Edymon
- "Prześpij się z tym..." – przyznajcie, że tytuł tej publikacji jest dość intrygujący. Nie mówi nic, i mówi zarazem wszystko to, co czytelnik chciałby usłyszeć. Każdemu może więc skojarzyć się z dowolną sferą ludzkiego życia. Nie zmienia to jednak faktu, że na pierwszy rzut oka może robić wrażenie czegoś na wzór poradniki. Książki z typu tych rozwojowych, po które sięga coraz większa rzesza czytelniczek. Coś jednak nie gra, kiedy bliżej przyjrzeć się jej szacie graficznej. To była kolejna moja myśl...
Potem zajrzałam do jej środka i wszystko stało się jasne... Tyle tylko, że to był pozór, bo z każda kolejna jej strona tylko potęgowała moje zażenowanie, konsternację i chaos jaki rodził się w mojej głowie, który rósł z zatrważającym tempie. W kilka minut sięgnęłam jej końca, a potem zaczęłam kartkować ją od nowa, pełna pytań bez szans na szybkie odpowiedzi.
Zanim jednak więcej o jej treści kilka słów o autorze. Bolesław Chromry - to nazwisko, które nic mi nie mówi. Postać mało znana w świecie literackim. Być może znacznie bardziej popularna w sferze sztuki i rysunku. Autor tej publikacji jest bowiem rysownikiem, malarzem, ilustratorem i jak się okazuje również poetą. Autorem powieści graficznej, licznych plakatów, okładek książek i czasopism w tym m.in. Gazety Wyborczej i dodatku do niej - Wysokie Obcasy. W sieci znajdziemy o nim nieco więcej informacji, podobnie jak i jego rysunków komentujących polską rzeczywistość. A że jego książka "Prześpij się z tym..." zdobyła uznanie wielu już czytelników, postanowiłam przyjrzeć się jej znacznie szerzej i sprawdzić jeszcze raz co w trawie piszczy.
"Prześpij się z ty..." to po pierwsze książka obrazkowa. Książka, w której na każdej niemal ze stron tkwi graficznie niepozorny rysunek. Coś co wcale nie przypomina ręki artysty, ale podejrzewam, że w tym cały jego urok. Znak czasów i ukłon w stronę czytelnika, który sam mógłby się pod wieloma z nich podpisać. Nie mając nawet za krzty talentu. To jednak tylko gra. Gra pozorów, bo każdy rysunek to coś znacznie więcej niż tylko tych kilka linii i kresek. To znak współczesnego życia pełnego chaosu opatrzony zaledwie krótkim słowem, w obliczu którego możemy co najwyżej śmiać się przez zły. To forma obrazkowej satyry. Próba przeobrażenia złych myśli w coś, co daje się przyswoić, bez popadania w panikę czy społeczną histerię. Być może jest też próbą odpowiedzenia sobie na pewne pytania natury egzystencjalnej, w tym: Jak żyć? Z czego się śmiać? Jak odnieść sukces? Po co mieć psa? Co schować do kieszeni? I co jeszcze?
"Prześpij się z ty..." – tytuł będący strzałem w dziesiątkę. Nie inaczej. Nic bardziej sugestywnego i mądrego zarazem nie można powiedzieć w obliczu tej książki, jak właśnie przespać się z tym co w jej środku. Ja nawet sugerowałabym nie raz, a kilka razy przespać się z jej treścią. Nie każda z grafik daje nam bowiem łatwe i szybkie refleksje. Niektóre mogą wymagać znacznie większego zaangażowania. Ciekawą alternatywą ich zrozumienia może być również próba dyskusji w grupie, na co ja się piszę.
A miałam o niej takie złe zdanie w pierwszej chwili. Teraz to się zmieniło. Może nie widzę w niej jeszcze bestsellera, ale potencjał na książkę, którą zachowam na dłużej już jest. Wciąż jednak pozostawia mnie ona z wieloma pytaniami bez odpowiedzi. W tym o głębszy sens jej istnienia.