Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Cztery Koma Zając

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Cztery Koma Zając | Autor: Joanna Guzik

Wybierz opinię:

atypowy

Na samym wstępie przyznaję się do tego, że poezja nie jest moim ulubionym gatunkiem literackim. Jednak, od czasu do czasu, decyduję się dać jej kolejną szansę. Zachęcony wysokimi ocenami najnowszego tomiku Joanny Guzik, stwierdziłem, że to dobry moment by kolejny raz zmierzyć się z wierszami. Był to dla mnie skok na głęboką wodę. Od pierwszej do ostatniej strony, na przemian, raz tonąłem w mnogości znaczeń, by za kilka chwil szukać jakiegokolwiek sensu połączonych przez autorkę słów. Jednak moje zagubienie nie oznacza, że wiersze są złe. Z drugiej strony przyznaję – po przeczytaniu kilku bardzo pozytywnych recenzji – moje oczekiwania były dość wysokie i opisywany tomik nie do końca je zaspokoił. Dlatego nie jest mi łatwo dokonać oceny. Weźcie, proszę, pod uwagę to, że jest ona bardzo subiektywna i dokonuję jej z pozycji osoby nieczęsto sięgającej po wiersze.

 

Joanna Guzik ma w swoim dorobku (włączając „Cztery koma zając”) już siedem tomików poezji. Minęło przeszło dwadzieścia lat od jej debiutu „Miłość z wczorajszym oddechem”. Przez cały ten okres stale tworzy, nie ograniczając się do pisania. Pochodzi z Łodzi, która historycznie mocno związana jest z włókiennictwem. Dlatego pisarka wyraża się nie tylko w tworzonych wierszach, ale również pracując z tekstyliami. Na ile dane mi było poznać Joannę Guzik (choćby poprzez pryzmat mediów społecznościowych), jawi się jako niczym nieskrępowana, artystyczna dusza. W tym, co tworzy, wiele jest surrealizmu, wymykającego się konwenansom i trudnego do jednoznacznej interpretacji. Wydawnictwo „Papierowy Motyl” słusznie zaznacza, że „nieograniczona wolność poetki, czyli dadaizm widoczny jest w wielu wierszach”. Jako osoba raczej twardo stąpająca po ziemi i lubująca się w powieściach konstruowanych według przejrzystego schematu, stanąłem przed nie lada wyzwaniem, sięgając po „Cztery koma zając.

 

Już sam tytuł tomiku wskazuje nam, że oto przeniesiemy się w świat pełen ukrytych znaczeń. Wiersze dotykają całej gamy zagadnień. Jak zwięźle określiła to sama autorka, są one „o felicytologii czyli kształtowaniu życia szczęśliwego, o przybieraniu masek, o motywowaniu kijem i marchewką, o indywidualności, o miłości, o autokarze w garści i o winie tak cierpkim jak rozbierane w krzyżówkach słowa, o życiu pełnym absurdów”. W „Cztery koma zając” nic nie jest oczywiste. Do krótkich wierszy można wracać wielokrotnie, a nabierają one innego znaczenia w zależności od pory dnia i stanu ducha w jakim je czytamy. Sięgałem po nie rano, w ciągu dnia oraz nocą. Przy kawie i przy lampce wina. Ich znaczenie się zmieniało, a niektórych sens i tak pozostał dla mnie zakryty. Sławne pytanie „co autor miał na myśli” wielokrotnie pojawiało się w mojej głowie. Jednak czy w poezji chodzi o to, by znajdować odpowiedź? Czy jej celem nie jest raczej stawianie większej ilości pytań? Joanna Guzik zachęca nas byśmy „pomyśleli o zającu jak o uciekającym czasie”.

 

„Cztery koma zając” polecam raczej tym, którzy są rozkochani w poezji nieoczywistej. Tomik zawiera wiersze białe, tzn. pozbawione rymów. Daje to poetom jeszcze większą wolność w wyrazie artystycznym, a gdy połączymy to surrealizmem, w którym lubuje się Joanna Guzik, otrzymamy mnogość znaczeń, często wymykającą się interpretacji. Ja osobiście czułem się zagubiony, ale nie oznacza to, że budziło to we mnie dyskomfort. Choć znacznie więcej skorzystałem z wierszy np. Marcina Świetlickiego, planuję w przyszłości wrócić do twórczości Joanny Guzik. Być może nie dojrzałem jeszcze do jej wierszy, a być może muszę po prostu do części z nich wrócić o innej porze dnia, przy innej pogodzie?

Doris

Poezja to osobny, wyjątkowy gatunek literacki, bardzo przeze mnie ceniony, choć nie powiem, że znany, gdyż mam wrażenie, że poezja współczesna jakoś mi umyka. Trudno o tomiki w bibliotekach; nie bardzo też wiadomo, co warto, a czego nie warto kupić w księgarni.

 

Problem mam też z rozmową o wierszach, ponieważ bardziej je czuję w intuicyjny sposób niż potrafię merytorycznie ocenić. Albo mnie poruszą, zostaną gdzieś w głowie na dłużej, dotkną serca i umysłu, albo nie. Szkolne „Co poeta miał na myśli?” wywołuje u mnie głęboki sprzeciw. Może się przecież zdarzyć, że odczytam z wiersza zupełnie coś innego niż to, co chciał wyrazić jego autor. Czy to źle? Nie sądzę. Ważne, by pozostały: wrażenie, ślad, powidok łączący się bezpośrednio z moimi doświadczeniami. Te doświadczenia są tylko moje własne, niepowtarzalne, tak jak zupełnie indywidualne były doznania poety. Tak też mam z malarstwem i muzyką. Cóż, jestem laikiem kochającym literaturę, tylko amatorem. Nie znam się na fachowej terminologii literaturoznawczej, nie potrafię nawet zapewne rozróżnić wszystkich zastosowanych środków wyrazu artystycznego, aby się do nich odnieść, ale czytam, czuję
i myślę. Lubię doznawać olśnień i emocji związanych ze słowem pisanym. Moja recenzja będzie zatem osobistym zapisem wrażeń i myśli, jakie wywołały we mnie wiersze autorstwa Joanny Guzik zawarte w tomiku Cztery koma zając. Tylko tyle lub aż tyle, wedle uznania.

 

Zebrane tu wiersze to refleksja nad życiem, czasem, przemijaniem i miłością, nad doświadczeniem straty i łączności z naturą, nad niedopasowaniem i osobnością – czyli nad wszystkim, co najistotniejsze i co dotyczy każdego z nas. Dlatego też zatrzymujemy się na długą chwilę przy każdym z utworów, nie mogąc oprzeć się ich sile przyciągania, bo kto z nas nie zastanawia się:

jak urządzić życie
w życiu
raz już danym
co spisać
co wykluczyć
co zatracić
zyskując wątpliwie

 

Kto nie udaje, że godzina to towar zwrotny? Czas biegnie, czasem warto go zatrzymać choć na chwilę albo spowolnić, by popatrzeć, jak:

w lasach mieszanych
szaty zdziera już
dąb szypułkowy
i jodła

 

Pory roku przemijają, drzewa znów zyskują pąki, ożywcze soki zaczynają w nich krążyć coraz szybciej. W poezji tej przewija się „tu i teraz” z naciskiem na „teraz”. Czas jest ważny, dużo ważniejszy niż miejsce, umyka niezauważalnie, ale zawsze zbyt prędko, tak więc nieraz obiecujemy sobie, że jutro poszukam dnia dzisiejszego.

nie oszukuję czasu
o astrolabium dbam
i o zegar słoneczny

 

Ludzkie ciało jest tu niczym krajobraz, mapa, którą poetka kreśli nam w sposób zagadkowy, odpowiednio dobierając przenośnie, by pokazać, że podobnie jak ona podróżuje przez wnętrze ludzkiej jaźni, a także góry i doliny znaczące ciało człowieka, tak też my wędrujemy przez życie – zagubieni i samotni.

 

Po czasie, to właśnie owa samotność stanowi ważny element poezji Joanny Guzik:

żebym chociaż na otwarte
ramiona
mogła trafić przypadkiem

 

Czuć tu tęsknotę i melancholię. Tytuł jednego z wierszy Mur między nami również daje do myślenia. Wiele w tej poezji refleksji nad chwiejnością, zmiennością świata i chimerycznością miłości. O miłości Guzik pisze pięknie, choć nie jest to w tym przypadku miłość spokojna, szczęśliwa, radosna. Zbyt dużo w niej niepewności i cierpienia, niepokoju, że minie. Ale jest zarazem mocna i gwałtowna, wszechogarniająca, która może zarówno spopielić, jak i zmrozić:

nie poczułam niczego
kiedy dotknąłeś mnie
po raz pierwszy
dziś
nie czuję już nic
poza tobą

 

Kto z nas choć raz tego nie doznał i nie poczuł przy tym lęku? Te wszystkie uczucia buzują zamknięte, skryte w naszym wnętrzu. Krążą w systemie naczyń krwionośnych, pompowane cierpliwie i niezmordowanie przez najważniejszy mięsień: ludzkie serce. Wywołują drżenie rąk i spływają rozpaczą przez kanaliki łzowe. Ciało ludzkie to magazyn, gdzie gromadzą się wszystkie przeżycia – te dobre i złe, wędrują labiryntem neuronów, zajmując całą wolną przestrzeń, aby w dogodnym dla siebie momencie wydostać się na powierzchnię – może w postaci krzyku, czy szeptu nawet, a może właśnie wiersza. Wcześniej zaś w różny sposób dają o sobie znać:

 

podbrzusze
mnie boli
od kilku miesięcy
od kilkudziesięciu dni
przepona
aorta
i tętnica biodrowa
to nieprawda
że motyle żyją krótko

 

Te wiersze są piękne, mądre. Joanna Guzik bawi się słowami, układa z nich nieoczywiste kompozycje, zderza ze sobą te pozornie zupełnie do siebie niepasujące wyrazy właśnie po to, by te, kłócąc się ze sobą, niepokoiły, prowokowały, wywoływały zaskakujące skojarzenia. Słowo to potężne narzędzie, jeżeli tylko się wie, jak tę moc z niego wykrzesać:

serpentyna
rzeczownik pokrętny
spirala możliwości
twór wyobraźni niespożytej

 

Wiersze wydają się powściągliwe, zwarte, jakby sterylne – minimum słów, często ledwie kilka wersów. Ile w nich jednak emocji, które pragną się wyrwać z tych wąskich linijek i głośno krzyczeć:

strach wyleciał
przez dziurkę w kieszonce
na klucze

pękam
choć rajstopy noszę
bezszwowe

 

Ta poezja jest bardzo dojrzała, przefiltrowana już przez doświadczenie, naznaczona życiem. Czytam, czytam i nie chcę jej odłożyć. Coraz to nowsze refleksje, skojarzenia nachodzą mnie falami, atakują. Wielką radością jest odkrycie nowego nazwiska w polskiej poezji współczesnej, nazwiska poetki, która pisze:

przecięli mi pępowinę
przy narodzinach
do dziś podążam
własnymi drogami

 

Proszę więc podążać nimi dalej, a przy okazji nie zapomnieć podzielić się wrażeniami z tej wędrówki z nami – miłośnikami poezji, którzy, mając już za sobą lub jeszcze tylko planując trasę własnej marszruty, nigdy nie potrafiliby zdać z niej tak szczerego i mocnego sprawozdania.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial