Doris
-
Rawenna – miasto zawieszone pomiędzy Wschodem, a Zachodem cesarstwa rzymskiego. Miasto, które zaznało zarówno wyniesienia, jak i upadku. Po latach świetności pozostały w nim wspaniałe zabytki.
JudithHerrin już jako dziewczynka zachwyciła się wczesnochrześcijańskimi mozaikami, jakie ujrzała w Rawennie. Wracała tam później niejeden raz, aż w końcu postanowiła poświęcić temu miastu książkę. Praca nad nią zajęła jej 9 lat, ale stanowczo muszę powiedzieć, że było warto. Ani jeden dzień spędzony w bibliotece, w archiwum, w podróży, nad słownikiem, nie poszedł na marne. Wszystkie razem zaowocowały dziełem obszernym (ponad 600 stron), wnikliwym, szczegółowym, z licznymi końcowymi przypisami i bogatą bibliografią. Cieszą też kolorowe, piękne zdjęcia, których jest naprawdę dużo, a wpatrywanie się w nie budzi chęć natychmiastowego wykupienia wycieczki i podziwiania tej średniowiecznej spuścizny w naturze. Do tego cudna, dopieszczona plastycznie okładka z obwolutą. Wydanie staranne i dopracowane.
Ale przecież wszyscy wiemy, że w książce liczy się treść i sposób jej przedstawienia czytelnikowi. A tutaj od pierwszych stron rzuca się w oczy, że suche fakty, całe mnóstwo faktów, można ubrać w fascynującą formę i opowiedzieć z prawdziwą pasją, okraszając ciekawostkami, anegdotami z życia władców oraz opisem knutych na dworach spisków i intryg. Okazuje się, że nawet batalie wojenne, oblężenia i zabiegi dyplomatyczne mogą stanowić emocjonującą opowieść. Takich historii w książce o Rawennie nie brakuje. Otwierając ją, wkraczamy we wczesne średniowiecze, w wiek V naszej ery, zamykając ją, kończąc czytać ostatni rozdział, opuszczamy czasy Karola Wielkiego – czterysta lat później.
Po kolei śledzimy najazdy Gotów, Ostrogotów i Longobardów, a później Persów. To niesamowity fresk historyczny, jednak ani trochę nie podręcznikowy, lecz sugestywnie malujący niespokojne i awanturnicze czasy. Dobry okres dla Rawenny zaczyna się wraz ze stopniowym zmierzchem znaczenia Rzymu. Dlaczego właśnie Rawenna poczęła wyrastać na stolicę zachodniego imperium? Z pewnością z powodu zalet, jakie dostrzegł w niej Prokopiusz, pisząc: „Owo miasto Rawenna (…) jest usytuowane tak, że nie mają do niego łatwego dostępu ani okręty, ani armia lądowa (…) Armia lądowa nie może zbliżyć się do niego w ogóle, gdyż Pad (…) i inne spławne rzeki, a ponadto bagna i moczary okrążają je ze wszystkich stron, tak że miasto jest otoczone przez wodę”.
Rawenna, gdy została stolicą – rozkwitła nowymi, wysmakowanymi architektonicznie pałacami i bazylikami, zjeżdżali tu budowniczowie, inżynierowie, rzemieślnicy i artyści ze świata i zostawili po sobie nieocenioną spuściznę. I choć trzęsienia ziemi nie raz pustoszyły Rawennę, ta nie poddawała się i powstawała wciąż na nowo, niczym Feniks z popiołów. Odbudowywała się ze zniszczeń po kataklizmach i po najazdach barbarzyńców. Odpierała ich ataki, albo też układała się z nimi, zależnie od konieczności.
Śledząc perypetie kolejno następujących po sobie cesarzy, walkę o tron i sukcesję, przestają dziwić nawet najokrutniejsze i najbardziej wymyślne metody, jakie stosowano. Kupczenie księżniczkami, oddawanie ich jako zakładniczek w niewolę, okaleczanie detronizowanych władców i biskupów przez wyłupienie oczu czy obcięcie nosa. Problem rodził się wówczas, gdy cesarz po latach odzyskiwał tron i mógł dokonać zemsty na swoich oprawcach. To gotowy scenariusz filmowy, podobnie jak losy Galli Placydii, najpierw zakładniczki, później żony gockiego króla, a w końcu małżonki cesarza rzymskiego. Jej życie jest tak pełne niespodzianek i nieprawdopodobnych wręcz zbiegów okoliczności, że może być kanwą niejednej awanturniczej powieści.
Są też momenty w historii Rawenny, które zadziwiają. Choćby fakt, że największa zgoda między cesarstwem wschodnim i zachodnim panowała wówczas, gdy zarówno jednym, jak i drugim władały kobiety. A szczyt tolerancji religijnej, pokojowego współistnienia wyznania katolickiego, judaizmu i arianizmu przypada na okres, gdy władcą był Teoderyk – Got królujący w Rawennie w V w.n.e.
Rawenna długo była miastem dwóch kultur: wschodniej i zachodniej, a także dwóch języków: greki, używanej w sprawach urzędowych i łaciny, języka lokalnego. Każdy z najeźdźców wniósł swój cenny wkład w kulturę tego miasta, zarówno Goci, jak też Arabowie. Jego zabytki łączą w sobie elementy Wschodu i Zachodu. Na mozaikach w Bazylice Św. Witalisa widnieją podobizny Chrystusa i Apostołów, ale również Justyniana i Teodory.
Za sprawą autorki i jej sugestywnych opisów, możemy z rozkoszą zanurzyć się w życie Rawenny sprzed kilku stuleci. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, o ile tylko lubi historię. Są bitwy i sojusze, są ceremoniały dworskie, jest konflikt religijny i okresy niespotykanej tolerancji, są małżeństwa i zdrady, spiski i łamanie obietnic. Wszystko to, co zdarza się w światowej historii. Są także monumentalne plany budowniczych bazylik, sztuka mozaiki, rękopisy i manuskrypty, a dla ciekawych rozwoju ówczesnej medycyny – rozdział o słynnym medyku Angellusie i rozmaitych tradycjach lekarskich. Opowieść JudithHerrin o Rawennie to doprawdy obfitość wątków podanych nie tylko strawnie, ale pasjonująco.