Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Głośnik W Głowie. O Leczeniu Psychiatrycznym W Polsce

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 3 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Głośnik W Głowie. O Leczeniu Psychiatrycznym W Polsce | Autor: Aneta Pawłowska Krać

Wybierz opinię:

Doris

 Książka „Głośnik w głowie” Anety Pawłowskiej – Krać idealnie wpisuje się w wybrzmiewający ostatnio coraz mocniej nurt niepokoju o stan polskiej psychiatrii. Obawy wzmogły się jeszcze w wyniku pogorszenia się stanu psychicznego Polaków wynikłego z pandemicznego lęku i izolacji. Już wcześniej placówki psychiatryczne były nadmiernie obciążone, na granicy wydolności. Szybkie tempo życia, rwanie się i rozluźnianie więzi rodzinnych i szerzej – międzyludzkich, bombardowanie naszych umysłów brutalnymi informacjami ze strony wszechobecnych mediów. To już przecież nie tylko radio, prasa i telewizja, ale głównie Internet, który każdy ma w smartfonie i media społecznościowe, od których jesteśmy wręcz uzależnieni. To wszystko nadwątliło równowagę psychiczną społeczeństwa, zaburzyło normalne funkcjonowanie. Gdy wybuchła epidemia COVID-19 mogło być już tylko gorzej. Utrudniony dostęp do lekarza, zamiana oddziałów psychiatrycznych w covidowe, zakaz odwiedzin, a przy tym wzmożony lęk o życie i zdrowie swoje i bliskich. Zamknięcie w czterech ścianach, praca i nauka w trybie zdalnym, samotność. Tymczasem oczekiwanie na refundowaną wizytę trwa stanowczo zbyt długo. Nie wspomnę już o kolejce oczekujących na psychoterapię, która rozciąga się na lata. Zbyt mało mamy lekarzy psychiatrów i psychoterapeutów.

 

Co innego jednak wiedza teoretyczna, a co innego, gdy możemy obserwować, jak wygląda to w przypadku konkretnych, wymienionych z imienia osób.

 

Michał, od kilkunastu lat zmagający się z nawrotami schizofrenii, hospitalizowany około dwudziestu razy, niezdolny nie tylko do podjęcia pracy, ale często nawet do wyjścia z domu. Dla niego niemożność uzyskania świadczenia rehabilitacyjnego ani renty z tytułu niezdolności do pracy to nie teoria, a prawdziwy życiowy dramat. Z czego bowiem ma się utrzymać?

 

Dla Katarzyny, cierpiącej z powodu omamów i manii prześladowczej, często współwystępujących w schizofrenii z urojeniami wielkościowymi, brak zrozumienia ze strony rodziny kończy się kolejną próbą samobójczą. Mamy tu jeszcze drastyczne przykłady anoreksji, autyzmu i innych schorzeć, bo jest ich doprawdy bez liku.

 

Pacjenci opowiadają autorce o swojej chorobie, o pobytach w szpitalu, które były dla nich dodatkową traumą. Bo wielogodzinne krępowanie pasami, bo agresja ze strony współpacjentów, bo nieprzyjemne odzywki ze strony personelu medycznego. Odnosimy wrażenie, że pacjenci bardzo często są traktowani przedmiotowo. Nie rozmawia się z nimi rzeczowo o ich chorobie, o jej objawach, o możliwościach leczenia. Mówią: „Nie było obchodów przy łóżkach, tylko przesłuchania”, „Nie miałam zaufania do lekarzy, a oni woleli rozmawiać z moją rodziną”. Nie wszędzie jest tak samo. Wszystko zależy od podejścia. Są miejsca, gdzie do choroby i do ludzi, którzy muszą z nią żyć podchodzi się z większym zrozumieniem, gdzie lekarze robią wszystko, by „pacjenci mogli nauczyć się przejąć kontrolę nad chorobą”. Potrzebują jednak do tego pomocy. Muszą nauczyć się ją rozumieć, spróbować ją oswoić, rozróżniać poszczególne jej stadia, by móc od razu rozpoznać pogorszenie. Taka pełna świadomość ogranicza lęk i pozwala podejmować sensowne i adekwatne do okoliczności działania.

 

Przyznam, że większość sytuacji, o jakich czytałam w książce, była mi znana z autopsji. Ze względów rodzinnych jest to tematyka, która pozostaje mi bliska. Wiele sytuacji podobnych do opisanych w książce miałam okazję obserwować. Pacjenci psychiatryczni traktowani są inaczej, gorzej niż pacjenci cierpiący na schorzenia somatyczne. Autorka podchodzi do tematu rzetelnie i całościowo. Opisuje zarówno stan psychiatrii dziecięcej, jak i tej dla osób dorosłych. Przedstawia stanowiska pacjentów, ale także personelu medycznego: lekarzy i pielęgniarek. Wszyscy są zgodni, że opieka psychiatryczna jest przeciążona, niewystarczająca i wymaga gruntownej reformy. Taka reforma została nawet opracowana i zaczęto ją wdrażać. Przeszkodziła w tym pandemia. Jest jednak nadzieja, ponieważ zrozumiano, że nacisk powinien być położony na centra środowiskowe, liczne i łatwo dostępne. Tak, aby można było szybko wychwycić początek choroby i leczyć ją nie w szpitalu, a w domu. Pacjent i jego rodzina muszą być edukowani w kwestii choroby i wspierani przez asystentów zdrowienia. To dobra droga, choć cała ona jeszcze przed nami. Książka pozostawia nas z nadzieją, że jeśli już wiadomo, w jakim kierunku podążać, to pierwszy krok został zrobiony. Dalej potrzeba tylko dobrej woli, pieniędzy i kształcenia lekarzy, zachęcania ich do obierania specjalizacji psychiatrycznej. Tylko tyle albo aż tyle. To się okaże.

mmichalowa

  Najczęściej wybieranym przeze mnie gatunkiem jest reportaż. Ciężko mi powiedzieć, kiedy moja miłość do tego rodzaju literatury się uaktywniła, ale zdecydowanie było to dawno dawno temu… Jednym z ostatnio czytanych przeze mnie tytułów, była propozycja od Anety Pawłowskiej-Krać “Głośnik w głowie” o leczeniu psychiatrycznym w Polsce. Przyznaję, że książka ta, jak tytułowy głośnik, zdecydowanie pozostała w głowie.

 

Temat psychiatrii w Polsce regularnie powraca - nie tylko w kontekście placówek dostosowanych (a może właśnie NIE) pod dzieci. Coraz więcej osób w jakimś momencie życia ma problemy ze zdrowiem psychicznym. Wyniki badań dotyczące kondycji psychicznej mieszkańców Polski wskazują, że problem ten dotyka co czwartego obywatela. Mam jednak poczucie, że w przypadku zdrowia psychicznego ludzie dzielą się na dwie grupy: tych, którzy głośno i wyraźnie mówią o swoich problemach, oraz masę innych,takich którzy udają że w/w  w ogóle nie istnieją…  Z czego wynika nasze podejście? 

 

Znaczący wpływ na taki odbiór ma często tragiczna sytuacja szpitali psychiatrycznych, które zwyczajnie… źle się kojarzą. Z rozmów, krótkich na pozór niezwiązanych ze sobą historii faktycznie  wyłania się niepokojący obraz.  Wynika to głównie z błędów systemowych. Na psychiatrię brakuje pieniędzy. Niewielkie obsady w placówkach powodują, że wykwalifikowane osoby mają pod sobą nierzadko kilku do kilkunastu pacjentów. W takiej sytuacji nie są w stanie wykonywać swojej pracy zarówno w komfortowy sposób oraz przede wszystkim zapewniający bezpieczeństwo dla każdej ze stron. Pacjenci i ich rodziny są sfrustrowani poziomem opieki i pozornym brakiem zainteresowania ze strony personelu. Natomiast personel jest sfrustrowany brakami kadrowymi. Błędne koło. Funkcjonuje powszechna świadomość, że cierpią na tym pacjenci, tylko jakoś w dalszym ciągu brakuje funduszy na utrzymanie podobnych placówek. Oddziały psychiatryczne w polskich szpitalach są takim niechcianym dzieckiem, w przypadku którego zarządcy przerzucają się opieką nad nim. Być może wynika to z poczucia, że jednak  wciąż dla niektórych ważniejsze od zdrowia psychicznego, jest zapobieganie fizycznym problemom.

 

Reportaż Anety Pawłowskiej-Krać jest przede wszystkim historią pacjentów pozbawionych właściwej opieki. Bardzo często podjęte działania urągają ich godności. Autorka oddała jednak głos personelowi, żeby pokazać, jak mocno tych ludzi dotyka ten problem. Na placu boju pozostało niewielu specjalistów i zdecydowanie nie robią oni tego ze względu na warunki finansowe. Kieruje nimi chęć dobra i względy ideologiczne, dlatego tak ciężko pogodzić im się z tym, że ministerstwo zdrowia skąpi funduszy na psychiatrę. Zwłaszcza teraz, gdy czas pandemiczny dojść znacząco odbił się na relacjach międzyludzkich. Wiele osób przeżyło osobiste dramaty, z których nie są w stanie podnieść się sami. Tylko czy znajdzie się dla nich miejsce w szpitalu? Czy obok będzie osoba gotowa na rozmowę? A może jedyne na co mogą liczyć to dawka leków i zapięcie w pasy? 

 

Jak w tym wszystkim mają odnaleźć się rodziny walczące o swoich bliskich. Rodzice dzieci podejmujących samobójcze próby, samotni dorośli nierzadko nie umiejący się odnaleźć  w ówczesnym świecie? Jeśli ktoś ma pieniądze może szukać ratunku korzystając z sektora prywatnego. To, co oferuje ludziom z problemami NFZ ogranicza się do jednej wizyty na kilka miesięcy, albo w  miejscu oddalonym o kilkaset kilometrów. Pytanie czy na pomoc nie będzie już wtedy za późno? 

 

Pozycja ta przede wszystkim otwiera oczy tym, którzy na szczęście nie stawali do tej pory przed  podobnym dylematem Jak wybrać mniejsze zło dla swoich bliskich? Książka jest niewygodna, momentami przerażająca. I zdecydowanie warta przeczytania…

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial