Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Między Prawdą A Grzechem

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 5 votes
Wątki: 100% - 3 votes
Postacie: 100% - 3 votes
Styl: 100% - 6 votes
Klimat: 100% - 4 votes
Okładka: 100% - 4 votes
Polecam: 100% - 6 votes

Polecam:


Podziel się!

Między Prawdą A Grzechem | Autor: Witold Wyrwa

Wybierz opinię:

Doris

   „Życie ludzkie nie przebiega bez potknięć, stłuczeń, pęknięć. Cała sztuka polega na tym, by pęknięte, rozbite życie posklejać niczym kintsugi”. Witold Wyrwa w swojej debiutanckiej powieści „Między prawdą a grzechem” pokazuje nam właśnie takich pokancerowanych już przez życie, choć przecież jeszcze bardzo młodych, bohaterów. Klasyczny trójkąt – ona jedna i ich dwóch. Trzy różne wyobrażenia miłości.

 

   Lilka, mająca problemy z podejmowaniem decyzji, tkwiąca „w nieokreślonej przestrzeni między barwną fikcją a płowym życiem”, lękająca się zamienić bezpieczny świat Dumasa czy Hemingwaya na ten prawdziwy, nieprzewidywalny. Buźka, cyniczny podrywacz, wciąż liżący rany dzieciństwa, po których „zawsze zostaje ślad, tak jak po cięciu nożem zostaje blizna”. No i Michał, zwany Romeo, ofiara odrzuconej miłości, pogrążający się w depresji i alkoholizmie.

 

   Autor skupił się na ich wewnętrznych przeżyciach, tworząc studium psychologiczne młodego, współczesnego pokolenia. To ludzie, jak wielu z nas. Kelnerki, muzycy, spędzający większość swojego życia na luzie, bez zobowiązań, w nocnych klubach, pragnący czerpać z niego garściami. Mają też swoje marzenia, pragnienia, których spełnieniu przeszkadzają zahamowania biorące swój początek gdzieś w przeszłości. Z początku mamy wrażenie, że „to tylko zapiski upadłego mężczyzny”, zranionego w swych uczuciach Michała. Po porzuceniu przez ukochaną wciąż od nowa rozpamiętuje on wspólne chwile, co graniczy wręcz z obsesją, a na pewno odbiera mu wszelką radość życia. Ucieka więc w alkohol. Banalne, ale przecież prawdziwe. To dla wielu balsam na rany. Tyle, że później jeszcze bardziej pieką. Michał nie ma więc siły rano wstać, nie pamięta, by jeść, ból staje się jego codziennością. Ból duszy i ciała. Skurcze żołądka, wymioty, szorstka skóra i przekrwione oczy, a w głowie łomot bębnów. Łzy, pustka w środku, bezradność i smród niemytego ciała. Jak długo można tak żyć? „Mógłbym tak leżeć jak owoc, powoli dzień po dniu marszczyć się i rozkładać jak padlina”. Bardzo chciałby coś zmienić, jednak nie jest to proste i składane rano obietnice, z każdym wieczornym kieliszkiem coraz bardziej odchodzą w zapomnienie.

 

   Ważne, że dzieje zawiedzionego uczucia poznajemy tu bezpośrednio od wszystkich zaangażowanych stron. A wraz z nimi także ich własne historie, które miały wpływ na przebieg zdarzeń. Witold Wyrwa kładzie mocny akcent na męski punkt widzenia. Mężczyźni są tu wrażliwi i podatni na zranienie, szukający akceptacji w nie mniejszym stopniu niż kobiety. Mocny język, wybrzmiewający co rusz na kartach książki, papierosowy dym zasnuwający wnętrze pubu i chlupot alkoholu wlewanego szczodrze do kieliszków to tylko sztafaż przesłaniający prawdziwe oblicze współczesnego faceta. Męski świat został przedstawiony bardzo sugestywnie i niekoniecznie musi się podobać. Na pewno jednak z uznaniem spotka się rola, jaką w powieści odgrywa muzyka i współczesna popkultura. To nasze zwariowane, pełne pośpiechu i wyzwań czasy.

 

Nie wiem, a bardzo jestem ciekawa, jakie są związki Witolda Wyrwała z jazzem. Czy gra, albo komponuje, a może jest tylko, jak ja i zapewne wielu z was, zafascynowany tą dającą mnóstwo możliwości interpretacji muzyką. Sam proces powstawania utworu, składania go z nut i uczuć pospołu, a później tchnienia melodii w ustnik trąbki, został opisany bardzo pięknie.

 

   Jest w tym wszystkim duży potencjał. Styl to równowaga między romantyzmem uczuć, a dosadnością codzienności, między marzeniem a perwersją, między prawdą a grzechem właśnie. Może tylko przydałoby się zostawić więcej przestrzeni czytelnikowi, zatrzymać się na chwilę w obrazowaniu i nie dopowiedzieć wszystkiego do końca. Podobno mniej znaczy więcej, a jeśli ten sam ładunek emocjonalny zamknięty zostanie w mniejszej ilości słów, jego siła rażenia wzrośnie. Teraz czekamy na następną książkę autora.

Mirosława

 „Żadne ludzkie życie nie przebiega bez potknięć, stłuczeń, pęknięć. Całą sztuka polega na tym, by pęknięte, rozbite życie posklejać, niczym kintsugi.”

 

Kindstugi, które to słowo zawarte jest w powyższym cytacie, oznacza japońską technikę i sztukę, która polega na sklejaniu ze sobą elementów potłuczonej ceramiki za pomocą laki z dodatkiem metali szlachetnych. Dzięki tym zabiegaom, naczynie nabiera nowego blasku i uroku. Autor powieści „Między prawdą a grzechem” doskonale odniósł ją do ludzkiego życia, które składa się z naszych różnych, słodko-gorzkich doświadczeń, a przez to jest ono piękniejsze i barwniejsze.

 

Witold Wyrwa jest absolwentem Instytutu Lingwistyki Stosowanej UAM, fotografem, ambrotypistą, scenarzystą i autorem dwóch wystaw indywidualnych i kilku grupowych. Jego prace były publikowane w magazynie „Pokochaj fotografię”. Wraz z powieścią „Między prawdą a grzechem” wchodzi na rynek wydawniczy, rysując przed nami obrazy, niczym sfotografowane okruchy życia.

 

Czytając pierwsze epizody poznajemy zdruzgotanego mężczyznę, który przeżywa rozstanie z ukochaną, gdyż wszystkie jego nadzieje legły w gruzach. To, co toczyło się według jego pragnień, nagle okazało się iluzją, a potem każdy kolejny dzień stał się pochylnią ciągnącą go w objęcia alkoholizmu i samozniszczenia. Jego historia zwraca uwagę na wrażliwość mężczyzny, zranionego i cierpiącego. Jednocześnie pokazuje, że pogrążanie się w destrukcyjnych emocjach nie przynosi niczego dobrego i nie rozwiązuje problemów. To Michał, zwany Romeo, który potrafi poruszyć serca swoją grą na trąbce, ale uważającym się za nic niewartego straceńca.

 

Buźka to całkowite jego przeciwieństwo. Pewny siebie, przystojny, z pięknym obliczem, ale z popapranym wnętrzem naznaczonym bliznami, w który nosi zadrę nienawiści zrodzonej wskutek trudnego dzieciństwa.

 

Lilka, dwudziestodwuletnia introwertyczka, cicha, wycofana, żyjąca wyobrażeniami stworzonymi na podstawie przeczytanych książek. Od czasu do czasu wychodzi ze swojej samotni, by odgrywać różne role, przybierać określone maski i być kimś innym, niż jest naprawdę.

 

"Między prawdą a grzechem" to historia wypełniona wieloma odcieniami emocji, wśród których można poczuć smutek, cierpienie, wrażliwość, ale też frustrację, zazdrość, złość, strach, wrażliwość, namiętność, tęsknotę. Tych odcieni emocjonalnych jest tu bardzo dużo. To powieść o charakterze obyczajowym z dużą dozą psychologicznego spojrzenia na bohaterów, dająca możliwość wgryzienia się w ich umysły i motywy postępowania.

 

W swojej debiutanckiej książce autor zestawił ze sobą trzy różne osobowości, nakreślił trzy różne spojrzenia na rzeczywistość, motywy działania, miłość, relacje międzyludzkie, samotność i przyjaźń, pokazując złożoność zarówno charakterów postaci, zwłaszcza Buźki, jak i zwracając uwagę na to, że w życiu nic nie jest jednoznaczne. Za każdym działaniem kryją się określone zdarzenia, doświadczenia kształtujące naszą osobowość.

 

Stworzył fabułę, która z początku wydaje się jasna, dając wrażenie, że wiemy wszystko, by wyrobić sobie opinię o poszczególnych postaciach. Z czasem, wnikając w dalsze rozdziały, dostrzegamy złożoność całej historii. W osobnych wątkach przedstawił różne losy młodych ludzi, które razem tworzą spójną całość, gdyż splatają się ze sobą, ukazując ludzkie słabości, hart ducha, motywację do zmian i dążenie do bycia szczęśliwym.

 

Nie mam zastrzeżeń do stylu, który jest poprawny, barwny, doskonale oddający emocje i stan mentalny postaci. Autor ma dosyć szeroki i bogaty zasób słów, z którego korzysta swobodnie i lekko, bawiąc się nimi i wykorzystując bez zahamowań. Stosuje dosyć obszerne opisy z minimalnym udziałem dialogów, ale w ten sposób oddaje wszelkie przemyślenia, emocje i sytuacje zwracając sie przy tym wprost do czytelnika czyniąc z niego zarówno słuchacza i powiernika swych tajemnic.

 

Natomiast przeszkadzał  mi brak określeń personalnych, gdy nie wiedziałam dokładnie, o kim jest ta opowieść, która składa się z trzech części. W pierwszej poznajemy mężczyznę załamanego po tym jak rzuciła go dziewczyna, ale nie pada jego imię. Wiadomo tylko, że jest muzykiem, gra na trąbce w zespole. Gdy zaczyna się część druga, sądziłam, że to dalsze jego losy, ale dopiero w trakcie czytania zorientowałam się, że opowieść dotyczy zupełnie kogoś innego. Tożsamość tej nowej postaci wyszła dopiero później. Trzecia część była klarowniejsza, gdyż tam od razu było wiadomo, że narratorką jest kobieta, wokół której wcześniej toczy się jeden z wątków fabuły.

 

W ten sposób fabuła została podzielona na role i każdy z bohaterów opowiada swoją wersję wydarzeń, ukazując nam to, czego nie wiedzieliśmy na początku. Autor zawarł w swej powieści historię, która mogłaby wydarzyć się naprawdę i opisując nam ją z różnych stron, odsłaniając jej kolejne warstwy i docierając do sedna, pokazując, że nic nie jest w niej jednoznaczne. Zwraca uwagę, że czasami zbyt pochopnie wyciągamy wnioski, przypinamy komuś łatki, znając tylko część prawdy. Zakończenie pozostawia nas z nostalgicznym podsumowaniem tego, co działo się na 256 kartach książki. Jest ono oryginalne, inne nieszablonowe i skłaniające do refleksji. Mimo to zabrakło mi jakiegoś spektakularnego podsumowania, może finałowego spięcia całości, czyli przysłowiowej kropki nad „i”.

 

Nie ma chyba nikogo, kto nie doświadczyłby jakichś trudnych przeżyć w przeszłości. Każdy ma za sobą potknięcia, niepowodzenia, nie zawsze miłe chwile, które w sumie składają się na to, jacy jesteśmy teraz. Jednych niepowodzenia dopingują do zmiany, innych pogrążają w niebycie. Historia spisana na kartach powieści „Między prawdą a grzechem” uświadamia, że to, jak poradzimy sobie z pojawiającymi się wyzwaniami, zależy tylko od nas.

Karolina Gozdalik

 Witold Wyrwa jest absolwentem Instytutu Lingwistyki Stosowanej na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Ponadto jest fotografem i scenarzystą, a także autorem wystaw indywidualnych i grupowych. Jego prace zostały opublikowane w kilku magazynach dla fotografów, między innymi w „Pokochaj fotografię”. „Między prawdą a grzechem” to jego debiut literacki.

 

Michał nie potrafi pozbierać się po rozstaniu z ukochaną. Zalewa smutki hektolitrami alkoholu, popada w depresję, dosłownie stacza się na samo dno. Odejście od niego ukochanej kobiety ma dla niego prawdziwie destrukcyjny skutek. Michał jest trębaczem w jazzowym zespole muzycznym. Wraz z przyjaciółmi grywa koncerty, najczęściej w pubach. To na kolegach może polegać w tak trudnym dla niego okresie. Kiedy jednak poznaje tajemnicę swojej byłej dziewczyny i jednego z przyjaciół, gniew przejmuje nad nim władzę, co prowadzi do prawdziwej tragedii.

 

Wciąż panuje przekonanie, że mężczyzna to silna płeć. Mężczyzna nie ma prawa płakać, nie ma prawa rozpaczać, mazać się jak mały chłopiec. Autor książki obala ten mit i pokazuje czytelnikowi mężczyznę, który jest w całkowitej rozsypce, co wcale nie czyni go mniej męskim od przepełnionego testosteronem, pewnego siebie macho.

 

Witold Wyrwa ma niezwykle artystyczny styl pisania, który sprawia, że lektura jego powieści to prawdziwa czytelnicza uczta. Bogate słownictwo, obrazowość opisów i poetycki wręcz język pozwalają czytelnikowi poznać dokładnie emocje, które targają bohaterami oraz zaznajomić się z ich myślami.

 

Historię opowiedzianą w powieści poznajemy z perspektywy Michała, któremu poświęcona jest pierwsza część książki, drugą część przedstawiona jest z punktu widzenia Buźki, natomiast trzecia część to wydarzenia widziane oczami Liliany.

 

Muszę przyznać, że część pierwsza, której narratorem jest Michał najbardziej mi się dłużyła, ciężko było mi przebrnąć przez strony, na których wylewał się jego smutek. Przez długi czas miałam wrażenie, że Michał jest 40-latkiem, w trakcie lektury dowiedziałam się jednak, że to dwudziestokilkuletni chłopak. Bardzo mnie to zaskoczyło.Przecież całe życie stało przed nim otworem, miał jeszcze szansę znaleźć prawdziwą miłość. Po co opłakiwać związek, który nie miał żadnych szans na powodzenie? Liliana nie odwzajemniała jego uczuć, nie w stopniu, w którym by tego oczekiwał. Nie zasługiwała na jego miłość, bawiła się nim. Nie podobało mi się to, jak bardzo użalał się nad sobą. Zdecydowanie za późno postanowił wziąć się w garść i dość słabo mu to szło. Michał nie jest bohaterem, który zasługiwałby na mój podziw, wręcz przeciwnie, uważam, że jego rozpacz była mocno przesadzona. Może myślę stereotypowo, sądząc, że facet powinien być twardzielem. A przynajmniej nie takim mięczakiem, jakim okazał się Michał. Zupełnie nie potrafiłam postawić się na jego miejscu, ale może dlatego, że jestem kobietą i nie umiem odgadnąć męskiej natury. Być może my, kobiety, jesteśmy zbyt krytyczne w ocenie płci przeciwnej, może mamy wobec mężczyzn zbyt wygórowane oczekiwania. Dzisiejsze kobiety są silne, samodzielne, a przede wszystkim niezależne, niektórzy mężczyźni tego nie dostrzegają. Autor ukazał Michała jako mężczyznę słabego psychicznie, uciekającego od problemów w alkohol, zamiast stawić im czoła, ale również jako wspaniałego partnera, który dba o swoją kobietę. Może nawet za bardzo. Kiedy Liliana dostrzegła wkradającą się do ich związku rutynę, Michał był gotów zrobić dla niej wszystko. Nic dziwnego, żepoczuła się w pewnym momencieosaczona i uciekła, by wreszcie złapać oddech.

 

Buźka to zupełne przeciwieństwo Michała. Jest typem podrywacza, zimnego drania, który nie szanuje kobiet, traktuje je jak zabawki, które można wyrzucić, gdy tylko się znudzą. Jest brutalny, potrafi być prawdziwym potworem. Wszystko to ma związek z molestowaniem seksualnym, którego doświadczył jako młody chłopak w szkole ze strony swoich koleżanek. Wydarzenia sprzed lat diametralnie zmieniły jego życie. Z pryszczatego nieśmiałego chłopca, stał się ociekającym seksem przystojniakiem, łamaczem kobiecych serc.

 

„Między prawdą a grzechem” to powieść psychologiczna dla dojrzałego czytelnika, która porusza wiele trudnych tematów. Historia opowiada o utraconej miłości i pogrążaniu się w depresji oraz alkoholizmie, o braku miłości rodzicielskiej, o przemocy seksualnej i szeregu życiowych niepowodzeń. Książka w niezwykle emocjonujący sposób przedstawia prawdziwą naturę mężczyzn, ukazuje ich wrażliwość, słabości i ambicje. Witold Wyrwa pokazuje, jak różni są od siebie mężczyźni. Nie była to dla mnie lekka i przyjemna lektura, fabuła dłużyła mi się niemiłosiernie, nie polubiłam bohaterów, dla których postępowania nie potrafiłam znaleźć żadnego racjonalnego wytłumaczenia, choć autor próbował ich usprawiedliwić. Dopiero pod koniec pierwszej części akcja nabrała rozpędu i historia zaszczyciła mnie zaskakującym zakończeniem. Książka ta niesie jednak przesłanie zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet.

Agnesto

Często czytana właśnie książka wywołuje u mnie falę przemyśleń, których po sobie nigdy bym się nie spodziewała. Czasem wręcz odnoszę wrażenie, że gdyby nie dana lektura, nigdy by one nie powstały. Inaczej jest po przeczytanym wierszu, inaczej po baśni mamiącej wyobraźnią, inaczej po książce, która już samą treścią muska moje zmysły i pobudza emocje. Zmienia się atmosfera, zmieniam się ja. Dlaczego o tym piszę? Skończyłam bowiem czytać „Między prawdą a grzechem” Witolda Wyrwy, a mój umysł – od pierwszych już stron – krążył wokół cierpienia mężczyzny. On, rycerz walczący z codziennością, odporny na łzy i wzruszenia, on – twardziel, on – z bólem większym od serca. Jak to się ma do rzeczywistości, skoro nie zawsze owa zbroja chroni, jak powinna?

 

Oto Michał, który lubi poczucie bycia innym niż większość. To pogrążony w „nieuchwytnej” depresji straceniec. To alkoholik na drodze wybrukowanej czarną kostką śmierci. „Chodź do mnie” - szepce zwodniczo kobieca kostucha i kusi strona po stronie - „Pij, niszcz się, sięgaj bruku i udawaj człowieka. Chodź, postawię ci butelkę, napijesz się w dobrym towarzystwie”. Michał stracił kobietę, miłość swojego życia. Człowiek bowiem tylko raz w życiu zakochuje się tak prawdziwie i na wieczność, a on swoje uczucia ulokował w niej, lecz tylko po to, by po dwóch miesiącach został sam. Od tego momentu serwuje sobie degradację, destrukcję i powolne zabijanie. Zapomina o jedzeniu. Pije zawsze, wszędzie i o każdej porze. Upodla się, kompromituje, okłamuje. Nie daje sobie pomóc, bo roi o niej, roi o kobiecie, której już nie ma.

 

Jest muzykiem w zespole, lecz to sprzyja permanentnemu piciu w knajpie z kumplami po fachu. Zabija się alkoholem, a stawiają wszyscy. On jest gołodupcem bez grosza. Nie stać go nawet na dwudaniowy obiad w tanim barze mlecznym. Ostatnie pieniądze wydaje na lurowatą pomidorówkę smakowo „podkręcaną” koncentratem. Dno? Totalne, ale... ona, ona utracona, ona – mrzonka w dali.

 

„(...) Obudziłaś drzemiące cicho namiętności. W ciągu sekundy straciłem cały rozum. Byłaś darem od losu. Prezentem na Gwiazdkę”. „(…) Byłaś fundamentem, na którym stawiałem kolejne cegiełki swojego życia. (…) Ale teraz nie ma cię. Zostałem sam, lecz nie tylko bez ciebie, ale i wszystkiego, czym chciałem cię obdarować.”
„(...) Mężczyzna wyje, gdy traci miłość. Podobne dźwięki nie istnieją w naturze. Pewnie dlatego człowiek stworzył instrumenty – by dać ujście uczuciom.”
Witold Wyrwa otumania czytelnika. Oszałamia tekstem i stylem. Wszystko się w tobie trzęsie, drga. Z rąk wymykają się rzeczy, upadają, pękają. Upadają, jak Michał – i cała reszta. „Między prawdą a grzechem” to bardzo przejmująca powieść, która rozściela w tobie koc, rozkłada piknik, siada i już zostaje. Na zawsze. Zapuszcza korzenie w umyśle i w duszy. I choć nie godzisz się na drogę, na jaką Wyrwa rzucił swoich bohaterów, to jednak twoja bezradność jest tak beznadziejna, że nie możesz przestać czytać. Nie odrzucasz tej książki, choć masz czasem dość. Nie odrzucasz, aż skończysz. A wtedy – możesz mi wierzyć – a wtedy ją zamykasz, przytulasz do piersi i tężejesz w niewysłowionej apatii.

 

Przed czytaniem pokusiłam się rzucić okiem na opinie innych recenzentów. Powtarzają się w nich słowa – odór alkoholu, swąd dymu papierosowego i muzyka przetykana męskim (dosadnym) słownictwem i ocena na poziomie pół na pół. Niejednokrotnie odnoszę wrażenie, że owi opiniopisarze w ogóle nie przeczytali (całej). Że utknęli przy stoliku Mario, który podaje śniadanie, parzy kawę i zaprasza do jedzenia po dniu picia. Choć wielu i tu pewnie nie doszło osiadając ignorancko w knajpie „Abstynencja”. Lecz fabuła „Między prawdą a grzechem” nie zamyka się tylko we wnętrzu owej speluny. Wchodzimy do mieszkań bohaterów, poznajemy ich codzienność, przeszłość. Mamy okazję posmakować momentów trzeźwości. Momentów walki z samym sobą i z nałogiem. W powieści bohaterami są głównie mężczyźni, którzy nie raz „dostali od życia po mordzie”, jednak każdy z nich stara się dzień po dniu budować jako taką normalność.

 

Główna postać, Michał, to ktoś na kim w głównej mierze skupia się Wyrwa, ktoś, kogo rozrywa na strzępy, analizuje i obserwuje. Śledzi jego bezradność, słabość, ucieczkę i zagładę. Michał, sam sobie gra żałobną pieśń, stojąc nad własną trumną, do której pewnego dnia wpadnie. Zatoczy się w alkoholowym upojeniu i runie w otwartą i przygotowaną na tą okazję „leżankę na wieki wieków”. Amen.
Czytajcie – apelują do recenzentów. Czytajcie książki do KOŃCA, a potem dopiero piszcie o nich. Witold Wyrwa tego wymaga. „Między prawdą a grzechem” trzeba „przeorać” do ostatniej strony i choć po skończeniu lektury nie sięgniesz po „świąteczny papieros” ani nie nalejesz sobie „celebrującej dzieło” lampki wina, to będziesz miał poczucie, że warto było. Nie wyzwolisz się spod jej jarzma. Nie oczyścisz już umysłu. Nie będziesz już tym samym człowiekiem, co kiedyś, ale to znak, że przeczytałeś bardzo dobrą książkę. Takie „skutki uboczne”serwuje tylko i wyłącznie wybitna literatura, do której od dziś zaliczam „Między prawdą a grzechem” Witolda Wyrwy. Bo tak, jak powieściowy Michał, będziesz żył wspomnieniami treści.
Słowa mają siłę.
Słowa po latach zbierają swe owoce.

Justyna

Alkoholik pije nałogowo, bo nie potrafi poradzić sobie z własnymi emocjami i myślami, w efekcie z własnym życiem. Trzeba mieć dużo odwagi, by na głównego bohatera osadzić mężczyznę zmagającego się z problemem alkoholowym.

 

„Między prawdą a grzechem” to debiut prozatorski Witolda Wyrwy. Na stronach powieści poznajemy historię muzyka Michała (pseudonim Michu lub Romeo), który po rozstaniu z dziewczyną popada w depresję i alkoholizm. To równy gość, z którym można się napić i porozmawiać. Grywa w zespole razem z Mario (wysoki, otyły, dojrzały mężczyzna, z dystansem do siebie i świata), Maniusiem (chudy i nieproporcjonalnie wysoki gej, który nie kryje się ze swoją homoseksualnością, z zawodu szanowany architekt), Miętusem („ojcuje” chłopakom, na co dzień pantoflarz z blond włosami wyzerowanymi do skroni), Buźką (przystojny i męski, wycofany). Razem tworzą hałaśliwą, nieco wulgarną lecz zabawną i zgarną ekipę.

 

Historię poznajemy z perspektywy trzech narratorów, co pozwala lepiej poznać motywy i wyciągnąć wnioski (choć na warsztat Wyrwa wziął przypadek Michała). Powieść jest nieprawdopodobnie smutna i przygnębiająca. Wielokrotnie nie dowierza się jaki los zgotował autor swoim bohaterom. Można krytykować wybory bohaterów, można się z nimi nie zgadzać, a jednocześnie ma się świadomość, że to brutalna prawda. Choć czasem ma się dość odrzucić książkę na bok, nie robisz tego. Wyrwa nie omija, nie owija w bawełnę, pisze jak jest. Pisze o trudnych porankach po zakrapianej nocy, o życiowych dylematach, o stopniowym staczaniu się i rezygnowaniu z życia. Czytelnik prócz tego, że poznaje świat zewnętrzny i otoczenie bohaterów, wnika do ich świata wewnętrznego, poznając najskrytsze myśli. Wszystko osnute papierosowym dymem, oparami alkoholu i oprawione jazzem.

 

Na swój sposób to książka o miłości. Bo choć Michał cierpi po rozstaniu, to jednak zanim do niego doszło przeżył dobre chwile. Cierpi się, gdy miłość się utraci, cierpi się gdy miłości nie zazna. Zaletą powieści jest stworzenie specyficznego klimatu, który umożliwia czytelnikowi bezbłędny odbiór emocji bohaterów, a nawet identyfikowaniesię z nimi. Każdy z bohaterów przeżywa wewnętrzną walkę, na co dzień towarzyszą im osobiste wzloty i upadki. Zadziwia ile autentyczności i przyziemności można zawrzeć na dwustu stronach. Powieść to nie tylko epizody z życia bohaterów, to także rozważania i przemyślenia natury ogólnej na temat otaczającego świata.

 

Witold Wyrwa od kilkunastu lat zajmuje się fotografią, a w szczególności ambrotypią (idąc za Wikipedią to metoda fotografii stosowana od 1851 roku, która pozwala uzyskać jeden unikatowy bez możliwości wykonywania odbitek obraz; zdjęcia wykonane w tej technice uzyskują wygląd pozytywu). Autor dwóch scenariuszy filmów pełnometrażowych i dwóch powieści, z których druga to właśnie „Między prawdą a grzechem”.

 

„Między prawdą a grzechem” to powieść dla bardziej wymagających, dorosłych, czytelników (uwaga na mocne, męskie, czasem dosadne słownictwo). Przez nią się nie płynie, tu pewne fragmenty trzeba przetrawić, zrozumieć. Należy czytać go z uwagą i w skupieniu. Historia Michała stanowi ciekawą analizę psychologiczną, a jednocześnie opowiada o problemach życia codziennego. Na plan pierwszy wysuwają się cztery wątki: miłość, uzależnienie, depresja, akceptacja, i to wokół nich będą  biegły trzy warstwy narracyjne. Jestem pewna, że każdy we własnym otoczeniu znalazłby odpowiedniki bohaterów…

 

Jak na prozatorski debiut – całkiem udany, warto wypatrywać kolejnych powieści autora.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial