Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Ujście. Blog Trzeci

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Ujście. Blog Trzeci | Autor: Jacek Bocheński

Wybierz opinię:

Doris

„Ujście” Jacka Bocheńskiego ma w podtytule „Blog Trzeci”, gdyż pisane jest w formie bloga internetowego. Zwraca się bezpośrednio do czytelnika umoszczonego wygodnie przed ekranem komputera. Jak wiele innych został on później wydany jako książka i pozostaje w luźnym związku z poprzednimi dwoma blogami autora. Podziwu godnyjest  fakt, że 95 letni pisarz nie tylko wie, co to blog, ale zabiera się za jego pisanie, regularnie zasiada przed laptopem i kontaktuje się ze społecznością w sieci.

 

Początki Trzeciego Bloga były trudne, jakby los uwziął się na autora, by nie pozwolić mu na dalszą pracę, a przynajmniej znacznie mu ją utrudnić. Nie dość, że nieomal złamał rękę, co wywołało całą lawinę nieprawdopodobnych zdarzeń, to jeszcze w sposób niezwykle tajemniczy utracił wszystkie dane z twardego dysku i musiał pisaną wcześniej na bieżąco treść odtwarzać z pamięci.

 

Blog zamyka się w trudnych dla Polski latach 2018 – 2021, latach coraz większego społecznego podziału, a także nie dającej się wcześniej przewidzieć pandemii, która spadła na świat niczym w jakiejś ponurej dystopii.  Jacek Bocheński komentuje więc bieżące wydarzenia, jakie miały miejsce na tyle niedawno, że pozostają nadal świeże w naszej pamięci. Uważnie przygląda się Polsce, zauważa zachodzące zmiany i surowo je punktuje, dostrzegając, że nie idą one w dobrym kierunku. Ma wyraziste poglądy, które szczerze przedstawia. Jest surowym sędzią, bystrym obserwatorem i po prostu dobrym człowiekiem. Zwróciłam uwagę na tę, niezbyt powszechną w społeczeństwie cechę, już w jednym z pierwszych wpisów. Tym dotyczącym protestuw polskim Sejmie  matek niepełnosprawnych dzieci. Genialne jest zakończenie: „Na razie matki wyszły z sejmu jako nadmatki. Zostawiły za sobą podsejm”. Czy można było dobitniej i trafniej podsumować tę przykrą sytuację?

 

Jacek Bocheński często podkreśla specyfikę bloga, tekstu pisanego na szybko, komentującego umykającą chwilę. Odtwarzanie tych sytuacji po dłuższym czasie, by odzyskać „tekst utracony na wyzerowanym dysku”, gdy w międzyczasie objawiają się nowe dowody rzeczowe i narzucają nowe spojrzenie na to, co minione, owocuje zupełnie innym tekstem, odbiegającym od pierwowzoru.

 

Wiele moich spostrzeżeń odnośnie współczesności jest bardzo zbliżonych lub nawet tożsamych z tymi, którym Jacek Bocheński daje wyraz w swoim blogu. Tylko, nie mając takich zdolności i warsztatu, nie zdołałabym nigdy tak trafnie ich wyrazić. Tekst na temat umierającej obecnie demokracji, bo „Współczesny lud (demos) źle się czuje z demokracją” i przywołanie przy okazji podobnych momentów z przeszłości, to celna analiza trendów, jakie ostatnio z niepokojem obserwujemy. Przy czym autor ma jeszcze dodatkową umiejętność, która dana jest tylko wybranym. O sprawach ważnych, poważnych, a nawet wielce niepokojących, potrafi pisać bez zadęcia, nie używając wysokich rejestrów, za to z nutą wyczuwalnej drwiny, szyderstwa, które dodatkowo podkreśla wagę problemu, znacznie lepiej trafiając do czytelników niż patos.

 

Z podobnym, kąśliwym poczuciem humoru charakteryzuje swoich znajomych, sąsiadów z osiedla, sprzedawców z małych sklepików, punktując dowcipnie ich postawy. Co ważne, aktualna sytuacja jest podsumowywana w książce przez naprawdę szerokie grono: autora, osoby związane z kulturą i polityką, a nawet nauką, których autor zna i z którymi rozmawia prywatnie, ale także przez zwykłych mieszkańców, których spotyka przed wejściem do bloku, w sklepie czy też na spacerze. Mamy tu więc całe spektrum postaw, poglądów, zapatrywań na otaczającą rzeczywistość społeczno – polityczną. Są zwolennicy różnych opcji politycznych, młodsi i starsi, wykształceni i zupełnie nie, kobiety i mężczyźni. A Jacek Bocheński nie ocenia. Tylko opisuje i cytuje. Ocenę pozostawia nam.

 

Są tu też ciekawe, ogólniejsze rozważania, które każą zatrzymać się i zastanowić. Choćby tekst poświęcony wykładowi profesora Walerego Pisarka. Dotyczy on wojny – słowa i zjawiska, które ono określa. Etymologii słowa, jego późniejszym przekształceniom, zmieniającym nieco jego znaczenie, jego wagę. Mowa też o oswajaniu na różne sposoby samego zjawiska wojny, przerażającego przecież, za pomocą słów właśnie. Słowo i przedmiot, słowo i wydarzenie wzajemnie na siebie oddziałują.

 

Do refleksji prowadzić może właściwie wszystko: przypadkowa rozmowa na skwerku, wiadomość przeczytana w gazecie, obejrzany film, a nawet sen, jak ten Jacka Bocheńskiego o ojcu, który się w grobie przewrócił. No i, rzecz jasna, wydarzenia, te które miały miejsce na świecie i te z naszego, polskiego podwórka. Analizując interesujące i z pozoru mało zrozumiałe zdanie, ponoć wzięte z egzaminu ósmoklasisty – „co mnie mnie”, autor poddaje naszej uwadze, co, dla kogo i kiedy jest „normalnością”, co z polską tolerancją dla wszelkiej odmienności, co znaczy dzisiaj wiarygodność moralność, obiektywizm i prawda, czy te pojęcia mają jeszcze w ogóle rację bytu, kto jest obecnie autorytetem i czy autorytety tak naprawdę jeszcze istnieją. Są też wspomnienia, sporo wspomnień z własnej młodości, trudnych lat powojennych, początków pracy redakcyjnej, działalności opozycyjnej, czasów Gierka. Swoje miejsce mają tu też osoby z różnych przyczyn ważne dla autora na różnych etapach jego życia. Taką osobą, z którą wiążą się też potężne wyrzuty sumienia autora, jest profesor Walery Pisarek. Są istotne pytania, w tym te podstawowe, zadawane nie od dziś, ale teraz znów bardzo aktualne i uwierające: dlaczego ludzie pozwalają na zło, dlaczego nie tylko aktywnie mu się nie sprzeciwiają, ale wręcz starają się je usprawiedliwiać, kryjąc prawdziwą naturę zła pod wymyślnymi nazwami i kamuflażem.

 

Zapiski dotyczą też roku 2020, a więc nie mogło zabraknąć tematu pandemii, która, podobnie jak nas wszystkich, zaskoczyła też autora. Niepokój, puste ulice, wystraszeni ludzie w maseczkach, szalikach, chustkach, izolacja społeczna w domach, zamknięte instytucje, a nawet place zabaw dla dzieci, i w końcu protesty społeczne i bankructwa firm.

 

Czasami dopiero przenosząc własne myśli na kartkę papieru czy też na ekran komputera, ubierając je w słowa, zaczynamy coś rozumieć, przeżywamy swoiste objawienie, jakby zerwano nam z oczu ciemną zasłonę.

 

Ujście pochodzi od uchodzić. Czy autor ma rację twierdząc, że ponieważ skończył 95 lat, nikt już nie chce go czytać, bo ludzi w jego wieku jest niewielu, a młodszych taka literatura nie interesuje? Czy rzeczywiści czas mu już „uchodzić” z pola literackiego, przejść w stan spoczynku? W żadnym wypadku nie mogę się z tym zgodzić, będąc świeżo po lekturze „Ujścia”. Mile zaskoczyła mnie świeżość spojrzenia autora na tak wiele rozmaitych problemów absorbujących dziś  świat i ludzi. Jeśli tej świeżości spojrzenia i uważności obserwacji  towarzyszy jeszcze doświadczenie życiowe i znakomity warsztat pisarski, to książka musi zostać doceniona przez czytelników. Więc może już pora zaczynać Blog Czwarty, tym bardziej, że świat nie tylko nie zatrzymał się w swoim biegu, nie odpoczywa, ale wręcz przeciwnie, przyspieszył, a nawet czasami odnosi się wrażenie, że nawet zwariował ze szczętem.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial