Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Wyspa Kociej Mgły

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 3 votes
Akcja: 100% - 3 votes
Wątki: 100% - 3 votes
Postacie: 100% - 3 votes
Styl: 100% - 4 votes
Klimat: 100% - 3 votes
Okładka: 100% - 3 votes
Polecam: 100% - 3 votes

Polecam:


Podziel się!

Wyspa Kociej Mgły | Autor: Agnieszka Zamojska

Wybierz opinię:

Agnesto

 Niektórym wydawać się może, że baśnie, legendy, czy podania są dla dzieci, czy dorastającej młodzieży, bo starsi wolą sięgać po wyrafinowane mity lub fantastykę. Można odnieść wrażenie, że z tego się wyrasta, a na starość nie wypada okazywać fascynacji legendami ani bajkami w sensie stricte. Jednak nic bardziej mylnego. Baśnie na poły z bajkami towarzyszą nam przez lata, począwszy od dzieciństwa, gdy jako złoty środek pomagają w usypianiu, po starość, gdy umilają długie wieczorne godziny. Gdy jesteśmy dziećmi, ktoś nam je czyta i opowiada, a z wiekiem to my stajemy się ich autorami. Tak, bo jak wynika z moich prywatnych obserwacji (nie tylko czytelniczych) bajki i bajanie ogólnie pomagają nam zachować dziecko w sobie. Starość młoda duchem, czyż nie? I nurtuje pytanie - co to za lek? Odpowiedź jest prosta – bajka bez recepty. Nie inaczej jest z „Wyspą kociej mgły” szalonej Agnieszki Zamojskiej.

 

Wyspa...” jest jednak specyficzna. Oscyluje na pograniczu bajki i mitu. To jak wrzucenie zwierząt w tok legendy. Tytułowa wyspa Kociej Mgły unosi się nad wodami Mlecznego Oceanu. Jest piękna i aż zapiera dech w piersiach, a na jej lądzie znajdują się niezwykłe drzewa, które zamiast liści mają sierść; nie rodzą owoców, tylko kolorowe kłębuszki wełny. Kotofagi, mruczące miałczusie marzą o tym, by dotrzeć do tego miejsca. Pusio, Pinio i Lucia – to trójka wybranych, a wyprawa stanowi tą opowieść. Nadchodzi bowiem ten dzień, ten moment, w którym trzeba ruszać. Ale jak im owa podróż we wspólnym gronie minie? A muszę nadmienić, że to zlepek różnych kocich charakterów, a z kotami to nigdy nic nie wiadomo. A tym bardziej z Kotofagami, które dopiero poznajemy.

 

Ta powieść to według mnie subtelna mieszanka baśni ze starym ludowym przekazem. To też wielowarstwowa i wymagająca książka, która wymusza skupienie i koncentrację. Porusza wyobraźnię, która musi nie dość, że zbudować barwy świat, to wizualizować sobie owe przestrzenie magii różnych światów. Tu nic nie dzieje się bez przyczyny, a każda decyzja, każde słowo, uśmiech, czy smutek mają tu duże znaczenie. Dlatego drugą stroną owej powieści jest śledzenie tła, szukanie tego, co jest nieuchwytne, a co skrzętnie zakreśla w „Wyspie kociej mgły” autorka.

 

Ale, żeby nie było kolorowo, to przyznam się szczerze, że ta książka od początku to mi się tak różnie podobała. Najpierw zachwyciła, potem emocje znacznie opadły i miałam ją odłożyć, by ów świat koci zostawić. Ale próbując jeszcze dać owej powieści szansę, brnęłam dalej, aż w pewnym momencie znowu wskoczyłam na piękną drogę wijącej się fabuły. Przechodząc przez bramy nowych światów, pokonując trudności i walcząc z sobą samą, przeskakiwałam kłody padające mi niemalże do „łap”. Byłam trzecim kotem u boku Arcykapłanki Lusi, dając sobie imię Nutka. Mruczałam podczas każdego miłego noclegu, stroszyłam sierść przy złu, które czasem pojawiało się w najmniej oczekiwanym momencie.

 

Ale „Wyspa kociej mgły” to książka nie tyle o bohaterach „futrzakach”, jak ich sobie nazwałam, ale o uczuciach, o emocjach, o duszy i jasności. O tym, co we wnętrzu każdego z nas – i zwierzęcia i człowieka. To historia o tym, jak znaleźć tą właściwą drogę do siebie samego i tego piękna, które jest skryte w sercu. O szukaniu dobra i budzeniu zmysłów. O odkryciu świata, w którym nie emocje rządzą, a właśnie czyste uczucia.

 

To transformacja siebie i świata, który nas otacza.  

 

I co dorzucę jako perełkę czytelniczą – ilustracje. A na nich kociaki, kolorowi marzyciele, którzy nie pozwalają oderwać od siebie oczu. A to zasługa pani Joanny Gandziarskiej Sułeckiej, która zadbała o każdą kreskę i barwę. To wisienka na torcie spływającym ciemną czekoladą.

 

A czy muszę na coś uważać? Chyba tylko na jedną rzecz – tu, w tym świecie kolorowych wełnianych kłębuszków rosnących na drzewach muszę uważać na mruczenie. Na wniknięcie w kocią skórę.

Doris

 Wyspę Kociej Mgły zamieszkują oczywiście … koty, zwane tu kotofagami. W ogóle, jak wszystko w tej książce, unosząca się na wodach Mlecznego Oceanu kocia wyspa jest niezwykła. Znajdują się na niej portale do innych wymiarów. Można nimi przejść do Krainy Magicznych Przedmiotów, do niebezpiecznego Świata Bezokiego Krwawca albo wyruszyć przejściem na dnie Mlecznego Oceanu do Skał Wytchnienia, a także dostać się do wielu innych tajemniczych miejsc, jeśli tylko wie się, jak to zrobić.

 

Wyobraźnia autorki, Agnieszki Zamojskiej, zdaje się nie mieć granic. Do tego stopnia, że musiało upłynąć trochę czasu zanim wygodnie umościłam się w tej niesamowitej baśniowej krainie, w której nawet pieczenie bułeczek nie jest zwyczajną czynnością, a Pani Rozkoszne Podniebienie, będąca naczelnym Piekarzem wyspy, szykuje smakołyki dla każdego mieszkańca, zaprzęgając nawet wiatr do pomocy.

 

Kotofagi: Lucia, Basza Pusio i Pinio rozpoczynają fascynującą i niebezpieczną wyprawę, po której zakończeniu nic już nie będzie takie samo. A my udajemy się tam za nimi, gotowi na wszystko. Bo cel jest z gatunku tych najważniejszych. Albo uratują świat, plemię kotofagów i Lśniących Istot pokonując Bezokiego Krwawca za pomocą przedmiotów zdobytych w Krainie Magicznych Przedmiotów, albo wokół rozleje się zło.

 

To istotnie niezwykłe przedmioty, porządkujące uczucia i myśli, przeganiające wątpliwości, przynoszące spokój i radość sercom. Podziwiam pomysłowość autorki, która wymyśliła magiczne artefakty, które przydałyby się każdemu z nas, byśmy mogli wrócić do najsłodszych wspomnień, rozpuścić wszystkie smutki i całe zwątpienie, oczyścić z nich nasze myśli oraz rozplątać to, co w naszej głowie zapętlone, co bardzo przeszkadza nam w życiu. Przedmiotów jest mnóstwo, a wiele z nich ma jeszcze ciekawsze przeznaczenie.

 

Niezwykle istotną rolę odgrywają w tym świecie barwy, dźwięki i zapachy. Kotofagi muszą bardzo uważnie wsłuchiwać się we wszystkie swoje zmysły, być wyczulone na najdrobniejsze nawet zmiany. Bo otoczenie może się nagle rozpłynąć, noc zmienić nieoczekiwanie w dzień, mogą zadziać się jeszcze dziwniejsze i bardziej niespodziewane zjawiska. Wystarczy chwila nieuwagi albo braku wiary w powodzenie misji, a bohaterowie mogą na zawsze stracić możliwość powrotu na swoją wyspę.

 

Sporo tu mowy o uczuciach i odczuciach, a autorka potrafi o nich opowiadać pięknie i poetycko. Stworzenia, jakie bohaterowie spotykają na swojej drodze są najdziwniejsze, trudno wprost ogarnąć je wyobraźnią, przypominają trochę te z Alicji w Krainie Czarów. Od śmierdzących robali porozumiewających się turlaniem po ciele swego rozmówcy (zostawiając na nim swój obrzydliwy zapach na wiele tygodni) po Zabawniaków, drobniutkie, kolorowe stworki łączące się w coś na kształt puchu czy pajęczyny, przynoszące radość i odprężenie. Wszystko tu jest po coś, musi zaistnieć, by bohaterowie mogli wyruszyć dalej.

 

Okazuje się, że magiczne przedmioty potrzebne są każdemu z nas i musimy poszukać ich w sobie. Wszyscy je mamy, niekiedy jednak tak głęboko ukryte, że nie uświadamiamy sobie ich obecności. Nie wiemy, że to my sami tworzymy rzeczywistość wokół siebie poprzez własne wybory i nastawienie. Trzeba tylko odszukać swoje prawdziwe ja, poznać swoją własną pieśń. „Wszystko, co nas otacza, żywe czy nie, musiało być najpierw myślą”.

 

Przypuszczam, że ilustrowanie tej opowieści było dla Joanny GaudziarskiejSułeckiej nie lada przyjemnością. Wszak jej treść niezwykle pobudza wyobraźnię. Cała bogata kolorystyka została tu pięknie oddana, najczęściej w pastelowej, delikatnej odsłonie. W końcu to książka o uczuciach, intuicji i radości dochodzenia do prawdy o sobie, subtelność jest więc tu jak najbardziej wskazana. Pociągnięte zwiewną kreską, wdzięczne kocie sylwetki o wielkich zielonych oczach, kielichy kwiatów we wszystkich kolorach tęczy, wyrzucające ze swego wnętrza mydlane bańki, zdające się wprost pachnieć konwaliowo czy też różanie, dziwaczne, tajemnicze sylwetki – cienie na tle ostrych skał. Rysunki przyciągają wzrok na długo, są prawdziwie udanym, artystycznie doskonałym dopełnieniem całej historii.

 

To opowieść z pewnością nie dla najmłodszych, a i dla starszych dzieci może okazać się zbyt skomplikowana poprzez nagromadzenie symboliki i wprowadzenie filozoficznych rozważań o samorozwoju, kierowania własnymi myślami i uczuciami, by odnaleźć w sobie to, co najważniejsze i najlepsze, o przyciąganiu dobrej energii oraz ogromnym znaczeniu wspólnoty i przyjaźni. Może więc dobrym wyborem byłoby czytanie jej wraz z dzieckiem. Dorosłym, szczególnie tym o refleksyjnym usposobieniu i wyobraźni, z pewnością lektura przyniesie wiele przyjemności. A po wspólnej lekturze z dzieckiem z pewnością nie zabraknie tematów do rozmowy.

KlaudiaBacia

Kocham fantastykę, a w razie, gdyby trzeba było doprecyzować – każdego rodzaju. Filmy, książki, magia, potwory, duchy, elfy, wampiry, wilkołaki, czarodzieje czy wiedźmy, biorę wszystko. Wyjątkiem są filmy familijne dla dzieci, w których zwierzęta mówią. Ten motyw jakoś do mnie nie dociera. Jednak, jeśli chodzi w tym względzie o książki to nie wybrzydzam, a nawet lubię. Taka ze mnie dziwna osoba. Na tego typu lekturę mam chęć zwłaszcza wtedy, kiedy opis książki sugeruje mi też tajemniczość i baśniowość. Ale dlaczego o tym mówię? Otóż dlatego, że bohaterami książki „Wyspa Kociej Mgły” są… koty, a właściwie Kotofagi, wyruszające na przygodę.

 

Na Mlecznym Oceanie unosi się Wyspa Kociej Mgły. Jest ona miejscem, w którym rosną wyjątkowe drzewa, które zamiast liści mają sierść, a zamiast owoców rodzą kłębuszki wełny. Każdy Kotofag marzy, aby się na niej znaleźć. Niestety, mieszkańców wyspy czeka ciężki czas, ponieważ istota chroniąca wyspę przenosi się na Drugi Brzeg. Pinio, Pusio i Lucia wyruszają do Krainy Magicznych Przedmiotów w poszukiwaniu Beczki Śmiechu, Wyczesywacza Myśli, Skrzypiec Obfitości Zegara Czasu i Przestrzeni oraz Trąbki Wspomnień.

 

Może na początek wspomnę o rzeczach, które w Wyspie Kociej Mgły mi się podobały. Pierwszą taką rzeczą są ilustracje, które wyszły spod ręki pani Joanny GandziarskiejSułeckiej, bardzo ładne, kolorowe. Nie było ich jakoś dużo, ale jak już się pojawiły to zdecydowanie umilały lekturę. Drugą rzeczą jest spis ważnych postaci, miejsc i przedmiotów znajdujący się na końcu książki, bez którego ciężko byłoby się odnaleźć podczas czytania. Trzecią sprawą jest pomysł na fabułę. Bardzo rzadko w literaturze przeznaczonej nie tylko dla dzieci, głównymi bohaterami są koty, czyKotofagi, jak w przypadku Wyspy Kociej Mgły. Niestety na tym plusy się kończą.

 

Podczas czytania zastanawiałam się, czym lub kim autorka się inspirowała i wpadłam na dwa tropy. Pierwszy to C.S. Lewis i jego Opowieści z Narnii. W tym przypadku nie chodzi mi o mówiące zwierzęta, ale o religijne nawiązania, których przykładem jest choćby zdanie ”a słowo ciałem się stało”. Problem w tym, że Lewis swoje chrześcijańskie odniesienia wplatał, wydaje mi się, znacznie subtelniej i umiejętniej, a w przypadku twórczości Agnieszki Zamojskiej zdecydowanie tak nie jest i aż razi ten fakt w oczy. Drugim tropem jest  Mały Książę Antoine’a de Saint-Exupéry’ego. W pewnym momencie miałam bardzo wiele skojarzeń z tą szkolną lekturą (i piękną książką samą w sobie), niestety na niekorzyść Wyspy Kociej Mgły. Czy tylko ja miałam takie odczucia? Nie wiem, musicie sami przeczytać i ocenić.

 

Wyspa Kociej Mgły nie jest łatwą lekturą. Z jednej strony autorka nazywa swoich bohaterów Pusiem, Piniem i Lucią, a z drugiej serwuje nam filozoficzne wywody i poszukiwanie sensu życia, przez co trochę miałam poczucie, że nie traktuje mnie, jako czytelnika na poważnie. Bo sama w pewnym momencie nie wiedziałam, jak do tej książki podejść. Czy jak do baśni, na którą się nastawiłam, czy jak do traktatu o życiu. Definitywnie nie pomaga język (wcześniej wspomniane dość infantylne imiona) czy jego przedstawienie, które sprawiło, że wróciłam się do czasu podstawówki, kiedy w modzie był styl emo i pisanie każdego słowa w zdaniu od wielkiej litery. Rozumiem podkreślenie pewnych rzeczy, ale Nie Większości na Każdej Stronie. Stosunek dialogów do opisów też pozostawia wiele do życzenia. W zasadzie większość książki to dialogi, a opisów tyle co… kot napłakał. Nie było trudno się rozproszyć podczas czytania i odpłynąć gdzieś myślami. Na dobrą sprawę to nie wiemy, jak wyglądają nasi bohaterowie czy Wyspa, nie wiemy nic o świecie i prawach, które nim rządzą. Szkoda, bo pomysł był dobry, a wykonanie co najwyżej średnie.

 

Po przewróceniu ostatniej kartki tej książeczki zaczęłam się zastanawiać nad ideą self-publishingu. Czy w obecnych czasach, kiedy na rynku wydawniczym ciężko jest o papier warto wypuszczać pozycje, których koszty wydania musiał ponieść autor? Jednak to jest pewien wyznacznik talentu.

Tysia19

 Nieubłaganie nadchodzi TEN dzień, nazywany też Dniem Przejścia. Zwiastuje on  jedno - nic już nie będzie takie samo jak dawniej. Podczas doby miała nastąpić przemiana z krainy zrozumienia - “wiem” do świata uczuć - “czuję”. Nikt jednak nie wiedział, że ten okres to nie tylko moment metamorfozy, to także czas odejścia ze świata fizycznego…

 

Czy słyszałeś już o “Wyspie Kociej Mgły” (2021, Wydawnictwo AlterNatywne) autorstwa Pani Agnieszki Zamojskiej? Zgaduję, że nie. A jeśli nawet tak, to nic nie szkodzi dowiedzieć się czegoś więcej, odświeżyć pamięć, czy poznać mój odbiór. Zatem do dzieła! Dlaczego to Ty właśnie powinieneś przeczytać przytoczoną wyżej powieść? Ponieważ istnieje duże prawdopodobieństwo, że spodoba Ci się jej tematyka, pod warunkiem, że lubisz baśniowe krainy z kotami w roli głównej. Ta książka to z pewnością gratka dla kociarzy! Dlatego, jeśli zaliczasz się do wiernych fanów tych czworonożnych pupili, to nie zwlekaj dłużej i przejdź do dalszej części recenzji! Przekonaj się, dlaczego warto przeczytać twórczość Pani Agnieszki Zamojskiej.

 

Agnieszka Zamojska - jak sama twierdzi, wierzy w miłość, szczęśliwe zakończenia. Wyznaje zasadę, że najpierw trzeba poznać siebie, aby móc zaznać szczęścia i obdarowywać nim innych. Tylko żyjąc wedle swoich norm, można odnaleźć swoje prawdziwe ja, swoją drogę do duszy. Jej mantrą jest: “Kocham Życie, a Życie kocha mnie.”

 

Mleczny ocean. To na tych wodach utworzyła się zapierająca dech w piersiach, malownicza wyspa. Jednak nie jest to zwykły ląd otoczony dookoła wodą. To magiczne miejsce, gdzie drzewa zamiast liści posiadają sierść, zamiast owoców - wełnę. W jednym zdaniu: jest to wymarzona przestrzeń dla każdego Kotofaga. 

 

Zapraszam Cię w niesamowitą podróż wraz z Pinią i Pusiem. Przeczytaj, a dowiesz się, co się stało z Alfą i Lucią oraz jaki wpływ na egzystencję ma Tajga. Popłyń na Wyspę Kociej Mgły i usłysz jej niesamowitą Pieśń. Daj się ponieść fantastyce. Zrelaksuj się, aż w końcu pozwól sobie na odrobinę refleksji.

 

“Wyspa Kociej Mgły” autorstwa Pani Agnieszki Zamojskiej, to zdecydowanie powieść uniwersalna. Co to oznacza? Mniej więcej tyle, że mimo swojego baśniowego wydźwięku trafi nie tylko do tych młodszych czytelników, ale i również do tych bardziej dojrzałych. To przepełniona magią, z wieloma dnami humorystyczna twórczość, w której dominują koty. Przeżywane przygody przez postacie dają do myślenia, zmuszają do licznych refleksji, nie pozwalają przejść obok siebie obojętnie. To książka, w której dominuje między innymi: odwaga, marzenia, zaufanie.

 

Twórczość Pani Zamojskiej jest według mnie oryginalna. Nie miałam wcześniej styczności z podobną lekturą. Autorka odkrywa przed czytelnikiem nowe pole poszukiwań w bardzo przystępnym, przepełnionym fantastyką, lekkim piórem. Czytanie książki to intrygująca, na wysokim poziomie rozrywka połączona z elementami, które skłaniają do zastanowienia się nad swoim życiem, odkrywania siebie. Fabuła nie jest zbytnio dynamiczna, jednak nadrabia barwnymi, znacząco pobudzającymi wyobraźnię opisami, które są niczym wisienka na torcie. Postaciami są zwierzęta, które przejawiają ludzkie cechy. Ich liczne dialogi bywają humorystyczne, innym razem poważne, adekwatnie do sytuacji. Przy książce można zdziwić się, wzruszyć, a także promiennie uśmiechnąć się od ucha do ucha. 

 

Jednak fantastyczna powieść to nie wszystko. Autorka zadbała także o oprawę graficzną. Historia jest dopracowana licznymi barwnymi rysunkami, które wykonała Pani Joanna Gandziarska Sułecka, która jest przyjaciółką Pani Agnieszki. Malunki, chociaż na papierze, wydają się takie żywe. Dzięki użyciu odpowiednich barw wyrażają one niekiedy więcej emocji, niż słowa.

 

Podsumowując: Mimo początkowego sceptyzmu (nie mogłam wkręcić się w wykreowany świat) z czasem było coraz lepiej. Co prawda książka nie porwała mnie w stu procentach, jednak spodobały mi się w niej ukryte przekazy, pobudzenie do refleksji, czy barwne ilustracje, które wspomagają w kreacji świata, takim, jakim jest. Lektura, dzięki swojemu baśniowemu wydźwięku była dla mnie swego rodzaju wytchnieniem od codzienności. Czytając “Wyspę Kociej mgły” całkiem dobrze się bawiłam. Można przeczytać.

Tulliana

Wyspa na Mlecznym Oceanie

 

,,Wyspa Kociej Mgły” to niewielkich rozmiarów książeczka, która zachwyci każdego miłośnika czworonogów chadzających własnymi ścieżkami i amatora baśni z uniwersalnym przesłaniem dla dużych oraz małych czytelników. Autorka od pierwszego zdania buduje
w ,,Wyspie Kociej Mgły” niesamowity, oniryczny klimat, dzięki czemu czytelnik wręcz z zapartym tchem śledzi fascynujące przygody Kotofagów na czele z Pinią i Pusiem – głównymi bohaterami opowieści. Co można powiedzieć o ,,Wyspie Kociej Mgły” i dlaczego ta niepozorna książeczka skradła już serca (co wnioskuję z nader pozytywnych recenzji) tak wielu czytelników w różnym wieku? Przyznam, że zabierałam się do lektury tej książki z dość mieszanymi odczuciami. Po pierwsze nic nie słyszałam na temat jej autorki, po drugie ta pozycja z opisu na okładce bardziej kojarzyła mi się z powieścią fantasy, za którymi szczerze mówiąc nie przepadam… Na szczęście pomimo pewnych obiekcji zdecydowałam się sięgnąć po niniejszą lekturę i jestem nią mile zaskoczona. Książka Agnieszki Zamojskiej to pełna optymizmu, magii, humoru i ukrytych znaczeń opowieść o marzeniach, pragnieniu wolności, tęsknocie za przyjaźnią i miłością. Czytając o zabawnych, ale też wzruszających Kotofagach, czytelnik ma okazję poszerzać zasoby swojej wyobraźni, zrewidować własne postępowanie, zdać sobie sprawę z własnej hierarchii wartości.

 

Fantastyczna baśń, która może odmienić twoje życie

 

Książka Agnieszki Zamojskiej to lektura uniwersalna, można z powodzeniem czytać ją już bystrym przedszkolakom, ale z pewnością zachwyci też ich rodziców, dziadków, a nawet wymagających, nastoletnich odbiorców. Jeśli chcecie poznać krainę pełną wyjątkowych drzew, które zamiast liści rodzą sierść,  zaś zamiast owoców kłębuszki wełny, to koniecznie sięgnijcie po raj upragniony przez każdego Kotofaga. ,,Wyspa Kociej Mgły” to książka, którą można interpretować i rozważać na wiele sposobów. Dla jednych będzie to po prostu poetycka baśń do czytania na dobranoc. Inni będą ją traktować jako coś w rodzaju nowoczesnej przypowieści o pokonywaniu trudności w drodze do szczęścia, o przyjaźni i miłości silniejszej niż śmierć. Jeszcze inni mogą dopatrywać się w ,,Wyspie Kociej Mgły” przesłań o charakterze psychologiczno-terapeutycznych, albo też uważać tą wdzięczną książeczkę za coś w rodzaju mądrego filozoficznego eseju, za pomocą którego możemy lepiej zrozumieć nasze miejsce w świecie i poznać dokładniej, co mogą czuć i czego pragnąć inne, zamieszkujące go byty widzialne i niewidzialne.  

 

,,Wyspa Kociej Mgły” - perełka literacka dla wymagających czytelników

 

Jeśli tak, jak ja nie przepadasz za literaturą w stylu fantasy i dość sceptycznie podchodzisz do polskiej literatury współczesnej, zapewne możesz odczuwać pewne obawy, czy warto zabierać się za lekturę ,,Wyspy Kociej Mgły”. Okazuje się jednak, że choć raz na jakiś czas warto odejść od swoich czytelniczych nawyków i podjąć wyzwanie zmierzenia się z lekturą o nieoczywistej fabule, dającej okazję do wielu refleksji, dyskusji w większym gronie. ,,Wyspa Kociej Mgły” to śliczna powiastka wydana na eleganckim kredowym papierze, wzbogacona o idealnie pasujące do treści, bajkowe ilustracje autorstwa Joanny Gandziarskiej Sułeckiej. Wartość niniejszej recenzowanej tutaj książeczki podnosi jeszcze pełen środków artystycznego wyrazu język autorki i oryginalny styl wypowiedzi, jaki można zauważyć w mowie głównych bohaterów książki.

 

,,Wyspa Kociej Mgły” to jedna z najbardziej niezwykłych i zapadających w pamięć oraz serce książek, jakie miałam okazję przeczytać w ostatnim roku. Z pewnością nie jest to lektura dla każdego, ale myślę, że książeczka spodoba się tym, którzy szukają wartościowej, niezbyt  obciążającej umysł literatury, zawierającej humanistyczne przesłanie, dającej otuchę i wiarę w przyjaźń nawet w tak ciężkich czasach, jak te, w których przyszło nam obecnie żyć. Jeśli lubicie książki w baśniowym, czasem nieco sennym, ale nie nużącym klimacie, z całego serca zachęcam was do lektury wyjątkowej książeczki ,,Wyspa Kociej Mgły”. Może to właśnie dzięki niej odkryjecie w sobie nowe pokłady wrażliwości i przekonacie się, że w każdym dorosłym wciąż jest wiele cech z ufnego, empatycznego, rozkochanego w życiu dziecka.

Bacha85) 

 Sięgając po książkę Agnieszki Zamojskiej „Wyspa Kociej Mgły” miałam nadzieję na, nieco oniryczną, baśń, w której głównymi bohaterami są koty. Uczynienie akurat z tych czworonogów głównych bohaterów opowieści nie jest niczym niezwykłym, czy niespotykanym, jednak podziałało jak swego rodzaju magnes. Fantastyczna wyprawa w nieznane w zupełnie innym, odległym od realnego świecie, też brzmiały zachęcająco. Niestety lektura absolutnie nie spełniła moich oczekiwań, choć może po prostu spodziewałam się po niej czegoś więcej.

 

Koty od lat mają swoje miejsce w literaturze, czy na pierwszym planie, czy jako bardziej epizodyczne postacie, które wciąż mają znaczącą rolę do odegrania w przedstawionej rzeczywistości. Wystarczy wspomnieć Behemota z „Mistrza i Małgorzaty” Michaiła Bułhakowa, by nie mieć wątpliwości, że nie jedna kocia łapka pozostawiła swój ślad w literaturze. Niczym wyjątkowym nie jest też zrobienie z nich głównych postaci, od lat niezmierną popularnością cieszy się młodzieżowa seria „Wojownicy” Erin Hunter. W przypadku powieści Agnieszki Zamojskiej, mamy do czynienia z kotofagami – istotami kotopodobnymi, wzorowanymi na pupilach autorki. I tu już na samym wstępie odczułam mocny zgrzyt, bo przyrostek fag sugeruje raczej kotożerców, niż alternatywną wizję kota.

 

Stosunkowo mocnym punktem jest sama fabuła – bohaterowie (Lucia, Pinio i Pusio) wyruszają w nieznane, by uratować świat, przy okazji radząc sobie z przeciwnościami losu i własnymi słabościami. Nic nowego, można by powiedzieć, pomysł nad wyraz bezpieczny i zachowawczy, muszę jednak przyznać, że został opracowany całkiem dobrze, następujące po sobie wydarzenia mają sens i we wszystkim znać jakąś logikę rządzącą przedstawionym światem.

 

Drugim mocnym punktem jest uniwersum, w jakim rozgrywa się „Wyspa Kociej Mgły”. To nie tylko wyspa pełna kotofagów, ale również całkiem spory urywek mitologii i wierzeń składających się na książkową rzeczywistość. To fascynująca geografia, w której bohaterowie przekraczają niejedną granicę, co rusz znajdując się na pograniczu światów.

 

Słabą stroną książki jest sposób snucia opowieści. Dość rozwlekły, nadmiernie patetyczny i zbyt przefilozofowany. Nie jestem zwolenniczką tezy, że dzieciom należy dawać tylko proste książki, by łatwiej je było zrozumieć, tu jednak mamy do czynienia z książką, w której niejednokrotnie zastanawiałam się, po co to wszystko. Nie sposób nie dostrzec fascynacji „Małym Księciem” Antoine de Saint-Exupery’ego, jednak o ile tam w niewielkim objętościowo dziele autor zręcznie wplótł kilka życiowych prawd, tak tu mamy utwór znacznie obszerniejszy, a zręczność języka nieporównywalnie niższą.

 

Warstwa językowa jest właśnie najsłabszym ogniwem książki. Język z jednej strony jest stosunkowo bogaty, z drugiej zaś razi nadmierną prostotą w stylistyce. Większość zdań, to zdania proste, złożone raptem z kilku słów, sprawia to wrażenie sporego ubóstwa. Bardzo irytującym zabiegiem jest natomiast nadużywanie wielkich liter. Słowa pisane wielką literą pojawiają się często, co ma zapewne podkreślić ich znaczenie, jednak gdy na stronie takich słów znaleźć możemy kilkanaście, albo i więcej, to otrzymany efekt przypomina raczej całe arkusze zamazane zakreślaczem, niż podkreślenie, tego co najważniejsze.

 

„Wyspa Kociej Mgły” Agnieszki Zamojskiej to książka, która ma w sobie potencjał, jednak zabrakło w niej pewnej pracy redakcyjnej, która pozwoliłaby na wygładzenie narzucanych tez, tak, by zostały one delikatnie narzucone, a nie wyłożone czytelnikowi siłą. To powieść adresowana do młodych czytelników, jednak im może wydać się zbyt nudna i wydumana, gdy tymczasem dorosłego powali infantylność „prawd objawionych”. Ciężko mi ją polecić komukolwiek, choć może miłośnicy kotów znajdą w niej coś, co pozwoli im spędzić z nią miło czas.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial