Karolina Gozdalik
-
Bardzo chciałabym dowiedzieć się, kim jest Aleksandra Nowakowska, autorka „Nieznajomych”. Niestety wydawnictwo Novae Res nie zadbało o chociażby krótką notatkę o, jak podejrzewam, debiutantce. Nie znalazłam też informacji w sieci.
Tomek jest synem alkoholika, ma dość życia z nim pod jednym dachem, ciężko pracuje, by zarobić pieniądze na wynajem mieszkania i rozpoczęcie nowego życia bez ciągłych awantur i bez potykania się o puste butelki. Nie zna matki, gdyż ta zostawiła go pod opieką ojca, gdy był małym chłopcem. Tomek pracuje jako mechanik samochodowy, a w weekendy dorabia jako barman w warszawskim klubie, do którego często przychodzi wraz z przyjaciółmi dziewczyna, na którą chłopak już jakiś czas temu zwrócił uwagę, ale zabrakło mu śmiałości, by się z nią poznać. Pewnego wieczora zupełnie pijaną nieznajomąpozostawili na pastwę losu przyjaciele. Tomek postanawia zaopiekować się Julią i odwozi ją do domu. Na stoliku zostawia krótką notatkę, w której pisze, że nigdy więcej się nie spotkają, ale zostawia jej swój numer telefonu, tak na wszelki wypadek. Nie ma jednak pojęcia, że ich drogi ponownie się ze sobą skrzyżują.
„Nieznajomi” to bardzo dziwna książka. Autorka na siedemnastej stronie pomyliła barmana z baristą, co umknęło uwadze osobie odpowiedzialnej za korektę tekstu. Byłam pewna, że po tym błędzie nie przebrnę przez tę powieść, że będzie coraz gorzej, ale ostatecznie dałam jej szansę i dotrwam do końca zaintrygowana postacią Tomka. Mam bardzo mieszane uczucia w stosunku do tej powieści. Nie potrafię znaleźć logicznego wyjaśnienia dla niektórych wątków.
Julia i Tomek spotykają się zupełnie przypadkiem nad morzem. On doskonale wie, kim jest dziewczyna, ona nie ma bladego pojęcia, że Tomek to chłopak, który odwiózł ją tamtej feralnej nocy do domu. Chłopak, z którym koresponduje w SMSach, a czasem nawet rozmawia przez telefon. Naprawdę trudno jest mi uwierzyć w to, że Julia jest tak naiwną idiotką, która nie potrafiła rozpoznać przez telefon głosu Tomka, z którym przecież zaczęła się spotykać. Ta kwestia była dla mnie zupełnie oderwana od rzeczywistości.
Tomek to chłopak mocno doświadczony przez życie, wychowujący się bez matki, mieszkający z ojcem alkoholikiem, który zamiast dbać o syna, znęca się nad nim psychicznie i fizycznie. Bohater jednak nie poddaje się, walczy o swoją przyszłość, lepsze jutro. Jest niezwykle uparty w dążeniu do celu. Przysięga sobie, że nigdy nie popełni błędów ojca, nie stanie się takim potworem jak on, dlatego stroni od mocnego alkoholu, a jego jedynym uzależnieniem są papierosy. Jednocześnie bardzo boi się, że charakter swojego ojca ma zapisany w genach i za parę lat może być taki sam jak on. Kiedy na horyzoncie pojawia się kobieta, z którą może stworzyć szczęśliwy związek, robi krok do przodu, a za chwilę dwa kroki w tył, wycofując się i uciekając przed uczuciem. Przyznam, że trochę denerwowało mnie jego niezdecydowanie.
Julia to dziewczyna z dobrego domu. Wydaje się, że w jej życiu niczego nie brakuje, jest szczęśliwa, ale to tylko pozory. Swoje problemy próbuje topić w kolorowych drinkach, upija się, by o nich nie myśleć.
Aleksandra Nowakowska piesze prostym językiem, wydarzenia śledzimy zarówno z perspektywy Tomka, jak i Julii. Nie przepadam za narracją pierwszoosobową, ale rozumiem, że debiutującym autorom łatwiej jest pisać w ten sposób książki, ponieważ sami mogą wcielić się w rolę swoich bohaterów. Powieść czyta się bardzo szybko, jest to lekka, niezobowiązująca rozrywka. Fabuła powieści koncentruje się wokół tematu patologii i młodzieńczej miłości. Nie jest to jeden ze słodkich, wręcz cukierkowych romansów, ale naznaczony licznymi trudnościami i bliznami pozostawianymi przez przeszłość. Mimo to uważam ten miłosny wątek za nieudany, był niedojrzały, infantylny i traktowałam go z ogromnym przymrużeniem oka.
„Nieznajomi” to pełna emocji powieść obyczajowa przeplatana dość słabo napisanym romansem. Historia o patologii w rodzinie, która destrukcyjnie rzutuje na przyszłość głównego bohatera, o miłości, która budzi w nim lęk, a przede wszystkim historia, która uczy czytelnika, że prawda w relacjach międzyludzkich jest najważniejszą wartością, a kłamstwo ma jak zwykle krótkie nogi. Nie jest to książka, którą polecam ani książka, której przeczytanie odradzam. Mnie nie porwała, ale może znajdzie swoich miłośników.