Wychwyciłam kilka powiedzonek mnie także znanych z rodzinnego domu, które są chyba z gruntu przynależne rodzicom, niczym znaki szczególne. Jednak w sytuacjach, gdy do głosu dochodzi narrator, słowa zyskują dodatkowa głębię, a nawet dojrzały refleksyjny, poetycki szlif. To ważne, by treść i forma powieści pozostawały kompatybilne, a wręcz się uzasadniały i uzupełniały. Nieczęsto zdarza się jednak, by było to tak wyraziste i udane, jak w przypadku „Dzieci”. Biorąc pod uwagę, że jest to debiut Jacka Paśnika, pisarza bardzo młodego i niezwykle obiecującego, pozostaje się tylko cieszyć, że polska młoda literatura jest obecnie w tak kwitnącej formie.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial