Agnieszka Nowak
-
Książka „Codzienne brudy" Macieja Kuptela to jedna z tych pozycji, po których nie wiem, czego dokładnie mogę się spodziewać. Choć mówiąc szczerze – nie miałam zbyt wygórowanych oczekiwań. Jedyne, czego pragnęłam to to, żeby była pisana językiem, który nie razi. Na szczęście, tak też było. Ale co jeszcze mnie czekało w trakcie „prania codziennych brudów?”
Okazało się, że „Codzienne brudy" to jedna z najbardziej autentycznych książek, jakie czytałam. Nie ma w niej ubarwiania rzeczywistości, ale nie ma także tworzenia dodatkowych, zmyślonych problemów. Jest w niej sama prawda – o życiu w Polsce, pracy w Polsce i tradycyjnej polskiej rodzinie. Prawdziwie „polski" jest też główny bohater lektury. Janek przeżywa prawdziwe katusze każdego dnia, w którym musi spotkać się z rodziną (choć tak naprawdę ją kocha), iść do pracy (choć bardzo jej potrzebuje) i załatwić potrzebne formalności (których nie da się uniknąć). Czytając o jego codziennych perypetiach, kompletnie mu się jednak nie dziwię.
Janek jest inteligentny i wie, że chce od życia czegoś więcej niż praca w najpopularniejszym polskim sklepie. No właśnie – zacznijmy od jego pracy. Chyba każdy czytelnik od razu pozna ukrytą nazwę sklepu, w którym przyszło Jankowi pracować. Szef wyzyskiwacz, brak perspektyw i sztuczna rywalizacja to zjawiska powszechnie znane w tego typu pracy. Ja sama słyszałam mnóstwo opowieści od koleżanek chcących dorobić sobie w trakcie studiów. Doskonale wiem więc, z czym Janek musi się borykać i serdecznie mu współczuję. Ogromną zaletą głównego bohatera jest jego normalność, która sprawia, że od razu da się lubić. Nie jest wyniosły, nie myśli tylko o sobie. Jest więc całkowitym przeciwieństwem członków swojej rodziny.
Rodzina Janka to typowa polska rodzina przedstawiana w kabaretach, memach i śmiesznych filmikach na TikToku. Można powiedzieć, że składa się z typowego Janusza, Grażyny i „miejskiego monitoringu". Nie można oczywiście zapomnieć o wujku „pieniaczu", który zawsze ma rację – zwłaszcza w kwestiach politycznych, a choć sam obraża każdego, kto mu się nawinie, o nim powiedzieć złego słowa po prostu nie wolno. Właśnie dlatego imprezy rodzinne są dla Janka tak wykańczające i chłopak stara się ich usilnie unikać. Podobnie jak odwiedzić u swojej babci Genowefy. Ponownie muszę powiedzieć, że w sytuację Janka potrafię się wczuć, bo przeżyłam niejedną podobną rodzinną imprezę. I tak samo jak główny bohater chciałam z nich jak najszybciej zniknąć.
Mam wrażenie, że autor bardzo dobrze zobrazował każdego bohatera. Każdy z nich jest inny, barwny i specyficzny, ale z pewnością może wydać się czytelnikom niezwykle znajomy. Mogę się założyć, że każdy z nas spotkał w swoim życiu podobnych bohaterów, a może i żyje z nimi pod jednym dachem?
Książka świetnie pokazuje także proces załatwiania formalności, który w naszym kraju trwa wieki. Znakomicie obrazują to rozmowy Janka z pracownikami banku. Autor poruszył także kwestie rekrutacji – kłamliwych ogłoszeń i wygórowanych oczekiwań. Myślę, że Maciej Kuptela poruszył w książce wszystkie najbardziej denerwujące aspekty życia w naszym kraju.
Nie dość, że książka była cienka, a akcja dynamiczna, to autor używał bardzo dobrze dopasowanego do fabuły języka. Jest on prosty, lekki i choć pojawiają się wulgaryzmy, dodają one książce jeszcze większego autentyzmu.
„Codzienna brudy" to znakomita komedia pokazująca wszystkie wady życia w naszym kraju. Znakomicie obrazuje cechy polskiej rodziny i pracy w Polsce.Polecam każdemu, kto po prostu chce się rozerwać, pośmiać i odpreżyć po długim dniu... w Polsce.
Niegrzeczne literki
-
Czy potrafilibyście opisać w dwóch słowach polskie realia? Ja już tak: „Codzienne brudy”. I nie mam tu na myśli porozrzucanych skarpet, które gniją w odmętach sypialni, ani też papierków po słodyczach, które skrupulatnie upychamy w poszewki pościeli, chroniąc je przed wścibskimi oczyma widzów. Są to małe rzeczy, które kumulując się, rosną do rangi olbrzymich i biorąc we władanie resztki naszego opanowania, sprawdzają ile jesteśmy w stanie wytrzymać.
Maciej Kuptel choć z wykształcenia jest archeologiem, to swoją karierę związał z morzem. Nie stroni również od twórczości artystycznej, a także aktywnego relaksu. Nie dziwne więc, że skoro w końcu podjąć decyzję o napisaniu książki, to okazało się, że najlepiej odnajdzie się w satyrze. Takim oto sposobem, w naszych rekach dziś możemy trzymać jego debiutanckie dzieło pod tytułem „Codzienne brudy”, które w wysublimowany sposób oddaje realia polskiej codzienności.
Janek jest strudzonym życiem mężczyzną, którzy szczerze nie cierpi swojego sąsiada, który każdego dnia o tej samej porze wierci dziury w garażu. Nie lubi też listonosza, choć tego najmniej, ponieważ permanentnie wyrywa go z drzemek, zamiast pozostawić od razu awizo. Jego matka również należy do osób, które psują jego dobry nastrój. Zaraz… dobry?
Mężczyzna nie ma w swoim życiu osób, które mogłyby sprawić, że jego nastrój się polepszy. Nawet w pracy nie jest w stanie odpocząć psychicznie, ponieważ jest zmuszony do kontaktu z klientami, którzy niejednokrotnie stawiają sobie za zadanie uprzykrzyć mu życie.
Szef regularnie dopuszcza się mobbingu, koledzy pełnią rolę więziennych „sześćdziesiątek” czając się na każdą, chociażby najmniejszą wpadkę z jego strony.
Rodzina? Hmm…
Babcie prześcigają się w objęciu miejsca na podium o chwytliwej nazwie „natręta roku”. Jedna próbuje połączyć go z niemalże każdą kobietą, druga – jest prawdziwym wulkanem, z którego przy niemal każdym kontakcie wylewa się morze łez.
Totalny mistrz, i mój ulubieniec, wuj Kajetan, jest znawcą wszystkiego i żywym przykładem chodzącego idealizmu.
Mało dobijających spraw, które tłoczą się wokół osoby głównego bohatera? To może dorzućmy jeszcze patriotycznie kredycik, zepsuty pojazd i klęski żywiołowe, które obrały sobie jeden cel- Janka i problemy zdrowotne.
Czy ktoś jeszcze wątpi, że szczęście jest jedynie obłoczkiem waty cukrowej, o której marzymy jako dzieci? Chyba, że znajdzie się nagle remedium na wszystkie żale i lęki?
Autor na przełomie książki opisuje nam życie, którego wiele z nas doświadcza na co dzień. Problemy, komplikacje, wyzwania i kłody, które życie rzuca nam pod nogi, mogą stać się przyczyną złego samopoczucia i depresji, w jaką niewątpliwe wpadł główny bohater. Przytłaczające nas obowiązki mogą przejąć kontrolę nad naszym jestestwem, odbierając nam po kawałku nasze życie.
Ta lektura ukazuje, w jaki sposób pęd i zbytnie przejmowanie się wszystkim może doprowadzić nas do zguby. Jednak robi to umiejętnie, nie szczędząc nam wyszukanych smaczków, na które my- czytelnicy, rzucamy się z wielką ochotą. Moim ulubieńcem, jak wspomniałam powyżej, bez dwóch zdań został wuj Kajetan, którego każdy z nas na pewno ma w swoim życiu. Człowiek najmądrzejszy, wszechwiedzący, znający się na kompletnie wszystkim. Jednak nie przez całą powieść było śmiesznie i kolorowo. Pojawiły się też momenty, w których to przygnębienie brało górę.
Jeśli książki Koterskiego przypadły wam do gustu, to z pewnością i ta pozycja rozgości się w waszych czytelniczych sercach.