Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Nasze Szczęśliwe Czasy

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Nasze Szczęśliwe Czasy | Autor: Gong Ji young

Wybierz opinię:

Doris

   „Nasze szczęśliwe czasy” Gong Ji-Young to kolejna znakomita pozycja wydana przez wydawnictwo Kwiaty Orientu, które tym razem przybliża nam literaturę południowokoreańską. I choć wielebny Park Sam – Jung pisał: „W przeciwieństwie do bogactwa smutek podzielono równo pomiędzy wszystkich ludzi”, to sądząc po moich ostatnich lekturach, wyjątkowo dużo dostało się go właśnie Koreańczykom.

 

Tym razem również mamy przed sobą powieść pełną bólu i smutku. Wydawałoby się, że niewiele, albo zgoła nic, może łączyć dziewczynę z dobrego, bogatego domu, artystkę i miłośniczkę Paryża z więźniem oczekującym w celi na wykonanie kary śmierci za brutalny gwałt i wielokrotne zabójstwo. A jednak oboje na równi nienawidzą życia i świata, ludzi oraz samych siebie.

 

Yu-jeong już kilka razy próbowała popełnić samobójstwo, chciała „wyrzucić swoje życie do śmieci”. Mimo że może mieć wszystko, czuje się wewnętrznie pusta, obojętna albo zła, ale nigdy spokojna i szczęśliwa. Otoczenie budzi w niej wyłącznie bunt i agresję, tak też postrzega ludzi, wszystkich bez wyjątku – jako hipokrytów kryjących w głębi serca złe intencje. Żyje więc owinięta kokonem własnej samotności, ledwie czując jego chłód i sztywność, tak naprawdę zaledwie prześlizguje się przez własne życie. Co ją tak bardzo zraniło, że nienawidzi nawet własnej matki?

 

Yun – Su od pierwszych dni poznał, co to piekło na ziemi. Żył w samym jego centrum. Przemoc w domu, przemoc na ulicy, przemoc w szkole. „Byłem jak zwierzę, bo inaczej nie zdołałbym przetrwać”, a musiał być silny za dwóch, za siebie i swojego młodszego, niewidomego brata.

 

W ramach terapii Yu-jeong towarzyszy ciotce Monice, zakonnicy, w odwiedzinach w seulskim więzieniu. W ten sposób drogi jej i Yun-Su krzyżują się. Te spotkania, z początku wymuszone, a z czasem coraz niecierpliwiej oczekiwane, staną się dla obojga swoistym katharsis. Jeśli więc, co zresztą dobrze wiemy, z przemocy nigdy nie narodziło się nic dobrego, tylko kolejna nienawiść, krzywda i cierpienie, to co może przerwać ten ciągnący się w nieskończoność łańcuch zła? Bohaterowie nie wierzą w to, że ich życie mogłoby się zmienić na lepsze, a nawet o tym nie marzą. Albo nie zdają sobie sprawy z tego, że tli się w nich jakaś nikła nadzieja. Bo wszak, jak mówi ciotka Monika „Kiedy ktoś mówi, że chce umrzeć, to tak naprawdę ma na myśli: Nie chcę tak dalej żyć. A nie chcieć żyć w pewien sposób, to chcieć żyć dobrze”. Ta mądra zakonnica przypomina mi trochę księcia Myszkina. Ma tyle empatii i chęci czynienia dobra, tyle bezinteresownej wyrozumiałości i siły w drobnym 70-letnim ciele, że zdolna jest przenosić góry. Jej wiara w człowieka jest wprost niewyczerpana.

 

Ta niewielka objętościowo powieść stawia przed nami wiele pytań. Co powoduje, że ślepo brniemy w zło, agresję, a nawet w zbrodnię? Co zabija w nas człowieczeństwo? Czy w brutalnym świecie odczuwanie współczucia to słabość czy, paradoksalnie, siła? Widzimy jak trudne jest wybaczenie krzywd, a jednocześnie jak bardzo potrzebne. Zdejmuje z barków ciężar nienawiści, która ma niewyobrażalną siłę niszczącą własnego nosiciela. To powieść o oczyszczeniu przez miłość i wybaczenie, o potrzebie rozmowy i zrozumienia. Co ciekawe, bohaterowie, których poznajemy jako pełnych gniewu, niezgody na życie i nienawiści także do siebie samych, przechodzą powolną, stopniową metamorfozę. Przekonują się, że patrząc na siebie nawzajem mają przed sobą swoje własne odbicie. Osobę, przed którą mogą się w pełni odsłonić, bo czuje to samo. „Miałam wrażenie, że na powierzchni mojego serca pojawiają się bąbelki, jakby było wypełnione wodą gazowaną” – te słowa Yu-jeong mówią same za siebie.

 

Przy okazji otrzymujemy obraz systemu sądowniczego i penitencjarnego w Korei Południowej, gdzie w połowie lat 90-tych nadal wykonywano karę śmierci przez powieszenie i torturami wydobywano zeznania. Niejednokrotnie okazywało się, że skazany nie popełnił przestępstwa i po latach, przez przypadek, odnajdywano prawdziwego winowajcę. To problem nie tylko koreański, ale światowy – pomyłki sądowe i postrzegana w tym kontekście kara śmierci.

 

Niektórym czytelnikom zakończenie może wydać się zbyt rzewne, może nawet trochę naiwne. Jednak ci, którzy uważnie prześledzą cały proces transformacji zachodzący w bohaterach, a także w relacjach między nimi i światem, wnikną w ich pobudki, poznają lęki i traumatyczną przeszłość, powinni spostrzec, że wszystko tu ma swoje mocne psychologiczne uzasadnienie.

 

Dużą wartością książki, oprócz stylu i psychologicznej przenikliwości, jest też fakt, że prowokuje do dyskusji na wielu polach, do zastanowienia się nad kondycją człowieka we współczesnym społeczeństwie, nad niedoskonałością systemu, nad nieodwracalnymi skutkami zaniechań. To kolejny, po doskonałej „Wegetariance” HanKang, ważny koreański głos w światowej literaturze.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial