GrzechuCzyta
- Porzucenie przez jakiegoś bliskiego członka rodziny jest jednym z najgorszych możliwych rozstań między ludźmi ze sobą spokrewnionych. Istnieją różne inne rozwiązania, chociażby w postaci utrzymywania kontaktu telefonicznego lub listownego, a nie całkowite zerwanie relacji i udawanie, że się nie ma bliższej rodziny. W takich wypadkach ktoś zawsze cierpi i nawet, jeśli ta rozłąka jest z jakiegoś powodu przymusowa, to należy szukać sposobu na porozumiewanie się chociażby skryte i sporadyczne.
Zarys fabuły
W książce spotykamy Dianę, sierotę, którą przez całe dzieciństwo i okres młodzieńczy wychowywała ciotka. Dziewczyna ma również brata, który ją porzucił, jak była mała i nie utrzymywał z nią kontaktu. Bohaterka skończyła studia prawnicze i wkrótce po tym została zaproszona przez Serenę świeżo upieczoną małżonkę jej brata, po to by ponownie nawiązało rodzeństwo między sobą relacje. Na miejscu zostaje odebrana przez brata Sereny Caina, który również jest prawnikiem, a jak się potem okazało oboje kończyli tę samą uczelnię i nawet koło siebie mieszkają. Jakie relacje nawiążą się pomiędzy Cainem i Dianą? Jaką prawdę odkryje bohaterka o swej przeszłości dotyczącą jej wychowania? Jak potoczą się dalsze losy bohaterów? O tym w książce „Caine” autorstwa Nory Roberts.
Trudne relacje
Autorka ukazała początkowe negatywne nastawienie siostry do brata, ponieważ nie znała całej prawdy i myślała, że całkowicie się jej wyrzekł. Jak było w tym przypadku to już sami sobie doczytacie, ale tak czy owak takie sytuacje zdarzają się często z różnych przyczyn i w żadnym wypadku nie mamy tu do czynienia z możliwością usprawiedliwienia tak haniebnego czyny pod warunkiem, że nieobecność nie zagrażała zdrowiu, bądź życiu którejś ze stron. Diana cały czas obwiniała siebie za zaistniałą sytuację, co wcale nie było prawdą. Skale cierpienia pogłębiała strata rodziców i wychowywanie przez surową i oziębłą ciotkę. To wszystko sprawiło, że Diana wyrosła na perfekcjonistkę, która niekoniecznie dopuszczała do siebie innych ludzi.
Odczucia
Sięgając po książkę byłem ciekaw, czy mnie ona wciągnie, czy też niespecjalnie, jak było w przypadku pierwszego tomu. W tym wypadku przynajmniej opis nie zdradza zbyt wiele istotnych szczegółów, co już jest na plus. Natomiast, jeśli chodzi o samą lekturę to jest troszkę lepsza od poprzedniej, ale w żadnym wypadku nie mogę jej uznać za świetną. Nie wywoływała u mnie żadnych większych emocji i była dość przewidywalna w niektórych scenach jakie się wydarzyły. Czytając tę pozycję należy pamiętać, że pierwszy raz została wydana w 1985 roku, więc inaczej mogła być odbierana w tamtych latach, a inaczej teraz, chociażby dlatego, że może obecnie odbiorca jest bardziej wymagający, niż był kiedyś. Bohaterowie są dobrze nakreśleni i przyjemnie śledzi się ich dalsze losy. Książkę można czytać bez znajomości poprzedniego tomu, ale warto po niego sięgnąć, dzięki czemu niektóre sytuacje pomiędzy bohaterami będą bardziej przejrzyste.
Podsumowanie
Książkę czytało mi się dość szybko dzięki niewielkiemu gabarytowi, a także dość przystępnemu stylowi pisarskiemu autorki. Myślę, że jest idealna w przypadkach, gdy mamy przesyt czytaniem i potrzebujemy czegoś lekkiego i niewymagającego pomiędzy dość ciężkimi, bądź wielowątkowymi lekturami. Mężczyzna na okładce pasuje do tytułowego bohatera i może przyciągnąć wzrok czytelniczek. Polecam książkę wszystkim fanom autorki, którzy w tym przypadku będą mieli możliwość poznania losów innych członków MacGregorów, a przy okazji zobaczą jak ważne są więzy rodzinne.