Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Podłość

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 3 votes
Akcja: 100% - 4 votes
Wątki: 100% - 5 votes
Postacie: 100% - 4 votes
Styl: 100% - 4 votes
Klimat: 100% - 3 votes
Okładka: 100% - 3 votes
Polecam: 100% - 4 votes

Polecam:


Podziel się!

Podłość | Autor: Olga Mildyn

Wybierz opinię:

Doris

 Już sam tytuł – „Podłość” sugeruje, że przyjemnie nie będzie. Taka jest również wymowa okładki. Na czarnym, pomazanym tle, mocno zaakcentowane żółtym ostrzegawczym kolorem, wielokrotnie powtórzone słowa: PODŁOŚĆ, dla podkreślenia, zwrócenia uwagi na niepokojący kierunek, w którym zmierza nasz świat, na niebezpieczną tendencję, której ulegamy, nawet się nad tym nie zastanawiając. Tak, powieść Olgi Mildyn jest krytyczną analizą współczesności i zarazem jej surowym oskarżeniem, obnaża wszystko to, co próbujemy ukryć lub czego, świadomie czy nie, nie widzimy. Ludzką hipokryzję, dążenie do zaspokojenia za wszelką cenę swoich doraźnych potrzeb, zanikanie więzi międzyludzkich, spłycanie relacji, emocje zastępowane emotkami bez znaczenia w zdawkowych smsach. Brak empatii i zaangażowania oraz wszechobecny konsumpcjonizm.

 

Z początku wydaje się, że mamy do czynienia z kryminałem, którego akcja rozgrywa się gdzieś w Polsce, tak naprawdę może to być dowolne nieduże miasteczko. W dramatycznym wypadku komunikacyjnym ginie ojciec i trójka dzieci. Czy zderzenie czołowe z samochodem jadącym z przeciwka spowodowane było zasłabnięciem, zmęczeniem, nieuwagą – nie wiadomo. Gdy okazuje się, że matka dzieci leży martwa, z nożem w brzuchu w kałuży krwi w mieszkaniu, nie tylko niczego to nie wyjaśnia, ale zdaje się jeszcze bardziej gmatwać tropy. Zemsta, zdrada, rozszerzone samobójstwo? Głowią się nad tym policjanci, prokuratorzy i zwykli mieszkańcy miasteczka.

 

Nie wiadomo kiedy kryminał przeistacza się w dramat społeczny. Wokół sprawy zagadkowych śmierci skupiają się główni bohaterowie książki. Bruno, sfrustrowany wykładowca uniwersytecki, specjalizujący się w polskim systemie medialnym. Żadna z niego sympatyczna postać. To zdolny, ale o wybujałym ego, naukowiec, nie przepadający szczególnie za ludźmi, znudzony wszystkim, nawet zajęciami, które sam prowadzi. Kasia, dziennikarka zajmująca się zaangażowanym społecznie reportażem śledczym. Pomaga ludziom, ale nie potrafi ułożyć sobie własnego życia tak, by czuła się szczęśliwa. Anna, pani prokurator, poszukująca miłości, lecz znajdująca tylko jej tanie podróbki. Michał, zmęczony, wypalony prokurator, zastanawiający się, na co zmarnował 40 lat swojego życia. I para policjantów, Mira i Tomek, których pracę pokazano bez grama romantycznego anturażu. Zamiast scen niczym z filmu sensacyjnego z BrucemWiillisem, mamy nocną jazdę na miejsce zdarzenia i wielogodzinne wyczekiwanie w mrozie czy deszczu na przyjazd prokuratora. Jeszcze trudniejsza i bardziej obciążająca psychicznie wydaje się być misja zawiadomienia rodziny o tragedii ich najbliższych.

 

Otrzymujemy posępny, przygnębiający obraz rzeczywistości. Świat z książki to odwzorowanie świata, w którym wszyscy żyjemy. Widzimy, że żaden z bohaterów nie jest zadowolony ze swojego życia, nie lubią swojej pracy, nie tworzą spełnionych związków i relacji rodzinnych, żyją samotnie, zgorzkniali i sfrustrowani. Postaci drugoplanowe także nie budzą naszej sympatii, jeżeli już, to współczucie lub niechęć. Mieszkańcy wysiadujący w oknach bloków, z łokciami ułożonymi na poduszkach, lustrujący podwórka i śledzący wzrokiem każdy krok sąsiadów, ale nie po to, by pomóc, lecz najchętniej obmówić i napiętnować. Dziewczynka, która przestała mówić w wyniku stresu nie tylko nie znajduje u nikogo zrozumienia, ale jest gnębiona przez rówieśników. Wokół obojętność, zawiść i cwaniactwo.

 

Bardzo surowe świadectwo wystawia autorka nam, ludziom i światu, jaki stworzyliśmy. I czyni to brutalnie, bez sentymentów, obnażając wszystkie nasze grzechy, grzeszki, słabości i ułomności.

 

Na szczególną uwagę zasługuje język powieści. Realistyczny, mocny, miejscami dosadny, i co najważniejsze – zróżnicowany, bogaty. Widać, że Olga Mildyn, w końcu reporterka, potrafi słuchać i wychwycić wszystkie niuanse, wszystko to, co między słowami, niedopowiedziane. To prawdziwy talent, spotykany nieczęsto. Niemal każdy z bohaterów wypowiada się inaczej, na swój własny sposób. Mamy więc żargon zapożyczony z popkultury, młodzieżowy slang, dosadność, z jaką porozumiewają się mundurowi, czy też trudną do zrozumienia nowomowę elit, gdzie za parawanem uczonych sformułowań kryje się niewiele treści. Taka stylizacja językowa dodaje powieści autentyczności i wciąga bez reszty. Są też w książce fragmenty, które swoją oryginalnością wręcz mnie urzekły, jak na przykład: „Na razie czuć trochę spalenizną, ale to koty smażą futra na słońcu”.

 

Pewne części książki, wyjęte z powieści, mogłyby stać się odrębnymi esejami, skupiającymi naszą uwagę na konkretnych zagadnieniach, godnych szczególnego zastanowienia. Choćby rola przypadku w życiu człowieka. Chyba każdy z nas kiedyś choć raz o tym pomyślał. Można by napisać o tym osobną rozprawę. Albo też zwykła ludzka potrzeba zatrzymania się na chwilę, porzucenia wszelkiej aktywności i przycupnięcia na ławce w parku, by zresetować umysł, pozwolić mu pozostać w chwilowym zawieszeniu. Inny, ważki temat, to wiarygodność informacji medialnych, newsów i fakenewsów, śmieci i rzeczy ważnych. Jak się w tym rozeznać i nie dać zmanipulować. Bo przecież wszyscy wiemy, że cyniczne manipulowanie faktami, półprawdami, choć z gruntu niemoralne i szkodliwe, jest zarazem opłacalne i przynosi wymierne korzyści na wielu polach.

 

Podziwiam nie tylko spostrzegawczość autorki, jej mistrzostwo w obserwowaniu otoczenia, ludzi, ale też umiejętność przytoczenia w odpowiednim momencie ich charakterystycznych gestów, fragmentów wypowiedzi, wplecenia tych niuansów w akcję powieści, przypisanie unikalnych cech i zdań poszczególnym bohaterom, co czyni z nich wyraziste i pełnokrwiste, przekonujące osobowości. No i rzecz najważniejsza, której starałam się za wszelką cenę w tej recenzji nie zdradzić. Ta powieść ma genialny suspens. Ręczę, że was zaskoczy i pozostawi w zadziwieniu do ostatniej strony.

 

Nie do wiary wprost, że „Podłość” to debiut literacki Olgi Mildyn. Jeżeli młodzi autorzy tak wysoko ustawiają poprzeczkę już przy debiucie, a nie jest to odosobniony przypadek w młodej polskiej literaturze, to oznacza, że ma się ona nie tylko dobrze, ale wręcz wyśmienicie.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial