Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Codzienne Brudy

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 87.43% - 7 votes
Akcja: 84% - 5 votes
Wątki: 87.14% - 7 votes
Postacie: 100% - 7 votes
Styl: 100% - 5 votes
Klimat: 100% - 4 votes
Okładka: 100% - 6 votes
Polecam: 100% - 5 votes

Polecam:


Podziel się!

Codzienne Brudy | Autor: Maciej Kuptel

Wybierz opinię:

Agnieszka Nowak

 Książka „Codzienne brudy" Macieja Kuptela to jedna z tych pozycji, po których nie wiem, czego dokładnie mogę się spodziewać. Choć mówiąc szczerze – nie miałam zbyt wygórowanych oczekiwań. Jedyne, czego pragnęłam to to, żeby była pisana językiem, który nie razi. Na szczęście, tak też było. Ale co jeszcze mnie czekało w trakcie „prania codziennych brudów?”

 

Okazało się, że „Codzienne brudy" to jedna z najbardziej autentycznych książek, jakie czytałam. Nie ma w niej ubarwiania rzeczywistości, ale nie ma także tworzenia dodatkowych, zmyślonych problemów. Jest w niej sama prawda – o życiu w Polsce, pracy w Polsce i tradycyjnej polskiej rodzinie. Prawdziwie „polski" jest też główny bohater lektury. Janek przeżywa prawdziwe katusze każdego dnia, w którym musi spotkać się z rodziną (choć tak naprawdę ją kocha), iść do pracy (choć bardzo jej potrzebuje) i załatwić potrzebne formalności (których nie da się uniknąć). Czytając o jego codziennych perypetiach, kompletnie mu się jednak nie dziwię.

 

Janek jest inteligentny i wie, że chce od życia czegoś więcej niż praca w najpopularniejszym polskim sklepie. No właśnie – zacznijmy od jego pracy. Chyba każdy czytelnik od razu pozna ukrytą nazwę sklepu, w którym przyszło Jankowi pracować. Szef wyzyskiwacz, brak perspektyw i sztuczna rywalizacja to zjawiska powszechnie znane w tego typu pracy. Ja sama słyszałam mnóstwo opowieści od koleżanek chcących dorobić sobie w trakcie studiów. Doskonale wiem więc, z czym Janek musi się borykać i serdecznie mu współczuję. Ogromną zaletą głównego bohatera jest jego normalność, która sprawia, że od razu da się lubić. Nie jest wyniosły, nie myśli tylko o sobie. Jest więc całkowitym przeciwieństwem członków swojej rodziny.

 

Rodzina Janka to typowa polska rodzina przedstawiana w kabaretach, memach i śmiesznych filmikach na TikToku. Można powiedzieć, że składa się z typowego Janusza, Grażyny i „miejskiego monitoringu". Nie można oczywiście zapomnieć o wujku „pieniaczu", który zawsze ma rację – zwłaszcza w kwestiach politycznych, a choć sam obraża każdego, kto mu się nawinie, o nim powiedzieć złego słowa po prostu nie wolno. Właśnie dlatego imprezy rodzinne są dla Janka tak wykańczające i chłopak stara się ich usilnie unikać. Podobnie jak odwiedzić u swojej babci Genowefy. Ponownie muszę powiedzieć, że w sytuację Janka potrafię się wczuć, bo przeżyłam niejedną podobną rodzinną imprezę. I tak samo jak główny bohater chciałam z nich jak najszybciej zniknąć.

 

Mam wrażenie, że autor bardzo dobrze zobrazował każdego bohatera. Każdy z nich jest inny, barwny i specyficzny, ale z pewnością może wydać się czytelnikom niezwykle znajomy. Mogę się założyć, że każdy z nas spotkał w swoim życiu podobnych bohaterów, a może i żyje z nimi pod jednym dachem?

 

Książka świetnie pokazuje także proces załatwiania formalności, który w naszym kraju trwa wieki. Znakomicie obrazują to rozmowy Janka z pracownikami banku. Autor poruszył także kwestie rekrutacji – kłamliwych ogłoszeń i wygórowanych oczekiwań. Myślę, że Maciej Kuptela poruszył w książce wszystkie najbardziej denerwujące aspekty życia w naszym kraju.

 

Nie dość, że książka była cienka, a akcja dynamiczna, to autor używał bardzo dobrze dopasowanego do fabuły języka. Jest on prosty, lekki i choć pojawiają się wulgaryzmy, dodają one książce jeszcze większego autentyzmu.

 

„Codzienna brudy" to znakomita komedia pokazująca wszystkie wady życia w naszym kraju. Znakomicie obrazuje cechy polskiej rodziny i pracy w Polsce.Polecam każdemu, kto po prostu chce się rozerwać, pośmiać i odpreżyć po długim dniu... w Polsce.

Niegrzeczne literki

 Czy potrafilibyście opisać w dwóch słowach polskie realia? Ja już tak: „Codzienne brudy”. I nie mam tu na myśli porozrzucanych skarpet, które gniją w odmętach sypialni, ani też papierków po słodyczach, które skrupulatnie upychamy w poszewki pościeli, chroniąc je przed wścibskimi oczyma widzów. Są to małe rzeczy, które kumulując się, rosną do rangi olbrzymich i biorąc we władanie resztki naszego opanowania, sprawdzają ile jesteśmy w stanie wytrzymać.

 

Maciej Kuptel choć z wykształcenia jest archeologiem, to swoją karierę związał z morzem. Nie stroni również od twórczości artystycznej, a także aktywnego relaksu. Nie dziwne więc, że skoro w końcu podjąć decyzję o napisaniu książki, to okazało się, że najlepiej odnajdzie się w satyrze. Takim oto sposobem, w naszych rekach dziś możemy trzymać jego debiutanckie dzieło pod tytułem „Codzienne brudy”, które w wysublimowany sposób oddaje realia polskiej codzienności.

 

Janek jest strudzonym życiem mężczyzną, którzy szczerze nie cierpi swojego sąsiada, który każdego dnia o tej samej porze wierci dziury w garażu. Nie lubi też listonosza, choć tego najmniej, ponieważ permanentnie wyrywa go z drzemek, zamiast pozostawić od razu awizo. Jego matka również należy do osób, które psują jego dobry nastrój. Zaraz… dobry?

 

Mężczyzna nie ma w swoim życiu osób, które mogłyby sprawić, że jego nastrój się polepszy. Nawet w pracy nie jest w stanie odpocząć psychicznie, ponieważ jest zmuszony do kontaktu z klientami, którzy niejednokrotnie stawiają sobie za zadanie uprzykrzyć mu życie.

 

Szef regularnie dopuszcza się mobbingu, koledzy pełnią rolę więziennych „sześćdziesiątek” czając się na każdą, chociażby najmniejszą wpadkę z jego strony.

 

Rodzina? Hmm…

 

Babcie prześcigają się w objęciu miejsca na podium o chwytliwej nazwie „natręta roku”. Jedna próbuje połączyć go z niemalże każdą kobietą, druga – jest prawdziwym wulkanem, z którego przy niemal każdym kontakcie wylewa się morze łez.

 

Totalny mistrz, i mój ulubieniec, wuj Kajetan, jest znawcą wszystkiego i żywym przykładem chodzącego idealizmu.

 

Mało dobijających spraw, które tłoczą się wokół osoby głównego bohatera? To może dorzućmy jeszcze patriotycznie kredycik, zepsuty pojazd i klęski żywiołowe, które obrały sobie jeden cel- Janka i problemy zdrowotne.

 

Czy ktoś jeszcze wątpi, że szczęście jest jedynie obłoczkiem waty cukrowej, o której marzymy jako dzieci? Chyba, że znajdzie się nagle remedium na wszystkie żale i lęki?

 

Autor na przełomie książki opisuje nam życie, którego wiele z nas doświadcza na co dzień. Problemy, komplikacje, wyzwania i kłody, które życie rzuca nam pod nogi, mogą stać się przyczyną złego samopoczucia i depresji, w jaką niewątpliwe wpadł główny bohater. Przytłaczające nas obowiązki mogą przejąć kontrolę nad naszym jestestwem, odbierając nam po kawałku nasze życie.

 

Ta lektura ukazuje, w jaki sposób pęd i zbytnie przejmowanie się wszystkim może doprowadzić nas do zguby. Jednak robi to umiejętnie, nie szczędząc nam wyszukanych smaczków, na które my- czytelnicy, rzucamy się z wielką ochotą. Moim ulubieńcem, jak wspomniałam powyżej, bez dwóch zdań został wuj Kajetan, którego każdy z nas na pewno ma w swoim życiu. Człowiek najmądrzejszy, wszechwiedzący, znający się na kompletnie wszystkim. Jednak nie przez całą powieść było śmiesznie i kolorowo. Pojawiły się też momenty, w których to przygnębienie brało górę.

 

Jeśli książki Koterskiego przypadły wam do gustu, to z pewnością i ta pozycja rozgości się w waszych czytelniczych sercach.

Magdalena Szczepańska

  Ta krótka powieść ma wydźwięk satyryczny, prześmiewczy. Można się przy niej dobrze bawić, a mimo tego poczuć jej gorzko-prawdziwy smak codzienności wielu tysięcy ludzi w Polsce. Bohaterem opowieści jej 25-letni chłopak po studiach historycznych, pracujący w sklepie spożywczym. Nie jest zadowolony ze swego życia. Wybrał kierunek studiów bez przyszłości i utknął w pracy, która go nie satysfakcjonuje. Nie ma czasu na przyjemności, jest przemęczony, zestresowany. Mimo młodego wieku ma kołatanie serca, co owiąże się z chronicznym stresem.

 

Autor na własnej skórze przekonał się, jak wygląda praca w sklepie. I postanowił opowiedzieć o tym w swojej książce. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, z jakimi wyzwaniami mierzą się sprzedawcy. Codzienny pośpiech, bo pracy jest więcej, niż pracowników. Stres związany z wymaganiami przełożonych oraz wyzwaniem bycia miłym dla klientów, którzy w ogóle się ze sprzedawcą nie liczą, uważając się go za osobę niższej kategorii. Awanturujący się klienci, którzy wyładowują frustrację na pracowniku sklepu, który nie jest winny zaistniałej sytuacji. Ale jest pierwszy na linii ognia, więc on właśnie obrywa. Klienci wymagają, by sprzedawca zawsze był miły i uśmiechnięty, nawet gdy go poniżają. Otóż nie proszę Państwa! Pracownicy sklepu są takimi samymi ludźmi jak wy! Nie są robotami ani nie należą do wyposażenia sklepu. Są ludźmi z krwi i kości, którzy mają uczucia i granice wytrzymałości. Mają swoje życie prywatne, domy i rodziny poza pracą. Często są bardziej inteligentni niż wy-klienci.

 

Zapytacie więc, dlaczego nie są na wysokim stanowisku skoro są tacy mądrzy. Dlaczego trafili do sklepu? Otóż, z różnych powodów. Ścieżki życia toczą się różnorako. Nie każdy ma tyle szczęścia co inni. Często nie mogą znaleźć pracy w swoim zawodzie. Brak im znajomości. Bardzo często kobiety po przerwie na macierzyństwo nie mają dokąd wrócić, bo ich stanowisko jest zajęte. A pracować trzeba. Czasy, gdy wystarczyła jedna pensja, by utrzymać rodzinę już dawno minęły. A o pracę w sklepie jest łatwo. Rotacja pracowników w sklepach jest ogromna. Nie każdy wytrzymuje presję, stres i zmęczenie fizyczne. A potem, gdy przetrwasz w tej pracy, najczęściej się jej trzymasz, bo rynek pracy kiepski, a tu masz przynajmniej pewną wypłatę co miesiąc. Nie zaszalejesz, bo to najniższa krajowa, ale przynajmniej wiążesz jakoś koniec z końcem.

 

Ważne jest również otoczenia, w jakim żyje pracownik sklepu. Jak każdy, mają obok osoby, które dodają skrzydeł, osoby neutralne, które nie wywierają wpływu na ich życie, ale w zdecydowanej większości są ludzie te skrzydła podcinający. Kto nie słyszał w życiu słów: „Nie zwalniaj się, tu masz pewna robotę, gdzie znajdziesz inną?” Albo: „Co ty masz za wymagania! Robota blisko, płacą na czas. A wrednych ludzi olej.” Łatwo powiedzieć… Czemu tak mało słyszymy: „Spróbuj szczęścia, złóż aplikację do innej pracy. Nie męcz się dłużej”. Mało kiedy słyszymy takie pełne nadziei i dopingu słowa, prawda? Znajomi, rodzina, współpracownicy, raczej ciągną człowieka w dół. Asekuracyjnie radzą zostać tam, gdzie się jest, w obawie przed porażką. Czemu u większości ludzi pierwszą myślą nie jest: „A jeśli się uda? Jeśli znajdę lepszą pracę? A jeśli zaryzykuję i się opłaci?” Chyba nie na darmo mówi się, że kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.

 

Autor wspomina jeszcze o spotkaniach rodzinnych. Mało kto lubi rodzinne zjazdy na imprezy. Spotykamy tam wszystkowiedzącego, nerwowego wujka i zapatrzoną w niego, zdewociałą ciotkę. Kuzynkę, która zaprasza rodzinę wedle oka, bo inaczej rodzina w ogóle by się nie znała. Inną ciotkę, która żyje opowieściami o swoich zdrowotnych przypadłościach. Oraz babcię, która wszystkich kocha i chce, by członkowie rodziny żyli w zgodzie. A zgoda jest niemożliwa, gdy na stój wjedzie wódka i ktoś rozpocznie temat polityki… Kto z nas tego nie zna? Kto nie ulotnił się z takiej imprezy pod byle pretekstem?

 

Wciąż robimy to, co musimy. Musimy być odpowiedzialni. Musimy pracować, bo jak żyć bez pracy. Nie mamy czasu na przyjemności, bo przecież praca ważniejsza. Zresztą stać nas na niewiele tych przyjemności, zważywszy na wynagrodzenie. A gdyby tak móc rzucić wszystko i spełnić chociaż jedno swoje marzenie? Zamiast ciułać pieniądze na czarna godzinę, wydać je na wycieczkę życia? Jak np. bohater książki na tygodniowe wakacje na Jamajkę. Może nie powinniśmy odkładać niczego na później, zwłaszcza marzeń. Żyć prawdziwym życiem tu i teraz. Jesteśmy tu tylko na chwilę, możemy nie mieć potem okazji zrobić tego, co się chciało kiedyś, w dalekiej przyszłości zrobić.

 

I nie bójmy się skakać na głęboką wodę. Ryzykujmy. Owszem, może się nie udać, ale wtedy spróbujemy jeszcze raz i jeszcze. Do skutku. Warto przecież zawalczyć o siebie. Ta cienka książka kryje w sobie właśnie taki przekaz. Żyjmy teraz! Jeśli coś nas uwiera, nie pasuje nam sytuacja, w której utknęliśmy, zmieńmy to. Nikt nie powiedział, że to łatwe. Ale jeśli zrobimy to dla siebie, być może unikniemy zgorzknienia, depresji i poczucia zmarnowania sobie życia.

Sylfana

  Powieść autorstwa Macieja Kuptela pt. „Codzienne brudy” to malutka powieść o pewnym wycinku naszej polskiej, współczesnej rzeczywistości. Główny bohater, przeciętny mężczyzna, Polak w średnim wieku, pracujący w dyskoncie, opłakuje swoją egzystencję, nie widzi dalszych perspektyw, zarówno w kwestiach zawodowych, jak i rodzinnych. Nie potrafi się on porozumieć właściwie z nikim – ani przemocowym i mobbingującym kierownikiem, ani ze znajomymi z pracy, którzy czekają tylko, żeby komuś podłożyć przysłowiową „świnię”, ani z członkami swojego rodu, którzy przypominają zbieraninę stereotypowych osobowości. Jest tu babcia, która dosłownie na wszystko narzeka i nic jej się nie podoba, jest ciotka, która jak mantrę powtarza informacje zasłyszane w telewizji i wuj, który zna się na wszystkim i niczym, i zawsze musi mieć swoje ostatnie zdanie. Przy takiej mieszance wybuchowej, która bywa nieraz także toksyczna, Janek zatraca wiarę w lepsze jutro, nie potrafi znaleźć w sobie ani odrobiny optymizmu i energii, która może by pomogła mu znaleźć odpowiedni sposób na udane życie.

 

Tymi niekorzystnymi i dołującymi incydentami obsiana jest cała egzystencja głównego bohatera. Nie są to jednak wielkie zdarzenia, a drobniutkie okoliczności, które jednak doprowadzają mężczyznę do ostateczności – według niego miarka się po prostu przelewa, a on z każdym następnym epizodem złośliwości, toksyczności swoich towarzyszy niedoli, coraz częściej myśli o pozostawieniu swojego życia takim, jakie jest i znalezienia dla siebie innej ścieżki. Wspomniane incydenty to nic innego, jak tytułowe „codzienne brudy”.

 

Warto wspomnieć, że powieść, którą opisujemy należy nazwać swoistą satyrą, która przepełniona jest czarnym humorem i ironią. Bohaterowie są tutaj pokazani w krzywym zwierciadle, ich negatywne i drażniące cechy są tu uwydatnione, choć nie można kłócić się z poglądem, że w rzeczywistości też możemy spotkać takie osobowości, które wysysają z nas pozytywną energię i wykańczają emocjonalnie. U Janka w tej kwestii występuje swoiste apogeum, dlatego nie ma się co dziwić, że nie wytrzymuje już on obecności ludzi, z którymi jest zmuszony przebywać. Na domiar złego nawet klienci sklepowi są przeważnie roszczeniowi, nie wiedzą, czym jest kultura osobista oraz wyżywają się i przelewają swoje frustracje na Janka.

 

Sam główny bohater też jest mocno stereotypowy, przypomina każdego przeciętnego Polaka – ma nieciekawą pracę, musi spłacać kredyt, ma średnio satysfakcjonujące życie miłosne, wiecznie chodzi struty i niezadowolony. Można mieć zatem wrażenie, że cała przedstawiona historia jest swoistą parabolą, zbieraniną najpowszechniejszych wad naszego narodu. Tu wszystko „kole w oczy”, tu nic nie może być dobre. Przytłaczająca szarość przeplata się z sytuacjami absurdu, które wywołują śmiech, ale raczej ten gorzki i nieprzyjemny.

 

Wydaje się, że autor nie chce nas jedynie rozśmieszyć, albo pokazać, że życie człowieka jest jedynie pasmem nieszczęść, a trochę obśmiewa nasze podejście do życia i wynaturzone oczekiwania, które po prostu rzadko się spełniają. Zapominamy cieszyć się z tego co mamy, a każdego z marszu określamy jako złego, złośliwego, nieprzyjemnego. Niestety to niekiedy nasza perspektywa jest problemem, a nie ludzie, którzy nas otaczają. Jeśli z założenia przyjmiemy, że cały świat jest okrutny i tylko czyha na nas, to nie ma w tym nic dziwnego, że nagle wszystko widzimy w ciemnych barwach. Autor zwraca uwagę na fakt, że to od nas nieraz zależy, czy nasze życie będzie satysfakcjonujące, czy sobie odpuścimy, a winę za nasze rozczarowania przerzucimy na innych.

 

Książkę bardzo polecam, daje dużo do myślenia, choć na pierwszy rzut oka wydaje się być zwykłą powieścią o zwykłym życiu zwykłego człowieka. Sens tej historii jest głębszy i mocniejszy i warto go szukać – z pewnością refleksja nad tym o czym pisze autor będzie cenna, choć mocno gorzka i nostalgiczna.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial