Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Królestwo Obłędu

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 3 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 4 votes
Okładka: 100% - 5 votes
Polecam: 100% - 3 votes

Polecam:


Podziel się!

Królestwo Obłędu | Autor: Kel Kade

Wybierz opinię:

Olga Piechota

Granica między dobrem i złem jest bardzo rozmyta i niepewna. Wiele zależy od kontekstu sytuacji, historii człowieka i tego, kim jest. Wbrew pozorom decyzja nie jest równa decyzji. Tym bardziej że w tym wszystkim są jeszcze konsekwencje naszych wyborów. Przypominają mi się w tym momencie zdania o mniejszym złu. Czy naprawdę czasami nie ma w ogóle innego wyboru niż pomiędzy różnymi rodzajami zła? Czy może my doprowadzamy do tego, że pozostają przed nami tylko takie ścieżki? Ciężko jest oceniać póki nie przejdzie się przysłowiowo w czyiś butach.

 

Rezkin wraz ze swoimi starymi oraz nowopoznanymi przyjaciółmi rusza w podróż do Skutton, gdzie ma się odbyć turniej. Liczy, że wreszcie po wszystkich trudach uda mu się odnaleźć jedyną osobę, która przetrwała rzeź w fortecy. Zarazem jest to jedyna osoba, która może mu powiedzieć, kim jest i jakie jest jego zadanie. Jednak młody mężczyzna nie przewidział, jak bardzo odmiennie mogą potoczyć się jego losy i jak ważne – być może – ma zadanie. Czy Rezkin wreszcie dowie się, kim jest? Do czego był tak dokładnie przygotowywany? I czy uda się mu według Zasad ochronić swoich przyjaciół?

 

Na tom drugi "Kronik Mroku" czekałam bardzo niecierpliwie. Mimo wielu wad pierwszego tomu bardzo dobrze wspominam przygody Rezkina i jego poczynania. Od razu wiedziałam, że to typ powieści, gdzie można usiąść i wypisywać wadę za wadą, tylko po co... "Powiernik Mieczy" dał mi wiele godzin niezwykłej rozrywki. Pozwolił przywiązać mi się do bohaterów i dał naprawdę wiele tematów do przemyśleń. To wystarczyło, by przyćmić niedociągnięcia. Tymczasem drugi tom... Jest jeszcze lepszy i wiele niedopracowań zostało wspaniale naprawionych.

 

Styl autorki od początku wyróżniał się unikatowością łączącą w sobie lekkie pióro dające łatwy odbiór, z dopracowaniem szczegółów. "Królestwo Obłędu" potwierdza, że nie jest to osiągnięcie jednej książki, ale prawdziwy talent pisarski z widoczną pracą nad nim. Cenię takich pisarzy. Tym bardziej że od razu gdy tylko zaczęłam czytać, miałam to wspaniałe poczucie, że powracam do starych, dobrych przyjaciół i ruszam wraz z nimi w niezapomnianą podróż. Moja wyobraźnia od razu wykreowała tak dobrze znane mi obrazy i poprowadziła przez historię pełną emocji. W książce pojawia się też wiele słownictwa, które jest mi całkowicie nieznane – czy to z powodów braku wiedzy, czy też niektóre z nich to neologizmy. Dotyczy to przede wszystkim rodzajów broni. Jednakże każde słowo, które było dla mnie nowe, było tłumaczone poprzez zgranie z innymi opisami, więc doskonale rozumiałam treść.

 

Sama fabuła płynie stosunkowo wolno, ale w żaden sposób nie oznacza to, że jest nudna lub zbyt monotonna. Ona po prostu dokładnie przedstawia opowieść i pozwala dobrze zapoznać się z postaciami oraz podstawami i zwyczajami świata przedstawionego. Napędza ją przede wszystkim brak wiedzy na temat tego, kim jest Rezkin. W pierwszym tomie nie miałam najmniejszego pomysłu, tutaj w drugim cały czas pojawiały się z mojej strony najróżniejsze spekulacje. I koniecznie chciałam dowiedzieć się, czy moje pomysły znajdą potwierdzenie w samej historii. Niemniej niekiedy miałam wrażenie, że niektóre elementy opowieści są nie do końca spójne lub pomijają ważne aspekty, a jeszcze innym razem oczywistości były niepotrzebnie tłumaczone.

 

Na temat bohaterów mam bardzo ambiwalentne opinie, ponieważ część z nich została wykreowana w genialny i niezmiernie panoramiczny sposób. Inni zostali spłyceni i potraktowani jako marionetki, bo ktoś taki musi być, ale przecież na dłuższą metę nie jest ważny. Jednak rozpocznę od mojego kochanego Rezkina. To jak został on przedstawiony, jest wprost wybitne. Pisarka podjęła się niesamowicie trudnego zadania, ponieważ musiała stworzyć charakter ukształtowany przez świat prawie dla nas niewyobrażalny, by później wrzucić go w świat ludzi, gdzie nie może się odnaleźć, ale jest inteligentny, więc z czasem zaczyna się uczyć. Sam punkt wyjściowy wydaje mi się wyjątkowo trudnym zabiegiem charakterologicznym, ale proces zmiany postrzegania świata przez Rezkina przy jednoczesnym zachowaniu jego prawdziwej osobowości wymaga niesamowitych umiejętności i Kel Kade tego dokonała. W dodatku połączyła w sobie ponownie głęboko analizę psychologiczną bohatera i wielkie poczucie humoru wynikające z dystansu do rzeczywistości i zasad społecznych.

 

Niestety czuję się mocno rozczarowana postacią Frishy, gdyż jeszcze w pierwszym tomie została przedstawiona jako silna postać kobieca, która może jest niewykształcona, ale ma olbrzymi potencjał, by co najmniej pod względem inteligencji i emocji być równa Rezkinowi. Tymczasem są to tylko słowa, ponieważ działania kobiety przeczą temu. Frisha wydaje się być osobą pełną dramatyzmu i nieradzącą sobie z własnymi emocjami. Ogólnie mam wrażenie, że postacie kobiece są tutaj przedstawione w podobny sposób. W teorii kobiety różnią się charakterem, pochodzeniem, umiejętnościami i marzeniami. Niemniej każda z nich przejawia jakąś słabość, która stereotypowo nie może wystąpić u mężczyzny, a jest akceptowana u kobiet, bo to cecha typowo kobieca. Nie podoba mi się ten tok myślenia...

 

Tematycznie "Królestwo Obłędu" porusza wiele ważnych kwestii, które po tej lekturze według mnie powinny zostać poddane refleksji. Na głównym planie jako czytelnicy widzimy Rezkina, który jest przykładem tego jak można tworzyć człowieka. Przypomina to podejście Johna Watsona, który twierdził, że z dowolnego dziecka zrobi, kogo tylko będzie chciał. Czy na pewno tak jest? Tutaj właśnie główny bohater sprawia, że trzeba zadać sobie to pytanie. Czy w tym tomie zaczynamy poznawać prawdziwego Rezkina, który zaczyna się wyzwalać z linek założonych mu przez jego mistrzów? Czy też tak naprawdę cały czas jest marionetką w ich rękach i nawet nie zdaje sobie z tego sprawy? Za tym idzie też kult pracowitości, wytrwałości i poświęcenia się danemu celowi. Bardzo lubię ten motyw, gdyż wierzę, że odpowiednia ilość pracy da swoje owoce.

 

"Królestwo Obłędu" tak jak pierwszy tom dało mi wiele godzin wspaniałej rozrywki. Pozwoliło odpocząć pomiędzy egzaminami na studiach i zagłębić się w niesamowity świat, gdzie poza docenieniem poczucia humoru i kreacji bohaterów mogłam przemyśleć wiele elementów naszego istnienia. Teraz z ręką na sercu muszę przyznać Wam się, że oczekiwanie na trzeci tom będzie dla mnie bardzo trudnym wyzwaniem.

Pyciaaa

 Kilka lat temu natrafiłam na dość ciekawe pojęcie – „klątwa drugiego tomu”. W dużym skrócie można powiedzieć, że jest ono związane głównie z faktem, że jakiś czas temu wiele drugich tomów serii nie dorównywało poziomem tomom pierwszym. Choć myślałam, że pojęcia tego nigdy już nie użyję; że czasy tak ogromnych różnic w poziomach konkretnych części mamy już za sobą, nie mogłam się oszukiwać. Drugi tom serii Kroniki Mroku, choć był dobry, nie do końca spełnił moje oczekiwania.

 

Zapowiadał się dobrze. Rezkin podbił wiele gildii przestępczych, został Riel’geshem, jednocześnie rozpoczął podróż na turniej w towarzystwie znamienitych lordów, podczas którego miał do wypełnienia pewną misję. Nie rozumiem więc jakim sposobem zamiast trzeźwo myślącego i poznającego samego siebie młodego mężczyzny czytelnik otrzymuje niezdecydowanego, zastanawiającego się nad relacjami damsko-męskimi i nie zawsze rozważnego młodego człowieka. Rezkin z pierwszego tomu kierował się zasadami. Był brutalny i jednocześnie sprawiedliwy. W drugim tomie o zasadach wspomina rzadko. Jego charakterystyczna sylwetka rozmywa się. Mówi, że nie pragnie władzy, a jednak na każdym kroku o nią walczy. W „Królestwie obłędu” zabrakło tego niezwykłego, nieoczywistego bohatera, a nawet można by powiedzieć – antybohatera – którym odbiorca mógł zachwycać się podczas lektury „Powiernika mieczy”.

 

Nie można powiedzieć także niczego dobrego o pozostałych bohaterach. Po przeczytaniu pierwszego tomu można byłoby się spodziewać, że Frischa i Tam będą stanowili solidną podstawę dla całej książki. Tymczasem Kade przeniosła ich na drugi plan – pojawiali się jedynie, gdy dziewczyna krzyczała, zazdrosna o powiernika mieczy, a chłopak w jakiś sposób patrzył krzywo na zachowanie Rezkina. Jedyną postacią, rozwiniętą na tyle by zaintrygować charakterem czytelnika, okazał się pewien adwersarz, który niespodziewanie dołączył do podróżnych. Cała reszta jakby zawadzała, nie pasowała do fabuły.

 

Nie napiszę jednak, że jest to zła książka. Może nawet paradoksalnie stwierdzę, że podobała mi się ona. „Królestwo obłędu” to dobrze napisane fantasy, przy którym nie sposób się nudzić. Mimo iż fabuła w dużej części składa się tylko z podróży na turniej i samego turnieju, czytelnik z zapartym tchem śledzi losy Rezkina i jego towarzyszy. Każda strona książki skrywa przygody, które odbiorca przeżywa wspólnie z bohaterami. Walka o prawa złoczyńcy, uteatralnione morderstwo czy nagłe pojawienie się Prawdziwego Króla – to tylko nieliczne z wydarzeń, mających miejsce podczas podróży.

 

Wiele scen poświęcone zostało również sprawom społecznym i politycznym. Rezkin w trakcie podróży wcielał się w szlachcica o dość kontrowersyjnych poglądach, dzięki czemu pomiędzy nim, lordami i ludźmi wywodzącymi się z najniższych sfer nawiązywała się ciekawa dyskusja.

 

Warto wspomnieć również o stylu, jakim posługuje się autorka. Kel Kade posiada niezwykłą lekkość pisania. Dzięki temu przez powieść się płynie. Nie ważne czy jest to scena wspólnego posiłku, czy walki; nie ważne czy pojawia się komizm sytuacyjny, czy powaga. Autorce udało się na tyle wyważyć sposób pisania, by każda sytuacja przedstawiona była w odpowiedni sposób – lekko, ale i intrygująco.

 

Do „Królestwa obłędu” podeszłam z ogromnym zapałem i zakończyłam je z uśmiechem na ustach, ale już po chwili mój uśmiech lekko przygasł, by finalnie zmienić się w wyraz lekkiego zamyślenia. Bo nie wiem, co sądzić o tej powieści. Z jednej strony wciąż uwielbiam Kade za lekkość, z jaką przedstawiła tę historię i pełną niespodzianek akcję, podczas poznawania której nie sposób było się nudzić. Nie mogę jednak pozostać niewzruszona wobec tak istotnego elementu jakim jest Rezkin – bohater, który w przeszłości intrygował odmiennością, teraz jednak wydaje się po prostu pospolity. Niemniej nie odradzam wam tej książki. U mnie w sercu wciąż tli się nadzieja, że słaba kreacja postaci jest związana jedynie z klątwą drugiego tomu i „Legendy Ahn” przedstawią nam znów tego wspaniałego, mrocznego bohatera, którego znamy z „Powiernika mieczy”.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial